piątek, 3 lipca 2015

29.

upewnijcie się, czy widzieliście ostatni rozdział, bo znowu dodaję z dnia na dzień!
rozdział zawiera scenę +18
(tak, to ta scena)

*

 Póki co skutecznie udało mi się uniknąć rozmowy z Rose, a pozostawało już naprawdę mało czasu, zanim będę wyjeżdżał z domu. Miałem pociąg następnego dnia z samego rana, a teraz jak praktycznie zawsze byłem u Luke'a i planowałem wrócić do domu naprawdę późno, spakować się, może nawet pospać kilka godzin, a później miało mnie tam nie być prawdopodobnie do świąt bożonarodzeniowych.
 Liczyłem na to, że do tego czasu Rose zapomni o moim dziwnym zachowaniu na imprezie Ashtona i moim chłopaku, którego tożsamość tak bardzo chciała poznać. A jeszcze większą nadzieję miałem, że wtedy będzie już chodzić z Ashtonem i będą ze sobą cholernie szczęśliwi, a ja może powiedziałbym jej o Luke'u i mnie. Pewnie skłamałbym, że parę tygodni wcześniej zaczęliśmy ze sobą kręcić, choć w rzeczywistości byłoby to już jakieś pół roku.
 O ile będę jeszcze wtedy z Lukiem. W końcu nie miałem pojęcia, co się wydarzy, gdy pójdziemy na studia. To, że nie będzie tam mojej siostry ani nikogo innego z tego miasta, nie znaczyło, że wszystko musiało układać się świetnie. Może będziemy spędzać ze sobą tak dużo czasu razem, aż będziemy mieli siebie nawzajem dość.
 - Michael, słuchasz mnie?
 Prawie podskoczyłem ze strachu, gdy głos Ashtona w moim telefonie nagle zabrzmiał o wiele głośniej. Cały czas coś wcześniej mówił, ale o wiele ciszej i szczerze mówiąc, nie bardzo zwracałem na niego uwagę, bardziej skupiając się na moich myślach.
 - Tak, jasne - odpowiedziałem.
 - W takim razie co mówiłem? - spytał z powątpiewaniem.
 - Coś o Rose - odpowiedziałem, przesuwając stopą po puchatym dywanie na podłodze.
 Luke siedział teraz w salonie, a ja poszedłem do łazienki, ale zanim zdążyłem z niej wyjść, zadzwonił do mnie Ashton. Dlatego teraz zajmowałem miejsce na krawędzi wanny, trzymając komórkę blisko twarzy, gdy on mówił o mojej siostrze.
 - Cały czas o niej gadałem...
 - No tak - skomentowałem. - Ok, może na chwilę przestałem cię słuchać. Co mówiłeś?
 Ashton westchnął głośno i mogłem sobie wyobrazić, jak w tym momencie przewrócił oczami.
 - Pytałem, czy myślisz, że mogę naprawdę się jej podobać? Czy zgodziła się ze mną umówić, bo było jej mnie żal?
 Pokręciłem automatycznie głową, choć on nawet nie mógł mnie zobaczyć. Dlaczego w ogóle tak pomyślał, odpowiedź na to powinna być dla niego oczywista.
 - Rose nigdy nie umówiłaby się z kimś z litości, daj spokój. Myślę, że teraz powoli coraz bardziej zaczyna cię lubić jako więcej niż przyjaciela.
 - Ok - powiedział Ashton wesołym głosem. - To dobrze, ok.
 Prychnąłem śmiechem pod nosem, słysząc, że bardzo się z tego powodu cieszył, ale próbował zbytnio nie dać tego po sobie znać. Poznałem go już jednak na tyle, by doskonale zdawać sobie z tego sprawę.
 - I umówiliście się, że pójdziecie na randkę, gdy wróci tutaj na weekend, tak?
 Wstałem z wanny i podszedłem do umywalki, żeby przejrzeć się w lustrze. Kolor moich włosów był już mocno spłukany, co w sumie nie wyglądało tak źle, ale zdecydowanie nadszedł czas na ich ponowne pofarbowanie. Nie wiedziałem tylko jeszcze, co dokładnie chciałbym z nimi zrobić.
 - Że może pójdziemy na randkę, to nie jest jeszcze pewne - przypomniał mi Ashton.
 - Taa, na pewno pójdziecie - odpowiedziałem, choć nie byłem właściwie pewny tego w stu procentach.
 Ale jeśli Rose już powiedziała, że może się z nim umówi, to nie wycofałaby się później z tego całkowicie. Gdyby nie chciała w ogóle się z nim umawiać, to powiedziałaby mu to od razu, nie chcąc robić mu niepotrzebnie nadziei.
