czwartek, 22 stycznia 2015

2.

 Następnego dnia obudziły mnie hałasy z dołu. Warknąłem głośno, chowając twarz w poduszce. Nie wiedziałem jeszcze, która była godzina, ale byłem pewien, że było zbyt wcześnie na to, żebym nie spał.
 Miałem nadzieję, że tutaj wreszcie będę mógł się wysypiać i nie będzie mi przy tym nikt przeszkadzał tak jak w akademiku. Nie mogłem się bardziej pomylić. Zerwałem się z łóżka, zdając sobie sprawę z tego, że nie będę mógł teraz zasnąć. Na pewno nie przy tak głośnej muzyce.
 Sprawdziłem godzinę na telefonie i musiałem przetrzeć oczy, żeby upewnić się, czy dobrze widziałem. Kto normalny nie spał po 7 rano w wakacje i puszczał głośno muzykę? Co było nie tak z moją siostrą...
 Wyszedłem z pokoju, mając zamiar na nią nawrzeszczeć, ale gdy stanąłem w drzwiach salonu, nie mogłem wykrztusić z siebie słowa. Zamiast zobaczyć moją siostrę, tak jak się spodziewałem, jedyną osobą w pokoju był jej głupi chłopak, który rozłożony był na naszej kanapie, jakby był u siebie w domu.
 Odchrząknąłem głośno, chcąc zwrócić na siebie jego uwagę, ale nie usłyszał mnie przez muzykę. Wszedłem do salonu i wyłączyłem telewizor, po czym odwróciłem się w jego stronę. Rzuciłem mu groźne spojrzenie, czym wcale się nie przejął.
 - Dzień dobry, słoneczko. Ktoś obudził się w dobrym humorze.
 Otworzyłem szeroko usta, po czym szybko je zamknąłem, czując, jak robi mi się gorąco na twarzy.
 - Co do cholery robisz w moim domu o 7 rano?!
 - 7:20 - poprawił mnie z zadowolonym z siebie uśmiechem.
 Zacisnąłem usta, mając już po dziurki w nosie jego zachowania. Jeszcze chwila, a wyrzucę go za drzwi.
 - Rose chciała, żebym wpadł, zanim pójdę do pracy - odpowiedział w końcu na moje pytanie.
 Spojrzałem na niego z zaskoczeniem, gdy powiedział, że ma pracę. Ta, prawdopodobnie jego praca polegała na tym, by doprowadzić ludzi do szału.
 - Gdzie jest teraz? - spytałem, bo mojej siostry nie było widać nigdzie w pobliżu.
 - Niezła piżama - rzucił.
 Nie byłem pewien, czy powiedział to poważnie czy tylko ze mnie żartował, bo miałem na sobie koszulkę z logo batmana i bokserki.
 - Gdzie Rose? - powtórzyłem.
 Jeśli wcześniej miałem zamiar na nią nawrzeszczeć, to co dopiero teraz. Nie miałem ochoty więcej widzieć jej chłopaka, a na pewno nie z samego rana, gdy puszczał głośno muzykę i nie mogłem przez niego spać.
 - W kuchni.
 Przygryzł wargę w miejscu, gdzie miał kolczyka, a ja przez chwilę patrzyłem na jego usta, nie zdając sobie z tego sprawy. Luke zaśmiał się cicho i oparł przedramiona na swoich udach, wychylając się lekko do przodu. Mimo tak wczesnej godziny jego włosy już były idealnie ułożone, a jego twarz nie zdradzała żadnych oznak zmęczenia czy niewyspania. Wiedziałem, że w porównaniu do niego prezentowałem się strasznie.
 - Obudziłem Cię? - spytał z rozbawieniem.
 Ten koleś naprawdę działał mi na nerwy. Za kogo on do cholery się miał? Nie chciałem dać mu tej satysfakcji, więc zaprzeczyłem i wyszedłem z salonu, nie chcąc dłużej z nim rozmawiać.
 Rose rzeczywiście była w kuchni, nalewała właśnie wodę do kubka i początkowo nie zauważyła mojej obecności.
 Właściwie nie byliśmy zbytnio do siebie podobni. Mieliśmy ten sam kolor włosów, póki nie zacząłem moich farbować. Moje oczy były zielone, a jej bez wątpienia niebieskie. Nie miała tak dużych ust jak ja, ale na pewno bardziej pasowałyby do jej twarzy. Oprócz tego Rose wyglądała na małą, kruchą osobę, gdy ja byłem do wysoki.
