Rozejrzałem się kolejny raz dookoła w poszukiwaniu mojego chłopaka, ale dalej nie było go nigdzie widać i miałem nadzieję, że pamiętał o tym, by tu przyjść. Nie wykluczałem opcji, że nie dał jednak rady podnieść się z łóżka albo z powrotem zasnął, gdy tylko mi odpisał. Jeśli naprawdę właśnie tak by było, to prawdopodobnie nie odzywałbym się do niego za karę przez następną dobę.
- Luke i ja przyjeżdżamy teraz na weekend, więc zobaczymy się pojutrze - powiedziałem do telefonu.
- Pewnie połowę czasu spędzisz ze swoimi rodzicami, a drugą będziesz siedział u Luke'a, mimo tego że ciągle się widzicie, więc nie jestem pewien, czy naprawdę się zobaczymy - odpowiedział Ashton.
Zrobiłem niezadowoloną minę i napiłem się mojego shake'a, nie śpiesząc się zbytnio z tym, żeby w jakiś sposób mu odpowiedzieć. Sprawdziłem godzinę, by zobaczyć, ile Luke już był spóźniony (11 minut) i rzuciłem:
- Przecież to Luke przede wszystkim jest twoim przyjacielem, możemy się spotkać w trójkę.
Na moment zapanowała między nami niezręczna cisza, gdy Ashton się nie odzywał i zmarszczyłem brwi ze zdezorientowaniem, nie będąc pewnym, o co chodzi. Może rzeczywiście od dłuższego czasu, żaden z nich nie wspominał nic o tym, żeby rozmawiał z tym drugim.
- Właściwie to... czuję się niezręcznie, bo no wiesz... chyba kręcę teraz z Rose, a oni byli razem.
Skoro on czuł się niezręcznie, to co dopiero ja miałem powiedzieć...
- Uwierz mi, Luke'a to w ogóle nie obchodzi - zapewniłem go. - O Lucyferze mowa, wreszcie zdecydował się łaskawie przyjść - dodałem, gdy tylko go zauważyłem.
Przyglądałem mu się z rozbawieniem, widząc okulary przeciwsłoneczne na jego nosie i machnąłem ręką, by pokazać mu, gdzie dokładnie siedziałem. Musiał mnie zauważyć, bo ruszył prosto w moją stronę, a Ashton wymamrotał do telefonu coś o tym, jaka to głupia sytuacja zrobiła się z tego wszystkiego.
- Daj spokój - powiedziałem, uciszając go. - Jeśli ktoś zrobił coś naprawdę chujowego w tym wszystkim, to byłem to ja.
Ashton zgodził się ze mną, na co zrobiłem oburzoną minę i prawie się rozłączyłem, ale w końcu zrezygnowałem. Luke usiadł na krześle obok mnie, praktycznie od razu biorąc do ręki mojego shake'a, po czym wziął kilka dużych łyków, nawet się ze mną nie witając.
- Luke siedzi właśnie w pomieszczeniu w okularach przeciwsłonecznych, a na dworze nawet nie świeci zbytnio słońce, co za dupek - mruknąłem, na co Ashton zaśmiał się lekko.
Luke napił się znowu, a później odłożył plastikowy kubek na stół i pochylił się w moją stronę, żeby zostawić na moim policzku klejący się, słodki ślad swoimi ustami. Pokręciłem głową, posyłając mu niezbyt zadowolone spojrzenie, a on uśmiechnął się wesoło.
- Pewnie ma kaca, mówiłeś, że poszedł wczoraj na imprezę? - odezwał się Ashton.
- Tak, na pewno właśnie o to chodzi - odpowiedziałem i Luke uniósł pytająco brwi.
- Z kim rozmawiasz?
Jego dłoń wylądowała na moim kolanie, a przedramieniem oparł się o tył mojego krzesła, przysuwając się jeszcze bliżej. Zaraz przede mną znajdowała się jego twarz i miałem ochotę go pocałować, ale zamiast tego powiedziałem:
- Z moim ulubionym chłopakiem.
Słyszałem, jak Ashton mówi coś o tym, że u niego może jestem trzeci na liście i pewnie zacząłbym udawać, że zrobiło mi się przykro, ale za bardzo byłem skupiony na Luke'u.
- Przecież ja siedzę tutaj - mruknął ze zdezorientowaniem.