 - I znając moją siostrę, przyjedzie do domu od razu w pierwszy weekend, bo tak bardzo się stęskni za rodzicami, więc lepiej zaplanuj już sobie tę randkę - dodałem.
 Ashton zaczął nagle głośno kaszleć, jakby się czymś zakrztusił po tym, co usłyszał. Zaśmiałem się cicho i przesunąłem ręką przez włosy, chcąc je jakoś lepiej ułożyć. Siedziałem już w tej łazience chyba kilkanaście minut, co Luke na pewno musiał zauważyć.
 - Za tydzień?! - zawołał Ashton. - Mówisz, że pójdę z nią na randkę za tydzień?!
 - Taa - powiedziałem wolno, zastanawiając się, jaki był dzisiaj dzień tygodnia. - Jakoś tak.
 - Cholera, myślałem raczej, że będzie to bardziej miesiąc albo dwa - mruknął z podenerwowaniem.
 - Ash, wszystko będzie świetnie, nie denerwuj się, pójdziecie na randkę, zakochacie się w sobie, weźmiecie ślub i zrobicie sobie... nie, na takie rzeczy się nie zgadzam.
 Ashton parsknął śmiechem, a ja zastukałem palcami o umywalkę, zastanawiając się, jak długo jeszcze będzie chciał rozmawiać. Nie przeszkadzało mi to w ogóle, ale z drugiej strony chciałem już pójść i posiedzieć z Lukiem. Ash, jakby czytał mi w myślach, w końcu powiedział:
 - Ta, ok, muszę kończyć, miłego pieprzenia z Lukiem.
 - Ja... co, nie, oglądamy telewizję - rzuciłem szybko, a w lustrze mogłem zobaczyć, jak lekko czerwone zrobiły się moje policzki.
 - Mhm, hej, Michael.
 Zanim zdążyłem mu odpowiedzieć i zaprotestować jeszcze raz, Ashton już się rozłączył, więc schowałem telefon z powrotem do kieszeni moich spodni. Co za idiota. Pokręciłem głową i jeszcze raz przyjrzałem się mojemu odbiciu, poprawiając ostatni raz moje włosy.
 Wyszedłem z łazienki i ani trochę się nie śpiesząc, poszedłem jeszcze najpierw do kuchni, gdzie nalałem sobie trochę wody i zacząłem wolno ją pić. Rodziców Luke'a nie było w domu, więc nie musiałem obawiać się o to, że jego mama zacznie zadawać mi niekomfortowe dla mnie pytania, a ja przypadkiem mogę powiedzieć kilka słów za dużo.
 Na pewno byłaby bardzo zdziwiona, słysząc, że Luke umawiał się teraz z chłopakiem, na dodatek takim, który jest bratem jego byłej dziewczyny. Raczej nie potrafiłem sobie wyobrazić, że dobrze by to przyjęła, nawet jeśli zawsze była dla mnie tak bardzo miła.
 Odstawiłem szklankę do umywalki i wyszedłem z kuchni, kierując się wreszcie w stronę salonu. Luke leżał na kanapie z telefonem w dłoni, nie zwracając uwagi na grający obok telewizor ani na to, że właśnie wszedłem do pokoju. Westchnąłem cicho, patrząc w jego stronę z niezadowoleniem, ale jego spojrzenie wciąż było skupione na ekranie komórki.
 Podszedłem bliżej kanapy i położyłem się na nim, wracając na moje wcześniejsze miejsce, po czym od razu wtuliłem twarz w zagłębienie jego szyi. Luke objął mnie wolnym ramieniem, ale nic nie powiedział i po chwili ciszy, i zero uwagi z jego strony, zacząłem się wiercić. Co do cholery mogło być ważniejszego na tym głupim telefonie ode mnie, jego wspaniałego chłopaka?
 Pomińmy to, że przed chwilą sam byłem zajęty moją własną komórką i zostawiłem go tutaj na dość długi czas.
 - Mike, przestań - powiedział Luke i zacisnął mocniej ramię wokół mnie, chcąc mnie w ten sposób unieruchomić.
 - Dlaczego? - spytałem cicho, ustami przypadkowo dotykając jego szyi.
 - Bo zaraz mi stanie - odpowiedział, po czym westchnął głośno.
 Uśmiechnąłem się pod nosem i uniosłem lekko głowę, ale skrzywiłem się z niezadowoleniem, widząc, że mimo tego co właśnie powiedział, dalej robił coś na telefonie.
 - Co robisz?
 - Piszę z Calumem.
 To właściwie było dobrze, bo przecież chciałem, żeby znowu się dogadywali. I z tego co wiedziałem, wszystko już między nimi było świetnie, ale wolałbym, jakby jednak teraz z nim nie pisał.
 - Zacząłem się nudzić, bo tak długo cię nie było - dodał zaraz.
