czwartek, 11 czerwca 2015

24.

 Przygryzałem nerwowo wargę, spoglądając co chwilę na moją siostrę i zastanawiając się, jak powinienem zacząć tę rozmowę. Jeśli próbowałem jakoś subtelnie zasugerować, że może mogła zacząć myśleć o Ashtonie w inny sposób, to moje próby szły na marne i nie miała pojęcia, o co mi chodziło. Dlatego tym razem musiałem to zrobić w mniej dyskretny sposób, tak żeby nie było wątpliwości, do czego zmierzałem.
 Zerknąłem na telefon, widząc nowe wiadomości od Luke'a, który chciał, żebym już do niego przyjechał. Pomyślałem, że to będzie dobry moment na rozmowę o Ashtonie z Rose. Powiem jej coś na jego temat, a później pójdę do Luke'a, żeby mogła posiedzieć sama i na spokojnie sobie wszystko przemyśleć.
 - Rose... - zacząłem, a ona oderwała wzrok od telewizora i spojrzała na mnie oczekująco. - Um, więc... wpadł ci w oko jakiś nowy koleś?
 Rose uniosła wysoko brwi, wyraźnie zaskoczona moim pytaniem. Wcześniej zawsze gdy chciała ze mną pogadać o jakimś nowym chłopaku, z którym kręciła, nie bardzo byłem chętny do rozmowy. Raczej krzywiłem się i negatywnie komentowałem wszystko, co o nim opowiadała.
 - Od kiedy chcesz gadać ze mną o kolesiach? - spytała podejrzliwie.
 - Nie wiem, może od kiedy sam wiem, że na nich lecę - powiedziałem bez zastanowienia, a ona uśmiechnęła się nieznacznie.
 - Nie, raczej nie myślę teraz o chłopakach - odpowiedziała w końcu na moje wcześniejsze pytanie i wróciła wzrokiem do telewizora.
 Westchnąłem cicho, bo choć mogłem podejrzewać, że właśnie tak odpowie, miałem jednak nadzieję, że może sama napomknie coś o Ashtonie. Nic z tego.
 - A co z Ashtonem? - spytałem niewinnym tonem, jakby to była przypadkowa myśl, która własnie wpadła mi do głowy.
 - Co z Ashtonem? - powtórzyła po mnie i widziałem, jak marszczy lekko brwi w zdezorientowaniu.
 Wzruszyłem ramionami, choć nawet teraz na mnie nie patrzyła i odchrząknąłem, chcąc zwrócić na siebie jej uwagę. Ostatnio oglądała zdecydowanie za dużo telewizji i ledwo wstawała z kanapy w salonie, nawet teraz gdy próbowałem z nią rozmawiać, wydawała się być bardziej zainteresowana w programie, który leciał.
 - Pasowalibyście do siebie  - powiedziałem dość głośno, na co odwróciła się w moją stronę i wytrzeszczyła oczy. - Ashton na pewno byłby dla ciebie idealnym chłopakiem, mogę to sobie wyobrazić...
 - To przyjaciel Luke'a - rzuciła, przerywając mi. - Dlaczego w ogóle... skąd ci to przyszło do głowy?
 Uśmiechnąłem się nieznacznie i zastukałem palcami o kolano, zastanawiając się, co powinienem odpowiedzieć. Rose ciągle na mnie patrzyła, czekając, aż coś powiem i choć wreszcie miałem na sobie jej całą uwagę, nie byłem pewien, jak najlepiej załatwić tę sprawę.
 - Nie wydaje ci się, że jest świetnym materiałem na twojego nowego chłopaka? - spytałem w końcu.
 Rose spojrzała z zamyśleniem gdzieś w bok, a ja przyglądałem się jej uważnie, nie chcąc stracić żadnej najmniejszej reakcji z jej strony. Może zaraz uśmiechnie się na samo wyobrażenie jej związku z Ashtonem albo...
 - No nie wiem, Mikey, nie wydaje mi się, jesteśmy tylko znajomymi - powiedziała, kręcąc głową. - Poza tym tak jak powiedziałam wcześniej, to przyjaciel Luke'a i to byłoby zbyt dziwne.
 Jeśli to jej zdaniem było zbyt dziwne, to ciekawe co pomyślałaby o kimś, kto odbił chłopaka własnej siostrze. Cholera.
 - Luke nie miałby nic przeciwko - zapewniłem ją, na co spojrzała na mnie dziwnie.
 - Skąd możesz to wiedzieć? - mruknęła, krzywiąc się lekko.
 Może dlatego, że rozmawiałem z nim na ten temat... Oczywiście nie mogłem jej tego powiedzieć, dlatego zdecydowałem się na coś innego, coś czego bardziej mogła się po mnie spodziewać.
 - Nie wiem, a nawet jeśli to nie powinno cię to obchodzić, to dupek.
