czwartek, 5 marca 2015

10.

 Wreszcie nadszedł dzień, w którym mieli przyjechać Gabby i Alec, od rana nie mogłem się już doczekać, aż ich zobaczę i prawie skakałem z podekscytowania. Mama nawet zaczęła się o mnie martwić i co chwilę pytała mnie, czy nie mam gorączki albo czy coś mnie nie boli. Jakby nie mogła zrozumieć, że nie widziałem moich przyjaciół prawie miesiąc i cholernie się za nimi stęskniłem. Przyzwyczaiłem się do tego, że w akademiku widzieliśmy się codziennie, dlatego dziwne było mi nie widzieć ich tyle czasu. Mimo tego jak czasem potrafili działać mi na nerwy.
 Sprawdziłem godzinę kolejny raz i tym razem zobaczyłem na ekranie wreszcie te cyferki, na które tak czekałem. Ich pociąg powinien przyjechać tu za 10 minut, więc mogłem już wyjść z domu i pojechać po nich na stację. Zbiegłem po schodach do przedpokoju, gdzie szybko włożyłem buty i upewniłem się, że nie wyląduję twarzą na chodniku przez niezawiązane sznurówki (taa, zdarzyło mi się to więcej razy niż chciałbym przyznać). Krzyknąłem ze strachu, gdy Rose nagle wystawiła głowę zza framugi drzwi kuchni, powodując, że serce prawie podskoczyło mi do gardła. Byłem pewien, że w domu nie było nikogo oprócz mnie.
 - Gdzie idziesz, Mikey? - spytała, unosząc pytająco brew.
 - Odebrać Gabby i Aleca ze stacji.
 Twarz Rose od razu się rozjaśniła i wiedziałem, co to znaczyło. Chciała pojechać ze mną. Gabby i Rose miały tę dziwną obsesję na swoim punkcie, mimo tego, że nigdy wcześniej się nie widziały ani ze sobą nie rozmawiały. Właściwie mogłem zabrać moją siostrę ze sobą, w końcu będę miał jeszcze dużo czasu, żeby porozmawiać z moimi przyjaciółmi na osobności.
 - Tak, ok, możesz pojechać ze mną - powiedziałem, zanim zdążyła się odezwać.
 Rose uśmiechnęła się szeroko, a moja mina szybko zbladła, gdy odwróciła się za siebie i powiedziała:
 - Luke, chodź, pojedziemy z Michaelem po jego przyjaciół.
 Kurwa, jego nie zapraszałem na tę wycieczkę. Nie chciałem go widzieć, unikałem go, jak tylko mogłem od tego czasu, gdy jego twarz znalazła się zdecydowanie za blisko mojej, co mi się ani trochę nie podobało. Nic a nic. Wcale.
 Otworzyłem drzwi, chcąc szybko wyjść z domu i pojechać bez nich mimo tego, że właśnie pozwoliłem Rose jechać. Na pewno nie zrobiłbym tego, gdybym wiedział, że Luke tutaj jest. Właściwie powinienem był przypuszczać, że będzie w moim domu. Ledwo co go opuszczał, co zdecydowanie utrudniało mi unikanie go, ale póki co dawałem jakoś radę. Do tego pieprzonego momentu, gdy moja cudowna siostra pomyślała, że dobrym pomysłem będzie, jeśli całą trójką wpakujemy się do samochodu.
 - Mikey, co robisz? - spytała Rose ze zdziwieniem, gdy byłem już jedną stopą na zewnątrz.
 Podeszła bliżej mnie i nachyliła się, żeby złapać swoje sandały, które szybko założyła, a wtedy Luke wyszedł z kuchni. Widziałem kątem oka, jak szedł w naszą stronę, ale uparcie wpatrywałem się w Rose, udając, że go nie dostrzegam.
 - Um, wiesz co, to nie jest dobry pomysł, pewnie mają dużo toreb czy coś i nie będzie zbytnio miejsca...
 - Mamy ogromny bagażnik - powiedziała Rose, patrząc na mnie jak na największego idiotę na świecie.