- Dokładnie - skomentowałem, na co wysunął do przodu dolną wargę, robiąc smutną minę.
Musnąłem ją moimi ustami, śmiejąc się lekko pod nosem, a on westchnął cicho.
- Ok, pozdrów Aleca - rzucił głośno, tak żeby osoba po drugiej stronie mogła go usłyszeć.
Ashton wciągnął ze świstem powietrze zachowując się, jakby bardzo go to oburzyło, a ja zaśmiałem się znowu, nie mogąc się powstrzymać. Luke nawet nie powiedział tego specjalnie, on naprawdę myślał, że chodziło o mojego współlokatora i właściwie nie dziwiłem mu się, że tak pomyślał.
- To Ashton - powiedziałem do niego, po czym do telefonu dodałem: - Pogadamy, gdy się zobaczymy, Ash, hej.
Luke nie przejął się zbytnio tym, że mógł urazić Ashtona i tylko wzruszył ramionami, wyglądając jednak na trochę zaskoczonego, że to był akurat on. Ashton pożegnał się ze mną, mówiąc najpierw, że od niego naprawdę mogłem pozdrowić Aleca, zresztą tak samo całą resztę oprócz Luke'a, po czym zakończył połączenie.
- Jak wielkiego masz kaca? - spytałem Luke'a, chowając telefon do kieszeni.
- Nie mam kaca - odpowiedział i pokręcił głową, a na jego twarzy pojawił się niewinny uśmiech.
Uniosłem wysoko brwi, przyglądając mu się z niezrozumieniem, bo skoro nie miał kaca, to dlaczego miał założone okulary przeciwsłoneczne...
- To ściągnij te okulary - powiedziałem wolno, jakbym obawiał się, że mnie nie zrozumie.
Luke mruknął cicho z zaprzeczeniem i pocałował mnie w usta, napierając na nie dość mocno swoimi. Musiałem przyznać, że na chwilę rzeczywiście odwrócił w ten sposób moją uwagę, ale gdy tylko lekko się ode mnie odsunął, sięgnąłem ręką do góry i ściągnąłem z niego okulary.
Otworzyłem szeroko usta ze zdziwienia, od razu dotykając lekko palcami fioletowo-różowego siniaka wokół jego oka, na co on syknął cicho. Spojrzałem na niego oczekująco chcąc, by wyjaśnił, co się stało, ale on tylko uśmiechnął się do mnie wesoło.
- Mikey, wiesz, że cię kocham, prawda?
Jego słowa prawdopodobnie miały mnie uspokoić, ale zadziałały zupełnie inaczej, bo przez to zacząłem myśleć o jednej konkretnej rzeczy, która mogła się wydarzyć. I jeśli okazałoby się to prawdą, zafundowałbym Luke'owi kolejnego siniaka po drugiej stronie twarzy.
- Upiłeś się tak bardzo, że całowałeś się z jakąś dziewczyną, a jej chłopak cię uderzył? - spytałem niepewnie.
Luke zaśmiał się lekko, ale widząc moją poważną minę, zdał sobie sprawę z tego, że nie żartowałem i pokręcił przecząco głową.
- Nie, ja nie upijam się na imprezach, po czym robię głupie rzeczy - odpowiedział, po czym ciszej dodał: - W przeciwieństwie do kogoś innego.
Zmrużyłem na niego oczy, doskonale zdając sobie sprawę z tego, że chodzi mu o mnie i choć miał rację, nie chciałem mu tego przyznać. Oprócz tego zdecydowanie mi ulżyło, gdy dowiedziałem się, że wcale nie chodziło o to, o czym pomyślałem. Choć pewnie powinienem był się tego spodziewać, w końcu ostatni raz, Luke będąc na imprezie, opowiadał wszystkim dziewczynom o mnie, zamiast w jakiś sposób reagować na ich flirtowanie.
- W takim razie skąd to masz?
Jeśli nie chodziło o tamto, to zaczynałem być trochę zaniepokojony, bo nie podobało mi się to, że ktoś uderzył mojego chłopaka. Jeśli bym tam był, to na pewno bym mu nie pomógł, ale może zasłoniłbym nas Aleciem. Luke wyglądał, jakby nie bardzo chciał mi o tym opowiedzieć, a skoro tak było, to pewnie dlatego, że to co powie, ani trochę mi się nie spodoba.