 W tym momencie ekran mojego telefonu podświetlił się, dając mi znać o nowej wiadomości, jakby Luke doskonale zdawał sobie sprawę z tego, co właśnie powiedziałem. Wydałem z siebie dziwny dźwięk pomiędzy odchrząknięciem, a dławieniem się i Rose posłała mi lekko zmartwione spojrzenie.
 - Zresztą... - zaczęła po chwili, patrząc w dół na swoje dłonie. - Naprawdę zależało mi na Luke'u, dalej coś do niego czuję i nie przejdzie mi to tak szybko.
 Nie myślałem, że ta rozmowa może skończyć się tym, że będę czuł się tak okropnie winny. Rose ostatnio zachowywała się dość normalnie, no może oprócz jej ciągłego przesiadywania przed telewizorem, a ja głupio stwierdziłem, że nie myśli już w ogóle o Luke'u.
 Powinienem był wiedzieć, że to nie było takie proste, Rose przecież nawet powiedziała mi raz, że chyba się w nim zakochała. To, że starałem się zrobić wszystko, żeby poprawić jej humor, nie mogło sprawić, że ona automatycznie wymaże Luke'a ze swojego życia. Niezależnie od tego, jak bardzo bym tego chciał.
 - Och, um... - mruknąłem niepewnie, nie będąc już pewnym, czy powinienem dalej wspominać coś o Ashtonie czy po prostu zostawić cały ten temat w spokoju.
 Chyba lepiej byłoby nic więcej nie mówić i po prostu pójść już do Luke'a, nie kontynuować tej rozmowy. Praktycznie postanowiłem to w myślach, miałem już wstać z kanapy, dlatego nie wiem, jakim cudem te słowa nagle wyszły z moich ust.
 - Podobasz się Ashtonowi - powiedziałem jak najszybciej potrafiłem tak, że Rose uniosła na mnie wzrok i wyglądała na zdezorientowaną, jakby nie była pewna, co właśnie usłyszała.
 - Ashton co? - spytała i pokręciła głową z niedowierzaniem. - Albo się przesłyszałam albo powiedziałeś, że mu się podobam.
 Miałem nadzieję, że Ashton nie będzie mi miał bardzo tego za złe. Zaśmiałem się sztucznie, co ona od razu rozpoznała i otworzyła szeroko usta ze zdziwienia.
 - Niemożliwe... - mruknęła. - Wydaje ci się.
 - Nie, mówię serio - odpowiedziałem od razu. - Poza tym to dość oczywiste, powinnaś się domyślić.
 - Powiedział ci to? - spytała, wyglądając, jakby dalej nie do końca mi w to wierzyła.
 - Nie, ale z daleka widać jak na ciebie patrzy i w jaki sposób o tobie mówi, jestem przekonany, że podobasz mu się od bardzo dawna.
 Podniosłem się z kanapy i schowałem telefon do kieszeni, nie kłopocząc się tym, żeby sprawdzić wiadomości od Luke'a. Rose w końcu pokiwała nieznacznie głową, chyba powoli docierało do niej, że mogłem mieć rację.
 - Nie mogę teraz o tym myśleć - powiedziała ze zrezygnowaniem. - Ashton to dobry kolega, ale... nie wiem, Mikey.
 Uśmiechnąłem się w jej stronę ze smutkiem, chcąc dać jej znać, że doskonale rozumiem, o co jej chodziło. Mimo tego, że ta rozmowa nie przebiegła ani trochę tak, jak tego chciałem, czułem, że mogło jednak wyjść z tego coś dobrego. Bo gdy Rose wróciła wzrokiem do telewizora, nie wyglądała na zbytnio zainteresowaną, a raczej jakby myślała nad tym, czego się właśnie dowiedziała.
 - Wychodzę, moi kumple z liceum chcieli się spotkać - rzuciłem, cofając się w stronę drzwi. - No wiesz, bo ostatnio nie mogli...
 Rose pokiwała głową i pożegnała się ze mną, a wtedy szybko wyszedłem do przedpokoju. Sam nie wiedziałem, co powinienem myśleć po tej rozmowie, ale nie chciałem znowu za bardzo zadręczać się tym wszystkim.
 Dlatego po prostu ubrałem buty i zabrałem kluczyki do samochodu, a później od razu wyszedłem na zewnątrz. Chciałem już jak najszybciej znaleźć się u Luke'a, bo wiedziałem, że on skutecznie odciągnie moją uwagę od tego, co przed chwilą usłyszałem. Nie musiał nawet robić nic specjalnego, wystarczyło samo jego towarzystwo, a ja traciłem cały zdrowy rozsądek.
 I właściwie już nawet nie bardzo mi to przeszkadzało.