 Zacisnąłem usta w linię, nie wiedząc, co na to odpowiedzieć i jak mogę się z tego wyplątać. Czułem na sobie wzrok Luke'a, przez co jeszcze ciężej było mi się skupić na czymkolwiek i jedyną myślą w mojej głowie było teraz to, czy moje włosy wyglądały ok. Co do cholery było ze mną ostatnio nie tak, kurwa, naprawdę musiałem pogadać z Gabby albo Aleciem.
 - Ok, jedziemy? - spytał Luke po chwili, gdy dalej nie ruszyłem się z mojego miejsca, blokując im wyjście z domu.
 Uparcie nie patrząc w jego stronę, wyszedłem na zewnątrz i otworzyłem samochód. Zająłem miejsce za kierownicą, a Rose na szczęście usiadła obok mnie, za to Luke rozwalił się wygodnie na tyle, co widziałem dzięki lusterku. Przewróciłem oczami, przekręcając kluczyk w stacyjce i powoli wyjechałem z podjazdu.
 - Nie mogę się doczekać, jak poznam Gabby i Aleca - powiedziała Rose z podekscytowaniem.
 - Gabby? - powtórzył po niej Luke. - To Twoja dziewczyna, prawda Michael?
 Wiedziałem, że zrobił to specjalnie. W końcu to właśnie powiedziałem moim znajomym z liceum i jak widać Luke nie chciał dać mi o tym zapomnieć. Ten kutas.
 - Um, nie, to jego przyjaciółka... Chyba, że o czymś nie wiem... Mikey?
 - Gabby i ja? - spytałem, po czym zaśmiałem się lekko. - Nigdy w życiu.
 Bo nie miałem u niej już żadnych szans, po tym jak zacząłem całować jakiegoś kolesia na jej oczach, mimo tego, że próbowała mnie poderwać. Wciąż nad tym ubolewałem.
 - Och, musiało mi się coś pomylić - powiedział Luke niepewnie.
 Kurwa, naprawdę niezły był z niego aktor, bo prawie sam mu uwierzyłem. Miałem ochotę uderzyć go w twarz, a później złapać ją w moje dłonie i go pocało... Nie, nie, nie... Zapomnijmy o tym, wcale tak nie pomyślałem. Nie mogłem tak pomyśleć.
 - Przecież wiesz, że Mikey nigdy nie miał dziewczyny - dodała Rose z rozbawieniem.
 Bardzo zabawne. Naprawdę. Pośmiejmy się wszyscy z tego, jakim byłem frajerem.
 - Ok, jesteśmy na miejscu! - zawołałem, zatrzymując się na parkingu obok stacji.
 Wysiedliśmy wszyscy z samochodu i zanim Luke albo Rose zdążyli się ruszyć, ja byłem już w połowie drogi na przystanek, na którym miał zatrzymać się pociąg. Sprawdziłem godzinę na telefonie i była już minuta po godzinie przyjazdu, więc nie byłem pewien, czy moi przyjaciele już tutaj byli, czy pociąg się spóźni.
 Wtedy usłyszałem głośny głos, którego nie mógłbym pomylić z nikim innym i Gabby biegła już w moją stronę. Alec szedł wolno za nią, uśmiechając się szeroko w moją stronę i machając ręką wysoko w powietrzu, jakby myślał, że nie mogłem go zauważyć i musiał zwrócić na siebie moją uwagę.
 Wyciągnąłem przed siebie ręce, gdy Gabby znalazła się już blisko mnie, mając zamiar ją przytulić, ale ona wyminęła mnie. Alec zaczął się śmiać jak idiota, a ja odwróciłem się za siebie, żeby zobaczyć, jak Gabby ściskała moją siostrę. Wow, ok, co za miłe powitanie.
 - Hej, stary - zawołał Alec i przyciągnął mnie ramieniem do siebie.
 Przynajmniej na niego mogłem jeszcze liczyć. Przytuliłem go mocno i zaczęliśmy bujać się z nogi na nogę, co musiało wyglądać dość głupio. Gdy go puściłem, podeszła do mnie Gabby i oplotła mnie ramionami w talii, chowając głowę w materiale mojej koszulki.
 - Spadaj, Gabby - mruknąłem z niezadowoleniem. - Nie zapomnę Ci tego.
 - Przepraszam - powiedziała, śmiejąc się pod nosem. - Po prostu nie mogłam się doczekać, aż poznam Twoją siostrę.
 - A to kto? - spytał Alec, pokazując palcem na Luke'a.
