czwartek, 20 sierpnia 2015

36.

 Muzyka głośno grała w moich słuchawkach, zagłuszając wszystkie inne dźwięki dookoła i zamknąłem oczy, skupiając się na tekstach piosenek. A przynajmniej próbowałem to zrobić, bo głowa Luke'a co chwilę opadała na moje ramię i gdy potrząsałem ręką, chcąc go z siebie zrzucić, on tylko bardziej się o mnie opierał. A to mnie rozpraszało i drażniło na tyle, że miałem ochotę się przesiąść, może nawet nie obudzić go po zatrzymaniu się pociągu na naszej stacji.
 To byłoby zabawne, gdyby Luke przypadkiem pojechał dalej, a później obudziłby się i zupełnie skołowany odkrył, że jest w zupełnie innym mieście niż to planował.
 Zostało jeszcze kilka minut naszej podróży, więc za jakieś pół godziny miałem zobaczyć się z moją rodziną. Miałem zobaczyć się z Rose. Cholernie bałem się z nią spotkać przez to jak bardzo unikałem kontaktu z nią przez ostatnie dwa miesiące. Ona nie była głupia, musiała zdawać sobie sprawę z tego, że robiłem to specjalnie, a w takim razie też musiałem mieć jakiś powód, żeby się tak zachowywać. Nie miałem wątpliwości, że będzie starała się mnie o to wypytać i o inne sprawy, których ciągle jej nie wytłumaczyłem, choć przecież zawsze mówiłem jej prawie wszystko.
 Miałem zamiar zachowywać się najbardziej normalnie, jak będę potrafił i udawać, że wszystko było w najlepszym porządku. Rose lubiła mówić o tym, co działo się w jej życiu, dlatego chciałem wykorzystać to do ciągłego zmieniania tematu na jej osobę, jeśli zrobi się dla mnie zbyt niebezpiecznie. To były tylko dwa dni, powinno udać mi się skutecznie unikać niekomfortowej dla mnie rozmowy.
 Otworzyłem oczy i zsunąłem lekko słuchawki z głowy, patrząc na Luke'a, którego twarz ciągle przyciśnięta była do mojego ramienia. Mogłem teraz usłyszeć, jak cicho chrapał, a jego usta były szeroko otwarte i musiałem przyznać, że nawet z oślinionym policzkiem wyglądał dość atrakcyjnie. O wiele mniej atrakcyjne było to, że oślinił mi też przy tym prawie cały rękaw koszulki.
 Skrzywiłem się z niezadowoleniem i odepchnąłem go od siebie, a jego ciało pochyliło się w drugą stronę i jego głowa uderzyła lekko o szybę. Luke jęknął z bólem, a ja zacisnąłem mocno usta, by nie zacząć się śmiać i odwróciłem wzrok, zachowując się, jakby to wcale nie była moja wina.
 - Mhm, jesteśmy już blisko? - spytał Luke zaspanym głosem.
 Spojrzałem znowu na niego i pokiwałem głową, po czym wyłączyłem całkiem muzykę i ściągnąłem słuchawki. Schowałem je do plecaka, a Luke potarł dłońmi twarz i spojrzał na mnie nie do końca przytomnym wzrokiem.
 - Zaraz będziemy wysiadać - dodałem jeszcze, patrząc na widok za oknem.
 - Przyjdziesz do mnie później?
 Luke uśmiechnął się wesoło i objął mnie ramieniem, po czym zaczął wolno przesuwać dłonią po moim boku, jakby nawet nie do końca zdawał sobie sprawę z tego, że to robił.
 - Luke, spędzam z tobą prawie całe dnie, a przyjechałem tutaj, żeby posiedzieć z rodziną - odpowiedziałem i westchnąłem głośno.