*

 - Dlaczego mi nie odpisywałeś?
 Zmarszczyłem brwi ze zdziwieniem, gdy to była pierwsza rzecz, którą usłyszałem od Luke'a, ledwo wpuścił mnie do swojego domu. Zrzuciłem ze stóp trampki, podtrzymując się ręką ściany, a on patrzył na mnie oczekująco z niezadowoloną miną.
 - Bo rozmawiałem z moją siostrą.
 Luke westchnął głośno, widząc moje znaczące spojrzenie, a później podszedł bliżej mnie, stając zaraz przede mną tak, że gdy się wyprostowałem, jego twarz znajdowała się milimetry od mojej.
 - Nie lubię, kiedy mnie ignorujesz, kotku - powiedział pewnym siebie tonem.
 Po całym ciele przeszły mnie ciarki, gdy to usłyszałem, nie mówiąc już o sposobie w jaki na mnie patrzył i tym, że prawie mogłem poczuć jego oddech na moich ustach. Luke uśmiechnął się zadziornie, zauważając to i gdy myślałem, że mnie pocałuje, odsunął się i zaczął wchodzić po schodach na piętro jak gdyby nigdy nic.
 Prychnąłem pod nosem z niezadowoleniem, podejrzewając jaki teraz był zadowolony z siebie. Poszedłem za nim, ani trochę się nie śpiesząc i gdy wszedłem do jego pokoju, on już rozłożony był na prawie całym łóżku z nogami i rękami szeroko rozstawionymi. Szturchnąłem jego stopę, chcąc żeby zrobił mi trochę miejsca, ale kompletnie to zignorował i tylko wyciągnął dłonie w moją stronę.
 - Chodź do mnie - mruknął z uśmiechem.
 Jego palce złapały koniec mojej koszulki i przyciągnął mnie bliżej tak, że uderzyłem nogami o materac. Położyłem się na nim, kładąc głowę na jego piersi i zamknąłem oczy, a on objął mnie mocno ramionami. Przez chwilę żadne z nas się nie odzywało, ale nie była to niekomfortowa cisza, raczej przyjemna, gdy możesz po prostu pomilczeć z drugą osobą.
 Dłonie Luke'a co jakiś czas przesuwały się lekko po moich plecach, a na policzku czułem miarowe unoszenie się jego klatki piersiowej. Mogłem usłyszeć jego równe bicie serca i był to dziwnie kojący dźwięk. Nie miałbym nic przeciwko temu gdybyśmy zostali w takiej pozycji jeszcze przez dłuższy czas, nic nie mówiąc i po prostu tak leżąc, ale Luke najwyraźniej miał inne plany.
 Poczułem, jak jego dłonie zsunęły się na mój tyłek i po prostu je tam zostawił, na co zmarszczyłem brwi ze zdezorientowaniem.
 - Lucyfer... - mruknąłem ostrzegawczo.
 - Jak mnie nazwałeś? - spytał z rozbawieniem. - Jestem całkiem pewien, że Ashton ma mnie tak zapisanego w telefonie.
 - Mhm, właśnie od niego to wziąłem i też cię tak zapisałem - dodałem, na co on zaśmiał się cicho.
 Zepchnąłem z siebie jego ręce, ale on z powrotem dał je w to samo miejsce, na co westchnąłem teatralnie. Tak właściwie w ogóle mi to nie przeszkadzało.
 - Zastanawiałem się nad czymś - zaczął poważnie.
 Od razu otworzyłem oczy i uniosłem głowę, patrząc na niego oczekująco. Nie miałem pojęcia, czego powinienem się po tym spodziewać.
 - Nad czym? - spytałem niepewnie, gdy nie powiedział nic więcej.
 - Gdy będziemy uprawiać seks, to...
 - Co? - rzuciłem, przerywając mu i zmarszczyłem brwi ze zdezorientowaniem. - Myślałem, że chodzi o coś poważnego, a ty...