 Zaśmiałem się cicho, bo było to typowe zachowanie dla Aleca, Gabby za to rzuciła mu karcące spojrzenie, po czym popatrzyła w kierunku, którym pokazywał. 
 Luke nie wyglądał na ani trochę skrępowanego tym, że uwaga cała naszej grupy skupiona była teraz na nim i tylko uśmiechnął się tym pewnym siebie uśmieszkiem. Gabby spojrzała szybko na mnie, robiąc wielkie oczy, po czym zrobiła kilka kroków bliżej w stronę Luke'a i Rose.
 - Och, więc Ty jesteś Luke - powiedziała, uważnie mu się przyglądając. - Dużo o Tobie słyszałam.
 Rose zmarszczyła brwi ze zdziwieniem, a Luke wyglądał na mile zaskoczonego.
 - Mam nadzieję, że same dobre rzeczy.
 - Niezupełnie - odpowiedziała Gabby, na co Luke skrzywił się lekko.
 - Ok, super, fajnie się gadało - wtrącił Alec, podchodząc bliżej i ciągnąc swoją torbę za sobą po ziemi. - Ale możemy już iść?
 - Ten idiota to Alec - powiedziała Gabby i kiwnęła głową w jego stronę. - Ja jestem Gabby, moralne wsparcie Michaela.
 Rose wyglądała, jakby poważnie myślała nad tym, co powiedziała Gabby, nawet gdy zaczęliśmy już iść w stronę samochodu, a ja targałem ciężką torbę mojej przyjaciółki, gdy ona praktycznie wieszała się na moim ramieniu.
 - Co? - powiedziałem w końcu do Rose, widząc, że coś jej nie pasuje w tym wszystkim.
 - Czy przyjazd Gabby i Alec ma coś wspólnego z tym, co się stało na imprezie Luke'a? - spytała cicho, choć byłem całkiem pewien, że Gabby też to usłyszała.
 Zamrugałem kilka razy, patrząc na Rose i zastanawiając się jakim cudem doszła do tego wniosku. Nie mówiąc już o tym, że miała rację.
 - Um, co?
 - No wiesz Gabby powiedziała, że jest Twoim moralnym wsparciem, więc zaczęłam się zastanawiać, czy właśnie dlatego przyjechała, żeby Ci z czymś pomóc, więc może chodzi o...
 Zaśmiałem się sztucznie, przerywając jej, zanim mogła dokończyć swoją wypowiedź. Cholera, Rose była mądrzejsza niż przypuszczałem.
 - Nie, wszystko jest w jak najlepszym porządku, nie musisz się o nic martwić - odpowiedziałem, uśmiechając się w jej stronę.
 Gabby prychnęła cicho pod nosem, nie wyglądało jednak na to, żeby Rose ją usłyszała i z niepewną miną pokiwała lekko głową. Szturchnąłem Gabby lekko łokciem w bok, żeby się nie odzywała i na szczęście doszliśmy już do samochodu. Gdy tylko go otworzyłem, Alec i Gabby wpakowali się do środka, zostawiając mnie ze swoimi torbami, a Rose zajęła miejsce z przodu tak jak wcześniej.
 Luke i ja w tym samym czasie schyliliśmy się po torby i uderzyłem czołem o jego głowę, po czym wylądowałem tyłkiem na betonie. Luke zaśmiał się głośno, a ja pierwszy raz od dwóch dni spojrzałem mu w oczy, czego szybko pożałowałem, gdy poczułem jakby serce podeszło mi do gardła.
 - Pomogę Ci - powiedział, wyciągając rękę w moją stronę.
 Pokręciłem szybko głową, zbierając się niezbyt zgrabnie z ziemi i tym razem udało mi się złapać pasek do torby Gabby. Schowałem ją szybko do bagażnika, a zanim mogłem sięgnąć po tą która należała do Aleca, Luke wrzucił ją do auta.
 Potem minął mnie, ocierając się niby przypadkiem swoim ramieniem o moje i wsiadł do środka. Naprawdę potrzebowałem pogadać z Gabby i najlepiej opowiedzieć też o całej sprawie Alecowi. Wiedziałem jednak, że przez moją siostrę nie będę miał do tego zbyt szybko okazji.

