czwartek, 7 maja 2015

19.

 Przeglądałem tumblra ze znudzeniem i przyciskałem ramieniem telefon do twarzy, co jakiś mrucząc 'mhm' albo mówiąc 'no'. Ashtonowi chyba to w zupełności wystarczało, bo nadawał już dobre pół godziny, mimo moich krótkich odpowiedzi.
 Odkąd wczoraj zorientowałem się, że podoba mu się moja siostra, nie mogłem przestać myśleć o tym, co mogę zrobić, żeby i ona polubiła go w taki sposób. Co byłoby mi zdecydowanie na rękę, ale nie chodziło tylko o to. Ashton naprawdę wydawał mi się odpowiednią osobą na jej chłopaka.
 - Ash - powiedziałem nagle, a on urwał w połowie zdania. - Przyjdź tutaj, nudzi mi się.
 Właściwie łatwo mogłem znaleźć sobie jakieś ciekawe zajęcie, w końcu nie miałem problemu z tym, żeby spędzić cały mój dzień przed laptopem. Chciałem jednak, żeby Ashton tutaj był, gdy Rose wróci do domu, a wtedy na pewno chętnie by z nami posiedziała. Dopiero co był u nas kilkanaście godzin temu, ale jeśli trzeba będzie, będę zmuszał go do przyjścia tutaj nawet codziennie.
 - Ugh, przyszedłbym, ale za godzinę mam pracę - odpowiedział z niezadowoleniem.
 Cholera, zapomniałem, że niektórzy ludzie pracują i zarabiają własne pieniądze, zamiast żyć na utrzymaniu swoich rodziców...
 - Ok, w takim razie jutro - zaproponowałem od razu, żeby mieć pewność, że nie będzie miał innych planów.
 Ashton przez krótką chwilę milczał, jakby się nad tym zastanawiał, a w końcu powiedział:
 - Jutro też pracuję. Może zaproś Luke'a... właściwie to nie, nie rób tego, póki jest z Rose. Jeszcze zaczniecie się obściskiwać.
 Poczułem jak zrobiło mi się gorąco na twarzy na jego słowa, znając Luke'a to było bardzo prawdopodobne, że właśnie na tym by się skończyło. Nawet jeśli najpierw byłbym przekonany, że nic się nie wydarzy.
 - Pojutrze? - spytałem ze zrezygnowaniem, ignorując dalszą część jego wypowiedzi. - Nie mów, że pracujesz cały dniami... 
 - Um, mogę przyjść, jasne - powiedział, brzmiąc na lekko zdziwionego tym, jak zależało mi na jego towarzystwie w moim domu, skoro wcześniej nie spędzaliśmy, aż tak dużo czasu razem.
 Zawsze mogłem wytłumaczyć się tym, że moi najlepsi przyjaciele wyjechali i nie miałem co bez nich robić. Co w sumie też się zgadzało, ale teraz po prostu częściej oglądałem z rodzicami telewizję.
 - Świetnie, przyjdź o której chcesz, możesz tu siedzieć nawet cały dzień - powiedziałem, dopiero po chwili zdając sobie sprawę z tego, jak podejrzanie to zabrzmiało, ale on chyba tego nie zauważył.
 Podniosłem się z łóżka, słysząc, jak na dole drzwi uderzyły głośno o framugę, jakby ktoś trzasnął nimi mocno, wchodząc do domu. Rodzice byli w pracy i nie miało być ich jeszcze przez kilka godzin, więc to musiała być Rose, która jakiś czas temu wyszła z Lukiem.
 Wyjrzałem na korytarz, chcąc to sprawdzić i nie musiałem nawet wychodzić z pokoju, bo od razu zobaczyłem Rose wchodząca po schodach na piętro.
 - ... więc myślę, że będę około 16. - wyłapałem ostatnią część wypowiedzi Ashtona.
 - Ok, ok - odpowiedziałem szybko.
 Rose uniosła głowę, zauważając mnie, ale szybko odwróciła się w drugą stronę, chcąc ukryć, że była cała zapłakana. Prawie wypuściłem telefon z dłoni i szybko pożegnałem się z Ashtonem, a ona zdążyła już wejść do swojego pokoju, nie zamykając za sobą drzwi. Musiała wiedzieć, że to bez sensu, bo pójdę za nią i będę wypytywał ją, co się stało. Jak zawsze.
 Gdy tylko rzucał ją jakiś chłopak, to ze mną o tym rozmawiała i to ja ją pocieszałem, zapewniając, że na nią nie zasługiwał i jest idiotą, który nie zdawał sobie sprawy z tego, kogo traci. Zawsze w końcu udawało mi się choć trochę poprawić jej humor.
 Tym razem było inaczej. Obawiałem się w ogóle pójść z nią porozmawiać i czułem ogromne wyrzuty sumienia, a nigdy wcześniej nie miałem do tego powodów.
 Tyle, że nigdy wcześniej nie byłem też powodem, dla którego ktoś z nią zerwał.
