czwartek, 2 lipca 2015

28.

 Oparłem brodę na dłoniach, które miałem położone na stole i z zamyśleniem patrzyłem przed siebie, myśląc o tym, jak blisko było już do końca wakacji i wyjazdu na studia. Nie mogłem się już doczekać, aż znowu będę widział Aleca i Gabby dzień w dzień.
 I Luke'a prawdopodobnie też.
 Gdy rano się obudziłem, przez chwilę nie mogłem skojarzyć, co stało się wcześniejszego dnia. Czułem okropny ból głowy i nie miałem pojęcia, jakim cudem trafiłem do domu, a tym bardziej jak dałem radę ściągnąć ubrania. Dopiero po przeczytaniu SMSa od Luke'a, powoli zaczynałem przypominać sobie wszystko. To jak niósł mnie na plecach do domu i pomógł mi później w środku, i to jak prawie wygadałem się Rose z mojego związku z nim.
 Tak mało brakowało, żebym wszystko spierdolił. Było za wcześnie, żeby mogła się o tym dowiedzieć, a na pewno nie w taki sposób. Zasługiwała przynajmniej na tyle, żebym powiedział jej to w normalnych okolicznościach, a nie siedząc na podłodze i przytulając się do jej nóg, bo tak bardzo byłem pijany.
 Zastanawiałem się, czy Luke wiedział o tym, co prawie zrobiłem. Jeśli dobrze pamiętałem, Calum usłyszał część tej rozmowy i to było dość prawdopodobne, że mu o tym opowiedział. Luke pewnie nie przejąłby się zbytnio, gdyby Rose się dowiedziała już teraz, nie robiłoby mu to zbytniej różnicy.
 Nie miałem tylko pojęcia, jak teraz wytłumaczyć mojej siostrze całą tę sprawę. Na pewno będzie mnie pytała, co takiego chciałem jej powiedzieć, a nie mogłem wyznać jej prawdy. Jeszcze nie teraz. Może mogłem starać się unikać jej do czasu mojego wyjazdu i liczyć na to, że później zapomni o całej sytuacji.
 - Jak twoja dziewczyna?
 Uniosłem wzrok na mamę, która przez cały ten czas stała przy blacie i robiła coś na obiad. Myślałem, że była tak zajęta, że nawet nie zwracała na mnie uwagi, ale teraz zauważyłem, jak patrzyła na mnie z zaciekawieniem. Przez moment nie rozumiałem w ogóle, o czym do mnie mówi, póki nie przypomniałem sobie sytuacji sprzed kilku dni, gdy prawie przyłapała mnie z Lukiem. I pomyślała, że byłem wtedy z jakąś dziewczyną, a ja jej nie poprawiłem, zamiast tego pozwoliłem jej myśleć, że miała rację.
 - Mówiłem ci, to nic poważnego - powiedziałem niepewnie.
 Widząc jej minę, podejrzewałem, że nie za bardzo mi uwierzyła. To chyba znaczyło, że musiałem powoli się stąd wycofać i ukryć w moim pokoju albo najlepiej wyjść z domu i pojechać do Luke'a. W końcu musiałem z nim porozmawiać, choć nie do końca chciałem to zrobić.
 - Ostatnio często nie ma cię w domu.
 - Bo wychodzę z Ashtonem albo moimi znajomymi z liceum...
 - Mikey, ledwo co rozmawiasz ze swoimi znajomymi z liceum - odpowiedziała na to, kręcąc lekko głową.
 To była prawda, ale nie wiedziałem, że ona zdaje sobie z tego sprawę. Zacisnąłem usta w cienką linię i otarłem dłonie o spodnie, próbując szybko wymyślić coś, co nie sprawi mi tylko więcej problemów.
 - Ok, może... może spotykam się z tą dziewczyną. - prawie skrzywiłem się na ostatnie słowo, ale powstrzymałem się, wiedząc, że mama mnie obserwuje. - Ale nie wydaję mi się, żeby wyszło z tego coś poważnego.
 - Dlaczego? - spytała lekko zmartwionym głosem.
 Czułem się naprawdę okropnie, bo przejmowała się tą zmyśloną sytuacją, ale musiałem się jakoś z tego wyplątać, nie zdradzając przy tym mojego sekretu.
 - Bo wracam na studia, a ona jedzie na uczelnię praktycznie na drugi koniec kraju - wymamrotałem pod nosem, unikając patrzenia mamie w oczy. - Związek na odległość nie jest dla mnie.
 Mama pokiwała wolno głową, obdarzając mnie współczującym spojrzeniem, a ja uśmiechnąłem się do niej nieznacznie, chcąc pokazać jej, że wszystko było ze mną w porządku.
