w rozdziale jest pewna scena, ale nie do końca nazwałabym to +18... wolałam jednak o tym uprzedzić w razie czego
*
Obserwowałem uważnie Rose, gdy poprawiała swoje włosy, oglądając swoje odbicie w lustrze. Naprawdę wyszykowała się na tę imprezę, miała na sobie sukienkę i buty na koturnie, a oprócz tego zrobiła sobie lekki makijaż, skutecznie zakrywając cienie pod oczami. Tyle, że poza tym to ja byłem bardziej podekscytowany na jej wyjście niż ona.
- Zobaczysz, będzie świetnie - zapewniłem ją z mojego miejsca na jej łóżku. - Pogadasz z jakimiś ludźmi, potańczysz trochę... na przykład z Ashtonem. Na pewno to poprawi ci humor.
- Mhm - mruknęła, nie patrząc w moją stronę i ostatni raz przesunęła palcami przez włosy. - Jasne.
Nie brzmiała na zbyt przekonaną albo jakby nawet mnie nie słuchała, ale nieważne. Zaraz miał przyjechać Ashton, a wtedy Rose wyjdzie z domu i będzie się zajebiście bawić. Może chociaż na chwilę zapomni o Luke'u, a przynajmniej miałem taką nadzieję.
- Nie pij za dużo - rzuciłem, gdy przełożyła pasek torebki przez ramię.
Rose odwróciła się w moją stronę i oparła dłonie na biodrach, unosząc wysoko brew.
- I kto to mówi, ty zawsze się upijasz - powiedziała, po czym wyszła z pokoju, nawet nie czekając na moją odpowiedź.
Wstałem szybko z łóżka, żeby pójść za nią i zatrzymałem się na ostatnim stopniu, opierając się ramieniem o balustradę.
- To co innego, ja nie mam słabego żołądka jak ty - powiedziałem, po czym z zadowoleniem dodałem: - Zresztą nie miałaś jeszcze 18. urodzin.
Rose spojrzała na mnie z niedowierzaniem i pokręciła głową, śmiejąc się cicho.
- Ty upiłeś się na swoich 16. urodzinach.
Hm, możliwe, że tak właśnie było...
- To co innego - rzuciłem, a ona prychnęła pod nosem.
- Oczywiście, Mikey.
Rose ściągnęła z wieszaka dżinsową kurtkę, przesunęła dłonią po materiale sukienki i odetchnęła głęboko.
- Jesteś gotowa? - spytałem z rozbawieniem.
Pokiwała głową w odpowiedzi, a wtedy po domu rozległ się dźwięk dzwonka i zanim Rose mogła się ruszyć, podbiegłem do drzwi, żeby otworzyć Ashtonowi.
- Heeej! - zawołałem wesoło i poklepałem go po ramieniu. - Rose, zobacz, Ashton już przyszedł!
Ashton spojrzał na mnie dziwnie, niepewnie się uśmiechając, jakby nie był pewien, o co mi chodziło. Tym bardziej, że moja siostra stała zaraz obok mnie i zdawała sobie sprawę z tego, że przyszedł.
- Um, hej, Michael - rzucił, po czym spojrzał na Rose i wypuścił ze świstem powietrze z ust, widząc jak wyglądała. - Wow, to znaczy... możemy już jechać?
- Rose jest już gotowa - odpowiedziałem, choć to nie było nawet skierowane do mnie. - Udanej zabawy, ale nie za bardzo.
Ashton zamrugał parę razy, wyglądając jakby zastanawiał się, czy mogło mi chodzić, o to o czym pomyślał. W końcu zarumienił się lekko i odchrząknął znacząco, spuszczając wzrok na swoje buty. Rose zmarszczyła brwi, przyglądając mi się przez chwilę, po czym minęła mnie i powiedziała cicho:
- Przestań się tak dziwnie zachowywać.
Nikt nie doceniał tutaj moich starań, żeby ich ze sobą połączyć. Zrobiłem niezadowoloną minę i założyłem ręce na pierś, chcąc pokazać moje oburzenie.
- Po prostu jestem dobrym bratem - powiedziałem, ale te słowa ledwo co przeszły mi przez usta.
Co za totalne kłamstwo... Gdyby tak było, to nigdy nie zacząłbym kręcić z jej chłopakiem. Ashton spojrzał na chwilę w moją stronę i po samym jego spojrzeniu wiedziałem, że pomyślał o tym samym co ja.
