czwartek, 9 lipca 2015

30.

 Ciągnąłem za sobą moją nową walizkę, wlokąc się powoli za resztą rodziny, która jak dla mnie miała zdecydowanie zbyt szybkie tempo. Biorąc pod uwagę, że i Rose i ja wyjeżdżaliśmy, rodzice postanowili odwieźć nas na stację, skoro mieliśmy ze sobą sporo rzeczy. No może bardziej moja siostra, która oprócz walizki miała jeszcze dwie duże torby, podczas gdy ja miałem tylko plecak, który zwisał teraz przy moim boku.
 - Mike, co z tobą? - spytała mama, zerkając na mnie przez ramię. - Pośpiesz się trochę.
 Skrzywiłem się lekko, mamrocząc pod nosem z niezadowoleniem, ale zrobiłem to, czego chciała. Po chwili zatrzymali się wreszcie, po czym Rose spojrzała na mnie i uśmiechnęła się z rozbawieniem. Jej wzrok skupiony był na mojej sylwetce, gdy do nich podchodziłem, zaciskając usta w cienką linię, żeby na mojej twarzy nie pojawił się grymas bólu. Stanąłem obok mojej siostry i wypuściłem z siebie głośno powietrze, odgarniając włosy z czoła.
 - Trochę jakby... kulejesz - powiedziała Rose cicho, nachylając się w moją stronę. - Co wczoraj robiłeś?
 Wytrzeszczyłem oczy, patrząc w beton przede mną i miałem nadzieję, że nie robię się tak bardzo czerwony na twarzy, jak mi się wydawało. Rose wcale nie brzmiała, jakby poważnie zastanawiała się nad tym, co takiego robiłem, ale tak jakby doskonale zdawała sobie z tego sprawę i chciała dostać potwierdzenie z mojej strony.
 Cholera, czy naprawdę tak bardzo było to po mnie widać? Rzeczywiście mogłem iść dość dziwnie, ale nie mogłem nic na to poradzić, nie myślałem tylko, że było to aż tak oczywiste. Jednak widząc minę Rose w tym momencie, wiedziałem już, że po przyglądaniu się przez chwilę temu, w jaki sposób szedłem, można było domyślić się wszystkiego.
 - Um, naciągnąłem sobie coś w nodze - mruknąłem w końcu, rzucając jej niepewny uśmiech.
 - W nodze? - spytała i wyglądała, jakby powstrzymywała się, żeby nie wybuchnąć śmiechem. - Naprawdę?
 Pokiwałem głową, choć oboje zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że kłamałem. Mama popatrzyła na mnie nagle z poważną miną i wtrąciła:
 - Coś ci się stało? Noga cię boli?
 To był zdecydowanie jeden z bardziej upokarzających momentów mojego życia i chciałem zapaść się pod ziemię. Rose zaczęła śmiać się cicho obok mnie, za to tata spoglądał po nas z niezrozumieniem.
 - Um, tak, musiałem coś sobie naciągnąć - powtórzyłem moje kłamstwo.
 - W jaki sposób?
 Rozejrzałem się nerwowo dookoła, mając nadzieję, że mój pociąg przyjedzie jak najszybciej i będę miał wymówkę, żeby zakończyć tę rozmowę.
 - Trochę... biegałem? - powiedziałem w taki sposób, jakbym pytał ich, czy właśnie tak było.
 Tata prychnął śmiechem pod nosem, a Rose przygryzła wargę, by nie zacząć się bardziej śmiać i tylko mama uśmiechnęła się do mnie przyjaźnie, pokazując mi, że mnie rozumie.
 - Co robiłeś? - spytał tata z niedowierzaniem.
 - Rosie, to chyba twój pociąg - powiedziała mama, zabierając uwagę z mojej osoby.
 Odetchnąłem z ulgą, na co moja siostra posłała mi urażone spojrzenie, myśląc, że to z powodu jej wyjazdu. Pokręciłem głową z lekkim uśmiechem na twarzy i wyciągnąłem do niej ręce, a ona wtuliła się we mnie.
 - Zobaczymy się niedługo, tak?
 - Może - odpowiedziałem wymijająco, bo tak naprawdę nie miałem pojęcia, kiedy to będzie.
 - I musimy poważnie pogadać - powiedziała przy moim uchu, żeby rodzice nie usłyszeli. - O twoim tajemniczym chłopaku, z którym wczoraj uprawiałeś seks.
