czwartek, 22 października 2015

Epilog

7 miesięcy później

 Spojrzałem na moją w połowie pełną walizkę, po czym westchnąłem głośno i gdy minęła chwila, a nie dostałem żadnej reakcji, zrobiłem znowu to samo. Uniosłem wzrok na Aleca, który siedział na swoim łóżku i robił coś na laptopie, a później na Gabby rozłożoną na moim materacu z telefonem w dłoniach, palcami szybko przesuwając po ekranie, bo pisała ze swoim chłopakiem. O dziwo, dalej z nim była.
 - Wiecie, że jadę za pół godziny? - spytałem i oparłem się rękami o podłogę za moimi plecami, rozsiadając się wygodniej.
 - Ta - mruknął Alec, nawet nie patrząc w moją stronę.
 Gabby za to odłożyła telefon i spojrzała na mnie, uśmiechając się wesoło.
 - Yhym, ale mam zamiar przyjechać do ciebie za jakieś dwa tygodnie. Alec też - powiedziała, a on dopiero wtedy obrócił głowę w naszym kierunku i zmarszczył brwi ze zdezorientowaniem.
 - Ja też? - spytał, jakby słyszał o tym pierwszy raz.
 Zaśmiałem się cicho, bo pewnie rzeczywiście nic o tym nie wiedział, zresztą tak jak ja. Gabby pokiwała tylko głową w odpowiedzi, nie kłopocząc się z tłumaczeniem mu czegokolwiek.
 - Nie zapraszałem was tym razem - skomentowałem i sięgnąłem po jedną z koszulek leżących obok, żeby wrzucić ją do walizki.
 Cieszyłem się na myśl o wakacjach i tym, że nie będę musiał chodzić na żadne zajęcia ani spędzać moich wieczorów nad książkami. Cieszyłem się, że będę mógł spać do późna, jeść jedzenie przyrządzone przez moją mamę i spędzić trochę czasu z moją rodziną. Nie byłem jednak zadowolony z tego, że przez większość wakacji nie będę widział się z Gabby i Aleciem.
 - Ja nas zaprosiłam - odpowiedziała Gabby i zmrużyła na mnie oczy. - A ty na pewno chcesz, żebyśmy przyjechali.
 - Prawda - mruknąłem, po czym osunąłem się tak, żeby położyć się na podłodze.
 Pakowanie zdecydowanie nie było czymś, co lubiłem robić i dlatego teraz zachowywałem się, jakbym tak bardzo był przez to zmęczony. Zostałem w tym miejscu jeszcze przez dłuższą chwilę, choć Gabby ciągle upominała mnie, żebym wreszcie to skończył, skoro za niedługo musiałem wyjść.
 - Zostało ci piętnaście minut, a twoje rzeczy rozrzucone są po całym pokoju - powiedział Alec.
 - Przestańcie próbować się mnie stąd pozbyć - rzuciłem z udawanym oburzeniem.
 - No nie, powiedziałaś mu o naszym planie? - dodał mój przyjaciel, patrząc na Gabby, a ona przewróciła oczami z miną, która mówiła, że nie wierzy, że się w ogóle z nami zadaje.
 Gdy usłyszałem dźwięk otwieranych drzwi, spojrzałem w tamtą stronę, wyginając szyję pod niezręcznym kątem i pierwszym co zobaczyłem, były długie nogi. Nie musiałem nawet patrzeć wyżej, żeby wiedzieć, że był to Luke.
 - Hej, potrzebujesz pomocy? - spytał z rozbawieniem.
 - Jestem pewien, że gdzieś to już słyszałem - powiedziałem, po czym powoli podniosłem się z powrotem do pozycji siedzącej.
 Wtedy mogłem zobaczyć Gabby, która patrzyła na nas z wielkim uśmiechem na twarzy, po czym przyłożyła dłonie do swoich policzków, wyglądając jakby właśnie stała się najlepsza rzecz w jej życiu.
 - Co? - mruknąłem, spoglądając na nią z lekkim zaniepokojeniem.
 - Słyszałeś to, gdy się poznaliście! - zawołała z podekscytowaniem, a że ja dalej nie zareagowałem tak, jak to sobie pewnie wyobrażała, dodała: - No wiesz, bo niosłeś tę walizkę. To były jego pierwsze słowa do ciebie.
 Odwróciłem się w stronę Luke'a, próbując przekazać mu wzrokiem, że Gabby chyba zwariowała, a on zaśmiał się lekko, kręcąc głową. Podszedł bliżej i usiadł obok na podłodze, od razu obejmując mnie ręką i przyciągając bliżej siebie, by mógł pocałować bok mojej głowy.
 - Prawdopodobnie masz rację, Gabby - powiedział i oparł brodę o moje ramię, a wtedy spytał: - Widzę, że jesteś już gotowy?
 Alec prychnął pod nosem, a ja jeszcze raz popatrzyłem na moją walizkę i rzeczy rozwalone po pokoju.
 - Jasne... - odpowiedziałem wolno. - Wszystko już spakowane.
