- Wszystkiego najlepszego, kochanie!
Rose rzuciła się na Luke'a, a ten zachwiał się, ale szybko objął ją ramionami w talii i zaśmiał się lekko. Nie byłem pewien, co powinienem zrobić, dlatego zostałem przy drzwiach, obserwując ich uważnie.
- Pierwsza część Twojego prezentu jest tam - powiedziała i kiwnęła głową w stronę torebki, którą postawiła chwilę wcześniej na podłodze. - Drugą dostaniesz później.
Zmarszczyłem brwi, gdy powtarzałem sobie w głowie jej słowa, póki nie zrozumiałem, co musiała mieć przez to na myśli.
- Rose! - zawołałem, krzywiąc się. - Ciągle tutaj stoję, wiesz, Twój starszy brat...
- Och daj spokój, Michael, naprawdę myślisz, że nie robię takich...
- La la la la la - zawołałem, przerywając jej i zasłoniłem uszy dłońmi.
Rose odsunęła się wreszcie od Luke'a, po tym jak złączyła ich usta na naprawdę długą chwilę i musiałem odwrócić wzrok w drugą stronę, nie mając ochoty na to patrzeć. Odkąd wróciłem do domu, widziałem już zdecydowanie za dużo razy, jak moja młodsza siostra całowała się ze swoim chłopakiem. To nie był ani trochę przyjemny widok.
- Hej, Michael - odezwał się do mnie Luke, gdy Rose poszła do kuchni.
Dopiero teraz mogłem zobaczyć, w co był ubrany. Czarne rurki, czarna koszulka, a na to zarzuconą miał czerwono-czarną flanelową koszulę, ale bardziej moją uwagę przykuło coś innego. Bordowa czapka z daszkiem, którą miał założoną na głowę tył na przód. Przełknąłem nerwowo ślinę i przekląłem się w myślach za to, że cholernie mi się to podobało.
- Um, wszystkiego najlepszego - powiedziałem, uśmiechając się do niego nieznacznie.
Luke kiwnął głową i przesunął wzrokiem po całej mojej sylwetce, po czym spytał:
- A gdzie Twój prezent?
- Nie wiedziałem, że to impreza urodzinowa - odpowiedziałem szybko.
Nawet, gdybym wiedział wcześniej, to oczywiste było, że nic bym mu nie kupił.
- Ok, też możesz dać mi mój prezent później - dodał z głupim uśmieszkiem.
Spojrzałem na niego z niedowierzaniem, czując jak robi mi się gorąco na twarzy, a on puścił mi oczko i poszedł za Rose. Co za palant.
Zanim przyszła reszta ludzi, Rose pomagała Luke'owi z rozstawieniem wszystkiego, a ja chowałem się w łazience i pisałem wiadomości do Gabby, prosząc ją, by mnie uratowała. Gdy wreszcie zszedłem na dół, salon był już wypełniony ludźmi.
Nie widziałem nigdzie Rose, ale postanowiłem najpierw czegoś się napić, więc poszedłem do kuchni. Było tam kilka osób, ale nikt, kogo bym znał, dlatego ruszyłem prosto do stołu z alkoholem i nalałem sobie wódkę i colę do plastikowego kubka.
- Przestań kłamać! Dobrze wiem, że kłamiesz!
Wziąłem łyk mojego drinka i spojrzałem na wysoką, czarnowłosą dziewczynę, która właśnie na kogoś krzyczała. Miała na sobie krótkie spodenki, które ledwo co zakrywały jej tyłek i bluzkę z rozpiętymi kilkoma guzikami, tak że prawie widziałem jej stanik. Wyglądała na naprawdę rozzłoszczoną i ciągle machała rękoma na boki, choć w jednej dłoni trzymała puszkę piwa.
- Możesz się kurwa uspokoić i nie robić sceny? - odpowiedział jej na to spokojniej chłopak, na którego krzyczała.
- Mówisz tak tylko dlatego, że to prawda!
Zaśmiałem się pod nosem i pokręciłem głową, popijając mojego drinka i przyglądając się parze. Chłopak wyglądał, jakby miał już dosyć całej tej sytuacji i co chwilę przesuwał dłonią przez swoje włosy z poirytowaną miną.
- Porozmawiamy o tym później - powiedział stanowczo.
- Jesteś takim dupkiem!