 Kaszlnąłem głośno, chcąc mieć pewność, że w razie czego ją zagłuszyłem, jeśli jednak mówiła zbyt głośno. Poklepałem ją niezręcznie po plecach, po czym szybko się odsunąłem, próbując się uśmiechnąć, ale czułem, jakbym raczej się krzywił.
 - Ta, jasne, yhym, nie ma sprawy, pogadamy później, zadzwonię do ciebie albo ty do mnie i pogadamy - wyrzuciłem z siebie na jednym wydechu, na co ona spojrzała na mnie dziwnie.
 - Rosie, pośpiesz się - przypomniał jej tata.
 Moja siostra pokiwała od razu głową, uśmiechając się do mnie ostatni raz, a później żegnając się szybko z rodzicami. Tata pomógł jej z wniesieniem rzeczy do środka, najpierw pokazując mi, żebym został na moim miejscu i z niczym jej już nie pomagał, skoro naciągnąłem sobie coś w nodze. Brzmiał bardzo ironicznie, mówiąc to.
 - Dobrze się czujesz, Mike?
 Popatrzyłem na mamę, która spoglądała na mnie ze zmartwieniem, więc szybko zapewniłem ją, że wszystko było jak w najlepszym porządku. Może miałem małe problemy z Rose, bo zaczynała zadawać mi dużo niekomfortowych dla mnie pytań, ale oprócz tego cała reszta układała się świetnie. Tym bardziej teraz, gdy wyjeżdżałem z tego miasta i miałem znowu codziennie widywać się z moimi przyjaciółmi. 
 Tata wrócił do nas i zaraz oboje pożegnali się ze mną, gdy zapewniłem ich, że nie muszą ze mną czekać. Przez chwilę zastanawiałem się, czy nie usiąść na walizce, żebym nie musiał tak ciągle stać, ale w końcu uznałem, że mogłem na tym bardziej ucierpieć niż coś z tego zyskać.
 Mówiłem Luke'owi, że nie będę mógł na następny dzień usiąść.
 Rozejrzałem się dookoła, zastanawiając się, kiedy blondyn się tutaj pojawi, ale póki co nie było go nigdzie widać. A myślałem, że to ja mam problem z pojawianiem się w miejscach na czas. Sprawdziłem mój telefon, odpisałem Ashtonowi i Gabby na wiadomości, po czym napisałem Luke'owi, że jeśli się spóźni, to nie miałem zamiaru później odbierać go ze stacji.
 Uniosłem głowę, słysząc zbliżający się pociąg, a że był to właśnie ten, na który czekałem, złapałem za rączkę mojej walizki i zrobiłem kilka kroków do przodu. Gdy maszyna się zatrzymała, wsiadłem do środka, chcąc już zająć nam miejsce w środku, a Luke nie powinien mieć problemu, żeby mnie później znaleźć.
 Położyłem walizkę na półce nad siedzeniami i ostrożnie usiadłem na miejscu zaraz przy przejściu, by móc położyć plecak przy oknie, tak żeby był dalej od ludzi. Skrzywiłem się lekko, czując minimalny ból i zanotowałem sobie w głowie, że będę musiał wypomnieć to Luke'owi.
 - Hej, Michael. Mogę z wami usiąść? - usłyszałem głos obok mnie.
 Odwróciłem głowę tak szybko, że aż zabolała mnie szyja, ale nie zbyt się tym teraz przejmowałem, bo przede mną stał Calum. Zamrugałem parę razy, nie będąc pewnym, czy dobrze widziałem, bo w ogóle nie spodziewałem się, że mógłbym go tutaj zobaczyć.
 - Co tu robisz? - spytałem głupio, zamiast odpowiedzieć na jego pytanie.
 - Będę studiował tam, gdzie ty i Luke... nie mówił ci o tym?
 Pokręciłem przecząco głową, nie musząc w ogóle się nad tym zastanawiać, bo byłem pewien, że zapamiętałbym coś takiego, gdyby o tym wspomniał. Mógł mi o tym wcześniej powiedzieć, to teraz nie zachowywałbym się, jak idiota, wpatrując się w Caluma z szokiem wypisanym na twarzy. Właściwie to niezbyt wiele dla mnie zmieniało, że i on tam będzie, ale jednocześnie czułem, jakby ta nowa informacja mnie trochę przytłaczała.