 Luke podniósł głowę i spojrzał na mnie z uniesionymi brwiami, a ja westchnąłem głośno. Teraz naprawdę musiałem się za to zabrać i zrobić to jak najszybciej, bo mieliśmy za chwilę wychodzić. Zacząłem niechętnie się podnosić, a Luke położył dłoń na moim tyłku, by popchnąć mnie lekko do góry. Gabby przyglądała nam się uważnie przez cały czas, Alec też akurat to widział, dlatego moje policzki szybko zrobiły się gorące i bez wątpienia czerwone.
 - Um, pakowanie, tak, ok - wymamrotałem, po czym pokazałem środkowy palec Alecowi, który właśnie zaczął się ze mnie śmiać.
 Wziąłem wszystkie rzeczy, które zostawiłem na łóżku i wrzuciłem je do walizki, a później to samo zrobiłem z tymi z podłogi. Z szafy i łazienki wyciągnąłem już wcześniej wszystko, dlatego teraz zabrałem jeszcze tylko książki i inne pierdoły z półki, dodając to do bałaganu, który utworzyłem w walizce.
 - I to było takie trudne? - spytał Alec, a Gabby w tym samym czasie powiedziała:
 - Mam ochotę się popłakać, widząc jak to spakowałeś.
 Zaśmiałem się cicho i kucnąłem przy walizce, żeby ją zapiąć, po czym przesunąłem wierzchem dłoni po czole i westchnąłem z ulgą. Luke podniósł się z podłogi, przeciągnął się - co moim zdaniem zrobił specjalnie, żeby jego koszulka się podwinęła i żebym mógł zobaczyć kawałek jego brzucha - i wyciągnął do mnie rękę. Złapałem jego dłoń, a wtedy podciągnął mnie do góry i uśmiechnął z rozbawieniem, gdy prawie na niego wpadłem.
 - No dawaj, bo zaraz spóźnimy się na pociąg, kotek.
 Spojrzałem przez ramię na moich przyjaciół i z nadzieją spytałem:
 - Czyli widzimy się za dwa tygodnie?
 Alec pokiwał głową i machnął mi ręką, więc zrobiłem to samo. Gabby za to zerwała się z łóżka, podeszła do nas i objęła naszą dwójkę razem, ja przytuliłem ją mocno, a Luke poklepał ją lekko po plecach, wyglądając na trochę zniecierpliwionego tym, że jeszcze nie wychodzimy.
 - Ok - powiedziałem głośno. - Musimy iść, zobaczymy się niedługo.
 Gabby opadła z powrotem na łóżko, które dotychczas należało do mnie, więc złapałem za rączkę mojej walizki i ruszyłem w stronę drzwi. Wyszedłem na korytarz pierwszy i rozejrzałem się dookoła, uśmiechając się pod nosem na widok kilku lekko pijanych osób. Nic nowego.
 Poczułem palce splatające się z moimi i spojrzałem w bok na Luke'a, żeby posłać mu wesoły uśmiech. Zaczęliśmy iść korytarzem na tyle szybko, ile się dało z dwoma dość dużymi walizkami.
 - Nie mogę uwierzyć, jak szybko minął ten rok.
 - A teraz znowu będziemy mogli przesiadywać całe dnie w moim pokoju - odpowiedział. - I nie będzie więcej problemu z Calumem, który nie chce wyjść, więc będziemy mogli o wiele częściej...
 - Słuchać muzyki - powiedziałem, przerywając mu. - To prawda.
 Luke zaśmiał się lekko i zwolnił trochę, gdy przestał zwracać uwagę na widok przed sobą, a zamiast tego popatrzył na mnie.
 - Lubię słuchać z tobą muzyki - rzucił sugestywnym tonem.
 Cieszyłem się, że byliśmy w miejscu, gdzie akurat nikogo nie było, bo mimo tego że jego słowa były niewinne, głos jakim to powiedział, zdradzał wszystko.
 - Lucyfer... - mruknąłem ze zrezygnowaniem i pokręciłem głową, ale zaraz dodałem: - Kocham cię.
 - To fajnie - odpowiedział.
 Od razu się zatrzymałem i nie byłem nawet pewien, czy mam być oburzony, że właśnie to zrobił, czy raczej śmiać się z tej sytuacji. Luke wyglądał na naprawdę zadowolonego z siebie, że tak mu się to udało, dlatego powiedziałem:
 - Zmieniłem zdanie, nienawidzę cię.
 - Czyli wracamy do początku naszej znajomości? - zapytał, śmiejąc się po nosem.
 Pokiwałem głową i starałem się ukryć uśmiech, który zaczął pojawiać się na mojej twarzy, ale nie bardzo mi się to udawało. Luke puścił swoją walizkę, odwrócił się tak, by stać przodem do mnie i położył dłonie na moich policzkach. Zamknąłem oczy, gdy tylko poczułem jego oddech na moich ustach, a moment później jego wargi przyciśnięte do nich. Złapałem za kieszenie z przodu jego spodni, przyciągając go bardziej do siebie i przechyliłem głowę, żeby pogłębić pocałunek.
 Nagle przestało nam się gdziekolwiek śpieszyć.