 Niepewnie wszedłem do jej pokoju i zacisnąłem mocno usta, widząc, że położyła się na łóżku i schowała twarz w poduszce. Usiadłem na końcu materaca, nie wiedząc nawet co powiedzieć. Czułem się jak najgorsza osoba na świecie, ale nie chodziło w tym momencie o mnie, chodziło o moją siostrę, więc choć na chwilę mogłem przestać skupiać się na sobie.
 - Co się stało? - spytałem cicho.
 Jej ramiona zatrzęsły się lekko po usłyszeniu moich słów, jak gdyby chwilę wcześniej udało jej się przestać płakać, ale teraz zaczęła robić to od nowa. Naprawdę nienawidziłem widzieć jej w takim stanie, nienawidziłem całej tej popieprzonej sytuacji, ale nie wiedziałem już, co powinienem zrobić.
 - Nie jesteśmy już razem - wymamrotała w końcu, po czym pociągnęła nosem. - Luke ze mną zerwał. Dlaczego to zawsze się dzieje?
 Przysunąłem się bliżej niej i przesunąłem dłonią pomiędzy jej łopatkami, mając nadzieję, że jest to w jakiś sposób kojące. Normalnie w tym momencie już wyzywałbym jej byłego chłopaka, ale co miałem do cholery zrobić teraz. Najprędzej poobrażałbym samego siebie.
 - Przykro mi - powiedziałem po chwili ciszy. - Jeszcze będziesz miała świetnego chłopaka, który będzie traktował cię jak należy i...
 - Mikey - przerwała mi i uniosła się na łokciach.
 Skrzywiłem się lekko, widząc jej zaczerwienione oczy i ślady łez na policzkach. Widok mojej siostry w takim stanie był dla mnie najgorszą z możliwych rzeczy, jakie mogły mnie spotkać. W tym momencie naprawdę żałowałem, że zgodziłem się z Lukiem, gdy powiedział, że z nią zerwie.
 A jeszcze bardziej żałowałem, że pozwoliłem mu się pocałować wtedy pierwszy raz.
 - Co jest ze mną nie tak? - spytała.
 Miałem ochotę zacząć płakać i powiedzieć, że to wszystko było moją winą, że to ja byłem problemem w tej sytuacji. A później błagać ją na kolanach o wybaczenie i nie odpuszczać, póki by mi się to nie udało.
 Ale tego nie zrobiłem.
 - Nic nie jest z tobą nie tak! - zapewniłem ją, unosząc trochę głos. - Jesteś świetną osobą i na pewno wielu innych kolesi chciałoby z tobą chodzić...
 - Tylko dlaczego później zawsze ze mną zrywają? Jakby poznali mnie bliżej i dostrzegali, że jednak nie jestem tak fajna, jak im się wydawało - powiedziała, co chwilę się zacinając z powodu swojego płaczu.
 - Bo są głupi i nie potrafią zauważyć, jak jesteś wspaniała. Pieprzyć ich, Rose. Założę się, że później każdy z nich tego żałował, a jeśli nie to naprawdę są idiotami.
 Mówiąc to, myślałem o reszcie jej byłych chłopaków i właściwie nie uwzględniałem Luke'a, choć ona na pewno właśnie tak uważała. Na jej twarzy pojawił się cień wymuszonego uśmiechu, jakby próbowała przekonać samą siebie, że w jakiś sposób jej to pomogło.
 - Za kilka godzin możemy pooglądać filmy i obżerać się lodami jak zawsze w takich momentach, ok? - mruknęła, przesuwając dłońmi po swojej mokrej twarzy. - Ale teraz wolałabym pobyć przez chwilę sama.
 Spojrzałem na nią ze zdziwieniem, ale w końcu pokiwałem wolno głową i wstałem z jej łóżka. Powinienem czuć ulgę, bo uniknę niezręcznej rozmowy o jej zerwaniu z Lukiem, ale właściwie byłem raczej zmartwiony. Normalnie w takiej sytuacji Rose płakałaby w moją koszulkę i nie pozwoliłaby mi nawet na chwilę wyjść z jej pokoju.
 Nie byłem pewien, jak interpretować jej zachowanie, ale tak jak chciała, wyszedłem z jej pokoju i zamknąłem za sobą drzwi. Zacząłem kląć na siebie w myślach, gdy zszedłem szybko na dół po schodach, pilnując bym nie potknął się na samym dole, jak często mi się to zdarzało.
 Chciałem się dowiedzieć, co dokładnie Luke powiedział Rose, jak jej wytłumaczył swoją decyzję. Musiałem z nim porozmawiać jak najszybciej o tym wszystkim. Myślałem, że po jego zerwaniu z moją siostrą wszystko będzie łatwiejsze, ale w tej chwili miałem wrażenie, że było jeszcze gorzej.
 Ona rozpaczała z jego powodu, a ja miałem zacząć się z nim umawiać? To wszystko było złe na tak wielu poziomach. Nie wydawało mi się, żeby Rose kiedykolwiek mogłaby nie mieć nic przeciwko temu, żebym był z Lukiem. To na pewno cholernie by ją zabolało, pewnie nawet bardziej niż samo zerwanie.
 A ja nie chciałem już więcej jej ranić.