 - Posiedzisz z nimi teraz - powiedział i nachylił się bardziej w moją stronę, żeby do mojego ucha szepnąć: - A na noc możesz przyjść do mnie.
 Wiedziałem, że nikt oprócz mnie go nie usłyszał, ale i tak nerwowo rozejrzałem się dookoła, sprawdzając czy ktoś przypadkiem nie zwracał na nas uwagi.
 - A to nie będzie w ogóle podejrzane - mruknąłem, kręcąc głową na boki, na co on zrobił smutną minę. - A poza tym dzisiaj umówiłem się z Ashtonem.
 Luke uniósł wysoko brwi, spoglądając na mnie z niedowierzaniem, ale nie miałem pojęcia, o co mu chodziło tym razem.
 - Przyjechałem tutaj, żeby posiedzieć z rodziną - powtórzył moje słowa, próbując imitować mój głos, ale brzmiało to bardziej jak Gabby. - Od kiedy Ashton należy do twojej rodziny?
 Wzruszyłem ramionami i założyłem pasek plecaka przez ramię, bo pociąg właśnie zaczął zwalniać.
 - Może niedługo naprawdę będzie do niej należeć - odpowiedziałem, a Luke przewrócił oczami. - Zresztą obiecałem mu, że się zobaczymy i jak tego nie zrobię, to później nie da mi spokoju i będzie mówił, że to dlatego, że byłem zbyt zajęty z tobą.
 Postawiłem nacisk na słowo "zbyt" i Luke od razu zdawał się wyłapać, że miałem przez to na myśli coś seksualnego, bo uśmiechnął się głupkowato.
 - O tak, bądź ze mną zbyt zajęty.
 Zdecydowałem, że nie było nawet sensu bym mu na to odpowiadał i zignorowałem go, podnosząc się z mojego miejsca. Luke zrobił to samo, po czym założył swój plecak i już poważniej dodał:
 - Pójdę z tobą do Ashtona, dawno z nim nie gadałem.
 Nie byłem pewien, czy Ashton właśnie tego by chciał. Gdy rozmawiałem z nim i zasugerowałem, że możemy spotkać się w trójkę, nie był zbytnio zachwycony tym pomysłem. Ale chodziło głównie o to, że kręcił z byłą dziewczyną Luke'a, a że Luke miał to kompletnie gdzieś, to wszystko powinno być w porządku. Ashton prawdopodobnie będzie miał mi trochę za złe to, że zabrałem go ze sobą, ale w końcu mu przejdzie.
 - Ok, skoro chcesz - odpowiedziałem i zaczęliśmy iść w stronę wyjścia.
 Musieliśmy poczekać, aż kilka osób wyjdzie przed nami i w końcu też wyszliśmy z pociągu. Miałem kawałek do przejścia do domu, ale przynajmniej tym razem nie miałem ze sobą wielkiej, ciężkiej walizki z zepsutym kółkiem, więc aż tak mi to nie przeszkadzało. Luke ziewnął głośno i przeciągnął się, przy czym jego koszulka podwinęła się nieco, a mój wzrok od razu wylądował na odkrytym kawałku jego brzucha.
 - Czy to nie jest twój tato?
 Odwróciłem szybko głowę i rozejrzałem się dookoła, po chwili zauważając mojego tatę, który stał kawałek dalej i już na nas patrzył. Nie spodziewałem się, że ktokolwiek z mojej rodziny tutaj będzie, nie mówili nic o tym, że po mnie przyjadą. Powoli zaczynałem wewnętrznie panikować, obawiając się, co mógł sobie pomyśleć. Całe szczęście nie zrobiłem niczego jak pocałowanie Luke'a, a on wyjątkowo akurat też nie łapał mojej ręki ani nie trzymał mnie ramieniem, choć normalnie by to robił. Jedyne co zrobiliśmy, to wyszliśmy razem z pociągu i Luke raz się do mnie odezwał. Nic poza tym.