*

ok, uwaga... zrobię jeden dodatkowy rozdział... miałam tego nie robić, ale wiem, że parę osób chciało rozdział z perspektywy Luke'a, więc ok, czemu nie. nie mam tylko jeszcze pojęcia, co tam napiszę, jakieś pomysły? (oprócz scen +18, wiem, że wszyscy właśnie o tym pomyśleliście...) na pewno dodam go w przyszłym tygodniu, ale nie wiem czy w czwartek czy na weekend
także to jeszcze nie jest koniec, nie żegnam się z wami!

co do nowego ff to wygrało to ze słodkim Michaelem, wybaczcie ci, którzy tego nie chcieli. dodam prolog jakoś wtedy co ten dodatkowy rozdział ;)

#esitf

5 komentarzy:

  1. Aww... !!!!!!!!!!!!!
    Ndhs UB dhdjsjdbdusjdbzbdbdbzjdbzjzb!!!!!!

    Bdbdhsbshbsuxjwizjkwjdjzjsjdjzjzbska
    EPIC *-*
    ~ Benefactor.

    OdpowiedzUsuń
  2. Szkoda ze koniec ale cieszę się. Mam nadzieje że napiszesz coś równie niesamowitego :-D

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiedy pierwszy raz weszłam na Twojego bloga, było na nim już pięć rozdziałów. Od razu przeczytałam je jednym tchem! :) Później co tydzień czekałam na kolejny rozdział i wyobrażałam sobie co może być dalej. Powiem Ci, że najbardziej podobały mi się rozdziały, kiedy Michael jeszcze nie lubił Luke'a. Ale kolejne również były mega, bardzo mnie wciągnęła historia Muke'a. <3 Uświadomiłam sobie, że nigdy nie napisałam komentarza na Twoim blogu, więc teraz jestem Ci to winna. ;) Dziękuję Ci za każdy czwartkowy wieczór, kiedy mogłam przez chwilę pobyć w idealnym świecie Muke'a. I dziękuję również, że to, że dotrzymywałaś ustalonego terminu. Wiem, że masz jeszcze inne opowiadania, więc w najbliższym czasie na pewno wezmę się za ich czytanie, a już teraz zaczynam czytać bittersweet. :) Pozdrawiam! <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Co ty na to, żeby założyć stronę na fb twoich opowiadań? :) Informowałabyś tam o nowych rozdziałach. ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. KOCHAM TO FF I DALEJ CHCE ZDJ ALECA LUB JEGO OPIS COKOLWIEK XX

    OdpowiedzUsuń