*

 Zapukałem do drzwi i zacząłem rozglądać się dookoła, czekając, aż ktoś mi otworzy. Nie było żadnych samochodów na zewnątrz, więc miałem nadzieję, że jego rodziców nie było w domu.
 Wreszcie po cholernie długim czasie, Luke stanął we framudze i uśmiechnął się szeroko na mój widok. Nie odpowiedziałem mu tym samym, a zamiast tego dźgnąłem go palcem w pierś.
 - W jaki sposób zerwałeś z Rose? Co jej powiedziałeś?
 - Też cieszę się, że cię widzę, kotku - powiedział na to, ignorując moje pytania.
 Odsunął się na bok, żebym mógł wejść do środka, co szybko zrobiłem i skrzyżowałem przed sobą ręce, patrząc na niego z poważną miną. Luke zamknął za mną drzwi, a później wyciągnął rękę w moją stronę, ale pokręciłem przecząco głową, na co on westchnął głośno.
 Bez słowa wyminął mnie i wszedł do salonu, więc chcąc czy nie, poszedłem za nim. Luke usiadł na kanapie, a ja stanąłem niedaleko, zachowując między nami bezpieczną odległość.
 - Jesteś na mnie zły? - spytał ze zrezygnowaniem. - Co znowu zrobiłem? Przecież wiedziałeś, że z nią zerwę.
 Kiwnąłem lekko głową, w końcu siadając na drugim końcu kanapy, a Luke spojrzał znacząco na dzielącą nas przestrzeń.
 - Nie... nie wiem... co jej powiedziałeś? - powtórzyłem moje wcześniejsze pytanie.
 - Że nie czuję do niej tego samego i myślę, że lepiej jeśli będziemy tylko przyjaciółmi.
 Przygryzłem paznokieć, zastanawiając się nad tym, czy mógł powiedzieć coś lepszego. Ale właściwie czy był w ogóle dobry sposób na to, żeby z kimś zerwać? To musiało boleć za każdym razem.
 - To dobrze czy źle? - spytał po chwili, gdy się nie odezwałem. - Starałem się zrobić to jak najdelikatniej i oczywiście nie mogłem powiedzieć nic o tobie, więc...
 - Nie wiem - odpowiedziałem szczerze. - Ona... jest naprawdę smutna, ale... wiedziałem, że tak będzie.
 Luke położył dłoń na moim kolanie i potarł je lekko, wyglądając jakby jemu było równie przykro z tego powodu.
 - Nawet nie chciała zbytnio ze mną rozmawiać, a normalnie ciągle bym z nią siedział - dodałem, spuszczając wzrok na moje dłonie. - To ją naprawdę zabolało, ale będzie tylko gorzej, jeśli kiedykolwiek dowiedziałaby się, że cokolwiek między nami było.
 - Nie musi o tym wiedzieć - powiedział Luke i pokręcił głową. - Niech myśli, że wszystko zaczęło się dopiero po naszym zerwaniu, tak będzie lepiej też dla niej.
 - Nie chodziło mi o to... - mruknąłem, unikając patrzenia na niego. - Myślałem, że teraz będzie lepiej, ale nie wydaje mi się, żebyśmy mogli kiedykolwiek być razem.
 Naprawdę lubiłem Luke'a, już się z tym pogodziłem, ale widok mojej płaczącej siostry trochę przywrócił mi rozsądek. Nie mogłem tego jej dłużej robić.
 - Hej, kotek, spójrz na mnie - powiedział Luke i złapał dłonią za mój podbródek, podnosząc moją głowę tak, że miałem przed sobą jego twarz.