- Calum też poszedł na tę imprezę i...
- Calum cię uderzył?! - zawołałem, przerywając mu.
Luke pokiwał wolno głową i sięgnął po moją dłoń, splatając nasze palce razem. Przez chwilę byłem zaskoczony, że chodziło właśnie o jego przyjaciela, ale mój szok szybko minął, im więcej o tym myślałem. Mogłem się spodziewać czegoś takiego, w końcu ich przyjaźń była dość specyficzna i często byli dla siebie niemili, ale nawet nie w takim stopniu jak Alec potrafił być. Oni naprawdę czasem zachowywali się, jakby się nie znosili, a najczęściej robił to Luke i doskonale wiedziałem z jakiego powodu. Podejrzewałem już, że to była jego wina, że dostał po twarzy i rzeczywiście nie podobało mi się to wszystko, choć jeszcze nie usłyszałem, co konkretnie się wydarzyło.
- Ok, posłuchaj - zaczął, ciągnąc nasze złączone dłonie na swoje udo. - Calum trochę się upił, zaczęliśmy się sprzeczać, możliwe, że to ja zacząłem i możliwe, że śmiałem się z tego, jak bardzo jego dziewczyna nim pomiata... - urwał na chwilę i uśmiechnął się znowu niewinnie. - I wtedy Calum uznał, że będzie zabawne, gdy przypomni mi, że się z tobą całował, choć nigdy nie mógłbym o tym zapomnieć i jakoś tak wyszło, że go uderzyłem? Więc on też mnie uderzył? - zakończył niepewnym tonem, przesuwając kciukiem po skórze mojej dłoni w uspokajającym geście.
Zazgrzytałem zębami i pokręciłem głową, nie mogąc uwierzyć, że Luke naprawdę potrafił tak głupio się zachowywać. Zresztą Calum nie był lepszy, jeśli dobrze wiedział, jak Luke potrafił być o mnie zazdrosny, ale skoro to blondyn zaczął, zresztą jak zawsze, to na nim wolałem skupić moje poirytowanie.
- Nie dziwię mu się, że cię uderzył - powiedziałem i zacząłem znowu przyglądać się kolorom wokół jego oka.
- Właściwie to ja też - odpowiedział z głupim uśmiechem, gdy pochylił swoją twarz bardziej w moją stronę. - Pocałuj, żeby przestało boleć?
Spojrzałem na niego jak na idiotę, bo nie miałem zamiaru tego zrobić, a widząc że mówi poważnie i naprawdę na to czeka, westchnąłem głośno. Musnąłem lekko ustami zranione miejsce, ale że nie byłem zadowolony z powodu tego, co zrobił, więc zaraz po tym przycisnąłem palcem to samo miejsce. Luke odepchnął od siebie moją rękę i nawet puścił drugą dłoń, patrząc na mnie ze zrezygnowaniem.
- Czyli pogodziłeś się wcześniej z Calumem, ale teraz znowu jesteście pokłóceni? - spytałem i podniosłem mojego shake'a, który zrobił się już ciepły od czasu, gdy go kupiłem.
- Nie, teraz jest między nami jeszcze lepiej. Uderzyliśmy się nawzajem i jesteśmy kwita.
Pokiwałem wolno głową, zastanawiając się nad jego słowami. Mimo tego że pogodzili się jeszcze na wakacjach, pewnie dalej byli na siebie trochę źli (Luke, bo Calum całował się ze mną, a Calum dlatego, że Luke tak bardzo się go o to czepiał), więc teraz musiało im to przejść, po tym jak się trochę wyładowali. Miałem nadzieję, że to znaczyło, że Luke nie będzie już dalej bezsensownie zazdrosny z jego powodu.
Choć z nim trudno było na to liczyć.
Widząc jego niezadowoloną minę, gdy spoglądał na mnie z wyrzutem, palcami lekko przesuwając po swoim siniaku, sięgnąłem po jego wolną rękę.
- Hej, Luke? - zacząłem i uśmiechnąłem się lekko.
Luke kiwnął głową, pokazując mi, żebym kontynuował, więc nachyliłem się nad nim i pocałowałem go kolejny raz tego dnia. Wokół nas nie było zbyt dużo osób, mimo tego że byliśmy w miejscu publicznym, dlatego nie miałem aż takiego problemu z tym, żebyśmy całowali się przez dłuższą chwilę.
