Wpatrywałem się z zainteresowaniem w ekran laptopa, obserwując rozgrywającą się na nim akcję. Gabby, Alec i ja postanowiliśmy, że coś razem obejrzymy i co lepszego mogliśmy włączyć niż jakiś film animowany? Ok, tak, to ja wybierałem i przekonywałem ich do mojego wyboru przez dobre dziesięć minut, bo nie wydawali się zachwyceni tym pomysłem.
Leżałem na brzuchu i opierałem brodę na moich dłoniach położonych na materacu i może nie była to najwygodniejsza pozycja, ale nie mogłem podnieść wyżej głowy, bo wtedy Gabby narzekała, że jej zasłaniam. Nikt nie kazał jej kłaść się na moich plecach i gdyby wybrała po prostu inne miejsce, to wtedy nie miałaby żadnego problemu z widzeniem ekranu. Alec rozłożył się obok nas i co chwilę wiercił się, zmieniając pozycję i kopiąc mnie przy tym po nodze.
Mimo wszystko ledwo co zwracałem na nich uwagę, tak bardzo pochłonięty byłem tym, co działo się w filmie (bajce, jakby to powiedziała Gabby) i dlatego nawet najpierw nie zauważyłem, że zaczęła grać piosenka, którą miałem ustawioną jako dzwonek na komórce.
- Mike, twój telefon dzwoni - powiedziała Gabby i przycisnęła łokieć w miejsce między moimi łopatkami, skutecznie odciągając moją uwagę od laptopa.
Mruknąłem pod nosem z niezadowoleniem i przechyliłem się na bok, żeby Gabby ze mnie spadła - po czym usłyszałem jęk bólu ze strony Aleca, bo najwyraźniej to na nim wylądowała - i podniosłem się z łóżka. Wyciągnąłem komórkę z kieszeni, pokazując Alecowi, żeby zatrzymał film i w ostatniej chwili akceptowałem połączenie.
- Hej, mamo - powiedziałem wesołym głosem.
- Ugh, teraz będzie rozmawiał przez godzinę - usłyszałem obok Aleca.
Pokazałem mu środkowy palec i odszedłem w stronę okna, gdzie oparłem się łokciami o parapet, stając tyłem do moich przyjaciół, by nie musieć oglądać, jak robią w moją stronę głupie miny.
- Co u ciebie, Mikey?
- Wszystko w porządku, bez większych zmian - odpowiedziałem, bo rzeczywiście skoro nie mogłem opowiadać jej nic o Luke'u, to poza tym nic się u mnie nie działo.
- Nie masz zbyt dużo nauki? - spytała i mogłem słyszeć jakieś dźwięki w tle, jakby chodziła po kuchni i coś szykowała.
Cholernie tęskniłem za jedzeniem robionym przez moją mamę. I za nią też...
- Czasem tak, ale nie jest tak źle - rzuciłem, nie zastanawiając się zbytnio nad tym.
Gabby i Alec rozmawiali o czymś między sobą, więc na szczęście nie zwracali uwagę na to, co ja mówiłem. Nie lubiłem, gdy ktoś słuchał moich rozmów przez telefon, czułem się wtedy niezbyt komfortowo.
- Naprawdę? W takim razie skoro nie jesteś zajęty, dlaczego nie rozmawiałeś ze swoją siostrą ani razu, odkąd pojechałeś na studia?
Zacisnąłem mocno usta i wlepiłem wzrok w widok za oknem, próbując szybko wymyślić coś sensownego. Mogłem się spodziewać, że w końcu dojdzie do takiej sytuacji. Plątałem się już w tym, co komu mówiłem, dlatego teraz zapomniałem, by powiedzieć, że rzeczywiście byłem zajęty i nie miałem na nic czasu, tak jak napisałem to Rose.
- Um... - zacząłem niepewnie. - Jakoś tak wyszło, że... nigdy się nie zgrywamy, ona zawsze do mnie dzwoni, jak akurat nie mam przy sobie telefonu.
Przez moment po drugiej stronie panowała cisza i wiedziałem, że mama w ogóle mi w to nie uwierzyła. Nie byłem najlepszym kłamcą, a teraz jeszcze praktycznie się jąkałem, wypowiadając te słowa, co całkiem mnie zdradzało. Póki nie rozmawiałem z moją rodziną, wszystko było w porządku, ale w takich momentach jak ten wracałem do rzeczywistości i uświadamiałem sobie, jak bardzo źle to wszystko wyglądało.
- W takim razie może zgracie się i wrócicie razem na weekend do domu? - zaproponowała, odpuszczając mi tamten temat. - Rose na pewno teraz przyjedzie, co ty na to?
Ton jej głosu sugerował, że nie powinienem lepiej odmawiać albo byłoby to naprawdę podejrzane, dlatego przełknąłem nerwowo ślinę i z udawanym entuzjazmem powiedziałem:
- Jasne, czemu nie.
Kiedyś w końcu i tak musiałbym pogadać z Rose, zmyślić jakiegoś kolesia, o którym bym jej opowiedział, pewnie ciągle zastanawiała się, z kim umawiałem się na wakacjach, ale nie mogła dowiedzieć się prawdy. Lepiej było jeśli porozmawiam z nią wcześniej niż później, będę miał to za sobą. Miałem tylko nadzieję, że zapomniała o sytuacji na imprezie, gdy ją przepraszałem, bo na to nie miałem żadnej dobrej wymówki.
Przy okazji mógłbym pogadać z nią o Ashtonie, a właściwie starać się, żeby był to nasz jedyny temat. Wymieniłem z nią kilka wiadomości co do tej sprawy, tylko że oczywiście odpisywałem jej z kilkugodzinnym opóźnieniem, bojąc się, żeby nie wyszła z tego większa rozmowa i nie zaczęła pytać o mnie. Oprócz tego rozmawiałem parę razy z Ashtonem, od którego wiedziałem, że ciągle ze sobą piszą, ale nie był pewien, co z tego wszystko wyjdzie.
- Zrobię twoje ulubione ciasto - dodała mama, na co uśmiechnąłem się lekko.
To brzmiało zachęcająco, ale nie mogłem się zbytnio skupić na tej myśli, bo myślałem teraz o tym, jak kilka dni temu wyznałem Luke'owi, że go kocham. Sprawy między nami nie mogły już być poważniejsze i wiedziałem, że w końcu wszyscy będą musieli dowiedzieć się o naszym związku. A to wiązało się też z tym, że musiałem wyznać mojej rodzinie jeszcze jedną ważną rzecz. I pewnie to nie był dobry moment ani sposób, żeby to zrobić, ale prędzej bym zwymiotował niż powiedział to mamie, rozmawiając z nią twarzą w twarz.