 Nawet nie zauważyłem, że przysunął się bardziej w moją stronę i siedzieliśmy teraz dość blisko siebie. Jego druga dłoń ciągle spoczywała na moim kolanie, a jego usta znajdowały się kilka centymetrów od moich i musiałem się mocno skupić, żeby nie zrobić niczego głupiego.
 - Czuję coś do ciebie, wiem, że znamy się krótko i cała nasza znajomość przebiegała nie tak jak powinna, ale cholera naprawdę czuję coś do ciebie i nie wydaje mi się, żeby to mogło się zmienić. Nawet nie chcę, żeby to się zmieniło, bo lubię myśleć o tobie każdej pieprzonej sekundy i uśmiechać się na sam dźwięk twojego imienia. I uwielbiam sprawiać, żeby to na twojej twarzy pojawił się uśmiech... Nie wspominając już o tym, jak bardzo lubię cię całować i sprawiać, że jęczysz moje imię. Ale myślę, że najbardziej lubię, gdy leżymy na moim łóżku i słuchamy razem muzyki. I naprawdę chciałbym dalej robić te wszystkie rzeczy.
 Patrzyłem na niego wielkimi oczami, zupełnie nie spodziewając się, że powie właśnie coś takiego, a moje serce zaczęło bić w szaleńczym tempie. Pierwszy raz ktoś mówił mi coś takiego i wywoływało to we mnie naprawdę przyjemne uczucie.
 Zawsze myślałem, o tym jak bardzo chciałem być w związku i jak bardzo chciałem znaleźć tę idealną dziewczynę, której będzie na mnie zależeć... Nigdy nie przypuszczałbym, jak bardzo to będzie różnić się od rzeczywistości. Bo to (już) były chłopak mojej siostry sprawiał, że ledwo mogłem oddychać od nadmiaru emocji, które czułem w tym momencie.
 - Wiem, że to popieprzone... Wiem, że to zaboli Rose, ale w końcu się z tym pogodzi. Jestem tego pewien, bo cholernie cię kocha i jedyne czego chce to, żebyś właśnie ty był szczęśliwy. I ona w końcu też będzie szczęśliwa, obiecuję ci to, Michael.
 Luke wpatrywał się uważnie w moją twarz, jakby chciał wyłapać każdą najmniejszą reakcję z mojej strony. Idąc tutaj, byłem całkiem pewien, że to zakończę, choć wiedziałem, że Luke będzie się starał zmienić moje zdanie. Nie spodziewałem się tylko, że powie właśnie coś takiego.
 I nie wiedziałem już, co powinienem zrobić. Gdy mówił do mnie w taki sposób, wierzyłem, że wszystko będzie w porządku. Ale wtedy przypominałem sobie, że moja siostra prawdopodobnie dalej płacze w poduszkę.
 - Ja... nie wiem - powiedziałem w końcu.
 Luke zmarszczył nieznacznie brwi i przesunął kciukiem po mojej szczęce.
 - Wow, tylko tyle powiesz po mojej małej przemowie? - spytał żartobliwie.
 - Nie wiem - powtórzyłem, kręcąc głową. - Nie wiem już, co mam zrobić.
 - To w porządku - odpowiedział uspokajającym tonem, jakby zauważył jak blisko panikowania jestem. - Nie musisz wiedzieć od razu, co zrobić, to normalne.