 - To jest bardzo poważna sprawa - wtrącił, przesuwając wzrokiem po całej mojej twarzy.
 Czułem, jak rumienię się pod jego spojrzeniem i odchrząknąłem znacząco. Ta, seks to była dość poważna sprawa, ale byłem całkiem pewien, że Luke palnie zaraz coś głupiego na ten temat. Poza tym zaskoczył mnie, mówiąc akurat o tym i chyba trochę się bałem, co do czego mógł się dokładnie zastanawiać.
 - Um, ok - powiedziałem niezręcznie i starałem się unikać jego spojrzenia. - O czym myślałeś?
 - Kto będzie na górze? - spytał zupełnie neutralnym głosem, jakbyśmy rozmawiali o tym, jaki film mamy właśnie włączyć. - To znaczy to dość oczywiste, że ja... - dodał pewnym siebie tonem, po czym uśmiechnął się nieznacznie i pstryknął mnie w nos. - W końcu jesteś moim małym kotkiem.
 Zamrugałem kilka razy, patrząc na niego z niedowierzaniem, a on jak gdyby nigdy nic zaczął nucić sobie jakąś piosenkę pod nosem, ignorując moje oburzone spojrzenie. Naprawdę to właśnie nad tym się zastanawiał... Wiedziałem, że to wcale nie okaże się czymś poważnym.
 - Zapomnij - burknąłem, zrzucając z siebie jego ręce i podniosłem się tak, że teraz siedziałem na jego udach.
 - Co? - spytał ze zdezorientowaniem i spojrzał na mnie nic nierozumiejącym wzrokiem. - O czym mam zapomnieć?
 - Niczego we mnie nie włożysz - mruknąłem z zażenowaniem, a on zaśmiał się cicho na mój dobór słów. - Może to ja będę na górze?
 Na to Luke zaśmiał się jeszcze bardziej, więc zgromiłem go wzrokiem i złapałem za jego nadgarstki, przyciskając je do materaca. Luke nie wyglądał już na zbyt rozbawionego, raczej zaciekawionego tym, co robiłem.
 - Pierdol się, Luke. Mogę być na górze, teraz jestem na górze - rzuciłem z udawaną pewnością siebie.
 Ledwo to powiedziałem, Luke z łatwością wyrwał ręce z mojego uścisku i zrzucił mnie z siebie. Zanim zdążył mnie unieruchomić, odepchnąłem go od siebie i tym sposobem zaczęliśmy się przepychać i turlać po jego łóżku.
 - Odpuść sobie, Michael - powiedział z rozbawieniem, gdy popchnąłem go stopą.
 - Ty sobie odpuść - warknąłem ze zmęczeniem i kolejny raz przytrzymałem jego nadgarstek przy materacu. - Nie myśl, że jesteś tak bardzo dominującą oso... Ha!
 Zamiast skończyć moje zdanie, krzyknąłem z satysfakcją, gdy udało mi się wrócić na moją wcześniejszą pozycję na jego nogach i uśmiechnąłem się z zadowoleniem. Luke przez chwilę tylko mi się przyglądał, wyglądając, jakby dał już sobie spokój, a ja dalej cieszyłem się z mojego zwycięstwa. Nie na długo.
 Prychnąłem z niezadowoleniem, gdy Luke jednym sprawnym ruchem przewrócił nas tak, że teraz to on znajdował się nade mną. Moje ręce podniósł nad głowę i trzymał mocno nadgarstki, nachylając się nade mną z zadziornym uśmiechem. Z niezadowoleniem musiałem przyznać, że wcześniej po prostu dawał mi fory, bo teraz za cholerę nie mogłem się ruszyć.
 - Coś mówiłeś? - spytał, unosząc brwi.