- Jestem gejem - wyrzuciłem z siebie szybko.
Gdy tylko te słowa wyszły z moich ust, zacząłem się przeklinać w myślach za to, że to zrobiłem i zacisnąłem mocno oczy, czekając na jakąś odpowiedź z jej strony. Jeśliby źle zareagowała, miałem przynajmniej wymówkę, żeby tam nie przyjeżdżać...
- W takim razie powinieneś przestać zwodzić tę dziewczynę, z którą się umawiasz - powiedziała z nutą rozbawienia w głosie.
Otworzyłem z powrotem oczy i zmarszczyłem brwi ze zdezorientowaniem, zastanawiając się, o czym ona mówiła. Póki sobie nie przypomniałem o moim kolejnym kłamstwie.
- Mówiłem ci, że pojechała na studia daleko stąd i...
- Mikey, zdążyłam się domyślić, że nie było żadnej dziewczyny - przerwała mi. - Ale jeśli masz jakiegoś chłopaka, to chętnie go poznam.
Szeroki uśmiech pojawił się na mojej twarzy od razu po usłyszeniu jej słów. Nie miała żadnego problemu z tym, czego się właśnie dowiedziała i zachowywała się, jakby to zupełnie nic nie zmieniało. I właśnie tak było, bałem się tylko, że nie będzie myślała w ten sam sposób. Nie zrobiła z tego jakiejś wielkiej afery, po prostu traktowała to jako nic nadzwyczajnego i byłem jej za to naprawdę wdzięczny. Zawsze wiedziałem, że moja mama była wspaniała, ale w tym momencie przeszła samą siebie.
Tak bardzo cieszyła mnie jej reakcja, że przez moment zapomniałem, że nie może poznać mojego chłopaka. Nie mogła go poznać, bo już dawno to zrobiła i to dlatego, że chodził z Rose. Mogła akceptować to, że podobali mi się chłopacy, ale nie znaczyło to, że będzie akceptować tego, że byłem zakochanym w tym jednym, konkretnym chłopaku.
- Nie - mruknąłem po chwili, kręcąc głową. - Nie mam nikogo.
- W porządku, ale gdybyś miał, to musisz przywieźć go tu na obiad, ok?
Prawdopodobnie powinienem teraz szczerzyć się od ucha do ucha, ale zamiast tego kąciki moich ust opadły w dół, bo znowu czułem się źle z tym, że musiałem ją okłamywać, gdy ona była dla mnie taka wspaniała.
- Na pewno to zrobię - odpowiedziałem. - Muszę już kończyć, zobaczymy się na weekend.
- No dobrze - powiedziała, nie brzmiąc na zbytnio zadowoloną, że chcę zakończyć połączenie. - Kocham cię, Mikey.
- Ja też cię kocham - mruknąłem, ściszając głos i mając nadzieję, że Gabby i Alec tego nie słyszą.
W końcu się pożegnaliśmy i mogłem się rozłączyć, po czym z powrotem schowałem telefon do kieszeni, mimo wszystko czując ulgę z powodu tego, jak mama to odebrała. Westchnąłem głośno, po czym odwróciłem się w stronę moich przyjaciół, którzy oczywiście już się na mnie gapili.
- Chyba dobrze zareagowała, co? - zagadnęła Gabby, ale wyglądała na dość zmartwioną.
Pokiwałem głową, uśmiechając się do nich niepewnie i wróciłem na łóżko, kładąc się znowu na jego krańcu.
- Bardzo dobrze. Wracamy do filmu?
Alec wzruszył ramionami i sięgnął do laptopa, włączając znowu film, za to Gabby spojrzała na nas z niedowierzaniem, jakby nie mogła uwierzyć, że nie zamierzamy porozmawiać o tej całej sytuacji. Skupiłem swój wzrok na laptopie, ale Gabby zaraz zatrzymała film, więc spojrzałem na nią ze zrezygnowaniem.
- Powiedziała, że gdy będę miał chłopaka, to chce, żebym przyprowadził go do domu na obiad - powiedziałem, na co Gabby uśmiechnęła się szeroko.
- To świetnie, stary - skomentował Alec.
- Twoja mama jest najlepsza! - dodała Gabby podniesionym głosem, brzmiąc na bardzo podekscytowaną.
Pokiwałem głową, całkowicie się z nią zgadzając i przewróciłem się na plecy, bo wiedziałem, że nie dokończymy filmu jeszcze przez jakiś czas. Wyciągnąłem kolejny raz telefon i napisałem wiadomość do mojej siostry, oznajmiając jej, że zobaczymy się na weekend i kłamiąc, że nie mogłem się już doczekać. Naprawdę stęskniłem się za Rose i chętnie bym się z nią zobaczył, ale przez tę całą sytuację cholernie się tego obawiałem.
Odwróciłem lekko głowę w bok, patrząc na moich przyjaciół, którzy czekali, aż powiem coś więcej, ale zamiast kontynuować ten temat, wymamrotałem:
- Powiedziałem Luke'owi, że go kocham.
Gabby od razu podniosła się do pozycji siedzącej i spojrzała na mnie wielkimi oczami, a Alec zmarszczył brwi ze zdezorientowaniem, jakby nie był pewien, dlaczego była to wielka informacja. On nie wiedział nic o tym, że Luke wyznał mi miłość już jakiś czas temu, ani o tym, jak beznadziejnie mu wtedy na to odpowiedziałem i tylko Gabby była wtajemniczona we wszystko.
- Tak bardzo się cieszę! - pisnęła Gabby i znowu położyła się na mnie, przytulając mnie mocno. - A teraz opowiedz wszystko z najmniejszymi szczegółami.
Wiedziałem, że szybko nie skończymy tego filmu.
Gdy Luke wszedł do pokoju Gabby, od razu zatrzymał się w drzwiach, patrząc na mnie wielkimi oczami.
- Dlaczego on płacze?
Pociągnąłem głośno nosem i potarłem dłońmi oczy, patrząc z powrotem na laptopa przede mną. To był kolejny raz, gdy popłakałem się na tym filmie i na pewno nie tego się spodziewałem, wybierając go. Luke podszedł szybko do nas i kucnął obok łóżka, po czym zaczął przesuwać dłonią przez moje włosy i mogłem na sobie poczuć jego zaniepokojone spojrzenie.
- Przez to - mruknął Alec, zapewne kiwając głową w stronę ekranu.
Po naszej rozmowie, która trwała prawie godzinę, wróciliśmy do oglądania i teraz byliśmy już prawie przy końcu, a ja kompletnie się rozkleiłem. Nie byłem nawet pewien, jak to się stało, rzadko zdarzało mi się płakać na filmach.
- Przez tę bajkę? - usłyszałem zdziwiony głos Luke'a.