 Widząc jego oczekujące spojrzenie, odchrząknąłem cicho i może trochę zbyt wesoło powiedziałem:
 - Jasne, siadaj tutaj, to będzie świetna czterogodzinna podróż.
 Calum uśmiechnął się niepewnie, patrząc na mnie w taki sposób, jakby martwił się o mój stan psychiczny i w końcu położył swoją torbę na półce nade mną. Potarłem dłońmi twarz, spoglądając na niego kątem oka i wyobrażając już sobie, jak Luke'owi będzie odwalać za każdym razem, gdy będę w pobliżu jego kumpla.
 - Miałem jeszcze raz pożegnać się z Shay, jeśli zdążę, więc...
 Pokiwałem szybko głową i podążyłem za nim wzrokiem, patrząc jak wychodzi z przedziału. Odetchnąłem głęboko, wyciągając znowu telefon i zacząłem szybko stukać palcami po ekranie, pisząc do Gabby i informując ją o tej nowej sytuacji. Nie zdążyłem nawet odłożyć komórki, bo praktycznie od razu mi odpisała, przeżywając to wszystko jeszcze bardziej niż ja i wymyślając jakieś niestworzone scenariusze tego, co mogło się teraz wydarzyć.
 Pokręciłem głową z rozbawieniem, o dziwo dzięki temu całkowicie się uspokajając i postanowiłem, póki co jej nie odpisać. Spojrzałem w stronę okna, mrużąc oczy i patrząc na ludzi, których mogłem dostrzec z mojego miejsca. Gdzie do cholery podziewał się ten idiota, Lucyfer? Miałem nadzieję, że był już w środku pociągu i po prostu mnie szukał, bo jeśli dalej go tu nie było, to nie było już szans, żeby zdążył. Nie bardzo podobała mi się wizja czterech godzin spędzonych tylko z Calumem.
 Oczywiście, że wokół siedziało pełno ludzi, ale to niewiele zmieniało. Zacząłem szukać w plecaku słuchawek, żeby móc słuchać muzyki przez całą drogę, jeśli Luke naprawdę by się zaraz tutaj nie pojawił.
 - Jesteś cholernie seksowny. - usłyszałem cichy głos zaraz przy moim uchu i mogłem poczuć usta ocierające się o jego płatek. - Chętnie poznałbym cię o wieeeele lepiej. - zacisnąłem usta w cienką linię, zdając sobie sprawę z tego, co ma na myśli przez te słowa. - Mogę się do ciebie przysiąść?
 Jego palce przesunęły się lekko po moim ramieniu, a ja nie odwracając się w jego stronę, odpowiedziałem:
 - Myślę, że mój chłopak miałby coś przeciwko temu.
 Spojrzałem w bok, patrząc, jak bez najmniejszego problemu podnosi swoją walizkę i kładzie ją do góry, a później popycha mnie delikatnie na bok, tak żebym przesunął się pod okno. Zabrałem plecak z siedzenia i położyłem go na podłodze, a Luke przerzucił mi rękę przez ramiona, przyciągając mnie bardziej do siebie i uśmiechając się głupkowato.
 - O dziwo, nie jesteś pierwszą osobą, która chciała ze mną usiąść - powiedziałem, na co on uniósł brwi z zaciekawieniem.
 - Tak? - mruknął. - Mam nadzieję, że odpowiedziałeś w ten sam sposób co mi przed chwilą.
 Spojrzałem na niego z niedowierzaniem, dziwiąc się, że nie połączył jeszcze wszystkiego w całość i wolno odpowiedziałem:
 - Calum, to był Calum.
 Na jego twarzy pojawił się wyraz zrozumienia i rozejrzał się dookoła, jakby myślał, że jego przyjaciel nagle skądś wyjdzie. Właściwie pociąg powoli zaczynał już jechać, więc rzeczywiście Calum powinien zaraz tu wrócić.
 Nie miałem zamiaru teraz sprzeczać się z Lukiem o tę sprawę i czepiać się tego, że nic mi wcześniej o tym nie powiedział. Wolałbym, żeby to zrobił, ale najwidoczniej uznał, że to coś, co nie zainteresuje mnie w żaden sposób. Pochyliłem się bardziej w jego stronę, opierając o niego głowę i układając się wygodnie, a on w końcu powiedział:
 - Mam nadzieję, że i tak odpowiedziałeś mu w ten sam sposób.