 - Rozumiem - powiedziała w końcu, odwracając się z powrotem w stronę garnków. - Nie przejmuj się, na pewno znajdziesz sobie inną, miłą dziewczynę i może akurat będzie nawet z twojego akademika.
 Nie wiedziałem, czy powinienem zacząć się śmiać czy płakać, słysząc to. To nigdy się nie wydarzy, ale była dość blisko, bo mój chłopak miał być w tym samym akademiku. Nie mogłem jeszcze powiedzieć jej o Luke'u, ale przez krótką chwilę zacząłem myśleć o tym, czy nie wyznać jej, że jestem gejem. Zanim jednak zdążyłem trochę bardziej rozważyć tę opcję, usłyszałem głos mojej siostry.
 - Inną, miłą dziewczynę? - powtórzyła, wchodząc do kuchni. - Inną niż kto?
 Na jej twarzy znajdował się rozbawiony uśmiech, bo doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że żadne dziewczyny mnie nie interesują. Osunąłem się bardziej na moim miejscu i zacząłem żałować, że wcześniej stąd nie uciekłem, tak jak chciałem to zrobić. Teraz była tutaj jeszcze Rose i cała ta sytuacja nie mogła być już gorsza.
 - Mikey umawia się z jakąś tajemniczą dziewczyną - powiedziała mama, patrząc w jej stronę.
 Rose od razu spojrzała na mnie, przygryzając mocno wargę, żeby się nie zaśmiać, a ja zacząłem kręcić energicznie głową, przekazując jej, żeby nic nie mówiła.
 - Naprawdę? - spytała Rose. - To dziwne, nic mi o tym nie mówił.
 - Wow, popatrzcie jak już późno - powiedziałem i wstałem szybko z mojego miejsca. - Jestem spóźniony na... na um tą bardzo ważną rzecz.
 - Z tą dziewczyną? - spytała Rose, ruszając znacząco brwiami.
 - Nie, nie - zaprzeczyłem od razu. - Ashton chciał, żebym mu z czymś pomógł, ta, chodzi o niego.
 Uśmiechnąłem się do nich nerwowo i chciałem już wyjść z kuchni, ale zatrzymałem się w pół kroku, gdy mama powiedziała:
 - Nie zjesz obiadu? Czekałeś tu od pół godziny, aż skończę robić jedzenie.
 - Już nie jestem głodny, zjem później.
 Machnąłem do niej ręką na pożegnanie, po czym wyszedłem z kuchni i zacząłem zakładać moje znoszone buty. Jeśli liczyłem na to, że uda mi się wyjść z domu bez rozmowy z moją siostrą, to byłem naprawdę głupi.
 - Mikey - szepnęła, przechodząc do przedpokoju i patrząc na mnie z podekscytowaniem. - Umawiasz się z jakimś kolesiem, tak? Dlaczego mi nic nie mówiłeś?
 Parę razy otworzyłem i zamknąłem usta, wpatrując się w nią z szokiem. Z jakiegoś powodu nawet nie pomyślałem o tym, że tak dobrze wszystko skojarzy i tym sposobem będzie wiedziała już prawie wszystko. Oprócz tego o jakiego chłopaka dokładnie chodziło.
 - Um, ja...
 - Kto to jest? Jak długo się znacie?
 Rose wyglądała na tak bardzo szczęśliwą, wiedząc, że się z kimś umawiam i nie mogłem sobie nawet wyobrazić, jak bardzo byłaby zdruzgotana, gdyby znała całą prawdę. Zwilżyłem usta językiem i spuściłem wzrok na moje palce, szybko kończąc zawiązywać sznurówki.
 I znowu wracaliśmy do tego momentu, gdy czułem się jak najgorsza osoba na świecie.
 - Nie znasz go, Rose.
 - Może znam, no powiedz, jak ma na imię?
 Zawsze mówiliśmy sobie praktycznie wszystko, więc moje zachowanie w tym momencie musiało być dla niej naprawdę dziwne. Czemu miałbym nie chcieć zdradzić jej, jak nazywa się ten koleś...
 Wyprostowałem się i poklepałem po kieszeni, w której miałem telefon, udając, że właśnie poczułem wibrację.
 - Ashton już do mnie dzwoni, muszę się pośpieszyć.
 Na dźwięk jego imienia, Rose przygryzła nerwowo wargę i spojrzała na mnie niepewnie.