 Chyba nigdy wcześniej Luke nie mówił do mnie w taki sposób i nie używał takich słów, a to sprawiało, że podobał mi się jeszcze bardziej. Zachowywał się inaczej niż zwykle, a tego właśnie potrzebowałem w tej chwili.
 - Miałem to zakończyć - mruknąłem po chwili.
 - Wolałbym, gdybyś tego nie robił.
 Uśmiechnąłem się nieznacznie, słysząc to, a on pochylił się w moją stronę i musnął ustami czubek mojego nosa. Jak on to do cholery robił, że tak bardzo mieszał mi w głowie i sprawiał, że robiłem wszystko, tylko nie to, co planowałem.
 Luke zaklął cicho, gdy po całym domu dało się słyszeć dzwonek przy drzwiach i niechętnie podniósł się z kanapy.
 - Zaraz wrócę, kotek.
 Ledwo wyszedł z pokoju, zacząłem znowu bardziej się zastanawiać nad tym wszystkim, odsuwać moje odczucia na bok, ignorować uczucia Luke'a, a skupiać się na tym, jak bardzo nieszczęśliwa w tym momencie była moja siostra. Musiałem wrócić do domu, nie mogłem tutaj dłużej siedzieć, bo wtedy przestawałem logicznie myśleć i nie robiłem tego, co miałem w zamiarach.
 Najlepiej będzie jeśli stąd wyjdę i na spokojnie pomyślę o wszystkim w swoim pokoju, może zadzwonię do Gabby albo Aleca i spytam ich o poradę. Choć właściwie już teraz miałem pewność, jaka byłaby odpowiedź mojej przyjaciółki, w końcu miała jakąś dziwną obsesję na punkcie Luke'a i mnie.
 Podniosłem się z kanapy i zanim zdążyłem zrobić choć krok w stronę drzwi, Luke wrócił do środka, a za nim wszedł Calum. Wow, teraz tym bardziej musiałem stąd wyjść, to było zbyt niezręczne dla mnie spotkanie. Byłem właśnie w jednym pomieszczeniu z dwójką kolesi, którzy się przyjaźnili, a ja całowałem się z każdym z nich.
 - Co robisz? - spytał Luke, widząc, że wstałem.
 Calum machnął ręką w moją stronę, wyglądając, jakby nie miał pojęcia, co powinien zrobić, a ja kiwnąłem głową może trochę zbyt gwałtownie.
 - Idę do domu, muszę... mam coś do zrobienia.
 - Zostań - powiedział szybko Luke, podchodząc blisko mnie. - Chciałem jeszcze z tobą porozmawiać.
 Przez krótką chwilę patrzyłem na jego twarz, a później spojrzałem niepewnie w stronę Caluma, który przyglądał nam się z zaciekawieniem.
 - Naprawdę muszę... - zacząłem, ale Luke popchnął mnie lekko tak, że usiadłem z powrotem na kanapie.
 Zmrużyłem na niego oczy i posłałem mu nieprzyjemne spojrzenie, ale on nic sobie z tego nie robił i odwrócił się z powrotem w stronę Caluma. Czy on naprawdę myślał, że będziemy siedzieć tu we trójkę i rozmawiać sobie, jak gdyby nigdy nic? Zresztą chciałem sprawdzić, jak Rose się trzymała, może chciała już ze mną porozmawiać albo po prostu spędzić razem czas.
 - Nie miałem, co robić - powiedział Calum do Luke'a, wzruszając ramionami. - Pomyślałem, że do ciebie wpadnę.
 - Jestem trochę zajęty - odpowiedział chłodnym tonem, a widząc rozczarowaną minę Caluma, dodał niechętnie: - Ok, chwilę możesz tu posiedzieć.