*

 Szedłem korytarzem z rękoma założonymi na pierś, starając się utrzymać szybkie tempo, żeby Luke i Calum pozostawali w tyle, ale nie do końca mi to wychodziło przez to, że trochę kulałem. Byłem cholernie zmęczony po tych czterech godzinach, mając już po dziurki w nosie zachowania Luke'a. Gdy tylko znajdę się moim pokoju, a on wniesie tam moją walizkę, miałem zamiar zamknąć mu drzwi przed nosem.
 Przez prawie całą podróż tutaj Luke zachowywał się jak zazdrosny idiota, mimo tego że pogodził się z Calumem i powiedział, że nie miał już mu za złe tego, że się ze mną całował. Teraz szli za mną i rozmawiali ze sobą, jak gdyby nic się nie stało i wyglądało na to, że tylko ja widziałem problem w tej całej sytuacji.
 - Czemu on tak śmiesznie chodzi? - usłyszałem za sobą cichy głos Caluma, który pewnie chciał spytać o to Luke'a dyskretnie, ale w ogóle mu się to nie udało.
 Spojrzałem na nich przez ramię, od razu trafiając wzrokiem na spojrzenie Luke'a, który uśmiechnął się pod nosem, a później spojrzał na Caluma, znacząco ruszając brwiami. On przez chwilę wyglądał na mocno zdezorientowanego, ale chyba w końcu zrozumiał, o co mu chodziło, bo odepchnął go lekko od siebie, robiąc zdegustowaną minę.
 Westchnąłem głośno i zacząłem sprawdzać numery na drzwiach, szukając tych do mojego nowego pokoju. Nie udało mi się dostać tego samego, w którym byłem roku temu, ale za to zgodzili się przydzielić mnie znowu z Aleciem.
 Wreszcie zauważyłem numerek, którego cały czas wyszukiwałem wzrokiem i od razu otworzyłem drzwi, wchodząc do środka bez zbędnego pukania. Alec siedział już na jednym z łóżek i nawet nie podniósł głowy znad swojego laptopa. Tak jak się domyślałem, Gabby też tutaj była, a na dodatek rozłożyła się na moim łóżku i spojrzała w naszą stronę, słysząc jak weszliśmy do pokoju.
 - Mike! - pisnęła, zrywając się z materaca.
 Zrzuciłem szybko plecak z ramienia i wyciągnąłem ręce w jej stronę, po czym zamknąłem oczy, odchylając głowę na bok, jakbym oczekiwał mocnego zderzenia. Gabby wpadła na mnie, wieszając mi się na szyi i prawie zwalając mnie przy tym z nóg.
 - Tak, ja też się za tobą stęskniłem - powiedziałem, obejmując ją mocno ramionami.
 Spojrzałem na Aleca, który kiwnął do mnie głową, uśmiechając się wesoło, a później jego spojrzenie skierowało się na Luke'a i Caluma, którzy stali za mną.
 - Czy to jest koleś, z którym się całowałeś?
 Zakląłem w myślach, słysząc pytanie Aleca i zgromiłem go wzrokiem, chcąc mu przekazać, że nie powinien był tego robić. Gabby od razu uniosła głowę i spojrzała nad moim ramieniem w tamtą stronę, jakby dopiero teraz sobie przypomniała, że przecież pisałem wcześniej, że Calum też tu będzie.
 - Um, tak, to ja - odpowiedział niepewnie Calum.
 Stałem do nich plecami, więc nie mogłem widzieć teraz twarzy Luke'a, ale nie trzeba było być geniuszem, żeby wiedzieć, że krzywi się z niezadowoleniem. Ścisnąłem jeszcze raz Gabby, po czym ściągnąłem z siebie jej ręce i wpakowałem się na łóżko Aleca, żeby teraz to jego wyściskać.