Zatrzymałem na chwilę film, by móc na niego spojrzeć i uderzyłem go ręką w pierś, posyłając mu niezadowolone spojrzenie.
- To film animowany. Główny bohater musi zostawić tam swojego robota i... - przerwałem na chwilę, ocierając nos o rękaw mojej koszulki - oni tak bardzo się zaprzyjaźnili, a teraz już nigdy się nie spotkają.
Luke patrzył na mnie przez chwilę ze zdezorientowanym wyrazem twarzy, po czym na jego twarzy pojawił się wielki uśmiech, mimo tego że moje policzki były całe mokre od łez.
- Jesteś uroczy.
- To praktycznie jakby on umarł! - zawołałem, popychając go znowu, bo nie rozumiałem, dlaczego się teraz cieszy. - Przestań na mnie patrzeć.
Gabby zrobiła głośne 'awww', Alec mruknął coś pod nosem z niezadowoleniem, a Luke tylko zaśmiał się cicho, nachylając się w moją stronę i całując mnie w skroń.
- Czyli rozumiem, że już się kończy? - spytał, gdy odwróciłem się znowu w stronę laptopa.
- Jeszcze chwila - odpowiedziała mu Gabby.
Włączyłem kolejny raz film, mając nadzieję, że chociaż już te końcówkę damy radę obejrzeć bez żadnych przerw. Luke co chwilę przeciągał palce przez moje włosy albo przesuwał dłonią po moim ramieniu, ale na szczęście nie mówił nic, by próbować mi przeszkadzać. Po kilku minutach na ekranie pokazały się napisy końcowe, a ja miałem na twarzy szeroki uśmiech, ciesząc się z tego, jak to wszystko się skończyło.
- Będziesz musiał to obejrzeć - powiedziałem do Luke'a, wstając z łóżka.
Alec i Gabby zgodzili się ze mną, że był to dobry film, na co uśmiechnąłem się z zadowoleniem i przeciągnąłem.
- Nie mogę uwierzyć, że płakałeś z takiego powodu - mruknął Luke, kręcąc głową z rozbawionym wyrazem twarzy.
Uniosłem wysoko brew, patrząc na niego z poważną miną i odpowiedziałem:
- Nie mogę uwierzyć, że z tobą chodziłem.
Ruszyłem w stronę drzwi, słysząc za sobą śmiech Aleca, który pewnie spowodowany był miną Luke'a, ale niestety nie dane mi było tego zobaczyć. Wyszedłem na korytarz, gdzie zaraz dogonił mnie Luke i złapał moją rękę, wysuwając do przodu dolną wargą.
- Kotek, to nie było zabawne.
Wzruszyłem ramionami i starałem się ukryć mój uśmiech, gdy pocałowałem go krótko w usta, a on od razu cały się rozpromienił. Zaczęliśmy wolno iść w tę samą stronę, chyba oboje podświadomie wiedząc, że szliśmy do mojego pokoju. Luke wolał siedzieć u mnie i wiedziałem, że to dlatego, że nie chciał, żebym był w pobliżu Caluma, choć się tego wypierał.
- Rozmawiałem wcześniej z moją mamą - powiedziałem, spoglądając co chwilę na niego, gdy mijaliśmy grupki ludzi.
Luke kiwnął głową, żebym kontynuował i przyciągnął mnie za dłoń bliżej do siebie.
- Spytała, czy przyjadę na weekend do domu, a ja się zgodziłem - dodałem decydując, że zacznę od tej kwestii.
- Och, ok... - mruknął Luke i przez moment wyglądał, jakby się nad czymś zastanawiał, po czym dodał: - Też myślałem o tym, żeby pojechać do domu, pasuje mi ten weekend.
Uśmiechnąłem się z rozbawieniem, bo mogłem się domyślić, że właśnie coś takiego zrobi. Oczywiście, że będzie jechał do domu, dlatego, że ja to robiłem. Właśnie coś takiego sprawiało, że tylko zakochiwałem się w nim bardziej.
- I powiedziałem jej jeszcze, że jestem gejem - wyrzuciłem z siebie, ściszając głos.
Luke spojrzał na mnie ze zdziwieniem, ale zaraz uśmiechnął się wesoło i podniósł nasze ręce, po czym pocałował tył mojej dłoni.
- To świetnie, kotku. Jestem z ciebie dumny.
- Nie spytasz się, jak to przyjęła? - spytałem, choć naprawdę miałem ochotę wycałować teraz całą jego twarz.
- Na pewno dobrze, skoro przed chwilą płakałeś na filmie, a nie z innego powodu - odpowiedział, a ja pokręciłem głową z rozbawionym uśmiechem. - Ale możesz mi opowiedzieć, co dokładnie powiedziała.
Jego wzrok cały czas skupiony był na mnie i dlatego nie zauważył, że zza rogu wychodzi chłopak niosący plastikowy kubek, którego zawartość już po chwili znajdowała się na koszulce Luke'a. Oboje od razu się zatrzymaliśmy i jego wzrok spoczął na wielkiej mokrej plamie, która zajmowała teraz dużą część materiału.
- Cholera, wybacz, to było przypadkiem - zaczął tłumaczyć się tamten, czkając głośno na koniec i chwiejąc się lekko na boki.
Luke zapewnił go, że nic się nie stało, klepiąc go nawet po ramieniu, zanim go wyminęliśmy i odeszliśmy kawałek dalej. Praktycznie cały przód jego koszulki był mokry i na pewno lepił się do jego ciała w nieprzyjemny sposób, co musiało być niekomfortowe.
Nie spodziewałem się jednak, że Luke jakby nigdy nic ściągnie z siebie t-shirt, nie zwracając uwagi na to, jak dużo osób jest na korytarzu.
- Co ty robisz? - spytałem od razu.
Spojrzałem na jego goły tors, a później na ludzi najbliżej nas i z niezadowoleniem odkryłem, że większość z nich patrzyła teraz na Luke'a. On oczywiście nawet tego nie zauważał, a zamiast tego czystym kawałkiem koszulki przesunął po swoim brzuchu.
- Cały się lepię - mruknął w ramach wyjaśnienia.
- Mogłeś poczekać ze ściąganiem koszulki, aż będziemy w moim pokoju - powiedziałem i zacząłem ciągnąć go za rękę, gdy szybkim krokiem znowu zacząłem iść przez korytarz.
Luke spojrzał na mnie z wielkim uśmiechem na twarzy i poruszał znacząco brwiami, a ja dopiero wtedy uświadomiłem sobie, jak można było odebrać moje słowa.
- Nie to miałem na myśli - dodałem, zanim mógł się odezwać.