 - Rozmawiałem z Ashtonem - wyjaśniłem, a on kiwnął tylko głową w odpowiedzi. 
Spoglądałem na niego przez chwilę, chcąc, żeby poczuł się niekomfortowo i na mnie popatrzył, ale nic z tego. Luke zawsze był skupiony na mnie, upewniając się, że miałem wszystko, czego chciałem, więc czułem się dziwnie, gdy w ogóle nie zwracał na mnie uwagi.
 -  Luke...
 - Hm? - mruknął, stukając szybko po ekranie komórki.
 Zabrałem mu telefon z ręki i położyłem go na podłodze, a Luke dopiero wtedy na mnie spojrzał, marszcząc brwi ze zdezorientowaniem. On kiedyś to samo zrobił z moim laptopem, więc tylko mu się w tym momencie odwdzięczałem. Wysunąłem do przodu dolną wargę, robiąc najsmutniejszą minę, na jaką było mnie stać.
 - Co jest? - spytał, wyglądając teraz na trochę rozbawionego moim zachowaniem.
 - Nic - skłamałem.
 Nie mogłem mu się przecież przyznać, że nie podobało mi się to, że skupiał się na czymś innym zamiast na mnie. To nie tak działał nasz związek, to on był tą osobą, która uwielbiała mieć zawsze na sobie moją uwagę i się o to skutecznie upominała. Luke objął mnie teraz też drugim ramieniem, a ja udawałem, że ani trochę mnie to nie ruszyło, ale naprawdę od razu poprawił mi się humor. A on musiał doskonale zdawać sobie z tego sprawę.
 - Och, rozumiem - powiedział Luke, a jego uśmiech tylko się powiększył. - Kotek nie lubił tego, że nie zwracałem na niego uwagi.
 Przygryzłem wargę, nic na to nie odpowiadając, nie chciałem dać mu tej satysfakcji, bo później tylko ciągle by mi to wypominał. Pisnąłem głośno, gdy on nagle przewrócił nas tak, że teraz to ja leżałem pod nim. Miał szczęście, że ta kanapa była szeroka, bo inaczej wylądowałbym tyłkiem na podłodze.
 - Ja... nie... może... - przyznałem w końcu.
 Luke zaśmiał się cicho i rozluźnił swój uścisk wokół mnie, przesunął dłonią po moim boku, a wtedy wsunął ją pod materiał mojej koszulki. Tam kciukiem zaczął kręcić kółka na skórze, a jego usta wylądowały na moich. Spodziewałem się raczej miękkiego, delikatnego pocałunku, ale on zaskoczył mnie, przygryzając moją wargę i przesuwając po niej językiem.
 Gdy skupiałem się na uczuciu jego ust ruszających się przy moich, języka ocierającego się o mój i palców dotykających skóry na moim brzuchu, najpierw nie zauważyłem, że przesunął wolną dłoń na klamrę od mojego paska. Ale wtedy potarł nią o moje krocze, powodując, że cicho jęknąłem w jego usta.
 - Teraz caaała moja uwaga będzie na tobie - wyszeptał, gdy się od siebie oderwaliśmy.
 Nie to dokładnie miałem wcześniej na myśli, ale nie zamierzałem narzekać, tym bardziej jeśli jego palce właśnie rozpinały mój zamek, a po chwili moje spodnie leżały na podłodze obok zapomnianego już przez niego telefonu. Naprawdę cieszyłem się, że byliśmy sami w jego domu.
 Całowaliśmy się jeszcze przez chwilę, a jego dłonie przesuwały się po całym moim ciele, powodując przyjemne ciepło w miejscach, gdzie jego palce mnie dotknęły. Trzymałem mocno jego twarz przy mojej, palce zaciskając na jego włosach i co chwilę mrucząc z aprobatą prosto w jego usta. Luke odsunął się lekko ode mnie, na co mimowolnie jęknąłem z niezadowoleniem, o on zaśmiał się cicho.
 - Chodź - powiedział, łapiąc za moją rękę.
 Myślałem, że zostaniemy właśnie w tym miejscu, ale posłusznie poszedłem za nim. Luke prowadził mnie po schodach i oczywiście, że zaczęliśmy się całować w trakcie wchodzenia po nich. Raz czy dwa prawie byśmy przez to spadli, więc w końcu odsunąłem go od niego i odwróciłem twarz w drugą stronę, nie dając mu się pocałować. Luke'owi nie bardzo się to podobało, ale przynajmniej żaden z nas nie spadł na dół, a on przyśpieszył swoje tempo, ciągnąc mnie za sobą, gdy ja szedłem o wiele wolniej.