 - To było z zaskoczenia - mruknąłem, a on pokiwał głową z rozbawionym uśmiechem.
 - Mhm, oczywiście, kotku.
 Luke pocałował mnie lekko, na co automatycznie zamknąłem oczy i musnąłem jego usta. Może i byłem trochę poirytowany tym, jak zakończyły się te nasze całe przepychanki, ale prawdę mówiąc, właśnie to lubiłem w Luke'u. Choć nigdy bym mu się do tego nie przyznał, w takich sytuacjach podobało mi się to, jak bardzo jest dominującą osobą.
 Jęknąłem cicho, gdy Luke przygryzł moją dolną wargę i rozchyliłem usta, a on wysunął do przodu język. Chciałem złapać go za szyję, włosy, cokolwiek, ale ciągle trzymał moje dłonie i ani trochę nie poluźnił uścisku.
 - Luke - powiedziałem przy jego ustach. - Puść moje ręce.
 On tylko pokręcił głową w odpowiedzi i zaczął całować moją szyję, jednocześnie mnie irytując i sprawiając, że po moim ciele kolejny raz tego dnia przeszły ciarki. Czułem, jakbym miał zaraz oszaleć, jeśli nie puści moich nadgarstków i nie będę mógł czegoś zrobić.
 - Jesteś takim dupkiem - rzuciłem, wiercąc się na moim miejscu i próbując wysunąć dłoń spod jego palców.
 Luke uniósł głowę i spojrzał na mnie wesołym wzrokiem, uśmiechając się jednym kącikiem ust.
 - Tak często mi to mówisz, że zaczynam się zastanawiać, czy nie chcesz przez to mi przekazać, jak bardzo mnie uwielbiasz.
 - Chyba jak bardzo cię nie znoszę - odpowiedziałem, a on zmarszczył nieznacznie nos i pokręcił głową.
 - Nie wydaję mi się - mruknął i musnął znowu moje usta.
 Odchyliłem lekko głowę do tyłu i uniosłem wzrok, słysząc dźwięk otwieranych drzwi. Calum zatrzymał się w wejściu, patrząc nas z uniesionymi brwiami i w końcu wszedł do środka mimo morderczego wzroku Luke'a.
 Tym razem nie miałem problemu, żeby wyrwać Luke'owi moje ręce i zepchnąłem go z siebie, podnosząc się szybko do pozycji siedzącej. Starałem się zachowywać, jakby wcale nic takiego się nie stało, choć tak naprawdę czułem się naprawdę zażenowany, że ktoś przyłapał nas w takiej sytuacji. A to wszystko jeszcze pogarszał fakt, że był to akurat Calum.
 - To jednak jest dziwne - rzucił, siadając na krześle przy biurku.
 Nie byłem pewien, o co mu chodziło, Luke najwyraźniej też, biorąc pod uwagę, jaką miał minę, więc Calum w końcu pokazał palcem między naszą dwójką. Luke spojrzał na niego z niezadowoleniem i przysunął się bliżej mnie tak, żeby nasze nogi się stykały.
 - Bo co? Bo się z nim całowałeś?
 Czy wszyscy nie mogli już po prostu o tym zapomnieć i zachowywać się, jakby to nigdy się nie wydarzyło? Teraz naprawdę miałem ochotę zapaść się pod ziemię, słysząc, że Luke o tym wspomniał. Na dodatek położył dłoń na moim udzie i choć od razu ją zepchnąłem, on znowu zrobił to samo, nawet nie patrząc w moją stronę, tylko skupiając wzrok na swoim przyjacielu.
 Calum poruszył się niekomfortowo na swoim miejscu, wiedziałem, że też nie odpowiadał mu ten temat. Gdyby ludzie przestali o tym wspominać, to może moglibyśmy nawet zostać znajomymi, ale przez to było raczej między nami dość niezręcznie.