 Skrzywiłem się na widok talerza, który stał obok niej na ladzie.
 - Nie mów, że zrobiłaś mu śniadanie.
 Rose odwróciła się w moją stronę ze zdzwieniem, a później przeniosła wzrok na kanapki.
 - Nie, to dla mnie - odpowiedziała, śmiejąc się lekko.
 Jeśli powiedziałaby mi, że to dla niego, to puściłyby już moje ostatnie nerwy. Odetchnąłem z ulgą, po czym zabrałem jedną kanapkę, od razu biorąc z niej dużego gryza.
 - Hej!
 Rose uderzyła mnie w ramię, próbując udawać oburzoną, ale mogłem zauważyć, że wcale nie miała mi tego za złe.
 - Możesz mi powiedzieć, co robi tutaj Twój chłopak-kutas? - spytałem, nie przerywając nawet na chwilę jedzenia.
 Rose skrzwyiła się z obrzydzeniem i dopiero po chwili jej twarz zbladła, gdy uświadomiła sobie, co powiedziałem.
 - Nie nazywaj go tak!
 - Ale to prawda! - odkrzyknąłem. - Nie chcę, żeby kręcił się tutaj.
 - Mikey, proszę Cię, naprawdę go lubię - powiedziała ze zrezygnowaniem.
 Na pewno nie chciała, by nasza dwójka miała złe relacje, ale nic nie mogłem na to poradzić. Ten koleś sam prosił się o to, żebym go nie lubił.
 - On jest strasznym dupkiem, Rose.
 - Nieprawda, jest naprawdę miły, po prostu jeszcze nie miałeś okazji tego zobaczyć!
 Widziałem, że była zdesperowana, patrzyła na mnie swoimi wielkimi oczami i mogłem przysiąc, że jeszcze chwila, a zaczęłaby płakać. Zawsze łatwo było ją doprowadzić do płaczu.
 - Ok, ok! Dam mu jeszcze jedną szansę.
 Może miała rację, że jeszcze nie zdążyłem zobaczyć go z innej strony. Był zbyt pewny siebie i zachowywał się, jakby wszystko należało do niego. Musiałem sobie przypomnieć, że dzień wcześniej zaproponował mi pomoc z walizką, więc może jednak nie był, aż taki zły.
 Kogo ja próbowałem oszukać, oczywiście, że był. Ale dla dobra mojej siostry, postaram się z nim dogadać.
 - Dzięki, Mikey!
 Objęła mnie mocno i pocałowała w policzek, na co szeroki uśmiech pojawił się na mojej twarzy. Moja siostra i mama zawsze były moim najsłabszym punktem.
 - Coś mnie ominęło? Też chciałem się poprzytulać.
 Od razu przestałem się uśmiechać, gdy usłyszałem głos Luke'a, który właśnie wszedł do kuchni. Rose odsunęła się ode mnie i spojrzała w jego stronę tym pełnym uwielbienia spojrzeniem, jakby wpatrywała się w dzieło sztuki.
 - Wiesz, że zawsze możesz się ze mną poprzytulać - powiedziała, wyciągając ręce w jego stronę.
 Luke uśmiechnął się do niej i zgarnął ją w swoje ramiona, unosząc ją nad ziemię. Nie wyglądał w ogóle, jakby przeszkadzał mu jej ciężar.
 Odchrząknąłem, a Luke postawił Rose na ziemi, wciąż nie zabierając rąk z jej ciała.
 - Wrócę do pokoju.
 - Ok - odpowiedziała Rose, posyłając mi lekki uśmiech.
 Luke nachylił się w jej stronę i zaczął całować ją po twarzy, na co ona zachichotała. Naprawdę musieli robić coś takiego, zanim zdążyłem wyjść?
 Jej głupi chłopak podniósł na mnie spojrzenie, a ja zamiast od razu stamtąd pójść, patrzyłem na niego. Rose przyciągnęła go bardziej do siebie, przerywając tym samym nasz kontakt wzrokowy i tym razem to ich usta się dotknęły. Widziałem już zdecydowanie zbyt wiele. Szybko wyszedłem z kuchni i wbiegłem po schodach na piętro, mając zamiar wrócić do spania.