 Gdy weszliśmy do jego pokoju, Luke praktycznie od razu zaczął ciągnąć za dół mojej koszulki, sugerując mi, że chce się jej pozbyć. Uniosłem ręce do góry, a on zaśmiał się lekko i pokręcił głową na moje lenistwo, ale ściągnął ją ze mnie. Nie musiałem nawet nic mówić, bo szybko zrzucił też swoją. Przesunąłem dłońmi po jego nagim torsie, przygryzając wargę, żeby powstrzymać się od szerokiego uśmiechu. 
 - I to - mruknąłem, pokazując na jego dżinsy.
 To nie było sprawiedliwe, że ja nie miałem już moich na sobie od jakiegoś czasu, a jego nogi ciągle były zakryte. Luke uniósł ręce do góry z niewinnym uśmiechem, robiąc to samo co ja przed chwilą. Westchnąłem głośno i sięgnąłem w stronę jego paska, który rozpiąłem szybko, a później zacząłem ciągnąć jego spodnie w dół.
 Gdy oboje byliśmy już tylko w bokserkach, Luke popchnął mnie na swoje łóżko, a materac uniósł się i opadł parę razy pod moim ciężarem. Patrzyłem na niego z oczekiwaniem, zastanawiając się, co zrobi teraz, a on ani trochę się nie śpiesząc, uśmiechnął się nieznacznie, nie spuszczając ze mnie wzroku. W końcu wszedł powoli na łóżko i położył się na mnie, dłonią pocierając o moje krocze, a ustami i językiem znacząc miejsce na mojej szyi.
 - Kurwa, Luke - jęknąłem, wypychając biodra do góry.
 Na jego twarzy pojawił się zadowolony z siebie uśmiech i przesunął palcem po górnej krawędzi materiału, patrząc na mnie znacząco. Pokiwałem tylko głową, wiedząc dobrze, o co mu chodziło, a on uniósł się tak, żeby ściągnąć ze mnie bokserki. Leżałem już pod nim całkowicie nagi, a gdy jego palce owinęły się wokół mnie, wydałem z siebie głośny pomruk. Jego usta znalazły się przy moim uchu, muskając lekko jego płatek i wtedy wyszeptał:
 - Co powiesz na to, żebyśmy posunęli się dzisiaj trochę dalej niż zazwyczaj...
 Ledwo co zrozumiałem jego słowa, gdy skupiałem się jedynie na tym cudownym uczuciu, które dawała mi jego dłoń i usta, które przesuwały się teraz po mojej szyi. Wtedy Luke uniósł się, patrząc na mnie pytającym wzrokiem, a ja zmarszczyłem brwi ze zdezorientowaniem.
 - Co? - udało mi się z siebie wyrzucić.
 Luke odsunął się ode mnie jeszcze bardziej, sięgając po coś do szuflady, a ja skrzywiłem się z niezadowoleniem, nie czując już na moim ciele żadnego jego dotyku. Ale wtedy dowiedziałem się, co dokładnie stamtąd wyciągnął i dotarło do mnie w pełni co wcześniej powiedział. Wytrzeszczyłem na niego oczy, widząc małą paczuszkę w jego dłoni i butelkę lubrykantu. Nie ma mowy.
 - Mówiłem ci, nie włożysz tego tam...
 Luke zaśmiał się cicho na moje słowa, przypominając sobie, że rzeczywiście mieliśmy raz taką rozmowę i delikatnie dotknął moich ust swoimi, zostawiając je chwilę w tym miejscu, a ja odruchowo oplotłem jego szyję rękami. Nigdy nie potrafiłem się mu oprzeć.
 - Jeśli tylko będziesz chciał, przestanę - powiedział cicho, całując mój policzek i szczękę.
 Na początku chciałem zaprotestować, ale gdy pomyślałem o tym więcej, wiedziałem, że chciałem zrobić to właśnie z nim. Naprawdę zależało mi na Luke'u i chciałem być z nim najbliżej, jak tylko było to możliwe. I widząc jego piękną twarz nade mną, nie mogłem zrobić nic innego, tylko pokiwać nieznacznie głową.
 - Jesteś wspaniały - wyszeptał, całując mnie po szyi. - Tak bardzo, Mikey.
 Odchyliłem bardziej głowę do tyłu, a dłońmi zacząłem przesuwać w górę i dół jego ciała. Znałem je już praktycznie na pamięć i uwielbiałem w nim wszystko, każde najmniejsze znamię i bliznę. Przyciągnąłem go do pocałunku, naciskając mocno ustami na jego, a on odpowiedział mi na to z taką samą intensywnością. Przez kilka kolejnych minut po prostu się całowaliśmy, błądząc rękami po każdym możliwym miejscu. Już to było dla mnie cholernie przyjemne, a co dopiero gdy dojdzie do czegoś więcej. Luke zsunął się niżej, schodząc pocałunkami na moją szyję, a później tors i westchnąłem cicho, kochając to uczucie.