 - Zająłeś lepsze łóżko - powiedziałem, rozglądając się po pokoju. - Zamień się ze mną.
 - Spierdalaj, trzeba było przyjechać wcześniej - odpowiedział Alec, popychając mnie lekko.
 Wysunąłem do przodu dolną wargę i spojrzałem na niego wielkimi oczami, zaciskając mocniej ręce wokół niego. Praktycznie na nim leżałem, ale Alec niewiele sobie z tego robił, zamiast tego wrócił do gry, którą miał włączoną na swoim laptopie. Nie miałem już nawet siły się teraz podnieść.
 - Michael, miałeś pomóc nam znaleźć nasz pokój - przypomniał mi Luke, kładąc moją walizkę obok wolnego łóżka.
 Mruknąłem tylko w odpowiedzi, nie mając zamiaru nigdzie się ruszać i zamiast tego z wielkim zainteresowaniem zacząłem przyglądać się temu, co robił Alec w grze.
 - Macie razem pokój? - spytała Gabby. - Mogę was tam zaprowadzić, jak będę wracać do siebie.
 Tak, to był bardzo dobry pomysł, a przy tym ja nie będę musiał się męczyć przy chodzeniu. 
 - Dzięki - odpowiedział jej Calum.
Spojrzałem na tę trójkę, chcąc sprawdzić, co dokładnie robili. Calum rozglądał się z zaciekawieniem po pokoju, pewnie zastanawiając się, czy jego będzie wyglądał identycznie. Gabby znowu usiadła na moim łóżku, a wielki uśmiech ani na chwilę nie schodził z jej twarzy, tak bardzo cieszyła się, że znowu jesteśmy wszyscy razem. Za to Luke wpatrywał się we mnie oczekująco, chcąc, żebym jednak się podniósł i z nim poszedł, tak jak powiedziałem, że zrobię.
 - Boli mnie tyłek - powiedziałem do niego, żeby zrozumiał, że mam dobrą wymówkę.
 Nie pomyślałem jednak do końca o tym, że oprócz niego przecież słyszy mnie cała reszta i bardzo możliwe, że zrozumieją, z jakiego powodu byłem obolały. Alec zaczął się śmiać, aż jego ciało zatrzęsło się pod moim, więc podniosłem się do pozycji siedzącej, odsuwając się trochę od niego.
 Gabby wytrzeszczyła na mnie oczy, a później kilka razy otworzyła i zamknęła usta, jakby nie była pewna, co powiedzieć, po czym w końcu pisnęła cicho z podekscytowaniem. Schowałem twarz w dłoniach, kręcąc energicznie głową i myśląc o tym, że może lepiej było jednak, gdy byłem w domu.
 - Kiedy?! - spytała w końcu Gabby. - Gdzie? Proszę o najwięcej szczegółów.
 Jęknąłem z niezadowoleniem, rozsuwając trochę palce, tak żeby na nich spojrzeć. Calum wyglądał raczej na zakłopotanego, jakby nie bardzo chciał tego słuchać, Alec na cholernie rozbawionego, a Gabby praktycznie skakała na swoim miejscu.
 - Muszę iść zaprowadzić Luke'a do pokoju - powiedziałem, podnosząc się niezgrabnie z łóżka. - Odprowadzisz zaraz Caluma, prawda Gabby? Mhm, dzięki.
 Luke przygryzał mocno wargę, żeby samemu nie zacząć się śmiać i nie mogłem zrozumieć, dlaczego według niego było to takie zabawne, gdy ja umierałem z upokorzenia. Ta rozmowa dotyczyła przecież też jego.