*

 - Co to za dziwne dźwięki? Oglądasz pornosa?
 Skrzywiłem się i wcisnąłem pauzę, gdy usłyszałem pytanie Gabby.
 - Nie, serial.
 - Jasne - mruknęła.
 Westchnąłem cicho, przenosząc komórkę do drugiej ręki i wstałem z fotela, zaczynając chodzić po pokoju. Zawsze robiłem to, gdy rozmawiałem przez telefon.
 - Co u Ciebie? - spytałem, zmieniając temat.
 Gabby dopiero przed chwilą do mnie zadzwoniła, więc nie miałem jeszcze okazji dowiedzieć się czegokolwiek. Nawet nie przywitała się ze mną na początku rozmowy, pierwszą rzeczą, którą zrobiła, było spytanie, czy oglądałem pornosa. Typowa Gabby.
 - Póki co nic ciekawego, gdy tylko położyłam się do łóżka, spałam przez jakieś 12 godzin, a za godzinę wychodzę ze znajomymi.
 - Mhm, pamiętaj, żeby się zabezpieczać - powiedziałem.
 - Ty świnio - odpowiedziała z rozbawieniem.
 - Rozumiem, że wolisz zajść w ciąże albo złapać jakąś paskudną chorobę.
 - Co u Ciebie, Michael? - spytała nagle, ignorując moje wcześniejsze słowa.
 Tylko czekałem na to pytanie, musiałem opowiedzieć jej wszystko o tym dupku, który ciągle kręcił się po moim domu. Równie dobrze mógł tu być nawet teraz.
 - Poznałem chłopaka mojej siostry.
 - I co? - spytała Gabby z lekkim zaciekawieniem.
 - Nienawidzę go.
 Może trochę przesadziłem, ale na pewno bardzo, bardzo go nie lubiłem. Byłem jednak pewien, że po kilku dniach, gdy będę zmuszony spędzić z nim więcej czasu, naprawdę go znienawidzę.
 - Dlaczego?
 Mogłem usłyszeć w głosie Gabby niezadowolenie, pewnie od razu pomyślała, że był dla mnie niemiły i jej się to nie spodobało. Gabby sądziła, że musi mnie chronić w takich sytuacjach. Raz nawet mi to powiedziała, na co zacząłem narzekać, że jestem facetem i to ja mam ją chronić. Gabby w odpowiedzi tylko zaśmiała się i poklepała mnie po policzku.
 - Ok, od samego początku - zacząłem. - Szedłem do domu i niosłem walizkę na rękach...
 - Dlaczego? - spytała, przerywając mi.
 - Dla zabawy - mruknąłem i przewróciłem oczami. - Pękło mi kółko, nie przerywaj mi. Nagle ktoś spytał mnie, czy potrzebuję pomocy i nawet nie wyobrażasz sobie, jak bardzo się ucieszyłem. Odwróciłem się, zobaczyłem tego kolesia i...
 Nie mogłem powiedzieć jej o tym, jak wpatrywałem się w niego przez dłuższą chwilę, podziwiając jego wygląd. Nie mogła dowiedzieć się, jakie wywołał na mnie wrażenie, bo wtedy już w ogóle nie dałaby mi spokoju. Gabby dalej uważała, że jestem gejem, nieważne, jak dużo razy jej powtarzałem, że to nieprawda.
 - I?
 - Powiedziałem, że może mi pomóc i pokazałem, w którym domu mieszkam. Na co spytał, czy jestem Michael.
 - O Boże - mruknęła Gabby z podekscytowaniem.
 Nie miała powodu, żeby się cieszyć, chyba zapomniała o tym, że nie znosiłem tego gościa.
 - Odpowiedziałem mu, a wiesz co on wtedy powiedział? Wow. Powiedział "wow".
 - Wow? - powtórzyła Gabby, tak samo jak ja zrobiłem to wtedy.
 - I miał ten głupi, zadziorny uśmiech na twarzy i dodał coś w stylu: "Nie pomyślałem, że brat mojej dziewczyny okaże się taki gorący". Do tego wszystkiego puścił mi oczko. Wyobrażasz to sobie?!
 Gabby pisnęła głośno i musiałem odsunąć telefon od ucha. Dlaczego dziewczyny musiały to robić?
 - O mój... nie mogę... Mike... - uniosłem brwi, słysząc jej mamrotanie.