- To przez ten siniak, prawda? - powiedział, ruszając brwiami, gdy odsunęliśmy się od siebie. - Wyglądam jeszcze bardziej seksownie i nie możesz mi się oprzeć.
Zignorowałem go i wypiłem do końca mojego shake'a, którego ciągle trzymałem w drugiej ręce, a później potrząsnąłem pustym pojemnikiem. Spojrzałem na niego z uśmiechem i w końcu powiedziałem:
- Oczywiście, a teraz pójdziesz kupić mi jeszcze jednego?
*
Wszedłem do pokoju Luke'a i Caluma, a choć tego pierwszego tam nie było, rzuciłem się na jego łóżko zachowując się, jakbym był u siebie. Calum uniósł na mnie wzrok i moje oczy lekko się rozszerzyły, gdy zauważyłem wielki siniak na jego policzku.
- O, nowy kolor - powiedział, przyglądając się moim włosom. - Wygląda dobrze.
- Dzięki - mruknąłem niepewnie wahając się, czy powiedzieć coś na temat stanu jego twarzy. - Gdzie Luke?
- Poszedł do łazienki, zaraz wróci.
Pokiwałem głową w odpowiedzi i sięgnąłem po włączonego laptopa, od razu wchodząc na przeglądarkę. Wpisałem adres strony, na której zawsze oglądałem filmy i zacząłem przeglądać te dodane tam niedawno, by coś wybrać.
- Jak dzisiejsze zajęcia? - zagadnąłem Caluma nie chcąc, by w pokoju panowała niezręczna cisza.
- Dobrze, zdecydowanie nie było nudno - odpowiedział, po czym zaśmiał się cicho.
Popatrzyłem na niego z zainteresowaniem, a gdy zauważył moje spojrzenie, dodał:
- Jedna z naszych profesorek leci na Luke'a, to dość zabawne, gdy nawet nie próbuje ukryć tego, jak bardzo próbuje go poderwać.
Zamrugałem kilka razy, wpatrując się w niego tępym wzrokiem, a Calum chyba dopiero wtedy domyślił się, że nic o tym nie wiedziałem. Luke pewnie nawet nie zauważał tego, że starała się z nim flirtować i to dlatego nic mi o tym nie mówił. Miałem już naprawdę dosyć tych wszystkich osób, które patrzyły za nim rozmarzonymi wzrokami, a teraz nawet nie był to student. Cudownie.
- Co na przykład robi? - spytałem spokojnym tonem, wracając do przeglądania filmów na laptopie.
Gdy próbowałem przesunąć w dół, na ekranie nic się nie zmieniło, więc nacisnąłem strzałkę jeszcze kilka razy, ale nic to nie dało. Westchnąłem głośno i zostawiłem to na chwilę, licząc na to, że zaraz z powrotem wszystko będzie działać normalnie.
- Ubiera te bluzki z dużym dekoltem i staje przy jego ławce, po czym pochyla się i pokazuje mu praktycznie cały swój biust. Mi trochę też przy okazji - powiedział, śmiejąc się pod nosem. - Albo dotyka jego ręki w sposób, który normalnie nauczyciele tego nie robią. I ciągle prosi go, żeby został po zajęciach i z czymś jej pomógł.
Ta, ok, nie było mowy o tym, żeby Luke nie zdawał sobie sprawy z tego, co próbowała zrobić. Czyli umyślnie nic mi o tym nie powiedział, bo wiedział, że nie będę zadowolony z tego powodu.
- Mhm, zabawne, masz rację - mruknąłem i nacisnąłem kilka razy na klawiaturę, ale na ekranie dalej nic się nie zmieniało.
Wcisnąłem mocniej klawisze, a w końcu po prostu wyłączyłem laptop, bo zaciął się na dobre i nic nie dało się zrobić.
- Nie mów Luke'owi, że ci o tym powiedziałem - dodał szybko Calum, pewnie zdając sobie sprawę z tego, że nie powinien był tego mówić.
Pokiwałem głową w odpowiedzi i włączyłem z powrotem laptop, a w tym momencie Luke wszedł do pokoju, uśmiechając się wesoło na mój widok.
- Masz fioletowe włosy... Wyglądasz uroczo, kotek.