Wszystkie dziewczyny, które mijaliśmy, patrzyły się na niego, uśmiechając się głupkowato, a Luke dalej cieszył się z powodu tego, co wcześniej powiedziałem. Po chwili doszliśmy do mojego pokoju, więc otworzyłem drzwi i wepchnąłem do przed sobą do środka.
- Chyba naprawdę nie możesz się doczekać, co? - spytał Luke.
Zignorowałem go i podszedłem do szafy, skąd wyciągnąłem jedną z koszulek Aleca, który miał mniej więcej tak samo szerokie ramiona co Luke, więc powinna na niego pasować. Rzuciłem w blondyna materiałem, trafiając go w twarz i usiadłem na moim łóżku. Obserwowałem, jak zakłada na siebie koszulkę, po czym uśmiechnąłem się pod nosem, widząc, że była trochę luźna na jego rękach.
- Tak właściwie to szukałem cię, bo chciałem cię zapytać, czy pójdziesz ze mną na imprezę - powiedział, marszcząc nieznacznie nos, gdy spojrzał na siebie w lustrze.
- Dzisiaj?
- Mhm - mruknął w odpowiedzi i odwrócił się z powrotem w moją stronę, uśmiechając się lekko.
Pokręciłem głową, a on podszedł bliżej, siadając na materacu i patrząc na mnie pytającym wzrokiem.
- Wczoraj byliśmy na imprezie, poza tym mam dużo do zrobienia na jutrzejsze zajęcia - wytłumaczyłem i westchnąłem głośno, nie mając ani trochę ochoty na jakąkolwiek naukę.
- Och, ok - powiedział, robiąc smutną minę.
Jego dłoń znajdowała się na mojej nodze, zaraz przy kostce i palce wsunął pod materiał spodni, przesuwając nimi lekko po skórze. Przysunąłem się bliżej niego, po czym złapałem jego twarz w dłonie i pocałowałem miękko jego usta. On od razu przechylił głowę na bok, pogłębiając pocałunek, a ja usiadłem na jego kolanach, by znaleźć się jeszcze bliżej. Mimo tego że właśnie wspomniałem o tym, jak dużo mam nauki na jutro, chciałem najpierw jeszcze całować się z Lukiem przez naprawdę długi czas, bo tego nigdy nie mogłem sobie odmówić. Zdziwiłem się jednak, gdy on odsunął się ode mnie i przesuwając dłońmi po moich bokach, powiedział:
- W takim razie chyba będę się już powoli zbierał.
Zmarszczyłem brwi z niezrozumieniem, więc dodał:
- No wiesz na imprezę.
Szczerze mówiąc, nie myślałem, że dalej chciał tam pójść i że raczej zostanie tutaj ze mną. Spojrzałem na niego, a później w dół na jego nogi, na których ciągle siedziałem i zsunąłem się w bok na materac, by mógł wstać z łóżka.
- Ok, jasne, udanej zabawy.
Sięgnąłem po mój notatnik i położyłem go przed sobą, od razu przeglądając kartki i zachowując się, jakbym był niezwykle zainteresowany jego zawartością. Luke jeszcze chwilę nie ruszył się ze swojego miejsca, aż w końcu pochylił się w moją stronę, całując mój policzek.
- Kocham cię.
Popatrzyłem na niego z lekkim uśmiechem, a on podniósł się i poprawił na sobie koszulkę Aleca.
- Ja ciebie też, a teraz idź już na imprezę i lepiej, żebyś nie zawracał mi później głowy, gdy się upijesz - powiedziałem, na co on pokręcił głową z uśmiechem na twarzy.
- Nic nie obiecuję! - zawołał, idąc w stronę drzwi.
Przed wyjściem uśmiechnął się do mnie jeszcze ostatni raz, a później zostałem sam w pokoju. Wróciłem wzrokiem do notatnika przede mną i skrzywiłem się z niezadowoleniem, myśląc o tym, że gdy ja będę siedział tutaj, robiąc głupie zadania, Luke'a będą podrywać jakieś dziewczyny.
Co za chujowe zakończenie dnia.
Leżałem na brzuchu i opierałem brodę na moich dłoniach położonych na materacu i może nie była to najwygodniejsza pozycja, ale nie mogłem podnieść wyżej głowy, bo wtedy Gabby narzekała, że jej zasłaniam. Nikt nie kazał jej kłaść się na moich plecach i gdyby wybrała po prostu inne miejsce, to wtedy nie miałaby żadnego problemu z widzeniem ekranu. Alec rozłożył się obok nas i co chwilę wiercił się, zmieniając pozycję i kopiąc mnie przy tym po nodze.
Mimo wszystko ledwo co zwracałem na nich uwagę, tak bardzo pochłonięty byłem tym, co działo się w filmie (bajce, jakby to powiedziała Gabby) i dlatego nawet najpierw nie zauważyłem, że zaczęła grać piosenka, którą miałem ustawioną jako dzwonek na komórce.
- Mike, twój telefon dzwoni - powiedziała Gabby i przycisnęła łokieć w miejsce między moimi łopatkami, skutecznie odciągając moją uwagę od laptopa.
Mruknąłem pod nosem z niezadowoleniem i przechyliłem się na bok, żeby Gabby ze mnie spadła - po czym usłyszałem jęk bólu ze strony Aleca, bo najwyraźniej to na nim wylądowała - i podniosłem się z łóżka. Wyciągnąłem komórkę z kieszeni, pokazując Alecowi, żeby zatrzymał film i w ostatniej chwili akceptowałem połączenie.
- Hej, mamo - powiedziałem wesołym głosem.
- Ugh, teraz będzie rozmawiał przez godzinę - usłyszałem obok Aleca.
Pokazałem mu środkowy palec i odszedłem w stronę okna, gdzie oparłem się łokciami o parapet, stając tyłem do moich przyjaciół, by nie musieć oglądać, jak robią w moją stronę głupie miny.
- Co u ciebie, Mikey?
- Wszystko w porządku, bez większych zmian - odpowiedziałem, bo rzeczywiście skoro nie mogłem opowiadać jej nic o Luke'u, to poza tym nic się u mnie nie działo.
- Nie masz zbyt dużo nauki? - spytała i mogłem słyszeć jakieś dźwięki w tle, jakby chodziła po kuchni i coś szykowała.
Cholernie tęskniłem za jedzeniem robionym przez moją mamę. I za nią też...
- Czasem tak, ale nie jest tak źle - rzuciłem, nie zastanawiając się zbytnio nad tym.
Gabby i Alec rozmawiali o czymś między sobą, więc na szczęście nie zwracali uwagę na to, co ja mówiłem. Nie lubiłem, gdy ktoś słuchał moich rozmów przez telefon, czułem się wtedy niezbyt komfortowo.
