czwartek, 15 stycznia 2015

1.

 Studia mogą być najlepszym czasem w Twoim życiu, jeśli tylko poznasz odpowiednich ludzi. Co chwilę ktoś wyciąga Cię na piwo i zarywasz noce, włócząc się po klubach, gdzie zaliczasz przypadkowe osoby. Po prostu robisz to na co masz ochotę i nie przejmujesz się konsekwencjami, bo właśnie o to w tym chodzi. O to, żeby wreszcie móc zrobić to wszystko, czego nie mogłeś zrobić wcześniej, mając nad sobą czujny wzrok swoich rodziców.
 Miałem na uczelni tylko dwóch prawdziwych przyjaciół, ale oprócz tego znałem tu większość osób i zawsze mogłem znaleźć kogo, kto chciał udać się na imprezę. Zresztą mieszkanie w akademiku było samo w sobie jak jedna wielka, niekończąca się impreza.
 Czasem jednak razem w moimi przyjaciółmi woleliśmy zostać w pokoju, nie robiąc nic pożytecznego ze swoim czasem. Lubiłem chodzić do klubów od czasu do czasu,  zdarzało się jednak, że byłem zbyt leniwy, żeby wyjść i poznać tych wszystkich fajnych ludzi. Pod koniec roku jedynymi wyjątkami, gdy zarywałem noce były sytuacje, gdy musiałem uczyć się na egzaminy, które wcześniej kompletnie olałem.
 Byłem cholernie wykończony od ostatniego miesiąca i nie mogłem sobie przypomnieć, kiedy ostatnim razem spałem więcej niż 3 godziny jednej nocy. Dlatego naprawdę cieszyłem się, że skończyłem mój pierwszy rok i będę mógł wrócić na wakacje do domu, gdzie miałem zamiar obijać się przez całe następne 2 miesiące.
 Nie będą mi przeszkadzały żadne pijackie okrzyki lub dźwięki osób wymiotujących koło moich drzwi. Będę mógł spać, ile tylko czasu mi się podobało i nikt nie będzie zakłócał mojego spokoju. Dostanę wreszcie mój wymarzony odpoczynek. A przynajmniej tak mi się wtedy wydawało.
 - Tak, mamo, będę w domu o 19 - powiedziałem do telefonu, który podtrzymywałem ramieniem, gdy wrzucałem ostatnie rzeczy do mojej walizki.
 - Świetnie, zrobię dla Ciebie coś specjalnego.
 - Ugh, nawet nie wiesz, jak bardzo brakowało mi domowego jedzenia.
 Uczelnia, do której chodziłem, znajdowała się 4 godziny od mojego rodzinnego miasta, dlatego ostatnim razem byłem tam na świętach. Pół roku bez jedzenia od mojej mamy było dla mnie wielkim wyzwaniem.
 Mama zaśmiała się wesoło, gdy ja rozglądałem się po pokoju, zastanawiając się, czy niczego nie zapomniałem. Mój współlokator siedział rozłożony wygodnie na swoim łóżku z laptopem, nie zwracając na mnie uwagi.
 - I poznasz wreszcie Luke'a.
 - Hm? - mruknąłem, na chwilę nie skupiając się na tym, co mówiła mama.
 - Poznasz Luke'a, chłopaka Twojej siostry.
 No tak, zapomniałem, że moja siostra od kilku miesięcy umawiała się z tym kolesiem, którego nie miałem jeszcze okazji poznać. Powiedziałem jej, że póki nie dostała mojego błogosławieństwa, nie mogła się z nim umawiać, ale jak przystało na młodszą siostrę, kompletnie zignorowała moje słowa.
 Wcześniej umawiała się już z kilkoma chłopakami i każdy z nich złamał jej serce, a to ja później musiałem się nią zajmować. Zawsze przyciągała do siebie tych najgorszych typów, dlatego od razu byłem źle nastawiony na tego całego Luke'a. Nie chciałem, by znów cierpiała.
 - Ok, jeśli uznam, że jest dupkiem, to musi z nim zerwać - powiedziałem.
 - Michael! - zawołała, zapewne oburzona tym, jakiego słowa użyłem.
 - Żartowałem.
 Tak właściwie to nie żartowałem, moja siostra zasługiwała na wszystko, co najlepsze, więc jeśli stwierdzę, że jej chłopak taki nie był, to żegnaj Luke.
 - Luke to naprawdę wspaniały chłopak.
 - Jasne - mruknąłem w ogóle nieprzekonany.
 Zapiąłem walizkę, gdy stwierdziłem, że na pewno wszystko już w niej było i spojrzałem na swoje odbicie w lustrze. Moje biało-blond włosy odstawały w każdą stronę i przesunąłem przez nie dłonią, poprawiając je choć trochę. Tak właściwie odstawały teraz jeszcze bardziej.
 - Zobaczymy się o 19, kocham Cię!
 Spojrzałem przez ramię na mojego współlokatora, by sprawdzić, czy dalej pochłonięty jest tym, co robił na laptopie i odpowiedziałem cicho:
 - Ja Ciebie też, pa.
 - Co? - spytała mama, nie mogąc mnie dosłyszeć.
 - Um, ja Ciebie też, do zobaczenia - powiedziałem głośniej.
 Schowałem telefon do kieszeni, wcześniej kończąc rozmowę, a mój współlokator uniósł głowę i wyszczerzył się w moją stronę.
 - Ja Ciebie też kocham, mamusiu.
 - Ugh, zamknij się - warknąłem, ale nie mogłem powstrzymać uśmiechu, który pojawił się na mojej twarzy.