Wszyscy w pomieszczeniu patrzyli teraz na nich i nikt nie starał się tego ukryć, ona nawet tego nie zauważała, za to jemu zdecydowanie to przeszkadzało.
- Ja jestem dupkiem?! To Tobie kompletnie odwaliło bez powodu!
Chyba zapomniał o tym, że chciał zachować tę rozmowę na później. Oparłem się tyłem o ladę, nie miałem zamiaru ruszyć się z tego miejsca, póki nie zobaczę, jak cała ta sytuacja się skończy.
- Dobrze wiesz, że mam powód, kutasie! - wrzasnęła, tupiąc nogą o podłogę.
On zaśmiał się bez humoru i złapał ją za ramiona, ale ona odepchnęła go od siebie.
- Ja pierdolę, czasem naprawdę nie wiem, czemu dalej z Tobą jestem - mruknął i westchnął głośno. - Przestań robić scenę i porozmawiamy jutro.
Obserwowałem, jak chłopak podszedł do stołu i zaczął robić sobie drinka, a jego dziewczyna patrzyła za nim z rozzłoszczoną miną.
- Jeśli nie chcesz ze mną być, po prostu ze mną zerwij! - krzyknęła, a on odwrócił się w jej stronę.
Wyglądał na znudzonego jej zachowaniem, dlatego przypuszczałem, że takie kłótnie zdarzają się im często. Tego, czego się nie spodziewałem, to że dziewczyna rzuci w niego puszką z otwartym piwem, którą trzymała ten cały czas. Zaśmiałem się głośno, ale szybko zasłoniłem usta dłonią, starając się stłumić ten dźwięk.
Prawie cała jego koszulka była teraz mokra i potarł dłonią miejsce na swoich żebrach, gdzie go uderzyła.
- Porozmawiamy, jak przestaniesz zachowywać się jak totalna suka! - zawołał za nią, gdy wyszła z kuchni.
Wow, to było... interesujące. Zostałem w tym samym miejscu, obserwując go dalej, mimo że reszta osób albo już sobie poszła albo przestała zwracać na niego uwagę. Gdy w końcu skończył robić swojego drinka, spojrzał na swoją koszulkę z niezadowoleniem, a później podniósł głowę i rozejrzał się po pomieszczeniu. Zauważył, że na niego patrzę, na co uśmiechnąłem się do niego z zakłopotaniem i spuściłem wzrok na mój kubek. O dziwo, podszedł do mnie i oparł się o blat, stając w tej samej pozycji co ja.
- Jestem Calum - powiedział, uśmiechając się do mnie lekko.
- Michael. Masz um, miłą dziewczynę.
Calum zaśmiał się cicho i pokręcił głową, po czym napił się swojego drinka.
- Jest... wyjątkowa - odpowiedział, wyglądając na zamyślonego.
Gdybym znał go choć trochę, pewnie spytałbym, o co chodziło z tą całą kłótnią, ale ledwo co go poznałem, dlatego nie odezwałem się już ani słowem.
- Przyszedłeś tutaj z kimś? - spytał po chwili. - Nie kojarzę Cię, a znam raczej wszystkich znajomych Luke'a.
- Jego dziewczyna to moja siostra.
Calum wyglądał teraz na o wiele bardziej zainteresowanego moją osobą i zmierzył mnie wzrokiem od stóp do głów. Poruszyłem się niekomfortowo pod jego spojrzeniem, po czym przyłożyłem kubek do ust, wypijając do końca jego zawartość.
- Słyszałem o Tobie - powiedział w końcu Calum, a jego uśmiech tylko się powiększył. - Miło Cię wreszcie poznać.
- Nie mam pojęcia, kim jesteś? - odpowiedziałem niepewnie, choć zabrzmiało to bardziej jak pytanie.
Wróciłem do stołu z alkoholem, gdzie zacząłem robić sobie kolejnego drinka, a Calum poszedł za mną i stanął obok. Koszulka lepiła mu się do ciała, tak że można było zobaczyć przez nią zarys jego torsu, ale nie wyglądało na to, żeby mu to przeszkadzało. Po tym, co zauważyłem, mogłem stwierdzić, że miał naprawdę ładne ciało.
- Jestem przyjacielem Luke'a.