- Naprawdę? W takim razie skoro nie jesteś zajęty, dlaczego nie rozmawiałeś ze swoją siostrą ani razu, odkąd pojechałeś na studia?
Zacisnąłem mocno usta i wlepiłem wzrok w widok za oknem, próbując szybko wymyślić coś sensownego. Mogłem się spodziewać, że w końcu dojdzie do takiej sytuacji. Plątałem się już w tym, co komu mówiłem, dlatego teraz zapomniałem, by powiedzieć, że rzeczywiście byłem zajęty i nie miałem na nic czasu, tak jak napisałem to Rose.
- Um... - zacząłem niepewnie. - Jakoś tak wyszło, że... nigdy się nie zgrywamy, ona zawsze do mnie dzwoni, jak akurat nie mam przy sobie telefonu.
Przez moment po drugiej stronie panowała cisza i wiedziałem, że mama w ogóle mi w to nie uwierzyła. Nie byłem najlepszym kłamcą, a teraz jeszcze praktycznie się jąkałem, wypowiadając te słowa, co całkiem mnie zdradzało. Póki nie rozmawiałem z moją rodziną, wszystko było w porządku, ale w takich momentach jak ten wracałem do rzeczywistości i uświadamiałem sobie, jak bardzo źle to wszystko wyglądało.
- W takim razie może zgracie się i wrócicie razem na weekend do domu? - zaproponowała, odpuszczając mi tamten temat. - Rose na pewno teraz przyjedzie, co ty na to?
Ton jej głosu sugerował, że nie powinienem lepiej odmawiać albo byłoby to naprawdę podejrzane, dlatego przełknąłem nerwowo ślinę i z udawanym entuzjazmem powiedziałem:
- Jasne, czemu nie.
Kiedyś w końcu i tak musiałbym pogadać z Rose, zmyślić jakiegoś kolesia, o którym bym jej opowiedział, pewnie ciągle zastanawiała się, z kim umawiałem się na wakacjach, ale nie mogła dowiedzieć się prawdy. Lepiej było jeśli porozmawiam z nią wcześniej niż później, będę miał to za sobą. Miałem tylko nadzieję, że zapomniała o sytuacji na imprezie, gdy ją przepraszałem, bo na to nie miałem żadnej dobrej wymówki.
Przy okazji mógłbym pogadać z nią o Ashtonie, a właściwie starać się, żeby był to nasz jedyny temat. Wymieniłem z nią kilka wiadomości co do tej sprawy, tylko że oczywiście odpisywałem jej z kilkugodzinnym opóźnieniem, bojąc się, żeby nie wyszła z tego większa rozmowa i nie zaczęła pytać o mnie. Oprócz tego rozmawiałem parę razy z Ashtonem, od którego wiedziałem, że ciągle ze sobą piszą, ale nie był pewien, co z tego wszystko wyjdzie.
- Zrobię twoje ulubione ciasto - dodała mama, na co uśmiechnąłem się lekko.
To brzmiało zachęcająco, ale nie mogłem się zbytnio skupić na tej myśli, bo myślałem teraz o tym, jak kilka dni temu wyznałem Luke'owi, że go kocham. Sprawy między nami nie mogły już być poważniejsze i wiedziałem, że w końcu wszyscy będą musieli dowiedzieć się o naszym związku. A to wiązało się też z tym, że musiałem wyznać mojej rodzinie jeszcze jedną ważną rzecz. I pewnie to nie był dobry moment ani sposób, żeby to zrobić, ale prędzej bym zwymiotował niż powiedział to mamie, rozmawiając z nią twarzą w twarz.
- Jestem gejem - wyrzuciłem z siebie szybko.
Gdy tylko te słowa wyszły z moich ust, zacząłem się przeklinać w myślach za to, że to zrobiłem i zacisnąłem mocno oczy, czekając na jakąś odpowiedź z jej strony. Jeśliby źle zareagowała, miałem przynajmniej wymówkę, żeby tam nie przyjeżdżać...
- W takim razie powinieneś przestać zwodzić tę dziewczynę, z którą się umawiasz - powiedziała z nutą rozbawienia w głosie.
Otworzyłem z powrotem oczy i zmarszczyłem brwi ze zdezorientowaniem, zastanawiając się, o czym ona mówiła. Póki sobie nie przypomniałem o moim kolejnym kłamstwie.
- Mówiłem ci, że pojechała na studia daleko stąd i...
- Mikey, zdążyłam się domyślić, że nie było żadnej dziewczyny - przerwała mi. - Ale jeśli masz jakiegoś chłopaka, to chętnie go poznam.
Szeroki uśmiech pojawił się na mojej twarzy od razu po usłyszeniu jej słów. Nie miała żadnego problemu z tym, czego się właśnie dowiedziała i zachowywała się, jakby to zupełnie nic nie zmieniało. I właśnie tak było, bałem się tylko, że nie będzie myślała w ten sam sposób. Nie zrobiła z tego jakiejś wielkiej afery, po prostu traktowała to jako nic nadzwyczajnego i byłem jej za to naprawdę wdzięczny. Zawsze wiedziałem, że moja mama była wspaniała, ale w tym momencie przeszła samą siebie.
Tak bardzo cieszyła mnie jej reakcja, że przez moment zapomniałem, że nie może poznać mojego chłopaka. Nie mogła go poznać, bo już dawno to zrobiła i to dlatego, że chodził z Rose. Mogła akceptować to, że podobali mi się chłopacy, ale nie znaczyło to, że będzie akceptować tego, że byłem zakochanym w tym jednym, konkretnym chłopaku.
- Nie - mruknąłem po chwili, kręcąc głową. - Nie mam nikogo.
- W porządku, ale gdybyś miał, to musisz przywieźć go tu na obiad, ok?
Prawdopodobnie powinienem teraz szczerzyć się od ucha do ucha, ale zamiast tego kąciki moich ust opadły w dół, bo znowu czułem się źle z tym, że musiałem ją okłamywać, gdy ona była dla mnie taka wspaniała.
- Na pewno to zrobię - odpowiedziałem. - Muszę już kończyć, zobaczymy się na weekend.
- No dobrze - powiedziała, nie brzmiąc na zbytnio zadowoloną, że chcę zakończyć połączenie. - Kocham cię, Mikey.
- Ja też cię kocham - mruknąłem, ściszając głos i mając nadzieję, że Gabby i Alec tego nie słyszą.
W końcu się pożegnaliśmy i mogłem się rozłączyć, po czym z powrotem schowałem telefon do kieszeni, mimo wszystko czując ulgę z powodu tego, jak mama to odebrała. Westchnąłem głośno, po czym odwróciłem się w stronę moich przyjaciół, którzy oczywiście już się na mnie gapili.
- Chyba dobrze zareagowała, co? - zagadnęła Gabby, ale wyglądała na dość zmartwioną.