 Poznałem Aleca we wrześniu, gdy przydzielili nas do jednego pokoju i przez ten czas naprawdę zdążyliśmy się do siebie zbliżyć. Był jednym z moich dwóch przyjaciół tutaj. Miałem nadzieję, że w następnym roku będę mogł dzielić z nim pokój, a wtedy znowu moglibyśmy oglądać razem filmy do późna i objadać się niezdrowym jedzeniem, od czasu do czasu zapraszając do nas Gabby.
 Alec wyglądał całkowicie inaczej niż ja. Był dość niski i mocno umięśniony, gdy tylko go zobaczyłem, pomyślałem, że nie ma szans, żebyśmy mogli się zaprzyjaźnić. Okazało się, że wygląd może naprawdę zmylić człowieka, bo nigdy wcześniej nie znałem kogoś, z kim tak dobrze bym się dogadywał.
 - To chyba zobaczymy się za kilka miesięcy, co? - rzuciłem, niezręcznie machając rękami.
 - Stary, obiecałeś, że zaprosisz mnie i Gabby do siebie.
 Rzeczywiście powiedziałem raz coś takiego, gdy byłem pijany i nie myślałem, że potraktowali mnie na poważnie. Właściwie naprawdę mogliby przyjechać na kilka dni, z tego co się orientowałem żadne z nich nie mieszkało bardzo daleko.
 - Ok... - odpowiedziałem. - Możecie wpaść na tydzień.
 Alec zamrugał z zaskoczeniem, słysząc, co powiedziałem i wolno pokiwał głową.
 - To zobaczymy się za kilka tygodni - powiedział w końcu.
 Złapałem za rączkę mojej walizki i pociągnąłem ją za sobą w stronę drzwi. Całe szczęście, że była na kółkach, inaczej bym sobie z tym nie poradził.
 - Zdzwonimy się później, będę już leciał, muszę jeszcze pożegnać się z Gabby.
 Alec pomachał w moją stronę, po czym znowu wrócił wzrokiem do laptopa, a ja wyszedłem na korytarz, gdzie jak zawsze coś się działo. Dziewczyna z puszką piwa w ręce wpadła na mnie i kilka kropel poleciało na moją flanelową koszulę, ale zapewniłem ją, że nic się nie stało i szybko ruszyłem w stronę pokoju Gabby.
 Gabby była moim drugim przyjacielem tutaj. Na początku, gdy się do mnie odezwała, poczułem się naprawdę dobrze, w końcu tak ładna dziewczyna jak ona mogła zagadać do kogo, tylko chciała, a wybrała akurat mnie. Nikt nie mógł zaprzeczyć jej urodzie, czarne włosy sięgały jej do łopatek, idealnie współgrając z jej ciemną karnacją. Oprócz tego miała pełne usta i duże, piękne oczy, które od razu przyciągnęły moją uwagę.
 Myślałem, że jej się spodobałem i chciała się ze mną umówić. Taa, okazało się, że myślała, że jestem gejem i od tego czasu jesteśmy przyjaciółmi.
 Gdy zapukałem, drzwi szybko otworzyła mi współlokatorka Gabby, która mnie nie znosiła. Zmarszczyła nos, zauważając, że to ja i zatrzasnęła mi drzwi przed nosem. Przewróciłem oczami, po czym zapukałem jeszcze raz i tym razem to Gabby je otworzyła.
 - Hej Mike, już jedziesz? - spytała, spoglądając w stronę mojej walizki.
 - Nie, nie jadę, wziąłem walizkę na spacer po korytarzu - odpowiedziałem sarkastycznie.
 Gabby uderzyła mnie w ramię, robiąc niezadowoloną minę.
 - Powiedziałem Alecowi, że możecie przyjechać do mnie na tydzień.
 - Świetnie! - zawołała. - Nie mogę się doczekać, aż poznam Twoją siostrę.
 - I jej chłopaka - mruknąłem.
 - Co jest z nim nie tak? - spytała Gabby, śmiejąc się lekko, gdy zauważyła moją minę.
 - Nie wiem - odpowiedziałem, wzruszając ramionami. - Ale się dowiem. Od kilku miesięcy jedyne, co słyszę od mamy i siostry to Luke, Luke, Luke. Ten koleś nie może być taki idealny.
 - Myślę, że jesteś zazdrosny - odpowiedziała Gabby z rozbawieniem.
 - Nie mam powodu, żeby być zazdrosnym.
 Wcale nie o to chodziło, po prostu się o nią martwiłem. To głupie, niby o co miałem być zazdrosny? Miałem być zazdrosny dlatego, że zwracały więcej uwagi na niego niż na mnie, tak jak było wcześniej? Czy może miałem być zazdrosny dlatego, że moja młodsza siostra była w związku, gdy ja nigdy nie miałem niczego choć bliskiego do tego?
 Kurwa...
 Gabby chyba zrozumiała po mojej twarzy, że właśnie sobie uświadomiłem, że tak naprawdę mam ku temu powody i tylko uśmiechnęła się pod nosem.
 - Zdzwonimy się jeszcze i powiem Wam, kiedy możecie przyjechać - rzuciłem, wracając do wcześniejszego tematu.
 - Jasne - odpowiedziała Gabby i przytuliła mnie mocno. - Miłych wakacji.
 - Wzajemnie, nie złam serca żadnemu kolesiowi.
 Zacząłem iść z powrotem korzytarzem, patrząc przez ramię na Gabby i zaśmiałem się na widok jej oburzonej miny.
 - Ty też! - krzyknęła.
 Poczułem, jak rumienię się na twarzy i pokazałem jej środkowy palec, po czym odwróciłem się i jak najszybciej mogłem wyszedłem z akademika.
 Wreszcie jechałem do domu.