 Przymknąłem oczy, słysząc jak otwiera butelkę, a jego usta ciągle przesuwały się po mojej skórze, jakby w ten sposób chciał odwrócić moją uwagę od tego, co miał zaraz zrobić. Gdy jego palec przesunął się po moim wejściu, cały się spiąłem, a Luke pocałował mnie mocno w usta.
 - To tylko ja, kotku. - jego wargi raz za razem muskały moje w uspokajającym geście. - Jesteś taki piękny.
 Po tym trochę się rozluźniłem, ale może miało to coś wspólnego z tym, że jego druga dłoń znowu owinęła się wokół mojego członka, gdzie zaczął nią wolno przesuwać. Próbowałem skupić się właśnie na tym, ale wtedy jego palec powoli wsunął się we mnie i syknąłem przez zęby.
 - Przepraszam, przepraszam, przepraszam - mamrotał Luke, składając pocałunki po całej mojej twarzy.
 To cholernie bolało, ale po tym jak odczekał chwilę, powiedziałem mu, żeby się ruszył i nie było nawet, aż tak źle, jak wcześniej przypuszczałem.
 - Luke - jęknąłem, chowając twarz w jego szyi.
 On pocałował mnie w czubek głowy i dodał drugi palec, co początkowo strasznie mnie zabolało, tak że łzy napłynęły mi do oczu, ale po chwili było o wiele lepiej.
 - Jest ok? - spytał cicho, ruszając w równym tempie palcami i dłonią, którą ciągle miał owiniętą wokół mnie.
 - Ta-tak, Luke, cholera - mruknąłem, przygryzając lekko skórę na jego obojczyku.
 Luke jęknął cicho i wsunął we mnie trzeci palec, na co odetchnąłem głęboko, zaciskając lekko zęby, ale szybko przyzwyczaiłem się i do tego. Trząsłem się praktycznie na całym ciele od przyjemności, którą czułem w tym momencie, co chwilę wydając z siebie zadowolone pomruki. Nigdy w życiu nie pomyślałbym, że to będzie tak cholernie dobre uczucie.
 Położyłem dłonie na policzkach Luke'a i przyciągnąłem jego twarz do mojej, gdy pocałowałem go zachłannie, ruszając biodrami do góry, chcąc poczuć jeszcze więcej i mocniej.
 - Lu-luke, potrzebuję Cię - jęknąłem, na co on uśmiechnął się pod nosem.
 - Jesteś pewien? Jeszcze jakiś czas temu mówiłeś, że nigdy w życiu nie włożę swojego...
 - Luke, zamknij się - syknąłem, przerywając mu.
 Luke pokiwał głową, całując mnie jeszcze raz szybko w usta i wyciągnął swoje palce, odsuwając się ode mnie na chwilę, a ja skrzywiłem się z niezadowoleniem, chcąc już poczuć go wewnątrz mnie. Wiedziałem, że prawdopodobnie będzie to cholernie bolało, a przynajmniej na początku, ale to był Luke i jeśli miałem to z kimś zrobić, to on był jedyną osobą, której kiedykolwiek bym na to pozwolił.
 - Powiedz, jeśli cię zaboli - powiedział Luke poważnym głosem, nachylając się z powrotem nade mną, gdy już ściągnął swoje bokserki, założył na siebie prezerwatywę i rozsmarował lubrykant.
 Uśmiechnąłem się do niego nieznacznie, nie ufając w tym momencie moim słowom i oplotłem znowu jego szyję ramionami, całując go mocno w usta. To jednak nie pomogło mi wystarczająco odwrócić uwagi od tego ogromnego bólu, który poczułem, gdy Luke powoli zaczął się we mnie wsuwać.
 - Kurwa - zakląłem, a on od razu się zatrzymał. - Poczekaj.
 Luke skrzywił się lekko, patrząc na moją twarz, która pewnie musiała teraz pokazywać, w jak wielkim bólu byłem, mimo tego, że starałem się to ukryć. Jego usta zaczęły przesuwać się po moich policzkach i dopiero wtedy uświadomiłem sobie, że kilka łez wypłynęło z moich oczu.
 - Kocham cię - powiedział, dłonią przesuwając po moim boku w kojącym geście.
 Wypuściłem z siebie ze świstem powietrze i uśmiechnąłem się do niego nieznacznie. Zdawał sobie sprawę z tego, że nie odpowiem mu jeszcze tym samym, ale te słowa zdecydowanie powodowały ciepło w moim brzuchu i pomagały mi się rozluźnić.
 - Ok, możesz... możesz się ruszyć.