 - Napiszę do ciebie później - wymamrotałem szybko, starając się jak najmniej ruszać ustami i nie patrząc na blondyna, ruszyłem w stronę taty.
 Przełknąłem nerwowo ślinę i zacisnąłem palce na pasku plecaka, uśmiechając się niepewnie, gdy byłem już blisko niego. Tato najpierw patrzył za Lukiem z niezadowoloną miną, ale w końcu spojrzał na mnie i ten grymas od razu zamienił się w wesoły uśmiech. Odetchnąłem z ulgą, widząc to i stwierdziłem, że pewnie musiał uznać to za zupełny przypadek, że Luke i ja przyjechaliśmy razem.
 - Hej, nie wiedziałem, że po mnie przyjedziesz - powiedziałem, ściskając go na chwilę jednym ramieniem, po czym odsunąłem się znowu. - Ale to świetnie, nie będę musiał iść taki kawał.
 - Ty go uderzyłeś? - spytał, a ja zmarszczyłem brwi z niezrozumieniem. - Byłego Rose.
 Na twarzy Luke'a dalej znajdował się siniak, którego zafundował mu Calum kilka dni wcześniej, a właściwie to nawet wyglądał chyba gorzej niż wcześniej. Miałem ochotę się zaśmiać, słysząc, że tato mógł pomyśleć, że to ja go uderzyłem. Ale upewniło mnie to też w tym, że wcale nie myślał, że mogliśmy być chociażby znajomymi.
 - Nie, nie mam pojęcia, co mu się stało - odpowiedziałem i zaczęliśmy iść w stronę samochodu. - Staram się unikać go jak najbardziej.
 Tato pokiwał głową na moje słowa, a ja posłałem mu wymuszony uśmiech i zacząłem rozglądać się za autem. Ledwo co wyszedłem z pociągu i już musiałem okłamać kogoś z mojej rodziny. Cudownie, zapowiadał się weekend pełen kłamstw.
 Czułem się dziwnie, bo nie miałem pojęcia, czy tato wiedział o tym, że jestem gejem. Mama mogła mu o tym powiedzieć, ale może tego nie zrobiła, myśląc że wolałbym zrobić to osobiście. Ta niewiedza była dla mnie okropna, ale nie miałem teraz żadnego sposobu, by dowiedzieć się, czy o tym wiedział, chyba że po prostu bym go spytał. A tego nie chciałem robić.
 Gdy weszliśmy do samochodu i zajęliśmy miejsca, włączyłem głośno radio, a tato posłał mi ostrzegawcze spojrzenie. Ściszyłem je trochę, a on wyjechał z parkingu i zaczął jechać w stronę domu. Przez chwilę żaden z nas się nie odzywał, tato skupiony na prowadzeniu, a ja podśpiewywałem pod nosem piosenki razem z wykonawcami, obserwując widoki za oknem.
 - Poznałeś tam jakichś fajnych chłopaków? - spytał tato, jak gdyby nigdy nic.
 Spojrzałem na niego ze zdziwieniem i parę razy otworzyłem, i zamknąłem usta, nie wiedząc co powiedzieć. To chyba była dla mnie wystarczająca odpowiedź, że mama przekazała tacie to, co jej wyznałem. I wyglądało na to, że on nie miał z tym żadnego problemu, zachowywał się, jakby była to najbardziej normalna rzecz na świecie.
 Szeroki uśmiech pojawił się na mojej twarzy i odpowiedziałem mu w końcu, że jeszcze nie, co właściwie było prawdą, bo przecież nie poznałem Luke'a akurat tam.
 - W razie czego upewnij się, że umie grać w pokera, żeby mógł ze mną pograć, skoro ty nie potrafisz.