*

 Oczywiście znając moje szczęście, jakimś sposobem pękło mi kółko od walizki i nie mogłem dalej wieźć jej chodnikiem. Zakląłem głośno, aż starsza kobieta idąca przede mną, odwróciła się w moją stronę z oburzoną miną.
 To nie ona musiała teraz nieść tę wielką, ciężką walizkę do swojego domu, więc mogła się odwalić. Westchnąłem głośno, patrząc w dół na przedmiot mojej rozpaczy i mimo moich usilnych prób, wcale nie dało się go przesunąć samym spojrzeniem.
 Jedyne co zmusiło mnie do tego, bym spróbował podnieść walizkę, był fakt, że widziałem już mój dom na końcu ulicy. Kurwa, to było naprawdę ciężkie. Stawiałem niepewne kroki do przodu, nic nie widząc przez walizkę w moich rękach. Musiałem zrobić sobie przerwę kilka razy i czułem, jakbym miał zaraz wypluć moje wnętrzności, tak bardzo byłem wykończony.
 Jeszcze tylko trochę, dasz radę, Michael.
 Miałem już podnieść ją z powrotem, gdy usłyszałem głos za sobą.
 - Hej, potrzebujesz pomocy?
 Tak! Tak, potrzebuję! Byłem tak szczęśliwy, że chciałem od razu wyściskać tę osobę z wdzięczności za to, że chciała mi pomóc. Mimo tego, że byłem już prawie pod moim domem, chyba nie dałbym rady przenieść jej ani kawałek dalej.
 Odwróciłem się w stronę nieznajomego i dosłownie zamarłem, gdy tylko go zobaczyłem. Wyglądał jak model, bóg grecki i uosobienie piękna w jednym. Nigdy wcześniej nie spotkałem kogoś, to wyglądałby tak... przystojnie. Dziwnie było myśleć w ten sposób o chłopaku, ale nie mogłem temu zaprzeczyć.
 Jego blond włody postawione były do góry i miałem ochotę wyciągnąć dłoń, żeby ich dotknąć. Miał cholernie długie, chude nogi, które wydawały się ciągnąć w nieskończoność i szerokie ramiona, które wyglądały po prostu... wow. Jego twarz była idealna, niesamowicie niebieskie oczy, lekko zadarty nos i do tego wszystkiego ten kolczyk w wardze.
 - Wszystko w porządku?
 Dopiero po chwili dotarło do mnie, że skierował to pytanie do mnie, a jego usta wykrzywiły się w zadziornym uśmiechu. Kurwa, właśnie przez dobrą minutę wpatrywałem się w niego jak idiota, z czego on doskonale zdawał sobie sprawę.
 - Możesz mi pomóc - wykrztusiłem w końcu lekko piskliwym głosem.
 Chciałem uderzyć się za to w twarz, tymbardziej, że ten cholernie przystojny nieznajomy zaśmiał się, słysząc to.
 - W którym domu mieszkasz? - spytał.
 Przez cały ten czas przyglądał mi się z rozbawieniem i zaczęła drażnić mnie ta jego pewność siebie. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, jak dobrze wyglądał i jaki efekt miał na innych ludzi. Nawet na heteroseksualnego kolesia.
 Pokazałem na dom przed nami, jedyną odległością, która została do pokonania był odcinek od bramy do drzwi wejściowych. Właściwie byłem dumny, że udało mi się dojść, aż tutaj.
 - Chwila, jesteś Michael?
 Uniosłem ze zdzwieniem brwi, słysząc moje imię z jego ust. Nie miałem pojęcia, kim on był, dlatego zaskoczyło mnie, że on mógł mnie znać. Wyglądał na młodszego ode mnie, może chodziliśmy do tej samej szkoły, po prostu nigdy nie zwracałem uwagi na ludzi z niższych klas.
 - Taaak? - powiedziałem i zabrzmiało to bardziej jak pytanie.
 - Wow.
 - Wow? - powtórzyłem po nim, nie mając pojęcia, o co mu chodziło.
 Pokiwał głową dalej z tym zadziornym uśmiechem na twarzy, który powodował, że miałem ochotę go uderzyć i pocałować jednocześnie. Co do cholery, Michael... 
 Lubię dziewczyny, przysięgam, że lubię dziewczyny.
 - Nie spodziewałem się, że brat mojej dziewczyny jest taki gorący - rzucił jak gdyby nigdy nic i puścił oczko w moją stronę.