To wyjaśniało, dlaczego o mnie słyszał. Chociaż może nie do końca... Co niby Luke mówił swojemu przyjacielowi o mnie?
- Ash! - zawołał nagle, zanim zdążyłem mu jakoś odpowiedzieć.
Podszedł do nas kolejny chłopak i uśmiechnął się do mnie szeroko, a w jego policzkach ukazały się dołeczki. Odpowiedziałem mu tym samym, po czym wziąłem dużego łyka z mojego kubka.
- To jest Ashton, przyjaciel Luke'a i mój - powiedział do mnie Calum, pokazując na niego. - A to jest Michael, brat Rose.
- Domyśliłem się po zielonych włosach - odpowiedział mu Ashton i zabrał ze stołu puszkę piwa. - Cholera, czemu jesteś cały mokry?
- Pokłóciłem się z Shay - rzucił Calum ze znudzeniem, jakby nie było to dla niego nic nowego. - Znowu ubzdurała sobie, że ją zdradzam.
- A zdradzasz? - spytałem odruchowo, choć powinienem był domyślić się prawdy.
- Nie - odpowiedział Calum i skrzywił się lekko.
Po tym zapadła na chwilę niekomfortowa cisza i zastanawiałem się, czy powinienem sobie stamtąd pójść, żeby zostawić ich samych. Zresztą Calum wyglądał, jakby był poirytowany moją osobą po moim głupim pytaniu.
- Widziałeś moją siostrę? - spytałem Ashtona z nadzieją.
Ashton pokiwał głową i napił się swojego piwa, zanim mi odpowiedział.
- Tańczy z Lukiem, na Twoim miejscu wolałbym im teraz nie przeszkadzać.
Rose miała poznać mnie ze swoimi koleżankami, a nie tańczyć ze swoim głupim chłopakiem. Miałem poznać tu jakieś fajne laski, a póki co jedynymi osobami, które poznałem, byli dwaj kolesie. Skrzywiłem się nieznacznie, a Ashton zachichotał, kompletnie mnie tym zaskakując. Rozmiar jego ramion był zdecydowanie mylący, co do jego osobowości.
- Ok, w takim razie... - zacząłem, ale przerwał mi Calum.
- Powinniśmy się kompletnie najebać, mam zjebany humor.
Ashton wyszczerzył się w jego stronę, od razu zgadzając się na jego propozycję, a później oboje spojrzeli na mnie. Właściwie co mi szkodziło, mogłem trochę z nimi popić, a wtedy pójdę poznać jakieś dziewczyny. To właściwie brzmiało jak dobry plan.
*
Ręka Caluma była zarzucona na moje ramiona, a ja swoją trzymałem go wokół talii i zaciskałem palce na materiale jego koszulki. Ashton właśnie opowiadał nam jakąś śmieszną historię, ale trudno było mi się skupić na jego słowach. Tak jak powiedział Calum, kompletnie się najebaliśmy i teraz trudno mi było nawet utrzymać się na nogach.
- Jesteś taki zabawny, Ash - mruknąłem, choć nie miałem pojęcia, co powiedział.
- Powinniśmy... - zaczął Calum i czknął. - usiąść.
Ashton pokiwał energicznie głową, a ja poszedłem za nim, właściwie to nawet nie miałem innego wyboru, bo Calum ciągnął mnie z sobą. Nie, żeby mi to przeszkadzało.
Miałem wrażenie, że ledwo co wyszedłem z kuchni, a już siedziałem na kanapie w salonie i zamglonym wzrokiem patrzyłem na tańczących ludzi. Wyglądali jak kolorowe, rozmazane plamy i po kilku minutach zaczęły mnie boleć oczy, więc odwróciłem głowę w bok.
Ashton znowu o czymś mówił, ale nawet nie mogłem go zobaczyć, gdy przed twarzą miałem biceps Caluma. Mruknąłem z niezadowoleniem, a on popatrzył na mnie z rozbawieniem i kolejny raz tego wieczora objął moje ramiona swoim. Wtuliłem się w niego bardziej, w większości widząc teraz tylko materiał jego koszulki, ale byłem całkiem pewien, że ta ruszająca się plama zaraz obok to Ashton.
- Dosłownie czuję alkohol w moich żyłach - powiedział Ash z fascynacją, na co zaśmiałem się lekko. - Dosłownie.