 Mruknąłem niewyraźnie w odpowiedzi, decydując się, nie mówić nic więcej, bo przypomniałem sobie, jak tato powiedział mi kiedyś, że Luke umie grać w pokera. Jeśli to było jedyne wymaganie mojego taty co do mojego chłopaka, to nie musiał się martwić, że nie zostanie spełnione.
 Po kilku kolejnych minutach dojechaliśmy pod dom i wysiadłem wolno, ani trochę się nie śpiesząc z tym, żeby wejść do środka. Wiedziałem, że moja siostra już tam była, bo napisała mi o tym jakąś godzinę temu, co znaczyło, że na pewno za moment ją spotkam. Wziąłem głęboki oddech, próbując się trochę uspokoić i poszedłem za tatą, powtarzając sobie w myślach, że nic takiego się nie stanie.
 Tato otworzył drzwi i mogłem już usłyszeć wesoły głos mamy, która na pewno rozmawiała właśnie z Rose. Nie miałem jak dłużej odwlekać spotkania z nią, bo tato zawołał:
 - Już jesteśmy!
 Mój wzrok od razu wylądował na wejściu do kuchni, tylko czekając, aż zobaczę tam moją siostrę. Gdy wyszła do przedpokoju, uśmiechając się szeroko na mój widok, na mojej twarzy też pojawił się wesoły uśmiech. Mimo wszystko cieszyłem się, że ją widzę i jeśli nie musielibyśmy w ogóle ze sobą rozmawiać, a tylko oglądalibyśmy razem filmy, to chętnie spędziłbym z nią nawet cały ten weekend.
 - Mikey, stęskniłam się za tobą! - zawołała i przytuliła mnie mocno, prawie się na mnie uwieszając. - Czuję, jakbym nie widziała cię całe wieki, na dodatek tak mało rozmawialiśmy w ostatnim czasie.
 - Wiem, przepraszam - odpowiedziałem, zaciskając wokół niej ramiona. - Przyznaję, że była to całkowicie moja wina.
 - Musisz mi to teraz wynagrodzić i spędzić ze mną cały wieczór, co ty na to? - spytała i odsunęła się lekko, by móc na mnie popatrzeć.
 Cieszyłem się, że nie musiałem wymyślać jakieś głupiej wymówki, bo tym razem naprawdę ją miałem.
 - Umówiłem się już z Ashtonem, wybacz - odpowiedziałem, a ona westchnęła głośno. - Ale jutro?
 W końcu musiałem spędzić z nią trochę czasu i wiedziałem, że tego nie uniknę, więc równie dobrze mogłem po prostu to zrobić. Tyle, że Rose pokręciła głową ze zrezygnowaną miną, jakby ta opcja w ogóle jej nie pasowała.
 - Na jutro to ja umówiłam się z Ashtonem - wytłumaczyła, a ja poruszałem sugestywnie brwiami, na co ona zaśmiała się cicho. - Ale wcześniej koniecznie. Możesz pomóc mi wybrać, w co się ubrać! - dodała z podekscytowaniem.
 Jęknąłem z niezadowoleniem, bo nie bardzo podobał mi się ten pomysł, ale może wtedy nie będziemy musieli, aż tak dużo rozmawiać o tym, co dzieje się u mnie. Ściągnąłem plecak i zsunąłem go na podłogę, a później rozejrzałem się dookoła za tatą, ale musiał wyjść stąd chwilę temu.
 - Więc ty i Ashton?
 - Może - odpowiedziała Rose, nie mogąc ukryć uśmiechu, który pojawił się na jej twarzy. - Więc ty i twój tajemniczy chłopak, o którym musisz mi wreszcie opowiedzieć?
 I tego tematu właśnie chciałem unikać, a pojawił się, ledwo zacząłem z nią rozmawiać. Wzruszyłem ramionami z niewinnym uśmiechem i ruszyłem w stronę kuchni, mijając Rose i wołając:
 - Muszę przywitać się z mamą!