 - Nie - powiedział w końcu i odchrząknął cicho. - Bo chodziłeś z jego siostrą.
 Och, no tak, oczywiście, że właśnie o to mu chodziło... Miał rację, to było dziwne. Spojrzałem w dół na dziurę w spodniach na moim kolanie i zacząłem palcami szarpać za wystające nitki. Jeszcze trochę i znowu stąd wyjadę, przypomniałem sobie, a wtedy wszystko będzie o wiele łatwiejsze. Tak jak mówiła mi Gabby.
 - Spierdalaj, Calum. Po co w ogóle tutaj przyszedłeś? - rzucił Luke ostrym tonem.
 - Pokłóciłem się z Shay, więc nie bardzo miałem co ze sobą zrobić.
 - Idź do Ashtona i przestań zawracać mi głowę - odpowiedział mu niemiło.
 Uniosłem na nich wzrok, najpierw patrząc na Luke'a karcącym wzrokiem, a później spoglądając na Caluma, żeby zobaczyć jego reakcję. Tak jak myślałem, nie wyglądał na zbyt zadowolonego tym, co usłyszał.
 - Serio, Luke? Nie masz powodu, żeby się na mnie złościć, więc kurwa daj sobie z tym spokój. Myślałem, że się przyjaźnimy, ale ostatnio w ogóle na to nie wygląda.
 To brzmiało, jakby od dłuższego czasu już się nie dogadywali. Ostatnim razem, gdy widziałem ich rozmawiających ze sobą, Luke też nie był zbyt miły i chętny, żeby z nim gadać. Wtedy robił to dlatego, że był zazdrosny... Czy ten idiota naprawdę właśnie z tak głupiego powodu ciągle był zły na swojego przyjaciela? Znając Luke'a, to było jak najbardziej prawdopodobne.
 Luke tylko wzruszył ramionami, nawet nic mu nie odpowiadając, a ja westchnąłem cicho i podniosłem się z łóżka. Oboje od razu spojrzeli w moją stronę i Luke zmarszczył brwi ze zdezorientowaniem, od razu wyciągając rękę w moją stronę.
 - Muszę iść do domu - powiedziałem, a widząc, że chce zaprotestować, dodałem: - Przydałoby się, gdybym posiedział trochę z rodzicami. Um, a ty powinieneś spędzić trochę czasu z Calumem.
 Posłałem mu znaczące spojrzenie, a Luke wyglądał na poirytowanego, ale w końcu pokiwał nieznacznie głową, rozumiejąc, co sugerowałem. Uśmiechnąłem się nieznacznie w stronę Caluma, który odpowiedział na to tym samym i machnął do mnie ręką na pożegnanie. Tyle, że zanim wyszedłem z pokoju, Luke oczywiście musiał mnie zatrzymać i pocałować mocno.
 - Zadzwonię do ciebie później, kotku - mruknął z uśmiechem.
 Spojrzałem na niego z niezadowoleniem, słysząc jak mnie nazwał przy Calumie, ale on i tak udawał, że kalkulator leżący na biurku był dla niego nagle niezwykle interesujący. Wyszedłem szybko z pokoju, a Luke odprowadził mnie wzrokiem i na koniec jeszcze puścił mi oczko, zanim zamknąłem drzwi.
 Nie myślałem, że przyjaźń Caluma i Luke'a aż tak ucierpiała z mojego powodu. Nie dość, że rozwaliłem związek mojej siostry, to teraz jeszcze brakowało tego, żeby oni przestali ze sobą gadać przeze mnie. Przycisnąłem palce do skroni i odetchnąłem głęboko, powoli schodząc na dół.
 Miałem nadzieję, że wszystko sobie teraz wyjaśnią, bo jeśli nie to mogłem doliczyć to do listy rzeczy, które ostatnio nie dawały mi spokoju.