Rose uśmiechnęła się nieznacznie do Ashtona, ale nie wyglądało to do końca naturalnie. Nie była swoją zwykłą, wesołą, głośną wersją, tylko o wiele bardziej przygnębioną i naprawdę liczyłem na to, że po imprezie wróci w lepszym humorze.
- Ash, pilnuj jej! - krzyknąłem za nimi, po tym jak już zdążyli się ze mną pożegnać. - Jeśli coś się jej stanie, będę winił ciebie!
Ashton spojrzał na mnie przez ramię i pokazał mi środkowy palec, najwidoczniej mając już mnie na dzisiaj dosyć. Obserwowałem przez chwilę, jak wsiadali do samochodu, a Rose machnęła na mnie ręką, żebym zamknął drzwi i przestał się na nich patrzeć. Zaśmiałem się lekko, uświadamiając sobie, że zachowywałem się gorzej niż nasz tata.
Oparłem się o zamknięte drzwi i przygryzłem wargę, zastanawiając się nad tym, czy to naprawdę pomoże Rose. Przekonywałem o tym ją, przekonywałem o tym Ashtona, ale sam nie byłem pewien, czy w to wierzyłem.
Przynajmniej na pewno nie mogło jej to zaszkodzić, o ile nie upije się jak głupia i nie zacznie wszędzie wymiotować. Ale znając Ashtona (w sumie nie znałem go, aż tak dobrze), będzie jej pilnował na tyle, że na to nie pozwoli. Właściwie im dłużej o tym myślałem... Jedyna impreza, na której byłem z Ashtonem, to urodziny Luke'a, na których strasznie się upił i sam rzygał. Jeśli dzisiaj zrobi to samo, to trudno byłoby mu sprawdzać, ile wypiła Rose.
Przesunąłem dłońmi po twarzy i potrząsnąłem głową, próbując pozbyć się tych wszystkich myśli. Postanowiłem dłużej się nad tym nie zastanawiać i skorzystać z tego, że miałem cały dom dla siebie do późna. Co mogłem porobić...
*
Leżałem na łóżku z laptopem i pisałem z Gabby, gdy do mojego pokoju wszedł Luke. Uniosłem brew, spoglądając przez chwilę w jego stronę, po czym wróciłem wzrokiem do mojego komputera.
Szczerze mówiąc nawet nie byłem zbytnio zaskoczony tym, że po prostu wszedł sobie do środka, jakby to był jego dom. Wcześniej ciągle to robił, gdy chodził z Rose, ale odkąd z nią zerwał, nie było go tu ani razu. Prawdopodobnie dlatego, że gdyby mój tato tylko go tu zobaczył, to wyrzuciłby go za drzwi.
Ale Luke wiedział, że dzisiaj Rose wyszła na imprezę, a moi rodzice byli w pracy. Pisałem mu wcześniej, że siedzę sam w domu, nie pomyślałem tylko, że potraktuje to jak zaproszenie. Chyba powinienem był się domyślić, że właśnie tak zrobi.
- Michael...
Udawałem, że go nie słyszę i próbowałem skupić się na wiadomości, którą właśnie dostałem od mojej przyjaciółki. Było to jednak dla mnie zbyt trudne, biorąc pod uwagę, że Luke właśnie usiadł obok mnie, a dłoń oparł po drugiej stronie mojego ciała, tak że praktycznie nade mną wisiał.
- Co tutaj robisz? - spytałem wreszcie.
Próbowałem już chyba piąty raz przeczytać wiadomość, ale Luke wsunął rękę pod materiał mojej koszulki i zaczął przesuwać nią w górę i dół moich pleców. Przeszedł mnie dreszcz pod wpływem jego dotyku, co on na pewno zauważył.
- Stęskniłem się za Tobą - powiedział i po tonie jego głosu mogłem poznać, że się uśmiechał.
Westchnąłem cicho, kręcąc głową na jego słowa i gdy zapadła między nami cisza, wreszcie udało mi się w pełni skupić na tym, co napisała mi Gabby. Chciałem już jej odpisać, ale Luke zamknął mojego laptopa, podniósł go z łóżka i położył na podłodze.
- Co do cholery?! - krzyknąłem z rozdrażnieniem.
Odwróciłem się na bok, tak żebym mógł na niego spojrzeć, a on nachylił się w moją stronę i pocałował mnie delikatnie.
- Hej - mruknął przy moich ustach.
- Hej - odpowiedziałem miękko, zapominając o tym, że miałem być na niego zły.