*

 Ashton zachowywał się naprawdę niezręcznie przy Luke'u, zresztą gdy tylko zobaczył go w drzwiach swojego domu ze mną, rzucił mi mordercze spojrzenie i wyglądał, jakby nie chciał w ogóle wpuścić nas do środka. Później co chwilę spoglądał na Luke'a, wyglądając na zestresowanego jego obecnością i zajął miejsce w fotelu przy swoim biurku, zostawiając nam swoje łóżko.
 Zacząłem najpierw opowiadać mu o tym, co działo się u nas wszystkich i Ashton rozmawiał ze mną normalnie, komentując wszystko, co mówiłem. Luke wtrącał coś od czasu do czasu, bardziej jednak wydawał się zainteresowany moimi dłońmi i palcami, którymi ciągle się bawił. Minęła dobra godzina mojego ciągłego gadania i raczej nie miałem już co więcej opowiedzieć.
 - Oprócz tego chyba nic więcej się nie działo... - skończyłem mówić z lekką niepewnością w głosie, gdy próbowałem sobie przypomnieć, czy rzeczywiście tak było.
 - Wpadliśmy na znajomą Rose - wtrącił Luke, unosząc wzrok na Ashtona.
 - Którą? - spytał, wiercąc się trochę na swoim miejscu, jakby nie czuł się komfortowo z uwagą swojego przyjaciela na sobie.
 - Elaine.
 Ashton i Luke oboje skrzywili się w tym samym momencie, a ja uśmiechnąłem się z rozbawieniem, zauważając to. 
 - Ugh, ona jest najgorsza - odpowiedział Ashton, na co Luke od razu pokiwał głową, zgadzając się z nim.
 - Alec poszedł z nią na randkę, żeby nie powiedziała Rose o tym, że widziała nas razem - dodałem.
 - Wow, biedny Alec... - mruknął Ashton i zaśmiał się lekko. - Pewnie ma traumę na całe życie.
 - Nie odzywał się później do Michaela, tak bardzo się wkurzył - dodał Luke z wesołym uśmiechem na twarzy.
 Ashton zaśmiał się głośniej, a ja pokręciłem głową ze zrezygnowaniem. Oczywiście, że znaleźli wspólny temat i rozmawiali ze sobą normalnie, jeśli chodziło właśnie o taką sprawę.
 - Ta, lepiej pogadajmy, co u ciebie i Rose - wtrąciłem, a Ashton od razu jakby zbladł i spojrzał niepewnie na Luke'a.
 - Um... - zaczął i oblizał usta. - Wszystko ok.
 Luke przewrócił oczami, zauważając jego dziwne zachowanie, a ja uniosłem pytająco brwi i pokazałem mu ręką, żeby kontynuował. Zawsze mogłem się dowiedzieć wszystkiego od Rose, ale chciałem, żeby on też powiedział mi coś od siebie. Bo mogli mieć różne opinie na konkretne sytuacje.
 - Ash, naprawdę nie obchodzi mnie to, że kręcisz z Rose, masz moje błogosławieństwo i przestań zachowywać się, jakbym miał cię zabić, jeśli coś o niej powiesz - rzucił Luke z poirytowaniem.
 Pokiwałem energicznie głową, jakbym chciał przekazać Ashtonowi, że to była prawda, a on przez moment się nie odzywał, patrząc to na mnie, to na Luke'a.
 - Jesteś pewien? - spytał w końcu.
 - Tak, cholera, mam to gdzieś - odpowiedział Luke i objął mnie ramionami, przyciągając do siebie. - Mam mojego kotka, jego nie możesz mi zabrać, a reszta mnie nie obchodzi.
 Zmarszczyłem nos z niezadowoleniem, a Ashton uśmiechnął się lekko i zrobił głośno: "awww", żeby wprowadzić mnie w zakłopotanie. Moje policzki miały pewnie teraz czerwony kolor, dlatego schowałem twarz w zagłębieniu szyi Luke'a, co Ashton znowu skomentował, mówiąc, że jestem przeuroczy. Luke zaśmiał się lekko i zgodził z nim, a ja westchnąłem głośno, wydmuchując powietrze prosto na jego skórę.
 - To jak ci się układa z Rose? - spytał Luke, a dłonią zaczął przesuwać po moich plecach.
 - Wydaje mi się, że dobrze, piszemy ze sobą cały czas, jutro idziemy na kolejną randkę i... wszystko idzie w jak najlepszym kierunku - odpowiedział Ashton.