*

nie wiem, czym jest ten rozdział...

przy moim ostatnim pytaniu zapomniałam napisać, że chodziło mi o wszystko oprócz scen +18, ekhem... ale ok, w takim razie dodam chyba jedną więcej niż planowałam, spokojnie, już niedługo się doczekacie ;D

#esitf

9 komentarzy:

  1. Znowu pierwsza xD Kocham, po prostu to jest takie słodkie, że awwwww *.*

    OdpowiedzUsuń
  2. Djvejdjddjevjdbdje
    Dostałam palpitacji serca!!! Kobieto!!!
    TO JEST N.I.E.S.A.M.O.W.I.T.E!!!!
    MUKE!!!!!!!!
    MAM ATAK FANGIRLU!!
    Pozdrawiam i życzę weny...
    ~ Benefactor.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeju ten rozdział jest maksdhjasndjn Uwielbiam go!!
    I to pytanie Luke'a mnie rozwaliło hahahah :D
    Luke przestań być zazdrosny i pogódź się z Calem!
    Chcę już Gabby i Aleca i więcej Muke'a! Jestem ciekawa jak będzie gdy Mike wróci na studia
    Życzę dużo dużo weny i czekam na następny ;) xx

    OdpowiedzUsuń
  4. Dominujący Luke to mój ulubiony Luke <3

    OdpowiedzUsuń
  5. "Nie wiem, może od kiedy sam wiem, że na nich lecę." ahahahahaha, Mikey taaak XD <3
    Rose to ja całe życie, tylko zamiast telewizji mam internet
    Ashton jest najlepszym materiałem na chłopaka, Rose zrozum to w końcu i idź się z nim obściskiwać albo stracę cierpliwość
    nieładnie tak nazywać dupkiem kogoś z kim się robi takie rzeczy, że ja nie wiem, nono
    ROSE DO CHOLERY PRZESTAŃ BYĆ SMUTNA I KOCHAĆ LUKE'A ech, przecież nigdy do siebie nie pasowaliście, ja ci to mówię. a Ashton jest idealny, więc nie oszukuj siebie i nie oszukuj innych (oprócz mnie, mnie nie oszukasz nigdy, bo ja jestem #TeamRashton)
    "Podobasz się Ashtonowi." JASHJDGLDJKAHDK NIE CZYTAM DALEJ BOJE SIĘ Michael co ty narobiłeś, omg czuje że zaraz zemdleje.
    mam nadzieję, że dzięki temu Rose zacznie patrzeć na Ashtona inaczej, bo jak nie to będę płakać
    ygh... już miałam nadzieję, a tutaj ... ech. ale miłość jeszcze zakwitnie, ja cierpliwie poczekam
    już ja wiem w jaki sposób Luke pomoże ci odciągnąć swoje myśli... ]:-> ekhm, aaaa, że samo jego towarzystwo ... no to też XD