*

 Tak jak myślałem, Rose nadawała ciągle z Gabby o jakichś sprawach, które nic mnie nie obchodziły, Luke od czasu do czasu dołączał do ich rozmowy, za to Alec wpatrywał się w swój telefon, udając, że jest zajęty.
 Wyszedłem do kuchni i nalałem sobie szklankę wody, żeby znaleźć sobie na chwilę jakiejś zajęcie, które pomoże mi uniknąć ciągłej gadaniny mojej siostry i mojej przyjaciółki. Uwielbiałem je obie, ale niekoniecznie, gdy były razem.
 - Michael.
 Zachłysnąłem się, gdy nagle usłyszałem głos mojej mamy, bo nie zauważyłem nawet, gdy weszła do kuchni.
 - Alec będzie spał u Ciebie w pokoju, a Gabby będzie u Rose.
 - Co? Dlaczego? - spytałem ze zdziwieniem.
 Mama uniosła brwi, a gdy ja dalej nie miałem pojęcia, o co jej chodziło, westchnęła głośno i popatrzyła na mnie wzrokiem, który mówił: "za jakie grzechy mnie to spotkało".
 - Nie wiem, co będziecie robić w nocy w pokoju - powiedziała, na co miałem ochotę głośno się zaśmiać.
 Biorąc pod uwagę ostatnie wydarzenia i moje dziwne myśli, nie musiała się raczej martwić o to, że mógłbym robić coś akurat z Gabby.
 - Ok - odpowiedziałem tylko i pokiwałem głową, woląc nie mówić nic więcej.
 - Wiem, że jesteś już dorosły, ale... - zaczęła, po czym przerwała i zmarszczyła nieznacznie nos.
 - Nic więcej nie mów, mamo! - zawołałem, wyciągając przed siebie dłoń. - Rozumiem.
 Ona uśmiechnęła się do mnie z wdzięcznością, poklepała mnie po ramieniu i wyszła z kuchni. Ok, to było dziwne.
 Dopiłem moją wodę, po czym odstawiłem szklankę do umywalki i wróciłem do salonu. Ty razem Luke mówił o czymś, Rose i Gabby go słuchały, o dziwo nawet Alec wyglądał na zainteresowanego, a jego telefon leżał na stole.
 - ... wtedy wskoczyła na stół i zaczęła tańczyć, jej chłopak próbował ją stamtąd zdjąć, a ona chciała mu uciec i tym sposobem poleciała na podłogę.
 - Luke opowiada nam o tej pijanej lasce na jego urodzinach - powiedziała szybko Gabby w moją stronę, upewniając się, że wiem, co się dzieje.
 - Och, ok... - mruknąłem.
 - Było o wiele więcej pijanych osób - dodała Rose, spoglądając w moją stronę. - Michael był naprawdę najebany.
 - Jak na każdej imprezie - powiedział Alec, wzruszając ramionami.
 - Nie przesadzaj, potrafię zachować umiar.
 Rose, Gabby i Alec spojrzeli na mnie z niedowierzaniem, a Luke wyglądał na zdezorientowanego, widząc ich znaczące spojrzenia.
 - Michael zawsze jest pijany na imprezie - wytłumaczyła Gabby Luke'owi. - I często robi dość głupie rzeczy.
 - Co kończy się tym, że później mamy obrzygany pokój - dokończył Alec, krzywiąc się.
 Zaśmiałem się cicho, uśmiechając się do niego niewinnie i założyłem mu rękę na ramiona, na co ten posłał mi niezadowolone spojrzenie. Wcale nie wymiotowałem aż tak często i przeważnie starałem się po sobie posprzątać... Nie zawsze jednak mi to wychodziło i czasem Alec musiał mi pomóc, co jak widać miał mi trochę za złe.
 - Ok, słyszałem już parę historii od jego rodziców i sam widziałem, co robił u mnie, ale nie wiedziałem, że on zawsze tak szaleje - powiedział Luke, spoglądając w moją stronę i widziałem, jak jego wzrok skupił się na mojej ręce, która wciąż leżała na ramionach Aleca.
 - Raczej zawsze - powiedziała Gabby, kiwając głową.
 Zmieniłem temat, pytając Aleca i Gabby o to, co działo się u nich przed przyjazdem tutaj, mimo tego, że wiedziałem o tym właściwie wszystko. Po prostu chciałem ściągnąć uwagę wszystkich ze mnie i tego, jak to potrafiłem najebać się jak idiota.