Pokiwałem głową, uśmiechając się do nich niepewnie i wróciłem na łóżko, kładąc się znowu na jego krańcu.
- Bardzo dobrze. Wracamy do filmu?
Alec wzruszył ramionami i sięgnął do laptopa, włączając znowu film, za to Gabby spojrzała na nas z niedowierzaniem, jakby nie mogła uwierzyć, że nie zamierzamy porozmawiać o tej całej sytuacji. Skupiłem swój wzrok na laptopie, ale Gabby zaraz zatrzymała film, więc spojrzałem na nią ze zrezygnowaniem.
- Powiedziała, że gdy będę miał chłopaka, to chce, żebym przyprowadził go do domu na obiad - powiedziałem, na co Gabby uśmiechnęła się szeroko.
- To świetnie, stary - skomentował Alec.
- Twoja mama jest najlepsza! - dodała Gabby podniesionym głosem, brzmiąc na bardzo podekscytowaną.
Pokiwałem głową, całkowicie się z nią zgadzając i przewróciłem się na plecy, bo wiedziałem, że nie dokończymy filmu jeszcze przez jakiś czas. Wyciągnąłem kolejny raz telefon i napisałem wiadomość do mojej siostry, oznajmiając jej, że zobaczymy się na weekend i kłamiąc, że nie mogłem się już doczekać. Naprawdę stęskniłem się za Rose i chętnie bym się z nią zobaczył, ale przez tę całą sytuację cholernie się tego obawiałem.
Odwróciłem lekko głowę w bok, patrząc na moich przyjaciół, którzy czekali, aż powiem coś więcej, ale zamiast kontynuować ten temat, wymamrotałem:
- Powiedziałem Luke'owi, że go kocham.
Gabby od razu podniosła się do pozycji siedzącej i spojrzała na mnie wielkimi oczami, a Alec zmarszczył brwi ze zdezorientowaniem, jakby nie był pewien, dlaczego była to wielka informacja. On nie wiedział nic o tym, że Luke wyznał mi miłość już jakiś czas temu, ani o tym, jak beznadziejnie mu wtedy na to odpowiedziałem i tylko Gabby była wtajemniczona we wszystko.
- Tak bardzo się cieszę! - pisnęła Gabby i znowu położyła się na mnie, przytulając mnie mocno. - A teraz opowiedz wszystko z najmniejszymi szczegółami.
Wiedziałem, że szybko nie skończymy tego filmu.
*
Gdy Luke wszedł do pokoju Gabby, od razu zatrzymał się w drzwiach, patrząc na mnie wielkimi oczami.
- Dlaczego on płacze?
Pociągnąłem głośno nosem i potarłem dłońmi oczy, patrząc z powrotem na laptopa przede mną. To był kolejny raz, gdy popłakałem się na tym filmie i na pewno nie tego się spodziewałem, wybierając go. Luke podszedł szybko do nas i kucnął obok łóżka, po czym zaczął przesuwać dłonią przez moje włosy i mogłem na sobie poczuć jego zaniepokojone spojrzenie.
- Przez to - mruknął Alec, zapewne kiwając głową w stronę ekranu.
Po naszej rozmowie, która trwała prawie godzinę, wróciliśmy do oglądania i teraz byliśmy już prawie przy końcu, a ja kompletnie się rozkleiłem. Nie byłem nawet pewien, jak to się stało, rzadko zdarzało mi się płakać na filmach.
- Przez tę bajkę? - usłyszałem zdziwiony głos Luke'a.
Zatrzymałem na chwilę film, by móc na niego spojrzeć i uderzyłem go ręką w pierś, posyłając mu niezadowolone spojrzenie.
- To film animowany. Główny bohater musi zostawić tam swojego robota i... - przerwałem na chwilę, ocierając nos o rękaw mojej koszulki - oni tak bardzo się zaprzyjaźnili, a teraz już nigdy się nie spotkają.
Luke patrzył na mnie przez chwilę ze zdezorientowanym wyrazem twarzy, po czym na jego twarzy pojawił się wielki uśmiech, mimo tego że moje policzki były całe mokre od łez.
- Jesteś uroczy.
- To praktycznie jakby on umarł! - zawołałem, popychając go znowu, bo nie rozumiałem, dlaczego się teraz cieszy. - Przestań na mnie patrzeć.
Gabby zrobiła głośne 'awww', Alec mruknął coś pod nosem z niezadowoleniem, a Luke tylko zaśmiał się cicho, nachylając się w moją stronę i całując mnie w skroń.
- Czyli rozumiem, że już się kończy? - spytał, gdy odwróciłem się znowu w stronę laptopa.
- Jeszcze chwila - odpowiedziała mu Gabby.
Włączyłem kolejny raz film, mając nadzieję, że chociaż już te końcówkę damy radę obejrzeć bez żadnych przerw. Luke co chwilę przeciągał palce przez moje włosy albo przesuwał dłonią po moim ramieniu, ale na szczęście nie mówił nic, by próbować mi przeszkadzać. Po kilku minutach na ekranie pokazały się napisy końcowe, a ja miałem na twarzy szeroki uśmiech, ciesząc się z tego, jak to wszystko się skończyło.
- Będziesz musiał to obejrzeć - powiedziałem do Luke'a, wstając z łóżka.
Alec i Gabby zgodzili się ze mną, że był to dobry film, na co uśmiechnąłem się z zadowoleniem i przeciągnąłem.
- Nie mogę uwierzyć, że płakałeś z takiego powodu - mruknął Luke, kręcąc głową z rozbawionym wyrazem twarzy.
Uniosłem wysoko brew, patrząc na niego z poważną miną i odpowiedziałem:
- Nie mogę uwierzyć, że z tobą chodziłem.
Ruszyłem w stronę drzwi, słysząc za sobą śmiech Aleca, który pewnie spowodowany był miną Luke'a, ale niestety nie dane mi było tego zobaczyć. Wyszedłem na korytarz, gdzie zaraz dogonił mnie Luke i złapał moją rękę, wysuwając do przodu dolną wargą.
- Kotek, to nie było zabawne.
Wzruszyłem ramionami i starałem się ukryć mój uśmiech, gdy pocałowałem go krótko w usta, a on od razu cały się rozpromienił. Zaczęliśmy wolno iść w tę samą stronę, chyba oboje podświadomie wiedząc, że szliśmy do mojego pokoju. Luke wolał siedzieć u mnie i wiedziałem, że to dlatego, że nie chciał, żebym był w pobliżu Caluma, choć się tego wypierał.
- Rozmawiałem wcześniej z moją mamą - powiedziałem, spoglądając co chwilę na niego, gdy mijaliśmy grupki ludzi.