 Złapałem jego rękę, splatając nasze palce razem i zacząłem ciągnąć go w stronę drzwi. Luke pożegnał się szybko z wszystkimi, złapał za rączkę swojej walizki i nie protestując, poszedł za mną. Odetchnąłem z ulgą, gdy znaleźliśmy się na korytarzu, a jakaś dziewczyna przechodząca obok prawie się na nas zatoczyła. Niektórzy naprawdę szybko zaczynali tu imprezować.
 - Myślałem, że tak bardzo boli cię tyłek, że nie możesz ze mną pójść - powiedział Luke, spoglądając na mnie z rozbawieniem.
 - Och, zamknij się - burknąłem z niezadowoleniem i wolno zacząłem iść korytarzem, wciąż trzymając jego dłoń. - Teraz Gabby nie da mi spokoju i ciągle będzie mnie pytać o szczegóły.
 - Lubię ją - skomentował Luke i zaśmiał się cicho.
 Zmarszczyłem brwi na jego słowa, bo nie rozumiałem, co akurat w tym konkretnym jej zachowaniu było takiego, że mógłby ją przez to bardziej polubić. Przysunąłem się do niego bliżej, żeby przypadkiem na nikogo nie wpaść, biorąc pod uwagę, jak dużo osób było teraz na korytarzu.
 - Bo chce wiedzieć wszystko o tym, jak uprawialiśmy seks? - spytałem, ściszając głos i patrząc na niego jak na idiotę.
 - Nie - odpowiedział i pokręcił głową. - Bo jest tak bardzo podekscytowana naszym związkiem, zachowuje się, jakbyśmy byli najlepszą parą na świecie.
 Kiwnąłem lekko głową, bo to akurat była prawda, Gabby cieszyła się z tego wszystkiego nawet bardziej niż ja. Spytałem Luke'a o numer jego pokoju i okazało się, że musieliśmy wejść piętro wyżej, co było dla mnie prawdziwą męką, a on niestety tym razem nie mógł mnie ponieść na plecach, bo niósł swoją walizkę.
 - Wyobraź sobie, jak bardzo będzie płakać, jeśli kiedyś się rozstaniemy - dodałem, nawiązując do tematu Gabby.
 Luke zatrzymał się nagle, przez co pociągnął mnie za rękę, więc zrobiłem krok do tyłu i stanąłem przed nim, spoglądając na niego pytająco.
 - Gabby nie będzie płakać - zaczął, kładąc dłoń na moim policzku i nachylając się w moją stronę. - Bo się nie rozstaniemy, kotku.
 Patrzyłem na niego przez chwilę, nie będąc pewnym, co mam na to odpowiedzieć. Oczywiście, że nie chciałem się z nim rozstawać, ale nie miałem pojęcia, co zdarzy się w przyszłości. Mogłem wyliczyć sobie w głowie kilka dobrych powodów, przez które moglibyśmy zerwać.
 - Mam taką nadzieję - powiedziałem w końcu, całując go szybko w usta.
 Luke westchnął głośno i zaczął z powrotem iść, a ja przyglądałem się mu przez chwilę w ciszy, starając się wyczytać coś z jego twarzy. Normalnie powiedziałby coś takiego, że zmieniłby moje zdanie, upewniłby mnie w tym, co on właśnie powiedział i sprawiłby, że przestanę mieć wątpliwości w tej kwestii.
 Ale teraz wyglądał na zamyślonego i miałem wrażenie, że myślał o wszystkim tym, nad czym przed chwilą i ja się zastanawiałem. Mimo wszystko musiał zdawać sobie sprawę z tego, że była możliwość, że to wszystko mogło się łatwo rozsypać. Dlatego, żeby zmienić trochę tę ponurą atmosferę, którą spowodowałem, rzuciłem:
 - Z powrotem do mojego pokoju musisz mnie zanieść, bo mój tyłek nie wytrzyma więcej chodzenia.