 - Um, ok... Wtedy się przedstawił i tak, to naprawdę był ten Luke, chłopak mojej siostry. Powiedziałem mu, że nie może mnie tak nazywać, a wiesz co on na to odpowiedział?
 - Co?! - zawołała Gabby, brzmiąc na strasznie rozemocjonowaną.
 - "Michael, mogę robić, to tylko chcę".
 Gabby wydała z siebie dziwny dźwięk, ale nie chciałem nawet ją pytać, co to miało znaczyć.
 - Po czym spytał mnie, czy chcę wejść do środka czy wolę tam stać i się na niego patrzeć. Co za idiota.
 - Brzmi jak seksowny idiota - mruknęła, w końcu sklecając całe zdanie.
 Poczułem, jak rumienię się lekko na twarzy, przypominając sobie, co myślałem o nim na samym początku.
 - Ugh, nie. W końcu sam wniosłem walizkę do środka, a on ciągle posyłał mi te dziwne spojrzenia, jakby chciał mnie zawstydzić albo... nie wiem.
 - To dla mnie za dużo - jęknęła Gabby.
 Nie miałem pojęcia, o co jej chodziło. Gabby czasem włączał się ten dziwny tryb, gdy nie mogłem w ogóle zrozumieć, co do mnie mówiła.
 - Dzisiaj z samego rana obudziła mnie głośna muzyka i gdy zszedłem na dół, to kto siedział na mojej kanapie...
 - Luke - rzuciła szybko Gabby.
 - Szatan w ludzkiej skórze - mruknąłem. - I nazwał mnie słoneczkiem! Nie jesteśmy ze sobą blisko, nie znoszę tego gościa, więc nie może mnie tak nazywać!
 - Kocham go - szepnęła Gabby.
 Przestałem mówić i zmarszczyłem brwi, zastanawiając się, czy dobrze ją usłyszałem. Postanowiłem jednak to zignorować i powiedzieć jej, co stało się dalej.
 - Rozmawiałem z nim chwilę, bo chciałem dowiedzieć się, co robił w moim domu i gdzie była moja siostra, a on oczywiście zachowywał się jak zbyt pewny siebie dupek. Poszedłem do kuchni, gdzie była Rose i musiałem jej obiecać, że dam Luke'owi jeszcze jedną szansę. Jeśli dalej będzie się tak zachowywał, to może o tym zapomnieć.
 - Ok, co dalej, co dalej? - spytała, gdy na chwilę przerwałem mówić, by zaczerpnąć powietrza.
 - Przytulałem się z Rose, gdy przyszedł ten idiota i powiedział, że też chciał się poprzytulać. Rose oczywiście poleciała do niego, a on zaraz zaczął całować ją po twarzy i po chwili już zaczęli się obściskiwać, więc szybko stamtąd wyszedłem.
 - To wszystko?
 - Hm, chyba tak - odpowiedziałem, podchodząc w stronę okna.
 Przyglądałem się grupce dzieci, która rysowała kredą po chodniku, a Gabby mówiła coś pod nosem.
 - Jak on wygląda? - spytała w końcu.
 - Ma blond włosy postawione do góry, niebieskie oczy, cholernie, długie nogi, szerokie ramiona i kolczyka w wardze.
 - Seksi - mruknęła.
 Warknąłem pod nosem, nie mając ochoty tego słuchać.
- Już Was shippuję - dodała.
 - Nie jestem gejem, Gabby! A on jest chłopakiem mojej siostry i największym idiotą, jakiego poznałem!
 Ktoś odchrząknął za moimi plecami, przez co wypuściłem telefon z dłoni i odwróciłem się z przerażeniem w stronę drzwi.
 O wilku mowa. Luke opierał się o framugę drzwi z rękami założonymi na pierś i znów miał ten pewny siebie wyraz twarzy.
 - Rozmawiałeś o mnie?
 Podniosłem komórkę z podłogi, powiedziałem Gabby, że porozmawiamy później i rozłączyłem się. Nie miałem zamiaru odpowiadać na jego pytanie.
 Wróciłem do biurka, gdzie zostawiłem laptopa i usiadłem z powrotem na krześle. Luke nie ruszył się ze swojego miejsca i mogłem poczuć na sobie jego spojrzenie. Jak trudno było mu zrozumieć, że wcale go tu nie chciałem?