- Staryyyyy, ja czuję alkohol w moim kutasie - odpowiedział mu na to Calum.
- C-co to miało znaczyć? - spytał Ashton i wybuchnął śmiechem.
Przymknąłem na chwilę oczy, a rękę przerzuciłem Calumowi w pasie i usłyszałem ciche "ała" ze strony Ashtona, co chyba znaczyło, że go uderzyłem.
- Mikey jest taki słoooodki, po-popatrz na niego, Ash.
Szeroki uśmiech pojawił się na mojej twarzy, gdy dotarło do mnie, co powiedział Calum i wtuliłem się w niego jeszcze bardziej. Jego koszulka śmierdziała piwem, ale nie pamiętałem już, jak to się stało.
- Yhyyym, chyba Cię bardzo poluuuubił.
- A ja bardzo polubiłem jego! - zawołał Calum wesoło.
Zaśmiałem się lekko, przesuwając głowę tak, że teraz miałem ją opartą o jego pierś i mogłem usłyszeć bicie jego serca. Wydawało mi się, że Ashton powiedział pod nosem coś, co brzmiało jak: "jeszcze chwila i Ci obciągnie", ale nie byłem pewien, czy tylko mi się zdawało, czy naprawdę to powiedział.
- Myślisz, że kosmici naprawdę istnieją? - spytał nagle Ashton.
- Tak - odpowiedziałem od razu. - Jestem... jednym... z nich.
Mruknąłem cicho, gdy dłoń Caluma zaczęła przesuwać się po moich plecach. Ciągle miałem zamknięte oczy, więc skupiałem się teraz jedynie na ich głosach i nie rozpraszał mnie już mój rozmazany wzrok.
- Chciałbym mieć jednorożca - powiedział powoli Ash.
- Gościu, kupię Ci... kupię sto na Twoje urodziny - odpowiedział na to Calum z podekscytowaniem, po czym z niezadowoleniem dodał: - Chuj... dopiero co miałeś u-urodziny.
- Chyba się... ygam - wymamrotał Ashton.
- Co?
- Zrzygam.
Zamrugałem kilka razy i otworzyłem oczy, próbując skupić mój wzrok na Ashtonie, ale ten szybko wstał ze swojego miejsca, znikając mi z widoku. Podniosłem wolno głowę, żeby spojrzeć na Caluma i w ten sposób jego twarz znalazła się naprawdę blisko mojej.
- Jestem taki najebany - powiedział i zaśmiał się cicho.
Wlepiłem wzrok w jego szczękę, podczas gdy on zaczął coś do mnie mówić, ale używał za dużo słów, żebym mógł wyłapać cały sens jego wypowiedzi. Cholera, miał naprawdę ładną szczękę.
- Calum - mruknąłem, po czym zacząłem się śmiać.
On od razu zrobił to samo, choć nie wiedział nawet, z czego się śmiałem. Właściwie to nawet ja tego nie wiedziałem. Calum przytulił mnie mocno i schował twarz w zagłębieniu mojej szyi, a ja poczułem, jak robi mi się gorąco.
- Jesteś fajny, Mikey - mruknął.
Zadrżałem, czując jego oddech na mojej skórze i wtuliłem się w niego jeszcze bardziej. Nie zauważyłem nawet, kiedy moja dłoń wylądowała pod jego koszulką na jego plecach, a Calum zaśmiał się na to pod nosem.
- Jesteś fajny - powtórzył. - Fajny, fajny.
- Ty też - udało mi się powiedzieć. - Najfajniejszy.
Calum zaśmiał się kolejny raz, właściwie to prawie cały czas się śmiał i odsunął się trochę ode mnie, po czym odchylił głowę do tyłu, kładąc ją na oparciu kanapy.
- Tylko Ty tak uwa-uważasz.
Przyglądałem się mu przez chwilę, nie będąc pewnym, co powinienem teraz zrobić i w końcu nachyliłem się w jego stronę, żeby musnąć ustami jego szczękę.
- Mikey - powiedział, śmiejąc się znowu. - Jestem tak bardzo... najebany.
Jedną dłoń ciągle miałem pod jego koszulką, a drugą zacząłem przesuwać przez jego włosy, na co zamknął oczy i zamruczał z aprobatą. Teraz jedyne, co czułem to, jak bardzo byłem najebany i podekscytowany tym, co się działo. Pocałowałem jego szyję raz i drugi, a on przesunął swoje dłonie z moich ramion na biodra.