Luke miał na mnie za duży wpływ i nie byłem pewien, czy mi się to podobało. Uśmiechnął się z zadowoleniem i popchnął mnie lekko tak, żebym wylądował na plecach, po czym praktycznie się na mnie położył.
- Ugh, Luke - jęknąłem. - Jesteś ciężki.
On nic sobie z tego nie robił i ułożył się na mnie wygodniej, na co przewróciłem oczami.
- Zastanawiam się, czy Rose dobrze się bawi na imprezie - powiedziałem ze zrezygnowaniem, widząc, że nie miał zamiaru się ruszyć.
- Na pewno - odpowiedział. - Ashton jest najlepszą osobą do poprawienia humoru każdemu.
Ashton przeważnie był dość wesoły, jeśli właśnie nie obdarzał mnie surowym spojrzeniem, bo pojawił się temat byłego chłopaka mojej siostry. A skoro zależało mu na Rose, to na pewno tym bardziej będzie starał się ją rozbawić.
Przez chwilę panowała między nami cisza, ale w ogóle mi to nie przeszkadzało. Nawet nie zauważyłem, kiedy zacząłem bawić się końcówkami włosów Luke'a, a on przyglądał mi się uważnie z nieznacznym uśmiechem na twarzy.
- Potrzebuję Cię - szepnął i przygryzł swoją wargę.
Spojrzałem na niego wielkimi oczami, zupełnie nie spodziewając się usłyszeć właśnie coś takiego.
- Nie możemy... - zacząłem niepewnie.
- Jesteśmy sami - odpowiedział od razu, przyciskając usta do mojej szyi.
- Rose może wrócić w każdej chwili i...
- Michael - powiedział poważnym tonem i uniósł się na przedramionach tak, by łatwiej było mu na mnie spojrzeć. - Twoi rodzice pracują do późna, a Rose jest na imprezie i nie wróci jeszcze przez dobre kilka godzin.
Ok, może i Luke miał rację, nikt nie powinien pojawić się tutaj przez najbliższy czas. Szybko zapomniałem o wszystkim innym, gdy przycisnął swoje biodra do moich, na co wypuściłem z siebie głośno powietrze. Jego usta przesuwały się po mojej szyi w górę, przez moją szczękę, policzek, aż w końcu trafiły na moje wargi. Wsunąłem palce w jego włosy i przechyliłem lekko głowę na bok, by pogłębić pocałunek. To było tak przyjemne uczucie, że mógłbym robić to godzinami i nie mieć dosyć.
Całowaliśmy się przez dłuższą chwilę, aż zacząłem ciągnąć za dół jego koszulki, dając mu znać, że chcę, żeby się tego pozbył. Luke od razu zrozumiał, co miałem na myśli, bo zrzucił ją z siebie szybko, a wtedy przewróciłem nas tak, że to on był pode mną. Ściągnąłem moją koszulkę, więc oboje zostaliśmy teraz tylko w spodniach i Luke przesunął dłońmi w dół po moim torsie. Jego palce zatrzymały się na moim pasku, po czym rozpiął go sprawnym ruchem.
- Ściągnij spodnie - rzucił lekko zachrypniętym głosem.
Ciarki przeszły po całym moim ciele i podniosłem się z łóżka, a wtedy zacząłem ciągnąć materiał w dół i po kilkunastu sekundach wreszcie udało mi się z niego uwolnić. Odwróciłem się z powrotem w stronę Luke'a, unosząc brew, gdy zobaczyłem, że leżał w tym samym miejscu i musiał obserwować mnie przez cały ten czas.
Pokazałem ręką na jego spodnie, na co on zaśmiał się cicho i uniósł biodra do góry, rozpinając pasek i zamek. Po chwili oboje byliśmy w samych bokserkach, a widząc ubrania rozrzucone po całym moim pokoju, chyba dopiero wtedy dotarło do mnie, co robiłem. Luke nie był już z Rose, ale to wiele nie zmieniało. To dalej było tak samo złe, ale jednocześnie czułem się tak cholernie dobrze, będąc z nim.
Przysiadłem na krawędzi łóżka i potarłem twarz dłońmi, wahając się, co powinienem zrobić. Luke przysunął się bliżej mnie, po czym złożył lekki pocałunek na moim ramieniu i zaczął przesuwać ustami niżej na moje łopatki, jakby miał nadzieję, że dzięki temu się rozluźnię.
- Kotku - mruknął przy mojej skórze, a mnie znowu przeszły dreszcze.