Luke kiwnął głową, żebym kontynuował i przyciągnął mnie za dłoń bliżej do siebie.
- Spytała, czy przyjadę na weekend do domu, a ja się zgodziłem - dodałem decydując, że zacznę od tej kwestii.
- Och, ok... - mruknął Luke i przez moment wyglądał, jakby się nad czymś zastanawiał, po czym dodał: - Też myślałem o tym, żeby pojechać do domu, pasuje mi ten weekend.
Uśmiechnąłem się z rozbawieniem, bo mogłem się domyślić, że właśnie coś takiego zrobi. Oczywiście, że będzie jechał do domu, dlatego, że ja to robiłem. Właśnie coś takiego sprawiało, że tylko zakochiwałem się w nim bardziej.
- I powiedziałem jej jeszcze, że jestem gejem - wyrzuciłem z siebie, ściszając głos.
Luke spojrzał na mnie ze zdziwieniem, ale zaraz uśmiechnął się wesoło i podniósł nasze ręce, po czym pocałował tył mojej dłoni.
- To świetnie, kotku. Jestem z ciebie dumny.
- Nie spytasz się, jak to przyjęła? - spytałem, choć naprawdę miałem ochotę wycałować teraz całą jego twarz.
- Na pewno dobrze, skoro przed chwilą płakałeś na filmie, a nie z innego powodu - odpowiedział, a ja pokręciłem głową z rozbawionym uśmiechem. - Ale możesz mi opowiedzieć, co dokładnie powiedziała.
Jego wzrok cały czas skupiony był na mnie i dlatego nie zauważył, że zza rogu wychodzi chłopak niosący plastikowy kubek, którego zawartość już po chwili znajdowała się na koszulce Luke'a. Oboje od razu się zatrzymaliśmy i jego wzrok spoczął na wielkiej mokrej plamie, która zajmowała teraz dużą część materiału.
- Cholera, wybacz, to było przypadkiem - zaczął tłumaczyć się tamten, czkając głośno na koniec i chwiejąc się lekko na boki.
Luke zapewnił go, że nic się nie stało, klepiąc go nawet po ramieniu, zanim go wyminęliśmy i odeszliśmy kawałek dalej. Praktycznie cały przód jego koszulki był mokry i na pewno lepił się do jego ciała w nieprzyjemny sposób, co musiało być niekomfortowe.
Nie spodziewałem się jednak, że Luke jakby nigdy nic ściągnie z siebie t-shirt, nie zwracając uwagi na to, jak dużo osób jest na korytarzu.
- Co ty robisz? - spytałem od razu.
Spojrzałem na jego goły tors, a później na ludzi najbliżej nas i z niezadowoleniem odkryłem, że większość z nich patrzyła teraz na Luke'a. On oczywiście nawet tego nie zauważał, a zamiast tego czystym kawałkiem koszulki przesunął po swoim brzuchu.
- Cały się lepię - mruknął w ramach wyjaśnienia.
- Mogłeś poczekać ze ściąganiem koszulki, aż będziemy w moim pokoju - powiedziałem i zacząłem ciągnąć go za rękę, gdy szybkim krokiem znowu zacząłem iść przez korytarz.
Luke spojrzał na mnie z wielkim uśmiechem na twarzy i poruszał znacząco brwiami, a ja dopiero wtedy uświadomiłem sobie, jak można było odebrać moje słowa.
- Nie to miałem na myśli - dodałem, zanim mógł się odezwać.
Wszystkie dziewczyny, które mijaliśmy, patrzyły się na niego, uśmiechając się głupkowato, a Luke dalej cieszył się z powodu tego, co wcześniej powiedziałem. Po chwili doszliśmy do mojego pokoju, więc otworzyłem drzwi i wepchnąłem do przed sobą do środka.
- Chyba naprawdę nie możesz się doczekać, co? - spytał Luke.
Zignorowałem go i podszedłem do szafy, skąd wyciągnąłem jedną z koszulek Aleca, który miał mniej więcej tak samo szerokie ramiona co Luke, więc powinna na niego pasować. Rzuciłem w blondyna materiałem, trafiając go w twarz i usiadłem na moim łóżku. Obserwowałem, jak zakłada na siebie koszulkę, po czym uśmiechnąłem się pod nosem, widząc, że była trochę luźna na jego rękach.
- Tak właściwie to szukałem cię, bo chciałem cię zapytać, czy pójdziesz ze mną na imprezę - powiedział, marszcząc nieznacznie nos, gdy spojrzał na siebie w lustrze.
- Dzisiaj?
- Mhm - mruknął w odpowiedzi i odwrócił się z powrotem w moją stronę, uśmiechając się lekko.
Pokręciłem głową, a on podszedł bliżej, siadając na materacu i patrząc na mnie pytającym wzrokiem.
- Wczoraj byliśmy na imprezie, poza tym mam dużo do zrobienia na jutrzejsze zajęcia - wytłumaczyłem i westchnąłem głośno, nie mając ani trochę ochoty na jakąkolwiek naukę.
- Och, ok - powiedział, robiąc smutną minę.
Jego dłoń znajdowała się na mojej nodze, zaraz przy kostce i palce wsunął pod materiał spodni, przesuwając nimi lekko po skórze. Przysunąłem się bliżej niego, po czym złapałem jego twarz w dłonie i pocałowałem miękko jego usta. On od razu przechylił głowę na bok, pogłębiając pocałunek, a ja usiadłem na jego kolanach, by znaleźć się jeszcze bliżej. Mimo tego że właśnie wspomniałem o tym, jak dużo mam nauki na jutro, chciałem najpierw jeszcze całować się z Lukiem przez naprawdę długi czas, bo tego nigdy nie mogłem sobie odmówić. Zdziwiłem się jednak, gdy on odsunął się ode mnie i przesuwając dłońmi po moich bokach, powiedział:
- W takim razie chyba będę się już powoli zbierał.
Zmarszczyłem brwi z niezrozumieniem, więc dodał:
- No wiesz na imprezę.
Szczerze mówiąc, nie myślałem, że dalej chciał tam pójść i że raczej zostanie tutaj ze mną. Spojrzałem na niego, a później w dół na jego nogi, na których ciągle siedziałem i zsunąłem się w bok na materac, by mógł wstać z łóżka.
- Ok, jasne, udanej zabawy.
Sięgnąłem po mój notatnik i położyłem go przed sobą, od razu przeglądając kartki i zachowując się, jakbym był niezwykle zainteresowany jego zawartością. Luke jeszcze chwilę nie ruszył się ze swojego miejsca, aż w końcu pochylił się w moją stronę, całując mój policzek.
- Kocham cię.
Popatrzyłem na niego z lekkim uśmiechem, a on podniósł się i poprawił na sobie koszulkę Aleca.