 - Słuchaj, Michael... - zaczął i podszedł bliżej mnie.
 Odwróciłem głowę w jego stronę, rzucając mu nieprzyjemne spojrzenie.
 - Chyba źle zaczęliśmy naszą znajomość.
 Ok, Rose musiała mu coś powiedzieć i kazała przyjść tutaj, żeby wszystko odkręcił.
 - Możemy o tym zapomnieć i zacząć od nowa?
 Wiedziałem, że obiecałem Rose, że dam mu drugą szansę, poza tym widząc teraz jego niewinny uśmiech i wielkie niebieskie oczy, patrzące na mnie błagalnie, nie mogłem mu odmówić.
 - W porządku.
 - Serio? - spytał ze zdziwieniem.
 Pokiwałem głową, a on uśmiechnął się szerzej i wyciągnął rękę w moją stronę.
 - Jestem Luke.
 Czyli naprawdę chciał się bawić w to całe zaczynanie od nowa. Zaśmiałem się lekko, na co przygryzł wargę i w końcu złapałem jego rękę.
 - Michael.
 Jego dłoń była ciepła i duża, trochę większa od mojej. Od razu zauważyłem, że miał ładne, długie palce i gładką skórę.
 Luke zaśmiał się cicho, a ja wolno uniosłem na niego wzrok. Patrzył na mnie z rozbawieniem i dopiero wtedy uświadomiłem sobie, że trzymałem jego rękę w mojej i przyglądałem się jej z wielkim zainteresowaniem.
 Szybko puściłem jego dłoń i skrzyżowałem ręce na piersi. Co do cholery było ze mną nie tak?
 - Mam ładne dłonie, prawda? - spytał.
 Uniósł przed siebie ręce, kilka razy zginając i rozprostowując palce. W tym momencie na pewno byłem już cały czerwony na twarzy. Głupi Luke.
 - Ok, ok, nic nie mówię - dodał, widząc moją minę.
 Powoli zaczął iść tyłem w stronę drzwi, posyłając mi rozbawiony uśmiech.
 - Do jutra.
 - Do jutra? - powtórzyłem ze zdziwieniem.
 Co miało być jutro? Nie wiedziałem o niczym, co miało się odbywać tego dnia. Zanim zdążyłem spytać o coś więcej, Luke, który cały ten czas szedł tyłem, wszedł w ścianę. Prychnąłem śmiechem pod nosem, a on uśmiechnął się z rozbawieniem i złapał za tył głowy.
 - Będę tutaj - powiedział, jakby była to najbardziej oczywista rzecz.
 Oczywiście. Już wcześniej podejrzewałem, że Luke spędzał tu większość swojego czasu.
 Wreszcie wyszedł z mojego pokoju, zostawiając mnie samego i mogłem wrócić do oglądania serialu. Nie byłem pewien, co wyjdzie z tej całej sprawy z Lukiem. Może rzeczywiście się do niego przekonam i nawet zaakceptuję go jako chłopaka mojej siostry?
 Musiałem spróbować lepiej go poznać, ale robiłem to tylko i wyłącznie dla Rose.

5 komentarzy:

  1. Dopiero początek, ale już uwielbiam to opowiadanie ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Gabby to ja XD choć jestem większym shipperem muke'a. Sorry, bejb.
    Tak mi sie podobał, że przeczytałam cztery razy i chyba zrobię to ponownie.
    Michael słoneczko <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Boże haha XD
    ŚMIAŁAM SIĘ JAK GŁUPIA :D
    GABBY TO MY <3
    AWWWW...
    COŚ CZUJE, ŻE TO BĘDZIE HIT! <3
    MUKE FOEVA <33
    POWINNAM SZYKOWAĆ SIĘ DO SZKOŁY A NIE CZYTAĆ FF XDDD
    XX

    OdpowiedzUsuń
  4. To jest boskie. :D Aww Luke. xd Oczywiście musiał wejść do pokoju gdy Michael rozmawiał. xd Już uwielbiam to opowiadanie. :D
    Życzę weny :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Luke taki pewny siebie ^^ to miła odmiana po PaW :D coś mi się wydaje że zostanę tu na dłużej bo bardzo fajnie się zaczyna :)
    pozdrawiam i do przeczytania :*

    OdpowiedzUsuń