 Calum rozejrzał się po pokoju, ale jedynym miejscem do siedzenia była kanapa, więc ruszył w naszą stronę, ale zanim zdążył usiąść obok mnie, Luke go zatrzymał.
 - Nie, przynieś sobie krzesło z kuchni.
 - Co... przecież tu jest dużo miejsca.
 Luke zazgrzytał zębami, patrząc na niego z niezadowoleniem i w końcu sam opadł na miejsce obok mnie, po czym objął mnie ramieniem. Zmarszczyłem brwi z niezrozumieniem i próbowałem łokciem go od siebie odepchnąć, ale on nie chciał się ruszyć i tylko bardziej się do mnie przysunął.
 Calum uniósł brwi, przyglądając się jego dziwnemu zachowaniu, jakby zastanawiał się, co jego przyjaciel do cholery robił. Szczerze mówiąc, też nie miałem pojęcia.
 - O co ci chodzi? - spytał. - Jesteś na mnie o coś wkurzony?
 - Nie - odpowiedział Luke i przesunął lekko palcami po moim ramieniu.
 - Chyba naprawdę lepiej będzie jak już pójdę - powiedziałem, a Luke objął mnie jeszcze drugą ręką, kręcąc szybko głową.
 Dlaczego robił coś takiego w towarzystwie kogoś innego? Po jego zachowaniu od razu było widać, że znaliśmy się bardziej niż wszyscy myśleli i to nie było zbyt mądre z jego strony. Ale wyglądało na to, że w ogóle nie myślał o tym w tym momencie.
 - Zachowujesz się jak zazdrosna dziewczyna - mruknął Calum w jego stronę.
 Och. Nawet o tym wcześniej nie pomyślałem, a Calum pewnie nie mówił tego poważnie, ale Luke rzeczywiście musiał być zazdrosny. Zaśmiałem się cicho, nie mogąc się powstrzymać, na co oni obaj spojrzeli na mnie ze zdziwieniem. To było takie dziwne pomyśleć, że Luke był o mnie zazdrosny z powodu Caluma.
 - Luke, serio idę do domu - powiedziałem i ściągnąłem z siebie jego ręce.
 Podniosłem się z kanapy, na co Luke zrobił niezadowoloną minę, ale więcej już nie protestował. Pożegnałem się niezręcznie z Calumem, który uśmiechnął się do mnie lekko, a gdy odpowiedziałem mu tym samym, Luke wtedy praktycznie wypchnął mnie z pokoju. Choć dopiero co nie chciał, żebym stamtąd wychodził. Ok...
 - Nie skończyliśmy rozmawiać - mruknął Luke, opierając się o ścianę przy drzwiach wejściowych.
 Calum został w salonie i miałem nadzieję, że nie może usłyszeć stamtąd naszej rozmowy.
 - Mówiłem ci, że nie wiem, co zrobić. Muszę to przemyśleć.
 Luke pokiwał głową, po czym spojrzał w stronę drzwi pokoju, z którego dopiero co wyszliśmy, jakby chciał się upewnić, że Calum właśnie nas nie podgląda. A wtedy pochylił się w moją stronę i pocałował mnie szybko, zanim zdążyłem się w ogóle zorientować, co robił.
 Gdy w końcu udało mi się wyjść z jego domu, miałem w głowie jeszcze większy mętlik niż wcześniej. Mój rozum mówił mi, żebym przestał myśleć o sobie i skończył cokolwiek było między nami.
 Ale jednocześnie moje uczucia do Luke'a zwiększały się z każdą chwilą i nie potrafiłem tego powstrzymać.