- Nie będziemy uprawiać seksu - powiedziałem szybko.
I może nie chodziło tylko o moją siostrę i moje poczucie winy, może oprócz tego za bardzo się bałem to zrobić. Luke oplótł ramiona wokół mojej talii i wciągnął mnie na swoje kolana, a ja odruchowo wtuliłem się w niego bardziej.
- Wiem, Michael - odpowiedział cicho, całując mnie za uchem.
Cholera, gdy robił coś takiego, miałem ochotę rzucić się na niego mimo moich wszystkich obaw. Ściągnąłem z siebie jego ręce i obróciłem się twarzą do niego, a nogi oplotłem wokół jego talii, przyciskając się do niego mocniej.
Luke był trochę zaskoczony, gdy pocałowałem go zdecydowanie i położyłem dłonie na jego twarzy. Jego ramiona znowu trzymały mnie mocno przy sobie, gdy nasze pocałunki stawały się coraz bardziej zachłanne, a ja co chwilę przesuwałem się na jego nogach. Po chwili mogłem już poczuć, jak zrobił się twardy i odsunąłem twarz od niego, oddychając głośno.
Znowu zabrałem z siebie jego ręce i zsunąłem się z jego kolan, a Luke skrzywił się lekko, myśląc pewnie, że chciałem zostawić go z jego problemem. Pociągnąłem go na siebie tak, że znowu leżałem na plecach i jego ciało przyciskało się do mojego.
Ruszyłem biodrami, na co oboje cicho jęknęliśmy, gdy się o siebie otarliśmy. Zrobiłem to jeszcze raz, a Luke oparł się czołem o moje i przymknął oczy, wydając z siebie głośne westchnienie. Nasze usta połączyły się w kolejnym pocałunku, na początku był powolny i delikatny, ale gdy Luke zaczął ruszać biodrami i oboje byliśmy już cholernie twardzi, zmienił się w szybki i namiętny.
- Nie będziemy uprawiać seksu? - spytał, gdy się ode mnie oderwał, a na jego twarzy pojawił się zadziorny uśmiech.
- Nie robimy tego - odpowiedziałem i oparłem dłonie na jego plecach.
Jego ruchy bioder były coraz szybsze, a ja próbowałem utrzymać podobne tempo, gdy podnosiłem moje z łóżka, wywołując jeszcze większe tarcie między nami. Miałem lekko rozchylone usta, oddychałem coraz szybciej i mogłem poczuć pot na moim czole, ale jedyne co mnie teraz obchodziło to to przyjemne uczucie w moim podbrzuszu.
- Wyglądasz cholernie seksownie - mruknął Luke.
Od samego dźwięku jego głosu mógłbym dojść tu i teraz. Spojrzałem na jego twarz, jego lekko zaczerwienione policzki, zmarszczkę między brwiami i powiększone źrenice. Jeśli ja wyglądałem seksownie, to brakowało mi słowa, żeby opisać jego.
Ruchy naszych bioder nie mogły być już szybsze ani mocniejsze, całe łóżko aż ruszało się razem z nami i uderzało o ścianę z głośnym dźwiękiem.
- L-Luke - jęknąłem, odchylając głowę do tyłu.
- Głośniej, niech usłyszą Cię w domu obok - rzucił pewnym siebie głosem i gdyby nie to, jak bardzo byłem podniecony, uderzyłbym go za to po głowie.
Przeciągnąłem lekko paznokciami po jego plecach, na co on przymknął na chwile oczy i mruknął:
- Michael...
Sam dźwięk mojego imienia z jego ust, spowodował, że jęknąłem głośno, a za to to sprawiło, że zadowolony uśmiech pojawił się na jego twarzy. Miałem wrażenie, jakbym był już na skraju świadomości, gdy Luke nachylił się nad moim uchem i przygryzł jego płatek, po czym powiedział cicho:
- Naprawdę lubię widzieć Cię pode mną, kotku.
Gdy tylko to usłyszałem, doszedłem w moje bokserki, krzycząc jego imię. Zamknąłem oczy i czułem, jak drżę na całym ciele, a Luke przez chwilę jeszcze poruszał o mnie biodrami, póki sam nie doszedł. Spojrzałem na jego twarz, gdy rozchylił usta i jęknął cicho, a jego ramiona zapadły się pod nim, tak że teraz całkowicie na mnie leżał.