 Alec powiedział tylko, że nic szczególnego nie robił, oprócz denerwowania swojego młodszego brata i wyjadania wszystkiego jedzenia z lodówki. Gabby za to wzruszyła ramionami, mówiąc, że sama była na kilku imprezach i poznała dużo nowych ludzi.
 - Chciałaś powiedzieć dużo kolesi - podpowiedział jej Alec.
 Rose zaśmiała się cicho, widząc jak Gabby uśmiechnęła się nieznacznie, wzruszając ramionami kolejny raz.
 - Może.
 - Zaliczyłaś kogoś? - spytał Alec, ruszając znacząco brwiami.
 - W przeciwieństwie do Michaela nie szalałam, aż tak bardzo - odpowiedziała, na co wytrzeszczyłem na nią oczy.
 Alec spojrzał na mnie, czekając, aż wyjaśnię mu, co Gabby miała na myśli. Czułem, jakbym nie mógł wykrztusić z siebie w tym momencie ani słowa. Planowałem w końcu powiedzieć Alecowi o tym, że całowałem się z kolesiem... a nawet dwoma i byłem ostatnio dość zagubiony, ale na pewno nie teraz w towarzystwie tylu innych osób.
 - Michael całował się na moich urodzinach z naprawdę fajną laską - powiedział Luke po chwili.
 Rose wyglądała na zdezorientowaną, po czym pokiwała niepewnie głową, a na sam koniec uderzyła go lekko w ramię, jakby zdała sobie sprawę z tego, że właśnie tak powinna zrobić, słysząc, że jej chłopak nazwał jakąś dziewczynę "fajną laską".
 Gabby przygryzła paznokieć i uśmiechnęła się do mnie z poczuciem winy, chyba zdając sobie sprawę z tego, że Alec nic jeszcze nie wiedział i nie powinna była tego mówić. Prawdopodobnie robiłem z tego większą sprawę niż musiałem, ale to nie był dobry moment na tę rozmowę.
 - Nie chwaliłeś się, stary - powiedział Alec, popychając mnie lekko.
 Zaśmiałem się cicho i zabrałem rękę z jego ramion, mówiąc mu, że nie było nawet o czym mówić, bo ledwo co pamiętałem ten wieczór. Popatrzyłem na Luke'a, a gdy nasze spojrzenia się spotkały, uśmiechnąłem się do niego z wdzięcznością.
Po tym na szczęście Gabby zmieniła temat, gadając o jakichś głupotach, jak czy widzieliśmy ostatni odcinek jakiegoś serialu, który oglądała i mimo tego, że nikt z nas go nie znał, zaczęła opowiadać z wielkimi emocjami o tym, co się tam wydarzyło. Przez cały ten czas czułem na sobie wzrok Luke'a, ale udawałem, że tego nie zauważam.
 - Muszę się już zbierać - oznajmił, wstając z kanapy, na co Rose od razu zrobiła to samo.
 - Och, szkoda - mruknęła Gabby i zrobiła smutną minę.
 - Zobaczysz go jeszcze wiele razy, ciągle tutaj siedzi - burknąłem cicho, tak żeby tylko ona mnie usłyszała.
 Luke posłał szeroki uśmiech w jej stronę, po czym pożegnał się z moimi przyjaciółmi. Rose wyszła już do przedpokoju, a gdy spojrzałem na Luke'a, powiedział do mnie:
 - Do zobaczenia jutro, kotku.
 Zacisnąłem mocno szczękę, a Gabby zasłoniła usta dłonią, spoglądając w moją stronę wielkimi oczami. Alec mruknął cicho coś, co brzmiało jak "co do cholery", po czym podniósł się z kanapy, mówiąc, że musi iść do łazienki.
 Wiedziałem, że Gabby tylko czekała na ten moment, gdy zostaniemy w pokoju sami, a wtedy złapała mnie mocno za nadgarstek, prawie skacząc na swoim miejscu z podekscytowania.
 - Słodki ten Luke i totalnie w Tobie zakochany.
 - Co? - spytałem i prychnąłem pod nosem. - Gabby, czasem jak coś powiesz, to naprawdę...
 - Widziałeś, w jaki sposób na Ciebie patrzył?! - zawołała z oburzeniem. - Mówię serio.
 - To chłopak mojej siostry - odpowiedziałem, przewracając oczami. - Jeśli jest w kimś zakochany, to właśnie w niej, mądralo.
 Gabby westchnęła głośno, wyglądając, jakby nie mogła uwierzyć w moją głupotę, po czym powiedziała coś takiego, że przez następne kilka minut kaszlałem szaleńczo, po tym jak zakrztusiłem się śliną.
 - Ok, w takim razie chce Cię przelecieć.