 Podniosłem głowę, by móc na niego spojrzeć i uśmiechnąłem się z zadowoleniem. Trochę czasu im to zajęło, ale miałem nadzieję, że niedługo już będą oficjalnie razem. Wtedy wszyscy będą zadowoleni i na pewno będę się lepiej czuł ze świadomością, że moja siostra znalazła sobie kogoś innego po tym jak właściwie zabrałem jej wcześniejszego chłopaka.
 - To naprawdę świetnie, Ash - skomentowałem, nie mogąc przestać się uśmiechać.
 - Może po jutrzejszej randce spytam ją, czy chce ze mną być - dodał Ashton i spojrzał na mnie, jakby czekał, aż powiem mu, czy to dobry pomysł.
 Nie rozmawiałem zbytnio z Rose o nim, ale wydawało mi się, że już całkowicie przeszedł jej Luke i bardzo lubi Ashtona. Może to był dobry pomysł, ale nie miałem pewności, czy by się zgodziła, skoro nie wspominała mi nic o tym.
 - O nie, nie pytaj mnie o radę - mruknąłem, kręcąc głową.
 Ashton westchnął cicho, a wtedy czyjś telefon wydał z siebie krótki dźwięk i szybko okazało się, że należał do Luke'a, gdy wyciągnął go z kieszeni. Spojrzałem na niego pytająco, obserwując jak przesuwa wzrokiem po ekranie, czytając nową wiadomość.
 - To mama, mówiłem im, że wyjdę tylko na chwilę i pooglądamy później razem jakiś film - wytłumaczył i schował znowu komórkę. - Będę się już zbierał.
 Pochylił się w moją stronę i pocałował mnie, a gdy nie odsunął się zbyt szybko, Ashton odchrząknął znacząco, chcąc nam przypomnieć o swojej obecności w pokoju. Położyłem dłonie na ramionach Luke'a, odpychając go lekko od siebie i zaśmiałem się, widząc jego rozczarowaną minę.
 - Idź już, zobaczymy się jutro.
 - To tak daleko - mruknął, krzywiąc się i podniósł się z łóżka. - Powodzenia z Rose, Ash.
 Ashton uśmiechnął się i pokiwał głową, a Luke wyszedł z pokoju, posyłając mi jeszcze ostatni uśmiech i mówiąc, że później do mnie napisze. Gdy zamknął za sobą drzwi, na moment w pokoju zapanowała cisza, bo ja nie byłem pewien, co teraz powiedzieć, a Ashton wyglądał, jakby o czymś myślał.
 - Musisz powiedzieć Rose o was.
 Spojrzałem na niego ze zdziwieniem, nie spodziewając się, że powie mi właśnie coś takiego. Wiedziałem, że nie podobało mu się to, jak wcześniej kręciłem z Lukiem, gdy jeszcze chodził z moją siostrą i że chciał dla niej jak najlepiej, a to wiązało się z powiedzeniem jej prawdy. Ale to nie był jeszcze odpowiedni moment. Zdecydowanie nie.
 - Nie teraz - odpowiedziałem, a on wyglądał, jakby dokładnie takiej odpowiedzi się spodziewał.
 - Rose zasługuje, żeby się dowiedzieć prawdy, nawet mnie wypytuje o to, co dzieje się teraz w twoim życiu, a ja nie wiem, co jej powiedzieć.
 Przygryzłem nerwowo wargę i spuściłem wzrok na moje dłonie, nie chcąc widzieć jego oskarżycielskiego spojrzenia. Nie chciałem innym też komplikować życia moim sekretem, ale Ashton musiał wytrzymać jeszcze trochę. Chciałem powiedzieć jej dopiero, gdy oficjalnie się z nim zejdzie i będę miał pewność, że zależy jej na nim tak bardzo jak wcześniej na Luke'u. A najlepiej jeszcze bardziej.
 - Wiesz, że powinieneś to zrobić - dodał Ashton, gdy nic nie powiedziałem.
 - Jeszcze jest za wcześnie - skomentowałem i popatrzyłem na niego niepewnie. - Powiem jej, ale potrzebuję trochę więcej czasu.
 Ashton pokręcił głową z niezadowoloną miną, jakby nie mógł uwierzyć, że dalej to robiłem i chciałem czekać jeszcze dłużej. Wiedziałem jednak, że tak będzie lepiej.
 A przynajmniej tak mi się wtedy wydawało.