Żadne z nas nie ruszyło się przez kilka następnych minut, póki Luke wreszcie nie przewrócił się na bok i położył obok mnie. Uniosłem się na łokciach, spoglądając w dół na moje bokserki i skrzywiłem się, dopiero teraz zwracając uwagę na to, jak cały się lepiłem.
- Idę wziąć prysznic - powiedziałem, powoli podnosząc się z łóżka.
- Pójdę z Tobą.
Spojrzałem w jego stronę, unosząc brew, a on wzruszył ramionami, patrząc na mnie z szerokim uśmiechem. Wyglądał całkiem uroczo w tym momencie, mimo tego co właśnie zrobiliśmy.
- Zaoszczędzimy wodę.
Wyszedłem z pokoju i skierowałem się do łazienki, zostawiając za sobą otwarte drzwi. Szybko ściągnąłem z siebie bokserki, wszedłem pod prysznic i odkręciłem wodę. Stanąłem pod jej strumieniem, odchylając głowę tak, żeby nie pomoczyć włosów. Po chwili tak jak się spodziewałem, poczułem wokół siebie ramiona i Luke przyciągnął mnie do siebie.
- Nie będzie drugiej rundy - powiedziałem od razu, czując jak jego ciało przyciskało się do mojego.
- Może zrobisz mi loda? - spytał niewinnie.
Nie musiałem nawet na niego patrzeć, żeby wiedzieć, że uśmiechał się teraz głupkowato.
- Pieprz się - syknąłem, ale nie zrobiłem nic, żeby go odepchnąć.
Poczułem jego oddech na moim karku i lekkie muśnięcie ust, zanim mi odpowiedział.
- Z Tobą zawsze, kotku.
Mimowolnie zaśmiałem się lekko, bo powinienem był się spodziewać, że właśnie w taki sposób mi na to odpowie. Postanowiłem póki co go zignorować i sięgnąłem po żel do kąpieli, ale on dalej mnie nie puszczał.
- Chcesz, żebym ci pomógł? - zapytał sugestywnym tonem.
- Ta, możesz umyć mi stopy - rzuciłem, zerkając na niego przez ramię.
Luke zrobił niezadowoloną minę, wysuwając do przodu dolną wargę i marszcząc brwi.
- Myślałem raczej o czymś innym...
Ściągnąłem z siebie jego ręce, na co Luke westchnął głośno, chcąc pokazać mi, że nie bardzo mu się to podobało. Odwróciłem się bardziej w jego stronę, opierając dłoń na jego ramieniu i pocałowałem go krótko.
Później zachowując się, jakby wcale tam ze mną nie był, zacząłem się szybko myć i Luke w końcu zrobił to samo. Wyszedłem z prysznica, wziąłem ręcznik z półki i zaśmiałem się cicho, słysząc jak on narzekał, że go zostawiłem.
- Pośpiesz się - powiedziałem. - Może nawet pożyczę ci jakieś bokserki.
Luke zakręcił wodę i podałem mu czysty ręcznik, gdy stanął obok mnie. Próbowałem skupić wzrok wyłącznie na jego twarzy, ale było to dość trudne.
- Wow, jesteś taki wspaniałomyślny - rzucił z kpiną.
- Staram się - odpowiedziałem, wzruszając ramionami i zawiązałem sobie ręcznik na biodrach, po tym jak się wytarłem.
Luke otworzył usta i widziałem, że chciał coś powiedzieć, ale przyłożyłem mu palec do ust, pokazując, żeby się nie odzywał. Nasłuchiwałem dźwięków z reszty domu z mocno bijącym sercem, byłem pewien, że coś przed chwilą usłyszałem.
Zgromiłem Luke'a wzrokiem, gdy polizał mój palec i szybko zabrałem swoją dłoń. Teraz byłem pewien, że na dole ktoś był. Słyszałem ciche kroki i jakieś niewyraźne głosy, więc trudno było mi stwierdzić, kto to był. Tak czy siak sytuacja była równie kiepska.
Ale ani Rose ani moich rodziców nie powinno być tak wcześnie. Mama pracowała dzisiaj do 24, a tata miał wrócić dopiero nad ranem. Moja siostra wyszła za to dopiero dwie godziny temu, więc niemożliwe było, żeby wróciła tak wcześnie, prawda?
- Ktoś przyszedł - wyszeptałem.