- Mmm, to miłe - powiedział cicho.
Po chwili już siedziałem na jego kolanach, całując jego szyję i szczękę, a Calum zacisnął mocniej palce na moich biodrach. Kompletnie zapomniałem, że siedzimy w pokoju wypełnionym ludźmi, za bardzo szumiało mi w głowie, żebym mógł skupić się na czymkolwiek innym niż na jego rozchylonych ustach, które wręcz kusiły mnie, żebym je pocałował.
- Kurwa, jestem taaaaki napalony - wymamrotał Calum z rozbawieniem.
Pocałowałem go mocno, dłońmi obejmując jego policzki, a on od razu odpowiedział mi tym samym. Wsunąłem język do jego ust, czując jak jego dłonie przesuwają się pod mój sweter i zaczął przesuwać nimi wolno w górę i dół.
Poruszyłem biodrami, na co z jego ust wydobył się cichy jęk, więc słysząc to, powtórzyłem mój ruch. Oderwaliśmy się od siebie i znowu zacząłem całować go po szyi, a Calum zaśmiał się lekko.
- Chyba... chyba wypiłem za dużo.
- Wszyscy wypili za dużo - mruknąłem z ustami przy jego szyi.
- Za to... mój humor... o wiele się poprawił.
Zamruczałem w odpowiedzi, przesuwając dłońmi po jego torsie i żałowałem tylko, że miał na sobie koszulkę, przez co nie mogłem bezpośrednio dotknąć jego skóry. Właściwie może nie była mu potrzebna, może mogłem ją zdjąć, to wydawało się dobrym pomysłem.
- Mm, ja... - zaczął mówić, a wtedy ruszyłem znowu biodrami. - Wow.
Jego dłonie zjechały w dół i przycisnął mnie bardziej do swojego krocza. Nie pamiętałem nawet, kiedy ostatnio czułem się tak bardzo podniecony jak w tym momencie.
Zacząłem ssać miejsce na jego szyi, na co Calum mruknął cicho i przesunął dłonie na moje uda, gdzie zaczął nimi przesuwać w górę i w dół, tak jak wcześnie robił to na moich plecach. Jego ręce były niebezpiecznie blisko mojego krocza, ale zdecydowanie nie narzekałem.
Odsunąłem się od niego lekko, zezując na za czerwone miejsce na jego szyi, które właśnie zrobiłem. Miałem wrażenie, że słyszę czyjeś głosy blisko nas, ale nie zwracałem teraz na to uwagi. Zamiast tego wróciłem do całowania Caluma, który chętnie zaczął oddawać mi pocałunki i po chwili już mogłem poczuć jego język w moich ustach.
Całowaliśmy się szybko i zachłannie, jakby od tego zależało całe nasze życie. Wsunąłem palce w jego włosy, szarpiąc za nie lekko, na co Calum jęknął w moje usta, sprawiając, że zrobiło mi się jeszcze goręcej, o ile to w ogóle było możliwe.
- Calum!
Byłem całkiem pewien, że ktoś zawołał jego imię, ale nie zwróciłem na to uwagi, zbyt pochłonięty jego ustami na moich, jego dłońmi na moich udach i tym, jak jego krocze przyciskało się do mojego.
- Calum! - usłyszałem kolejny raz ten sam głos i wtedy ktoś pociągnął mnie za ramię.
Byłem zbyt pijany, żeby utrzymać równowagę, więc upadłem na podłogę. Skrzywiłem się z bólu i uniosłem wzrok na Caluma, który znowu zaczął śmiać się pod nosem i położył się na kanapie, mówiąc:
- Nie ogarniam, c-co się dzieje. Wow, kurwa, ale jestem... najebany.
Dopiero wtedy przeniosłem wzrok na osobę, która praktycznie mnie z niego zrzuciła, a teraz wpatrywała się we mnie z wściekłością. Och, to była ta dziewczyna z kuchni... Nie pamiętałem już kim dokładnie była, ale nie wyglądała na ani trochę zadowoloną z powodu tego, co się stało.
*
ok, to nie było planowane
moje palce same to napisały bez mojego pozwolenia...
moje palce same to napisały bez mojego pozwolenia...