- Dlaczego nie powiedziałeś mi, że twoja profesorka cię podrywa? - wyrzuciłem z siebie od razu, zamiast mu jakoś odpowiedzieć i słyszałem z boku, jak Calum jęknął z niezadowoleniem.
Luke obdarzył go morderczym spojrzeniem, a później podszedł do łóżka i usiadł obok mnie, gdy zacząłem wpisywać hasło, by móc zalogować się na jego konto.
- Czemu ten laptop był wyłączony? - spytał wolno i wlepił spojrzenie w urządzenie obok mnie.
Dobry sposób na uniknięcie odpowiedzenia na moje pytanie.
- Bo się zaciął, musiałem go włączyć od nowa - odpowiedziałem, a ledwo te słowa wyszły z moich ust, Luke nachylił się przez moje nogi i zabrał ode mnie laptop.
Spojrzałem na niego ze zdezorientowaniem, bo zaczął coś na nim sprawdzać, a gdy spojrzałem na Caluma myśląc, że może on wie, o co chodzi, tamten tylko wzruszył ramionami. Luke wypuścił ze świstem powietrze przez zęby i uniósł wzrok do góry wyglądając, jakby skupiał się na tym, żeby czegoś nie uderzyć.
- Co się stało? Co zrobiłem?
- Pisałem esej na zajęcia, miałem już prawie cały, ale teraz nie mam nic - odpowiedział i zamknął mocno górę laptopa. - Dzięki, Michael.
Popatrzyłem na niego wielkimi oczami, a później na urządzenie na jego kolanach i zakląłem cicho pod nosem.
- Cholera, przepraszam, nie wiedziałem... laptop się zaciął i nie dało się nic zrobić - zacząłem się tłumaczyć. - Mogłeś go zapisać, zanim wysze... - przerwałem od razu, gdy Luke rzucił mi ostre spojrzenie. - Nieważne, przepraszam.
Zabrałem laptop i odłożyłem go na bok, a Luke tylko zazgrzytał zębami, nie odpowiadając mi w żaden sposób. Nie dziwiłem mu się, że się na mnie wkurzył, zareagowałbym tak samo, choć wiadome było, że nie zrobiłem tego specjalnie.
- Przepraszam - powtórzyłem i pocałowałem jego policzek.
- Ta, ok - mruknął od niechcenia.
Calum odchrząknął cicho, więc spojrzałem znowu na niego, a on podniósł się ze swojego łóżka i założył szybko buty.
- To ja chyba pójdę po... coś do jedzenia, taa, to dobry pomysł - powiedział niezręcznie, po czym wyszedł na zewnątrz i zamknął za sobą drzwi.
Na moment zapanowała między nami cisza i czułem się naprawdę dziwnie z faktem, że Luke był na mnie zły. Bo właściwie nigdy wcześniej tak nie było, może był czasem trochę poirytowany moich zachowaniem, jak wtedy gdy nie chciałem zgodzić się na to, by zerwał z Rose, ale nigdy nie było to coś takiego jak teraz.
- Zacząłeś się już pakować na wyjazd? Bo to już jutro i... - zacząłem mówić, ale mi przerwał.
- Nie, nie miałem czasu, pisałem esej.
Auć. Od razu zamilkłem, gdy tylko tu usłyszałem, czując poczucie winy, które tak często mi towarzyszyło. Luke przesunął dłońmi przez włosy, ciągnąc za nie lekko i westchnął głośno, a ja zacząłem przygryzać nerwowo wargę. Nie byłem pewien, co powinienem zrobić.
- Jak bardzo jesteś teraz na mnie wkurzony? - spytałem, przesuwając wzrokiem po całej jego twarzy.
- Nie jestem - skłamał i pokręcił głową, dalej nie patrząc w moją stronę.
Przysunąłem się bliżej niego i pocałowałem jego szczękę, później trochę wyżej i w końcu dotarłem do kącika ust, mając nadzieję, że w ten sposób trochę poprawię mu humor. Luke nie zareagował w żaden sposób, więc uniosłem się lekko, by usiąść na jego kolanach, które ostatnimi czasy stały się praktycznie moim ulubionym miejscem do siedzenia.
- Naprawdę przepraszam - powiedziałem jeszcze raz.