Zaczynałem panikować i nie miałem pojęcia, co zrobić, jak mogłem wyjść z tej skomplikowanej sytuacji. Rozejrzałem się uważnie po całej łazience, a gdy mój wzrok natrafił na wyprane i złożone ubrania, czekające, żeby je zabrać, od razu podszedłem w tamtą stronę. Wciągnąłem na siebie bokserki, po czym znalazłem kolejne dla Luke'a i rzuciłem nimi w jego stronę.
- Może to twoi rodzice - powiedział pocieszająco.
- A to byłoby takie lepsze?! - syknąłem cicho. - Cholera, cholera, cholera...
Wydawało mi się, że ktokolwiek przyszedł do domu, teraz był już na schodach, czyli dość niedaleko łazienki. Ubrałem szybko pierwszą koszulkę, należącą do mnie, na którą trafiłem i odetchnąłem głęboko. Musiałem zachować spokój, a wtedy łatwiej będzie mi na coś wpaść.
- Przepraszam, Ash, że musiałeś wyjść tak wcześnie przeze mnie. - dało się słyszeć głos, który zdecydowanie należał do Rose, zaraz przed drzwiami.
- Daj spokój, nie ma sprawy, całkowicie to rozumiem - odpowiedział jej na to.
Popatrzyłem wielkimi oczami na Luke'a, stojącego obok w samych bokserkach, a później w stronę drzwi, za którymi właśnie była dwójka osób, których naprawdę nie chciałem widzieć w tym momencie. Miałem ochotę zwymiotować albo zacząć płakać, najlepiej zrobić obie te rzeczy jednocześnie.
Tyle, że wtedy usłyszałem ciche pukanie i moja siostra spytała:
- Mikey, jesteś tam?
Miałem naprawdę przejebane.
*
z dedykacją dla @lanciasangel <3
jakbyście pisały coś o tym opowiadaniu na tt, to dodajcie #esitf, żebym mogła to zobaczyć ;)
What?!?!?! No nie noooo!!!!! W takim momencie??!?!?!? Eghr...!!!
OdpowiedzUsuńAle nie licząc tego, to rozdział niesamowity jak każdy.
Pozdrawiam i życzę weny!!!
~ Benefactor.
Buuuuuu, w takim momencie? ;____; jejuuuuu xdd co nie zmienia faktu, że to jest obłędne :3 KOCHAM!!!!!! *.*
OdpowiedzUsuńO mój Boże, o mój Boże, o mój Boże.... Mikey ja nie wiem jak ty z tego wybrniesz ;P ukryj Lucasa za kiblem czy coś :D
OdpowiedzUsuńTo ff z każdą chwilą jest coraz lepsze. Z niecierpliwością czekam każdego tygodnia na nowy rozdział. Należą Ci się ogromne brawa i pokłony do ziemi za to, że dzielisz się z nami swoim talentem.
"Głośniej, niech usłyszą cię w domu obok" ahahaha chciałbyś :D
I ten dziwny moment, kiedy wyobraziłam sobie co mógłby robić Michael sam w domu, ale zamiast tego pisał z Gabby. Awkward :D
Ogromu weny Ci życzę!
Nie nie nie nie !!! Jak to koniec, ja nie wytrzymam do następnego czwartku !! Omg, Mikey wymyśl coś, nie może was przyłapać, tylko nie to :c Jeju ten rozdział jest naprawdę świetny. Scena Muke'a >>> Oni są tacy słodcy i później "wredny" Mikey hahah
OdpowiedzUsuńChcę żeby Rose spodobał sie Ash, bo jest taki świetny i leci na nią :D
I tęsknię za Gabby! Ona jest najlepsza <3 I Aleca też mi brakuję hahah :D Czekam na next, mam nadzieję że wytrzymam ;d
Dużo weny, buziaki! xx ;*
O NIE NIE NIE MATKO
OdpowiedzUsuńNIE W TAKIM MOMENCIE
ROZDZIAŁ GENIALNY KSKSSKZ
no ja nie wiem, czy dobrze że uprzedziłaś, bo nie zaczęłam nawet czytać a już było: * waving hands like a white girl *
OdpowiedzUsuńo tak, Rose, pokaż kto jest piękny. niech Ashton zobaczy, że dobrze wybrał XD
ojj nie wiem, Mikey, kto jest tu bardziej podekscytowany – ty czy ja #RashtonTeam
„potańczysz trochę... na przykład z Ashtonem.” śmieje się, hahhahah, tak to nie było podejrzane