*

czuję, że to najgorszy rozdział w tym ff, ugh...

#esitf

12 komentarzy:

  1. Wyje z tego rozdziału, help
    Dusze sie

    OdpowiedzUsuń
  2. Awww :) uwielbiam go takiego skrępowanego :) czekam na nastepny i mam nadzieje ze ich związek przetrwa wszystko :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Rany, śmieje się jak nigdy XD

    OdpowiedzUsuń
  4. Hahah, nieźle... Zawstydzony Michael jest djsjhxnxidis :) super rozdział! czekam na ciąg dalszy, powodzenia w pisaniu! Jesteś najlepsza! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. ojjj biedny, nie może chodzić po wczoraj. wiem, że nie powinno mnie to cieszyć, ale tak jest hahah...
    więc to teraz nazywa się noga? w sumie też 4 litery
    tak te niezręczne momenty rodzinne, rozumiem to i jednocześnie śmieje się w chuj XD mama taka zmartwiona
    ok, ojciec Michaela to ja. byłam równie rozbawiona, kiedy usłyszałam o bieganiu
    ps. jakoś lubię tą rodzinę, idk są super XD
    taaaa, lepiej nie siadaj Michael... (akcja z dzisiaj - rower XD)
    CALUM BEJBI CIESZĘ SIĘ TĘSKNIŁAM SIADAJ NIE KRĘPUJ SIĘ KOCHANIE
    chyba za bardzo go kocham... ale naprawdę tęskniłam (nawet jeśli niedawno był w rozdziale)
    "wyobrażając już sobie, jak Luke'owi będzie odwalać za każdym razem, gdy będę w pobliżu jego kumpla." ekhm, liczę na to ... Lucyfer nie zawiedź mnie
    WOAH WOAH co tu się dzieje. gdzie jest do cholery luke kiedy jest potrzebny?!?!!?!?
    chciałam napisać: łapy precz bezimienny palancie, bo zrzygam ci się na twarz, ale doczytałam że to był Luke, choć z początku pomyślałam, że to jakiś frajer się chce dosiąść XD buhahahahhaha sikam nie ważne
    "Mam nadzieję, że i tak odpowiedziałeś mu w ten sam sposób." oMG DKJKDKLDKJH to jest to co ja kocham

    mwehehe, zazdrosny idiota to najlepsza wersja Lucyfera
    tak, Michael tylko ty widzisz w tym problem. jak dla mnie jest perfekcyjnie
    yaaaaas, moje bejbiki. miałam nadzieje że pojawią się w tym rozdziale
    "Czy to jest koleś, z którym się całowałeś?" ahahahha, cicho bo Luke zaraz zapierdoli swojego best frienda
    omg czy to źle że zaczęłam shippować Michaela i Aleca? ta scenka była taka cute, że mam ochotę piszczeć
    nie ma większej fangirl od Gabby (i mnie), sorka
    taaa, może Luke nie czuje się upokorzony, bo to nie jego boli dupa? XD
    "Bo jest tak bardzo podekscytowana naszym związkiem, zachowuje się, jakbyśmy byli najlepszą parą na świecie." po pierwsze - bo to prawda. po drugie - więc mnie też musisz lubić, bo Gabby to ja, ja to Gabby
    "Gabby nie będzie płakać .Bo się nie rozstaniemy, kotku." FMLFML ZARAZ SIĘ POSIKAM TO JEST TAWIE ASJHJASGSH I AWWW I INNNE NIEOKRESLONE DŹWIĘKI
    i zgadzam sie, ten związek musi trwać wiecznie
    buhahaha, końcówka najlepsza

    sama jesteś najgorszym rozdziałem tego ff.... :/ (czujesz co zrobiłamXD) mi się podobał, nie marudź pałko