- Ja ciebie też, a teraz idź już na imprezę i lepiej, żebyś nie zawracał mi później głowy, gdy się upijesz - powiedziałem, na co on pokręcił głową z uśmiechem na twarzy.
- Nic nie obiecuję! - zawołał, idąc w stronę drzwi.
Przed wyjściem uśmiechnął się do mnie jeszcze ostatni raz, a później zostałem sam w pokoju. Wróciłem wzrokiem do notatnika przede mną i skrzywiłem się z niezadowoleniem, myśląc o tym, że gdy ja będę siedział tutaj, robiąc głupie zadania, Luke'a będą podrywać jakieś dziewczyny.
Co za chujowe zakończenie dnia.
*
jeśli ktoś zczaił się, o jakim filmie pisałam, to wybaczcie za spoiler. Michael to ja, ja tak bardzo na nim płakałam ;D
#esitf
Film? Czyżby 'Wielka Szóstka'?
OdpowiedzUsuńPo za tym rozdział jak zawsze świetny już chciałabym zobaczyć reakcję Rose na wiadomość że Mikey I Luke są razem a co więcej się kochają, ta scena jak Luke się przejął czemu Mike płacze awwwwwwww <3
Dużo weny i niecierpliwie czekam na nexta :)
taaak, to ten film! ;D
UsuńWielkaaa Szustkaaaa !!!! Kocham Ten film !!!! hahah też na nim płakałam xDDD Wowowowo nie spodziewałam się ze strony Mikeya że pieprznie prosto z mostu mamie do telefonu że jest GEJEM xDDD Hahahahha <3 <3 <3 <3 Luke,Luke,Luke......pojebało ??? Kuźwa ja tu miałam nadziej na jakiś gorący sex czy coś a ty....ty poszedłeś na imprezę ??!!!! Ja sobie to zapamiętam Lucyfer !!!! Ale i tak Cię kocham <3 <3 <3 <3 Ale PAMIĘTAJ jak zrobisz jakieś gówno na tej imprezie to nogi z dupy powyrywam,utnę jaja i puszcze pornola !!!! XXXX Kocham Cię baaardzo i dużo,duuużo,duuuuuużo weny życzę <3 <3 <3 <3 Do następnego xxxx
OdpowiedzUsuńPS Nie mam pojęcia jak przeżyję ten tydzień ;O <3
szóstka *** <3 hueheuheu
UsuńJa też ryczałam jak pojebana na Wielkiej Szóstce 🙈
OdpowiedzUsuńFenomenalny rozdział. Dobrze, że Mikey odnalazł wewnętrzną siłę żeby powiedzieć mamie o tym, że jest gejem 💪
Teraz jeszcze bitwa z Rosie i wojna zakończona. Dasz radę skarbie 😂
Czy tylko ja mam jakieś podejrzenia i dziwnie nieprzyjemne przeczucie co do tej imprezy? 😒
No nic. Ściskam serdecznie
Caroline xx
filmy animowane - najlepiej
OdpowiedzUsuńnie mogę, kocham ich trójkącik XD leżenie na czyichś plecach - friendship goals
" Pokazałem mu środkowy palec" albo mi się wydaje albo to ich bardzo częsty sposób na okazywanie wzajemnej miłości
" Cholernie tęskniłem za jedzeniem robionym przez moją mamę. I za nią też..." BUHAHAHAH XD to ja na studiach "omg jedzenie, tak bardzo sie cieszę że cię widzę. i no... was też, rodzino."
o nie mamo michaela, nie chcesz znać powodu. nie zadawaj takich pytań. zmieńmy po prostu temat, bo czuje się niekomfortowo, gdy jest mowa o Rose. dziękuje
ŚWIETNA WYMÓWKA, KAŻDY BY W NIĄ UWIERZYŁ XDDDDD
omg czuje że ten weekend to będzie bardzo zły pomysł i stanie się coś złego
czytając jak Michael się ujawnił, wciągnęłam tak mocno powietrze, że przez dobre 5 minut się nim krztusiłam
"W takim razie powinieneś przestać zwodzić tę dziewczynę, z którą się umawiasz" hey baby i think i wanna marry you (to ja śpiewająca mamie mike'a)
"Ale jeśli masz jakiegoś chłopaka, to chętnie go poznam." dżizas czemu jego mama i siostra muszą być takie kurwa idealnie miłe i kochane... to zdecydowanie utrudnia mi sprawę z nie przejmowaniem się tym co będzie jak dowiedzą się prawdy
chlip chlip grasz na moich emocjach, wzruszyłam się tą rozmowa
*zaczyna chichotać, bo alec okazał wsparcie* ekhm ekhm...bez komentarza
awwww Mikey małe słoneczko i zmartwiony Luke <3
SAME LUKE SAME Michael wygrywa koronę kitten roku
"To praktycznie jakby on umarł! Przestań na mnie patrzeć." adhhgfghjkljasdgafsfgafs nie mogę, przestań się tak zachowywać. mam ochotę piszczeć
uuuu, slay Mike
" Kotek, to nie było zabawne." w tym momencie zakryłam twarz dłońmi i kiwałam się na krześle, mówiąc "spierdalajspierdalajspierdalaj". nie wiem dlaczego tak bardzo się tym przejęłam i to było super no i nie oszukujmy się- kotek...
Luke jedzie do domu, bo nie chce puścić swojego chłopaka samego *płacze* *bije się po twarzy* *płacze jeszcze więcej*
"podniósł nasze ręce, po czym pocałował tył mojej dłoni. To świetnie, kotku. Jestem z ciebie dumny." TO JEST MÓJ FAV MOMENT OKEJ
shirtless luke, ile bym dała za ten widok. nie dziwię się że Mikey jest zazdrosny. ja bym pewnie na niego wskoczyła, żeby go zasłonić i nie pozwolić ludziom patrzeć na ten ideał
"Aleca, który miał mniej więcej tak samo szerokie ramiona co Luke" fml fml fml fml fml fml fml fml fml fml... mogę tak jeszcze długo
nie, Michael, właśnie że ma ci zawracać głowę jak wróci z imprezy. NALEGAM
Mikey przestań, on cię kocha w chuj gdzie mu tam inne w głowie XD
Jak zawsze cudowny rozdział i należą Ci się za niego pokłony do ziemi. Po prostu kocham to opowiadanie i mam nadzieję, że przeczytam jeszcze niejedno ff z bromance, które wyjdzie spod Twojej klawiatury :)
OdpowiedzUsuńUch ja również mam jakieś złe przeczucia dotyczące tej imprezy... No i nadchodzące spotkanie z Rose. Oby Michael wyszedł z tego cało ;P
P.S. Uwielbiam mamę Michaela :D