Luke pokiwał głową pokazując mi, że rozumie, ale na jego twarzy dalej nie pojawił się uśmiech. Dlatego oparłem dłonie na jego policzkach i nachyliłem się, po czym pocałowałem lekko jego usta. Zamknąłem oczy, napierając na jego wargi nieco mocniej i przechyliłem głowę w bok, by było mi wygodniej. Tak jak się spodziewałem, Luke nie mógł przepuścić takiej okazji i szybko zaczął odpowiadać na moje pocałunki.
Uśmiechnąłem się przy jego ustach, muskając je raz za razem, a jego ręce zaraz znalazły się na moich biodrach, po czym wsunęły się pod materiał koszulki. Przesunął językiem po mojej dolnej wardze, po czym przygryzł ją lekko, a ja mruknąłem z aprobatą.
Wyglądało na to, że zaakceptował moje przeprosiny.
Nie planowałem, że zamieni się to w półgodzinne obściskiwanie się, ale skoro Luke tego właśnie chciał, to nie zamierzałem narzekać. Jego dłonie przesuwały się praktycznie po całym moim ciele, bo raz ściskał nimi moje uda, żeby po chwili znowu mieć je pod moją koszulką albo wsuwać je tylne kieszenie moich spodni. Moje palce za to wplątane były w jego włosy, za które ciągnąłem co jakiś czas, jęcząc cicho w jego usta.
Calum zdecydowanie dobrze zrobił, wychodząc wcześniej z pokoju.
Wziąłem głęboki oddech, gdy się od siebie odsunęliśmy i prawie od razu zszedłem z jego kolan, na co Luke wydał z siebie niezadowolony pomruk. Usiadłem blisko niego, tak że nasze uda się ze sobą stykały i położyłem laptop na moich nogach, po czym z powrotem go otworzyłem.
- Na jaki temat miał być ten esej?
- Co? - spytał z rozkojarzeniem, jakby nie mógł zrozumieć, czemu o to pytałem, zamiast dalej go teraz całować.
- Pomogę ci go z powrotem napisać - powiedziałem, jakby to było oczywiste.
Luke patrzył na mnie przez chwilę ze zdziwieniem, a po chwili na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech i musnął jeszcze raz moje usta, zanim podał mi, o czym ma napisać.
- Kocham cię - mruknął, praktycznie chowając twarz w mojej szyi.
Otworzyłem nowy dokument i spojrzałem na niego kątem oka, nie mogąc powstrzymać się, żeby nie uśmiechnąć się szeroko na jego słowa.
- Ja ciebie też.
*
pomyślałam, że trochę przedłużę, zanim pojadą do domu i wyszło coś takiego ;D
żeby później nie było paniki, ostrzegam was już teraz, że zostało jeszcze jakieś 10-15 rozdziałów!
#esitf
Och, a ja się trochę zakręciłam i myślałam, że już siedzą na stacji i na pociąg czekają :P
OdpowiedzUsuńkocham jak Michael drażni się z Lukiem :D
"może zasłoniłbym nas Aleciem" i oto, proszę państwa, jest wspaniałomyślny Mikey :D
Czekam do następnego czwartku :)
Napdnw 😂
OdpowiedzUsuńUmieram, kochany kociak 😂
I awh Lukey 😍
Ściskam
Caroline xx
czyżby Luke miał kaca po imprezie? musiało być nieźle
OdpowiedzUsuńzgadzam się z Ashtonem XD nierozłączny Muke to tak pięknie brzmi. Lucyfer już o to zadba, ja to wiem
"Skoro on czuł się niezręcznie, to co dopiero ja miałem powiedzieć..." śmiałam się z tego w chuj, bo pomyślałam dokładnie o tym samym
"O Lucyferze mowa" już wiem, co będzie od teraz moim ulubionym powiedzonkiem w takich sytuacjach, dzięki Mikey
omg czemu to jest takie cute, że Michael gadając z Ashtonem przez telefon śmieje się ze swojego chłopaka
btw, Lukey na kacu - 3xtak
rączka na kolanie, tak? okej, bardzo mi się to podoba, proszę o więcej. nieważne, że jesteście w miejscu publicznym, mi to nie przeszkadza. więcej dotykania, czekam
Ashy my wiemy kto jest na twoim pierwszym miejscu, cnie Rose?