Ten rozdział rozwalił mnie doszczętnie... Pijany Michael w połączeniu z Calumem są genialni! Już ich kocham <3
OdpowiedzUsuńOMFG po przeczytaniu tak trudno mi się skupić na komentowaniu tego rozdziału, bo powinnam napisać o wszystkim, a jedyne co myślę to MALUMMALUMMALUM ...
OdpowiedzUsuńOk, więc od początku:
"Bordowa czapka z daszkiem, którą miał założoną na głowę tył na przód. Przełknąłem nerwowo ślinę i przekląłem się w myślach za to, że cholernie mi się to podobało" SAME MICHAEL SAME, moja ulubiona część garderoby Luke'a! W ogóle mam wrażenie, że wszystko co mówi Luke jest idealne, śmieszne i takie hahgsawtqr. Jak np. tekst z prezentem ... LUKE YOU SLAYED THAT.
Dalej : Ashton najśmieszniejsza osoba na świecie, nie mogłam wytrzymać czytając to XD I Calum tak bardzo najebany to w tym momencie moja ulubiona postać tego opowiadania, naprawdę, kocham go w chuj <3 Już to jak olewał swoją laskę podczas kłótni mnie urzekło (dziwnie to brzmi XD),a jeszcze kiedy czytasz: "- A zdradzasz? - Nie ", a później w rozdziale wiadomo co się dzieje, my feels XD I teraz nie wiem kogo masz shippować ... MUKE CZY MALUM MUKE CZY MALUM , serio CALUM JEST ZAJEBISTY, KOCHAM GO TAK BARDZO I TO ŻE SIĘ POCAŁOWALI... PŁACZE. CIESZE SIĘ ŻE TWOJE PALCE SIĘ CIEBIE NIE SŁUCHAJĄ ... TO BYŁO TAKIE SUUUUUUPER -TRUE *gif z calumem*
+ Michael, udało ci się wyrwać :congrats: tylko nie laskę ... XD
(Wciąż nie wiem czy napisałam wszystko bo MALUMMALUMMALUM)
O KURWAKURWAKURWAKURWAKURWA
OdpowiedzUsuńMOJE PIEPRZONE MALUM FEELS!
MAM FAZE NA MALUMA OSTATNIO A TY JĄ DZISIAJ ZAOSTRZYŁAŚ!!!!!!!!!!
KURWA! JAK SIĘ DO CHUJA ODDYCHA?!
NIE LUBIE TEJ LASI... W TAKIM MOMENCIE PRZERWAŁA?! JESZCZE CHWILA A CALUM DOSZEDŁBY W SPODNIACH (SAME CALUM XD) XDD
JEBŁAM. NIE MOGĘ WSTAĆ. TO JEST DOBRE. MOŻE MALUM CZY CUŚ?! XD
MUKE FOEVA ALE MAAAAAALUUUUM <3
DOBRA WAIT... OLA OGAR...
NO WIĘC...
NIE JESZCZE NIE..
IDWDHUFQGJYSWVIEWHVUGH *.....*
NIE MOGĘ. SPRÓBUJE JUTRO. UMIERAM.
Muszę przyznać, że trochę się rozczarowałam, bo w tym rozdziale nie było Muke'a. :( No ale trudno. Opowiadanie jest genialne ^^ Życzę weny i mam nadzieję, że będą jeszcze momenty Muke'a! :*
OdpowiedzUsuńKurwakirwakurwakurwakurwa to było genialne, niech ta głupia laska sie od nich odczepi bo w takim momencie sie przerywa! To było piękne kochamkochamkchamkochamkochamkocham do następnego laska! <3
OdpowiedzUsuńO ja pierdziele. To było tak boskie niesamowite słodkie zaskakujące że noramalnie....łał nie spodziewałam się tego.
OdpowiedzUsuńWow uwielbiam cię! xd Malum! :3 Już myślałam, że to Luke ich rozdzielił. xd
OdpowiedzUsuńŻyczę weny :*
MALUM MALUM MALUM MALUM MALUM MOIM ŻYCIEM *-*)
OdpowiedzUsuńOmg jezu az mi stanął .. wlos na glowie xd jezu malum aaaaaaaaaa to bylo takie hot aaah!! Ide czytac dalej!!!
OdpowiedzUsuń