jestem okropna, jeżeli mam ochotę napisać: pij, pij będziesz łatwiejsza? Tak, chyba jestem… ale to w dobrej wierze
Michael, pjona, też się upiłam na mojej 16, besties
„Rose, zobacz, Ashton już przyszedł!„ nie mogę, Michael musisz przestać, bo się posikam XD ale rozumiem cię w 100% też bym się tak jarała (właściwie to już to robię, ekhm)
„Nikt nie doceniał tutaj moich starań, żeby ich ze sobą połączyć.” *odchrząkam znacząco * em, Michael … * podnoszę rękę * chyba zapomniałeś o #RashtonTeam … więc UWIERZ MI DOCENIAM BARDZO
nieee Rose, już możesz przestać być smutna. Ashton jest dla ciebie o wiele bardziej odpowiedni niż Luke, chyba że lubisz wazelinę XD (fuck, naprawdę to napisałam…)
awww, Michael so protective one (i trochę weird ale ciii)
hahahahha, tak Ashton jest odpowiednim partnerem na imprezy z twoją siostrą, oboje się upiją i będą rzygać
JUŻ JA WIEM CO MOŻESZ POROBIĆ KOTKU
fml, dlaczego tak bardzo uwielbiam w Luke'u to, że się wpierdala ludziom do domu bez zaproszenia? idk, jestem dziwna, ale to jedna z najlepszych cech tego chłopaka XD
w przypadku Luke'a nachalność jest sexysexysexysexy
„Stęskniłem się za Tobą” fagdfaytfagda ja też za tym tęskniłam. ok, a teraz się obściskujcie
LUKE HEMMINGS ATTENTION WHORE XD <3 (chodzi mi o to jak zabrał Michaelowi laptopa, bo nie zwracał na niego uwagi)
„a on nachylił się w moją stronę i pocałował mnie delikatnie. - Hej - mruknął przy moich ustach.- Hej - odpowiedziałem miękko„ OMG TO JEST ŻYCIE… ZAPOMNIAŁAM JAK SIĘ ODDYCHA OMHSAJDL
O MATKO NIE WYTRZYMAM CO ZA WSPANIAŁY DZIEŃ CZY MOŻEMY NA CHWILĘ ZASTANOWIĆ SIĘ NAD PIĘKNEM MOMENTU, W KTÓRYM LUKE KŁADZIE SIĘ NA MOICHAELU BŁAGAM WŁAŚNIE DLA TAKICH SYTUACJI ŻYJĘ CHYBA SIĘ ZARAZ PORYCZĘ MUKE AF
JAPIERDOLE JESZCZE BAW SIĘ JEGO WŁOSAMI JAKBY MAŁO MI BYŁO EMOCJI, ZARAZ ZDECHNE
„Potrzebuję Cię - szepnął i przygryzł swoją wargę.” fml fml fml nieeeee, to ja was potrzebuje
OJ MOŻECIE MOŻECIE
TAAAAAAAAAAAAK !!! (pisnęłam głośno, a sąsiadka, która właśnie pije kawę z moją mamą się ze mnie śmieje…)
* czytam to i praktycznie sikam *
ej ej Rose ma już Ashtona, nie przejmuj się Michael, możesz robić … cokolwiek chcesz XD z jej byłym. ode mnie masz pozwolenie, a to jest najważniejsze
ok, z momentu kiedy sikam (to całe rozbieranie i całowanie pleców, my feels) na moment, w którym robię się bardzo emocjonalna i się wzruszam, bo Lucyfer to jest taka kochana bestia i on rozumie Michaela (no i wciąga go na swoje kolana, bitch i'm dead) i chyba zaraz będę płakać tak bardzo ich shippuje, że aż mam dosyć i pewnie umrę już zaraz. wszystko twoja wina :c
* hhihihihih, o matko, to znowu się dzieje *
MICHAELO ANGELO DAWAJ NIE PRZESTAWAJ
CO SIĘ DZIEJE ZE MNA CAŁA SIĘ TZRĘSEEE
tak, z wodą to trzeba racjonalnie, więc jak najbardziej jestem za tym, żebyście wzięli wspólny prysznic
ahsgdahfdhsdgajksdhgjahg nie wierzę, że to się stało, omg CZY NIE MÓWIŁAM JAK BARDZO KOCHAM KIEDY LUKE WPIERDALA SIĘ WSZĘDZIE BEZ ZAPROSZENIA ?!!?!?! czuje, ze ta scena była dla mnie i mojego muke'owego serca
Luke: * talks dirty * *robi niewinną minę * Ja: * piszczę w poduszkę *
„Ta, możesz umyć mi stopy - rzuciłem, zerkając na niego przez ramię.” ahahaha nie mogę
„ Zgromiłem Luke'a wzrokiem, gdy polizał mój palec” TO JEST NAJLEPSZE TO JEST ŻYCIE TO >>>>>>>>>>>>>>>>>>>>
no nie …. kurwa mać ….