*

ugh, myślałam, że dodam go o wiele szybciej
nie wiem dlaczego, ale bolące gardło, bardzo spowalnia moje pisanie

jakbyście pisały coś o tym opowiadaniu na tt, to dodajcie #esitf, żebym mogła to zobaczyć ;)

10 komentarzy:

  1. Pierwszy raz zaczęłam czytać historię o takiej tematyce :D Ale ... Wciągnęłam ją na raz :) Jest świetna, uwielbiam ją. Czytałam ją od nowa chyba z 3-4 razy. Nie mogłam doczekać się kolejnego rozdziału, więc od rana co jakiś czas zaglądałam i w końcu się doczekałam :) Rozdział znakomity - uwielbiam Luka i Michaela, szczególnie tego drugiego i jego rozmyślenia. Szkoda mi jego siostry, ale mam nadzieję, że Rose zainteresuje się Ashem i wszyscy byliby szczęśliwi - aaa no.. Uwielbiam Gabby :D Super kumpela :D Czekam na kolejną część. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. super jak zawsze czekam na kolejny rozdział ze zniecierpliwieniem bardzo jestem ciekawa co zrobi Michael :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Rosie, kochanie moje!
    Jesus ja serio nienawidzę Luke'a w tym momencie.
    Ogólnie to tak trochę płacze.
    I krzyczę.
    Najchętniej zwinełabym się w kulke i przepłakała cały dzień.
    Jest mi strasznie przykro i smutno.
    Ale cieszę się, że Luke zrobił to przynajmniej trochę delikatnie.
    I niech Ashton będzie z Rosie..
    I niech wszyscy będą szczęśliwi..
    .
    .
    .
    .
    HDHDHSUSIQJJWBDBDCHFGUEKWKSNDNDNFJFKDODKWN
    KONIEC TEGO ROZDZIAŁU SPRAWIŁ, ŻE UŚMIECHAŁAM SIĘ PRZEZ ŁZY, A DO TEGO WYSTARCZYŁ TYLKO NIEWINNY MIKEY, ZAZDROSNY LUCYFER I MIŁOŚĆ MOJEGO ŻYCIA AKA CALUM PIEPRZONA PERFEKCJA HOOD. ♥
    MOJE URODZINY JUŻ ZA NIECAŁY TYDZIEŃ I PAMIĘTAJ CO MI OBIECAŁAŚ! HAHAHA, LOVE YA!

    OdpowiedzUsuń
  4. oh nie biedna Rose :( ale , choć wiem jak to okrutnie brzmi, cieszę się, że Lucek z nią zerwał.
    Jak on słodko mówił do Michael'a :) awwwwwww
    Kocham to opowiadanie i zawsze z niecierpliwością czekam na nowy rozdział.
    Życzę Ci dużo zdrowia i weny!