 Luke nie wyglądał na do końca przekonanego moimi słowami, ale w końcu zrobił to, o co go poprosiłem i było to trochę bolesne, jednak nie aż tak jak wcześniej. Dalej nie było to dla mnie jednak zbyt przyjemne, ale patrząc na lekko rozchylone usta Luke'a i jego rozszerzone źrenice, wiedziałem, że było warto.
 - Kotku - wyszeptał, a ja zadrżałem, czując jego ciepły oddech na mojej twarzy.
 Przymknąłem oczy, gdy jego usta kolejny raz tego wieczora dotknęły moich i zacisnąłem mocniej ramiona wokół niego. Ruchy jego bioder lekko przyśpieszyły, a ja ze zdziwieniem zauważyłem, że to wszystko zaczynało mi się coraz bardziej podobać.
 - Luke, szybciej - jęknąłem, oplatając jego biodra nogami.
 Luke zrobił to, o co go poprosiłem, a ja nawet nie do końca zdając sobie z tego sprawę, wbiłem paznokcie w jego plecy. To było tak cholernie pochłaniające, intensywne uczucie, nigdy wcześniej jeszcze nie czułem się tak wspaniale jak teraz. Nie byłem już pewien, dlaczego nie zrobiłem z nim tego nigdy wcześniej.
 - Jest... jest w porządku? - spytał Luke, oddychając głośno.
 Nie potrafiłem nawet odpowiedzieć mu normalnie w tym momencie, więc zamiast tego uniosłem biodra do góry, na co on wydał z siebie cichy jęk. Włosy przykleiły mu się do czoła i przygryzał wargę, gdy poruszał się coraz szybciej i mocniej. Sam jego widok sprawiał, że mogłem dojść bez żadnej pomocy.
 Gdy już myślałem, że nie mogłem poczuć się lepiej, jego palce znowu owinęły się wokół mojego członka i zaczął nimi szybko przesuwać w górę i dół.
 - Luke, ja... ja zaraz...
 Luke pocałował mnie mocno, przerywając mi w pół zdania, a ja przygryzłem jego dolną wargę, po czym zacząłem ją lekko ssać. On wydał z siebie na to głośny pomruk, a jego biodra uderzyły mocno o moje uda, powodując, że nieświadomie przesunąłem paznokciami w dół jego pleców.
 - Jesteś taki piękny, kotku - powiedział kolejny raz, jakby chciał mieć pewność, że o tym wiedziałem.
 Chciałem odpowiedzieć mu w jakiś sposób, ale jego palce zacisnęły się mocniej wokół mnie, powodując, że krzyknąłem jego imię i doszedłem w jego dłoń. Zamknąłem oczy, wypuszczając z siebie długi oddech i miałem wrażenie, jakbym cały właśnie rozpadł się na drobne kawałki. Luke poruszył się we mnie jeszcze dwa razy i w momencie gdy na niego spojrzałem, jego usta się rozchyliły i nie przerywając kontaktu wzrokowego, doszedł, jęcząc cicho.
 Opadł na mnie całym ciałem i choć oboje cali się lepiliśmy, w ogóle mi to teraz nie przeszkadzało. Przez chwilę jedyne co, było słychać w pokoju to nasze niespokojne oddechy, gdy powoli się uspokajaliśmy. Pocałowałem jego skroń, na co on uśmiechnął się ze zmęczeniem i zsunął ze mnie, po czym wyrzucił prezerwatywę do kosza, który stał niedaleko jego łóżka.
 - Zaraz wrócę.
 Zmarszczyłem brwi z niezadowoleniem i uniosłem się na łokciach, żeby na niego spojrzeć, a on tylko pokazał mi swoją ubrudzoną (przeze mnie) rękę w odpowiedzi. Och, no tak. Luke wyszedł szybko z pokoju, a ja opadłem z powrotem plecami na materac, myśląc o tym, jakim cudem to wszystko właśnie się wydarzyło. Po chwili usłyszałem jego kroki na panelach obok łóżka, a później poczułem jak położył się z powrotem obok mnie i uśmiechnąłem się nieznacznie.
 - Nie będę mógł jutro usiąść - powiedziałem, na co on zaśmiał się cicho.
 Poczułem, jak jego ramiona oplatają mnie wokół talii i przesunął mnie blisko siebie, tak że wtulałem się w jego ciało.
 - Ale było warto - mruknął, całując mnie w kark.
 Sięgnąłem dłonią po kołdrę, która leżała obok nas i przykryłem nas prawie po samą szyję, a wtedy położyłem dłonie na jego i splotłem nasze palce razem. Szeroki uśmiech pojawił się na mojej twarzy, gdy wtuliłem się w niego jeszcze bardziej.
 Zdecydowanie było warto.