    o tak, wyczuwam pretensje o brak zainteresowania Lucyferem *heavy breathing*
    "Nie lubię, kiedy mnie ignorujesz, kotku." akjdjsagdhakjdhja ZESIKAM SIĘ Z EKSCYTACJI MATKO
    SJAHDJAGDJDH IDŹ DO NIEGO MICHAEL IDŹ NO IDŹ
    fmlfmlfml przytulają się <3 czemu jest tak cute dlaczego oni są tacy cute, idę w stronę światła, sajonara
    grab that ass, dude
    AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA LUCYFER TO JUŻ JEGO OFICJALNE IMIĘ jakoś dziwnie cieszy mnie to, że Michael użył tego zwrotu XD
    tak, poruszcie ten temat, wszyscy od dawna chcemy wiedzieć, kto będzie top i zgadzam się, to jest niesamowicie poważna sprawa, która w końcu musi być przedyskutowana
    "- To znaczy to dość oczywiste, że ja... - dodał pewnym siebie tonem, po czym uśmiechnął się nieznacznie i pstryknął mnie w nos. - W końcu jesteś moim małym kotkiem." MOJE SERCE NIE BYŁO GOTOWE NA TAKĄ DAWKĘ EMOCJI OJAKDHJM MAM OCHOTĘ WJEBAĆ IM SIĘ DO TEGO ŁÓŻKA I BYĆ CUTE RAZEM Z NIMI I PŁAKAĆ BO LUKE JEST TAKI AGHHHHHHH ŻE JA NIE WIEM CZY TY MNIE ROZUMIESZ NAWET
    Luke to jest moja fav postać tego ff (czuje że dałam się mu owinąć w okół palca jak cała reszta wszystkich ludzi w tym opo, ale cóż)
    "Niczego we mnie nie włożysz." SIKAM MICHAEL SIKAM NIE MOGĘ
    yuup, zaczyna się robić gorąco, proszę o więcej
    " Z niezadowoleniem musiałem przyznać, że wcześniej po prostu dawał mi fory, bo teraz za cholerę nie mogłem się ruszyć." chyba się zaraz popłacze ... Luke jest taki hot i dominujący i can't
    nie Michael, teraz jesteś sex slave
    JA MAM WRAŻENIE ŻE TE MARSZCZENIE NOSA W WYKONANIU LUKE'A JEST TYLKO PO TO ŻEBY MNIE DOBIĆ( i to jeszcze w takiej sytuacji, ekhm). PRZYZNAJ SIĘ
    hahahaha Caly! normalnie byłabym zła, że ktoś im przerywa w takim momencie, ale tak bardzo tęsknie i kocham Caluma, że jestem w stanie mu wybaczyć wszystko <3
    no i sam fakt, że się wpierdala bez zaproszenia do czyjegoś domu... mam słabość do takich ludzi (Luke, if you know what i mean)
    zazdrosny Luke, zazdrosny LUke, zazdrosny LUke plzzzzzz
    zaznaczaj rączką tereny lucyfer, zaznaczaj
    O MÓJ O MÓJ ... O MÓJ "Czy ten idiota naprawdę właśnie z tak głupiego powodu ciągle był zły na swojego przyjaciela?" I'M DEAD
    *po 15 minutach piszczenia w rękaw i szaleńczego machania kończynami we wszystkie strony*
    ok, jestem teraz w stanie skleić jakieś zdanie, ale jedyne co mi przychodzi do głowy to... WTF CO TY ODWALASZ CHCESZ MNIE ZABIĆ ?! ostatnio na każdym rozdziale mam takie wrażenie, ale w tym momencie to już jest przegięcie. nie ma lepszej rzeczy od zazdrosnego Luke'a ALE W MOMENCIE KIEDY ON JEST TAK DŁUGO WŚCIEKŁY NA CALUMA BO CAŁOWAŁ SIĘ Z MICHAELEM TO JA MAM OCHOTĘ SKOCZYĆ Z MOSTU ŻEBY NIE CZUĆ TEGO BÓLU SERIO JA PŁONĘ I PŁACZĘ I JEDNOCZEŚNIE SKACZĘ DAJHJASGHDJK
    awww, Calum jesteś cutie pie

    oficjalnie nie odzywam się do ciebie, bo ten rozdział to zamach na moje życie.
    (ps. ZAZDROSNY LUKE AF)

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudowny i naprawdę słodki rozdział :)
    To teraz już wiesz jakich masz czytelników, skoro wszyscy wołają scenę +18 (ja też) :)
    Mikey jest taki uroczy, kiedy sądzi, że jest taaaaki męski :P
    Życzę ogromu weny na kolejne rozdziały!

    OdpowiedzUsuń
  7. Wspaniały! ❤️ Czekam niecierpliwie na następny. Ciekawa jestem jak sie potoczy akcja jak sie Rose dowie :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Dominujący Luke to najseksowniejszy Luke ever 💞
    A Mikey jest bottom, nie ma innej opcji xdd
    Jak Ty to robisz, że tak epicko i fenomenalnie piszesz?!
    Ściskam cieplutko i życzę czasu i weny
    Caroline xx

    OdpowiedzUsuń