djfghsa oni są tacy uroczy, najlepsza para ever, zabij mnie
ode mnie też możesz pozdrowić Aleca, wysyłam buziaczki :*
WHAT CO CO LUKE SKĄD TEN SINIAK (w mojej głowie nagle stał się milion razy gorętszy)
"Mikey, wiesz, że cię kocham, prawda?" nie próbuj się podlizywać Lucyfer, gadaj tu szybko co narobiłeś, no już tłumacz się
to było oczywiste, Mikey, jak mogłeś pomyśleć że Luke mógłby całować kogoś poza tobą? nie wyobrażam sobie tego w chuj XD
o tak, Alec by im wszystkim napierdolił, mój chłopak
łoooot CALUM łoooot. bejbi co się stało
Luke przestań, Calum ma angry sex ze swoją dziewczyną, więc nie dziwie się, że pozwala jej sobą pomiatać, bicz XD
"Calum uznał, że będzie zabawne, gdy przypomni mi, że się z tobą całował" ahahahahhahahahahahahaha tak, to jest zabawne XDDDDDDDDD
Luke i Calum ze swoim zachowaniem są jak such a boys *wzdycha*
"Pocałuj, żeby przestało boleć?" :**************************************************************** (ok, wiem że to nie było do mnie, ale... ale to było takie ahdadgaj, więc możemy chwile poudawać)
" Uderzyliśmy się nawzajem i jesteśmy kwita." no nie mogę, such a boys
od czasu do czasu dobrze jak Luke jest zazdrosny... albo cały czas na przykład...
tak, wyglądasz idealnie Luke, widzę to w mojej głowie
evil Mikey! XD
JAKI KOLOR (zareagowałam na tą wieść nad wyraz emocjonalnie XD)
Calum bejbi chodź, ciebie też pocałuje :*
"Jedna z naszych profesorek leci na Luke'a, to dość zabawne, gdy nawet nie próbuje ukryć tego, jak bardzo próbuje go poderwać." buhahahahh, Michael czekam na to co zrobisz
oł noł, bicz, znajdź sobie kogoś kto nie jest zajęty
FIOLETOWE WŁOSY MOJE FAV
Mikey faktycznie jesteś w chuj dyskretny XD chcesz żeby biedny Caly miał drugiego siniaka?
o fuck, na miejscu Luke'a tak bym się wkurwiła. podziwiam go w tym momencie, że niczego nie rozwalił albo nie zabił Michaela
okey, Mikey teraz na kolana i bierz się za przepraszanie (nie, nawet nie żałuje że to napisałam. nie jest mi wstyd, lol)
"Nie, nie miałem czasu, pisałem esej." SIKAM XD
takie przeprosiny też są dobre, nie przerywajcie *bierze pudło popcornu* ja popatrzę
jadhajkdhkad końcówka jest super cute <3
Rozdział po prostu mega wykurwisty !!!!!!!! <3 <3 <3 <3 jak zawsze :D Ale nie na tym się teraz skupmy......10-15 rozdziałów ??? ;O naprawdę ?? i to już koniec ??? Twoje FF było wg pierwszym jakie znalazłam i zaczęłam czytać, Twoje FF zawsze,ZAAAWSZE jest na pierwszym miejscu jeżeli chodzi o inne ff. Po prostu zakochałam się w nim jak nie wiem coooo,jest idealne <3 <3 <3 <3 Nigdy nie mogę wyrobić do czwartku NIGDY zawsze kiedy w czwartek mam zły humor i przypomnę sobie że wieczorem wejdzie rozdział od razu czuje się szczęśliwszym debilem xDDD :P :P BŁAAAAGAM NA KOLANACH napisz drugą część błaaagam ja nie umiem żyć bez tego FF, jestem od niego uzależniona !!!!!!!!!!!!!!!!! zlituj się !! <3 <3 <3 Hahhaha tak wiem jeszcze 10-15 rozdziałów a ja już histeryzuje ;ppp jak to przeczytałam normalnie zaczełam wyć jak małe dziecko tu tak super podniecona xddd zajebistym rozdziałem a tu nagle ciul jeb huj że 10-15 rozdziałów do końca :O :O
OdpowiedzUsuńOkay chyba czas już kończyć ten lekko paranoiczny komentarz xDD :D :P :P
Kocham Cię i życzę NIE KOŃCZONCEJ SIĘ WENY DO PISANIA <3 <3 <3 <3