*

chcecie usłyszeć coś śmiesznego?
wróciłam dzisiaj jakoś przed 5 rano do domu i wywaliłam się na podłogę, próbując wyłączyć lampkę w pokoju, jestem naprawdę zdolna...

#esitf

3 komentarze:

  1. ahahahah tak Mikey, całe życie pragnę zrobić komuś taki żart XD feel you bro
    temat Rose powinien być zakazany, bo sprawia że mam w chuj wyrzuty sumienia i jest mi przykro, że shippuje Muke'a. jak Rose się dowie o nich to pewnie ją mocno zaboli, a przecież jest moją bff, nie chce żeby cierpiała :c #nazakręcie #coznamibędzie
    "To były tylko dwa dni, powinno udać mi się skutecznie unikać niekomfortowej dla mnie rozmowy." SERIO MICHAEL XD nie bądź naiwny. ja wyczuwam problemy i dramy i wgl będzie ciężko nam ukrywać ten związek
    Luke Hemmings - chodząca perfekcja. śmiałam się, ale po chwili wyobraziłam go sobie całego oślinionego, z zamkniętymi oczami jak cicho chrapie ... i okej... Michael sprzedaj mi tą koszulkę proszę
    NIE WYJEŻDŻAJ MI TU Z ZASPANYM LUKIEM CHYBA ŻE CHCESZ MOJEJ ŚMIERCI
    o tak, czekałam na to. lukey nie wytrzyma bez swojego chłopaka nawet jednego dnia <3
    "A na noc możesz przyjść do mnie." popieram ten pomysł
    już ci tłumacze Luke: Ashton należy do tej rodziny odkąd #RashtonIsReal, czaisz? nie wiem jak oni, ale ja już mam przyszłościowy plan co do tego związku, ekhm
    ale okej, bądź zazdrosny, nie mam nic przeciwko :)))))))))))))))))
    "O tak, bądź ze mną zbyt zajęty." adhasgdadhjhagdjkajhxjakjl;jjashdka ... po pierwsze: pomyślałam to samo, po drugie: takiego Lucyfera kocham
    tato Michaela... boje się że zapierdoli Luke'owi za to że zranił jego córkę
    zaczęłam się bardzo głosno śmiać, bo "Ty go uderzyłeś?", a ja na to "ta, chyba kutasem w twarz". (przepraszam, że to napisałam, idę się spalić ze wstydu pod łóżkiem) no, ale przecież Mikey to taki kitten, że jak on by mógł kogoś uderzyć XD (sprytna zmiana tematu)
    mam łzy w oczach, chcę płakać. tato Michaela to goal, naprawdę chciałabym żeby wszyscy rodzice reagowali właśnie w taki sposób na orientację swoich dzieci.
    "zachowywał się, jakby była to najbardziej normalna rzecz na świecie." mój ukochany typ ludzi. szkoda że jego tato jest zajęty (z resztą ja też *wink wink* Alec)
    Rose cholera przestań być taka dobra dla swojego brata, odjeb coś wrednego żebym nie musiała odczuwać tego wewnętrznego bólu noooooo
    MÓWIŁAM WIEDZIAŁAM ŻE RASHTON JEST NA RZECZY ŁEEHEHHEHEH
    uwierz mi rose, nie chcesz psuć sobie weekendu

    Ashy jest taki cute, że boli mnie twarz od ciągłego uśmiechania sie XD <3
    Luke bawiący się palcami Michaela >>>>>>>>>>>>
    spokojnie, już ja pocieszę Aleca i sprawie, że zapomni jak strasznie było na tej randce ekhm ekhm
    "- Tak, cholera, mam to gdzieś - odpowiedział Luke i objął mnie ramionami, przyciągając do siebie. - Mam mojego kotka, jego nie możesz mi zabrać, a reszta mnie nie obchodzi." akjhdajkhdakjdhaj płaczę, to najlepsza rzecz na świecie *czyta jeszcze raz ten fragment* JAPRDL TO BYŁO PRAWDZIWE *czyta po raz kolejny* AAAAAAHJSGJSAGHHHHHHHHJ *topi się we własnych łzach* *umiera* *nienawidzi cię*
    go Ashton, go Ashton, go go go Ashton. zapraszam wszystkich fanów Rashtona do dopingu
    "Rose zasługuje, żeby się dowiedzieć prawdy, nawet mnie wypytuje o to, co dzieje się teraz w twoim życiu, a ja nie wiem, co jej powiedzieć." przestańprzestańprzestań.... dlaczego mam wyrzuty sumienia, przecież to nie ja odbiłam jej chłopaka lol, zabierz ode mnie te uczucia
    ugh, no Ashy ma rację. rose powinna się dowiedzieć o wszystkim ehhhh

    ahahahhahha, ja się wczoraj wyjebałam na ziemie razem z krzesłem, także pjona

    OdpowiedzUsuń
  2. Super czekam na następny rozdział :)
    /A

    OdpowiedzUsuń