    OdpowiedzUsuń
  5. Rose musi byc z Ashem i oczywiscie MUKE!!!!! ♥ idealany

    OdpowiedzUsuń
  6. Same, laptop najlepszy przyjaciel człowieka
    mweheheheh, Ashton, pomyślałam identycznie, ale niech się obściskują, to jest dobry plan
    „moi najlepsi przyjaciele wyjechali” chlip chlip, nie przypominaj mi o tym
    O nie… Rose moje bejbi, nie płacz, chodź ja cię przytulę
    no ok, cieszę się, że Luke w końcu to zrobił, jestem z niego dumna, że stanął na wysokości zadania, ale serce mi pęka, dawaj tego Ashtona tutaj, niech ją pocieszy… if you know what i mean ]:->
    „Widok mojej siostry w takim stanie był dla mnie najgorszą z możliwych rzeczy, jakie mogły mnie spotkać.” awww, Mikey to takie słodkie, że tak myślisz
    ten moment w którym musi pocieszać swoją siostrę, bo chłopak z nią zerwał, a tak naprawdę zrobił to właśnie z powodu Michaela … dalej szkoda mi Rose, ale śmieje się XD co za ironia losu
    ok, już się nie śmieje… mam łzy w oczach…kurwa dlaczego ona musiała go kochać, japier… wszystko byłoby łatwiejsze gdyby nic głębszego do niego nie czuła
    JEST I KOTEK <3
    „Luke spojrzał znacząco na dzielącą nas przestrzeń.” idk czemu, ale podoba mi się to bardzo XD
    igeqwgeajsjfawhfawhf czy Luke gładzi jego kolano? omgomgomg
    MICHAEL NIE MÓW TAK JESTEŚCIE DLA SIEBIE STWORZENI NIE MOŻESZ UWAŻAĆ INACZEJ
    (ps. tęsknie za Gabby i Aleciem… tak myślę o nich nawet teraz XD)
    FML… to jest fragment mojego życia...Lucyfer jesteś najlepszym chłopakiem jakiego można mieć. Jahsdadk wszystko co powiedział jest >>>>>>> i jeszcze „Ale myślę, że najbardziej lubię, gdy leżymy na moim łóżku i słuchamy razem muzyki.” … MICHAEL POCAŁUJ GO
    jestem w szoku, że Luke tak mądrze mówi. Serio, mnie przekonał
    LUCYFER PRZESTAŃ BO ZARAZ SIĘ POPŁACZE, OMG JAK ON GO USPOKAJA OMG MOJE SERCE OMG CHYBA MAM ZAPAŚĆ
    „Wolałbym, gdybyś tego nie robił.” - pomyślał każdy czytelnik tego bloga
    o tak, chce rozmowę z Gabby i Aleciem <3 logiczne, że Gabby to ja więc każe nie kończyć tej znajomości. YOLO
    tak, w końcu Calum <3
    „Nie, przynieś sobie krzesło z kuchni.” hkdhgajhgdadhaskdjahdjaksdghadhgak SIKAM ZAZDRONY LUKE = NAJLEPSZY LUKE = PŁACZE BO JEST IDEALNIE = KOCHAM TAK BARDZO ŻE ZARAZ UMRE
    ahahahahahahahah nie wierzę XD dobrze Lucas, obejmowanie to dobry sposób na zaznaczenie swojego terytorium XD
    CALUM MASZ 100% RACJI <3 Luke jest zazdrosną dziewczyną <3
    ahahaha, jeszcze wypchnął go z pokoju … ok Luke oficjalnie jesteś moim fav XD

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja to Michael, Michael to ja B)
    Luke, kocham Cię koleś.
    Ash aka mój bóg
    Cal jest taki, że po prostu jest i dobrze.
    Rosie, słodka Rosie. Biedactwo. No, ale masz Asha! Zostaw coś Mikey'owi!
    Pozdrawiam cieplutko (jak zwykle podjarana i zakochana w Twoim stylu i sposobie pisania oraz pomysłach i kreatywności)
    Caroline xx

    OdpowiedzUsuń
  8. Jej wyznanie Luke'a było słodkie. :D Uwielbiam ich.
    Życzę weny :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Super rozdział XD Czekam na następny ;) Jestem ciekawa jaką decyzję podejmie Mike... ;)
    /A

    OdpowiedzUsuń