*

ugh, nie lubię tego rozdziału, kolejny będzie ciekawszy!

jakbyście pisały coś o tym opowiadaniu na tt, to dodajcie #esitf, żebym mogła to zobaczyć ;)

10 komentarzy:

  1. Strasznie podoba mi się Alec. :D Luke jak zwykle cudowny. :3
    Jestem strasznie ciekawa jak potoczy się to wszystko dalej. W końcu Luke to chłopak Rose.
    Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. Życzę weny :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Hahahahaha :D
    Koncówka naj <3
    Nie moge się doczekac kolejnego rozdziału ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. No nareszcie moja ukochana Gabby i cudowny Alec dołączyli! KOCHAM ICH AW
    jdfvcmrbr fdnkjvbjhdfnkjfdjk jnbfnvn FUCK YAAAAAAAAAAAAAAS AHAHAHA XD
    GABBY TO 100000% MNIE HAHAHHA ;D
    genialne. Genialne. GENIALNE. GE-NIA-LNE! G-E-N-I-A-L-N-E! CZYTAŁAM 4 RAZY I ZROBIĘTO JESZCZE RAZ HAHAHA XD JESZCZE MI TU CRAZY IN LOVE LECI O NIE HAHAHA XD DOBRA TO FF TO ŻYCIE OK.
    ESDFNJFVHDNJUFVHNJUF DNJHVB OSTATNIE ZDANIE >>>>>>>>>>>>> MOJE ŻYCIE <33 AWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWW *......................................................................*
    MOJE SERDUSZKO SKACZE, JA SKACZE, WSZYSTKIE MUKE SHIPPERS SKACZĄ, OBAMA SKACZE, KOSMICI SKACZĄ, CAŁY ,ŚWIAT SKACZE. OK. FKDFNJVHNX VCNFDS MNIAM MNIAM MNIAM MNIAM <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Gabby is the best person ever! <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Czekałam na tą dwójkę i nie zawiodłam się, już ich kocham. ale GABBY TO JESTEM JA XD NAJWIĘKSZY SHIPPER MUKE'A. I sikam z momentu, jak Michael myśli, że Gabby biegnie do niego się przywitać,a ona go omija i przytula Rose hahahha
    "powiedział Luke, spoglądając w moją stronę i widziałem, jak jego wzrok skupił się na mojej ręce, która wciąż leżała na ramionach Aleca" CZY MOGĘ JUŻ UMRZEĆ? LUKE JESTEŚ ZAZDROSNY, PRZYZNAJ. ygh albo lepiej nie przyznawaj, bo na samą myśl o tym mam ochotę płakać, to jest zbyt piękne
    I LUKE KTÓRY BRONI MICHAELA W NIEZRĘCZNEJ SYTUACJI HDKSGDJHAGDALKHDKA TO JEST MOJE ŻYCIE. NIE WIEM DLACZEGO ONI NIC SZCZEGÓLNEGO NIE ROBIĄC ZE SOBĄ WCIĄŻ SĄ NAJBARDZIEJ CUTE PARĄ EVER.
    Końcówka - Gabby, masz rację, płaczę że to powiedziałaś, jesteś moją fav

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny, cudowny, piękny blog.
    Są momenty, w których śmiałam się sama do siebie i inni patrzyli na mnie zdziwieni, ale były też momenty, w których było mi smutno.
    Uwielbiam jak piszesz! A za sam pomysł wielki plus!
    Co do rozdziału... słów mi braknie! Nie mam pojęcia jakiego epitetu mam użyć



    Zapraszam do siebie.
    bad-or-good-boy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Trafiłam na Twojego bloga wczoraj i nie mogłam się oderwać, aż nie przeczytałam wszystkich rozdziałów na raz :) Świetne opowiadanie, bardzo fajny pomysł. Jestem Lashton af, ale to opowiadanie wygrywa wszystko!
    Mam nadzieję, że będziesz pisać więcej. Życzę weny!

    OdpowiedzUsuń
  8. Omg nie poszlam spac jednak hahah
    Kocham Gabby, wielbie ją za szczerość hahaha xd
    "W takim razie chce cie przeleciec" omgkabzbzksnsusnksb czy tylko ja piszcze czytajac to??? Aaaa i ten kotek znow i boze zaraz sie posikam z emocji ide dalej chuj najwyzej pojde niewyspana do szkoly aaaaaaaa

    OdpowiedzUsuń