*

wiem, że duuużo osób na to czekało ]:->
mam nadzieję, że się nie zawiedliście

ja: prawdopodobnie dodam rozdział na weekend
*dodaję go nawet nie 24 h po dodaniu wcześniejszego*
jestem super czy jestem super? ;D

#esitf

12 komentarzy:

  1. Omg kocham to ff *_*
    Oj warto było Muke ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. O mój Boże kocham to!!!!! Hamdbjxbsms nie wiem co powiedzieć odebrało mi mowę.... Kocham kocham kocham po prostu cudo czekam na nastepny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Oczywiście, że jesteś super ;3 kyaaaaaa <3 bosko, nareszcie to na co wszyscy czekali!!!! :D kocham *.*

    OdpowiedzUsuń
  4. Teraz mogę powiedzieć tylko jedno:
    WOW!!!! <3 <3
    P.S. tak, jesteś super! :D
    Do przeczytania :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Taaaaaaaaakk !!!! Wreszcie MUKUŚ się wyruchał !!!! :* :* :* można dojść od samego czytania huehuebue ty nie jesteś super ty jesteś zajebistaaaa !!!! <3 kocham Cię normalnie Cię kochaaaam !!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. o boże!! tyle na to czekałam <3 kocham kocham kocham!!! ~pingwin

    OdpowiedzUsuń
  7. Um.. Od czego tu zacząć?
    ah no tak..
    KURWA JEGO PIEPRZONA MAĆ!
    JEEEEEZU
    TO ZBYT KURWA WIELE DLA MOJEGO SERCA
    O MÓJ BOŻE
    JAK BARDZO KOCHAM LUKEYA W TYM MOMENCIE? BARDZO BARDZO BARDZO
    KRZYCZĘ
    SKACZĘ
    A ZE MNĄ OBAMA
    JA PIERDOLE
    CZUJĘ SIĘ JAKBYM ICH PODGLĄDYWAŁA
    HELP HAHAHA
    OMG MIKEY TO KITTEN
    BTW
    CZEMU MAM WRAŻENIE ŻE WSZYSTKO SIĘ SPIEPRZY W NASTĘPNYM ROZDZIALE?!
    OMG NIE NIE NIE
    NIE MOŻESZ TEGO MI ZROBIĆ, A!