„Miałem ochotę zwymiotować albo zacząć płakać, najlepiej zrobić obie te rzeczy jednocześnie.” SAME
ja już chce następny, plz. jestem ciekawa jak to wszystko się skończy
O ŻESZ KURWA JEBANA MAĆ!
OdpowiedzUsuńCO CO CO CO CO CO?!
O MÓJ BOŻE.
NIE ZROBIŁAŚ TEGO.
O JA PIERDOLE.
NIE WIERZE.
NO KURWA NIE WIERZE.
NAJPIERW SUCHY SEKS A POTEM.. ROSE.
NO KURWA.
DLACZEGO CHCE MI SIĘ PŁAKAĆ?
JA PIEROŻE.
TRZĘSĘ SIĘ JAK DEBIL I MAM OCHOTĘ WYMIOTOWAĆ ZE STRACHU (NICZYM LUKE W PAWFF.. TAK.. BRAKUJE MI TEJ HISTORII)..
I NIE MIKEY.. NIE MOŻESZ MIEĆ JESZCZE BARDZIEJ PRZEJEBANE
OH I... CI IDIOCI ZOSTAWILI TAM RZECZY LUKE'A..
UsuńO KURDE BELEK Rose i Ash za drzwiami, a Mikey i Luke w samych gaciach w łazience, hahaha mina biednej Rose będzie musiała być bezcenna coś w stylu WHAT THE FUCK, szkoda mi jej, ale ta sytuacja jest trochę komiczna! do tego Mikey pewnie zacznie się jakąć nie mówiąc już o tym, że w jego pokoju Rose może zastać porozrzucane ciuszki, sytuacja bez wyjścia! nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału, będzie niezłe BANG BANG między Rose, Lukiem i Mikeyem. KOCHAM TEN ROZDZIAŁ I KOCHAM LUKA W SAMYCH GATKACH :3
OdpowiedzUsuńCo raz bardziej kocham to opowiadanieee !!! <3333 Po prostu wyję ze szczęściaaaa !!!! Cholera....już myślałam że coś ten tegesss no xDDD :P :D <3 Ale dlaczego w takim momęcieeeee tyle żeczy by się mogło stać ! Błagam wyciągnij ich jakoś z tej sytuacjiii
OdpowiedzUsuńPS Wyobrażam sobie ten cudowny widok Luke'a i Mikey'a w samych BOKSERKAAACH ! <3 <3 <3
wg rozdział zajebisty jak zawsze i pozdroo kochana + weny życzę i buziaczki :****
O cholera!
OdpowiedzUsuńaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa <3 omomomomomomomomomomo!!! <3 <3 <3 kocham to opowiadanie!! <3 <3 koooooooooocham! czekam na następny!!
OdpowiedzUsuń~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
w wolnym czasie zapraszam do mnie :) może się spodoba :*
http://szalonyrudzielec.blogspot.com/
Świetny rozdział !!!! Juz nie moge sie doczekać następnego !!!!
OdpowiedzUsuńBoskie czekam na next :-)
OdpowiedzUsuń*płacze, bo jej ff przy tym to brzydka kupa przy cudnym diamencie*
OdpowiedzUsuńJesteś taką genialną blogerką.
Kocham Luke'a tutaj. I Asha. I Mike'a i ksosbfkwlxjd. Wszystkich, a to tylko dzięki Tobie 😭 Dziękuję Ci, że to piszesz 💞
Czekam na nowy rozdział i życzę dużo weny i czasu.
Całuje
Caroline xx
TEN ROZDZIAŁ JEST ZAJEBISTY *o* jestem strasznie ciesąwa co teraz zrobi Michael XD z wielkim wyczekiwaniem czekam na kolejny rozdział :D życzę dużo weny :*
OdpowiedzUsuń/A
Dopiero po raz pierwszy trafiłam na to opowiadanie i muszę Ci powiedzieć, że jest boskie!!! Piszesz genialnie, a cała historia jest po prostu.. WOW!! jestem pod ogromnym wrażeniem i już nie mogę się doczekać co będzie dalej!
OdpowiedzUsuńpowodzenia i dużo weny! Jesteś genialna!
pozdrawiam! :)