 Patrzyłem na niego w szoku, słysząc jak mnie nazwał i byłem pewien, że moje policzki robiły się nienaturalnie czerwone. Chwila, czy on właśnie powiedział, że...
 - Co?! - krzyknąłem.
 - Jestem Luke.
 Wyciągnął dłoń w moją stronę, czekając, aż ją uścisnę i tym razem uśmiechnął się niewinnie, jakby wcale nie powiedział przed chwilą, że jestem gorący.
 - Luke? Ten Luke?
 Patrzyłem na jego rękę w osłupieniu, próbując przetworzyć w myślach, co właśnie się stało. To był chłopak mojej siostry, ten sam, o którym ciągle słyszałem. Nagle już wcale nie myślałem, że był taki przystojny.
 - Ten Luke, tak mi się wydaje, cokolwiek to miało znaczyć.
 - Czy Ty powiedziałeś, że jestem gorący?
 Luke w końcu zabrał rękę, widząc, że jej nie uścisnę i przybrał ten sam pewny siebie wyraz twarzy.
 - Dokładnie tak powiedziałem.
 Nie był nawet zawstydzony z tego powodu. Kto normalny robi coś takiego? Chodził z moją siostrą, nie mógł mówić czegoś takiego! Wiedziałem od początku, że coś jest z nim nie tak. Nie pomyślałem tylko, że okaże się, że będąc z moją siostrą, będzie próbował flirtować z jakimś kolesiem. Na dodatek jej bratem!
 - Nie możesz tak mówić.
 Założyłem ręce na pierś, patrząc na niego ze złością. Luke przesunął wolno językiem po dolnej wardze, na co przełknąłem nerwowo ślinę, na chwilę tracąc moją zaciętą minę.
 - Dlaczego nie? 
 - Bo... - zaciąłem się, myśląc, co powiedzieć. - Po prostu nie możesz!
 Luke zaśmiał się lekko, rozbawiony moim zachowaniem. 
 - Rzecz w tym, Michael, że mogę robić, co chcę.
 Ok, oficjalnie go nienawidziłem. Jak moja siostra mogła chodzić z takim dupkiem, a co gorsze jakim cudem moja mama mogła go tak uwielbiać?
 - Chcesz wreszcie wnieść tę walizkę czy wolisz, żebyśmy postali tu dłużej, a Ty będziesz mógł na mnie popatrzeć?
 - Pieprz się - syknąłem w odpowiedzi.
 Widziałem, jak otwiera usta, chcąc znowu użyć jakiegoś głupiego tekstu, więc odezwałem się, zanim mógł to zrobić.
 - Sam sobie z tym poradzę, możesz iść.
 Nachyliłem się nad walizką i złapałem ją obiema dłońmi, szykując się na to, żeby znowu ją podnieść.
 - Daj spokój, pomogę Ci.
 - Nie - odpowiedziałem uparcie, nie chcąc mieć nic wspólnego z tym kolesiem.
 Miałem nadzieję, że po prostu sobie pójdzie, ale on zamiast tego szedł obok mnie i obserwował, jak się męczę. Na koniec otworzył mi drzwi do mojego własnego domu, nie kłopocząc się nawet, by zapukać czy użyć dzwonka. Miałem nadzieję, że zrobił to tylko ze względu na moją obecność i normalnie nie wchodził do środka, jakby posiadał to miejsce.
 - Michael! - zawołała moja mama, gdy tylko mnie zauważyła.
 Usiadłem na walizce, którą położyłem na podłodze i oddychałem głośno, posyłając jej przy tym nieznaczny uśmiech.
 - Widzę, że poznałeś Luke'a.
 - Taa, poznałem Luke'a - rzuciłem z goryczą.
 Mama nie zauważyła mojego tonu albo po prostu postanowiła go zignorować i poklepała mnie po ramieniu, uśmiechając się szeroko.
 - Gdzie reszta? - spytałem.
 - Tato jest jeszcze w pracy.
 Pokiwałem głową na jej słowa, gdy Luke głośno krzyknął, wołając moją siostrę. Skrzywiłem się i potarłem ucho, na co on tylko się zaśmiał.
 Gdy tylko mnie zobaczyła, rzuciła się na mnie i uściskała mnie mocno, tak że oboje upadliśmy na podłogę. Słyszałem, jak mama śmiała się, obserwując całą sytuację. W końcu udało mi się podnieść i gdy spojrzałem w ich stronę, Luke wpatrywał się we mnie intensywnie, zagryzając wargę.
 Wiedziałem już, że wcale nie będę miał moich wymarzonych, spokojnych wakacji. Na pewno nie gdy ten koleś był w pobliżu.