    OdpowiedzUsuń
  8. śmieje się z notki na początku XD

    "A jeszcze większą nadzieję miałem, że wtedy będzie już chodzić z Ashtonem i będą ze sobą cholernie szczęśliwi" SAME to ja od paru rozdziałów wstecz ... bardzo tego pragnę #RashtonTeam
    emmm, czy można mieć dosyć Luke'a? emmm, czy można mieć dosyć Michaela? czy Muke może mieć się dosyć? - z serii niedorzecznych pytań, na które nie chcę odpowiadać.
    ahsdgdahgdjaa Ashton jest taki cute. nie mogę, moje serce sika, kiedy on się przejmuje
    (właśnie zdałam sobie sprawę co napisałam, nie usunę tego tylko dlatego, że wyje z siebie)
    spokojnie, ja dopilnuje żeby poszli na tą randkę, choćbym miała przystawić komuś broń do potylicy... powiedziałam to na głos?
    Ashy bejbi nie denerwuj się, jesteś super hot i świetny gościu, na pewno będzie dobrze <3
    buhahahahah, idealne życzenia. Ashton chyba próbuje mnie w tym rozdziale poderwać i moje Alecowe serce nie wie co zrobić, ech...
    też się nad tym zastanawiam, Michael, nic nie może być lepsze od ciebie. co ten Lucyfer
    ok, też mnie cieszy, że Cake znów się kocha, ale Muke af, więc LUCAS ZOSTAW TEN TELEFON NATYCHMIAST
    "Kotek nie lubił tego, że nie zwracałem na niego uwagi." to zdanie ... mam wielką ochotę pierdolnąć się w twarz, co ostatnio dzieje się zbyt często kiedy czytam esitf... jednocześnie MICHAEL DHGFHKJHK SŁODKI KITTEN CHCE UWAGI LUKE'A i LUCYFER SZATAN IGRAJĄCY Z MOIMI UCZUCIAMI
    *wie co zaraz się stanie, więc cieszy się do ekranu jak pedofil*
    NIE MOGĘ TEGO CZYTAĆ, UMIERAM
    TAK POSUŃCIE SIĘ... W SENSIE NO XD DALEJ NIŻ ZAZWYCZAJ
    ekhm, chciałam tylko przypomnieć o tym, jak Michael kiedyś mówił, że nie potrafi oprzeć się Luke'owi i takie tam ... więc no, Mikey nie byłabym taka pewna odnośnie tego wkładania
    "To tylko ja, kotku. Jesteś taki piękny." CZY TYLKO JA W TYM MOMENCIE PŁACZE
    tak, Luke, zamknij się, za dużo gadasz,kiedy ja tu czekam na więcej
    SIKAMSIKAMSIKAM NIE MOGĘ TA SCENA TO JEST MOJE ŻYCIE, ZARAZ ZWYMIOTUJE, ZA DUŻO EMOCJI NAJLEPSZA RZECZ NA ŚWICIE
    OFICJALNIE OGŁASZAM TO FF NAJLEPSZYM FF O MUKE'U DZIĘKUJE
    a teraz wybacz, idę pod zimny prysznic, nie chcesz wiedzieć dlaczego

    zawsze mówiłam, ze jesteś super, ps. kocham esitf

    OdpowiedzUsuń
  9. Skarbie ty nie jesteś super.
    Tylko mega hiper super!
    Rozdział jak zawsze idealny *.*

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie moge sie doczekać na następny Muke jest taki idealny *o*

    OdpowiedzUsuń
  11. o moj boze aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa
    jakbys teraz kolo mnie stala zrobilabym to 123456789764 dluzej i baaaaardzo glosno xd
    omg jezu czy tylko ja wilam sobie paznokcie w skore czytając to??????
    jezu to bylo takie asdffghjsdfghj
    aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa
    no nie moge jezujezujezujezujezujezu

    OdpowiedzUsuń