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czekałam na Twój komentarz :) Jesteś niesamowita :D

      Usuń
    2. jezu no znowu to samo co ja bym chciala powiedziec xd
      ale sie przyczepie co do tego ze nie ma wiekszej fangirl od Gabby i ciebie xd na a ja?! xd tak strasznie leje z aleca i jejku kocham ich wszystkich hahahha
      "Gabby nie będzie płakać .Bo się nie rozstaniemy, kotku." i to ja tak samo przezylam aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaawwwwwwww

      Usuń
  6. Zażenowany Michael jest najlepszy :) i podejrzliwi rodzice biedny on.
    No cóż Lucyfer widać, że odwaliłeś kawał dobrej roboty :D
    Wyjechali na studia, a biedna Rose wciąż żyje w nieświadomości... ale może lepiej jej nie mówmy o tym wszystkim?
    Calum i jego "Czemu on tak śmiesznie chodzi" mnie rozwaliło huehue I mała, zadowolona z siebie pipka, Lucyfer. Ten rozdział był cudowny nie rozumiem czemu pod nim znalazła się notka, że najgorszy. Chyba chciałaś to wstawić komuś innemu jako komentarz xD
    Czekam na kolejne rozdziały :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Czy tylko ja popłakałam i prawie posikałam się ze śmiechu, a jednocześnie ze wzruszenia przy tym rozdziale? 😍
    Perf 👌
    Jeden z najlepszych rozdziałów ✨
    Ściskam i naprawdę nie mogę się doczekać następnego (bardziej niż kiedykolwiek, taka jesteś zajebista w pisaniu)
    Caroline xx

    OdpowiedzUsuń
  8. Znalazłam niedawno. W nocy przeczytałam cały. Kocham, kocham, kocham <3 Najlepsze ff jakie w życiu czytałam. Rozdział świetny, Michael jak zawsze słodki i zajebisty jak zawsze Lukey. To, że sikam ze śmiechu to może pomińmy xD Czekam z niecierpliwością na nn, bo się zakochałam <3 Cudny.

    OdpowiedzUsuń
  9. Fajny rozdział nie mogę się doczekać nastepnego :*
    /A

    OdpowiedzUsuń
  10. "Gabby wytrzeszczyła na mnie oczy, a później kilka razy otworzyła i zamknęła usta, jakby nie była pewna, co powiedzieć, po czym w końcu pisnęła cicho z podekscytowaniem. Schowałem twarz w dłoniach, kręcąc energicznie głową i myśląc o tym, że może lepiej było jednak, gdy byłem w domu.
    - Kiedy?! - spytała w końcu Gabby. - Gdzie? Proszę o najwięcej szczegółów.
    Jęknąłem z niezadowoleniem, rozsuwając trochę palce, tak żeby na nich spojrzeć. Calum wyglądał raczej na zakłopotanego, jakby nie bardzo chciał tego słuchać, Alec na cholernie rozbawionego, a Gabby praktycznie skakała na swoim miejscu."
    czy tylko ja sikam hahahahhahhahah
    alec ju ar maj best friend
    i lov ju i wgle
    kurwa mac tak sie leje z tej dupci jego i nawet do mamy przezywalam przed chwila a ona do mnie "co ty dziecko czytasz?" hahahhaha a ja "no ale oni sie ruchali i go pupcia boli" boze stap xd moja mama nie musiala tego wiedziec hahhahhaha
    okok ide dalej czytac hahhahaha

    OdpowiedzUsuń