*

jestem straaaasznie podekscytowana tym opowiadaniem

jeśli ktoś woli czytać na wattpadzie, to zapraszam -> tutaj

6 komentarzy:

  1. NIE MOGĘ UWIERZYĆ ŻE TO JEST TAKIE GENIALNE LUKE PO PROSTU BRAK MI SŁÓW IDEALNE CHYBA UMRĘ JEŻELI TY JESTEŚ PODEKSCYTOWANA TO NIE CHCESZ WIEDZIEĆ CO DZIEJE SIE ZE MNĄ W TYM MOMENCIE
    LUKELUKELIUKELUKELUKELUKE

    OdpowiedzUsuń
  2. LUKE AKA BEZDUSZNY PODRYWACZ... LUBIE TO! XD
    MICHAEL AKA ZAWSTYDZONY "HETERO" STUDENT... JESZCZE BARDZIEJ LUBIE TO! XDD
    TEKSTY LUKE'A ♥
    DZIEWCZYNO JEST 6:40 A JA IDIOTKA CZYTAM TWOJE FF <3
    CZEKAM NA NASTĘPNY :*
    PS. WIESZ JUŻ CO ILE BĘDZIESZ DODAWAŁA ROZDZIAŁY? ;)
    xo

    OdpowiedzUsuń
  3. Jej Luke :D hahaha Uwielbiam go. xd Wiedziałam, że to opowiadanie będzie tak samo genialne jak inne twoje. :D
    Życzę weny :*

    OdpowiedzUsuń
  4. jezus maryja XD Luke, o matko, kocham go za jego teksty. A Mikey jak zwykle słooooodki, jak miód <3
    Czekam na następny z przeogromną niecierpliwością! Wenywenyweny :*


    new-roommate.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Dopiero zaczynam ale to jest.... genialneeeer!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Czytam to juz chyba 15 raz i dalej sie jaram ��

    OdpowiedzUsuń