 - Rozmawiałam z nim wczoraj na imprezie - powiedziała, a ja choć ponoć się śpieszyłem, wytrzeszczyłem na nią oczy i pokazałem jej, żeby kontynuowała. - Wyjaśniliśmy sobie wszystko i dogadaliśmy się, że gdy przyjadę tu na jakiś weekend, a nic się zbytnio nie zmieni, to może pójdziemy na randkę.
 Uśmiechnąłem się szeroko i podszedłem bliżej niej, po czym zgarnąłem ją w moje ramiona, ściskając mocno. To była naprawdę wspaniała wiadomość, właśnie na to liczyłem cały czas i na szczęście w końcu zaczynało się między nimi układać.
 Wcześniej zaczynałem myśleć, że wszystko zepsułem, mówiąc Rose, że podoba się Ashtonowi, ale okazało się jednak, że pomogłem im w ten sposób. Gdybym nic nie powiedział, pewnie nigdy nie doszłoby między nimi do tej rozmowy.
 - To świetnie, Rose, wow, cholernie się cieszę - powiedziałem, gdy się od niej odsunąłem.
 - Zobaczymy, co z tego wyjdzie - odpowiedziała, wzruszając ramionami.
 - Będzie dobrze, zobaczysz - zapewniłem ją i zrobiłem parę kroków w stronę drzwi. - A teraz serio muszę już iść.
 Rose pokiwała lekko głową i starała się zrobić surową minę, a później pokazała na mnie palcem, mówiąc:
 - Pogadamy później, nie wykręcisz się z tego, jasne?
 Cholera, nie chciałem musieć teraz wymyślać jeszcze fałszywego chłopaka. Uśmiechnąłem się do niej z wymuszeniem, po czym szybko wyszedłem z domu i westchnąłem głośno. Nigdy wcześniej nie kłamałem tak dużo, jak ostatnio musiałem to robić. Postanowiłem się tym jednak teraz nie zamęczać i przez prawie całą drogę do Luke'a myślałem o tym, jak wspaniałe to było, że Ashton i Rose się dogadali.
 W końcu wszystko powoli się ułoży, tym razem naprawdę czułem, że tak będzie.

*

 Luke pociągnął mnie za rękę, tak żebym wszedł szybko do środka, przy czym prawie potknąłem się o próg. Spojrzałem na niego z niezadowoleniem, ale on przyłożył palec do swoich ust, pokazując mi, żebym nic nie mówił. Nie miałem pojęcia, co on do cholery robił.
 Ściągnąłem buty, a on znowu zaczął ciągnąć mnie za rękę, szybko idąc w stronę schodów. Zmarszczyłem brwi ze zdezorientowaniem, zastanawiając się, o co mu chodziło, ale wtedy usłyszałem głos jego mamy i oboje się zatrzymaliśmy. Luke od razu wypuścił moją dłoń, dla pewności robiąc jeszcze parę kroków w bok, żeby się ode mnie odsunąć.
 - Nie wiedziałam, że ktoś do ciebie przyjdzie. Pamiętam cię, jesteś bratem Rose, prawda?
 Odwróciłem się bardziej w jej stronę i uśmiechnąłem nieznacznie, kiwając głową.
 - Michael - przedstawiłem się, a na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
 - To z tobą Luke ciągle zamyka się w pokoju? - spytała wesołym głosem.
 - Mamooo! - jęknął Luke z niezadowoleniem.
 Odchrząknąłem cicho, przerzucając wagę mojego ciała z jednej nogi na drugą i modląc się o to, by moje policzki nie były teraz tak bardzo czerwone, jak mi się wydawało. Czy ona próbowała zasugerować coś przez to pytanie czy byłem po prostu już za bardzo na wszystko wyczulony?
 - Co? Chcę porozmawiać trochę z twoim znajomym, którego zawsze tak przede mną ukrywasz - wytłumaczyła z rozbawieniem.
 - Może mam powód, dla którego go ukrywam - opowiedział na to Luke, patrząc na nią znacząco.
 Zakrztusiłem się na to własną śliną i zacząłem cicho kaszleć, a ich dwójka posłała mi dziwne spojrzenia. Jeśli Luke'owi w tym momencie nie chodziło o fakt, że nie chciał powiedzieć rodzicom, że chodzi z chłopakiem, to nie miałem pojęcia, co niby innego chciał przez to przekazać.
 - Tak? Jaki to powód? - spytała i uniosła wysoko brwi.
 - Boję się, że polubi cię bardziej ode mnie i później będzie ciągle przesiadywał z tobą w kuchni - wytłumaczył i o dziwo brzmiał dość poważnie, mówiąc to.
 Wow, ok, myślałem, że ta rozmowa idzie w zupełnie innym kierunku. Spojrzałem na niego ze zdziwieniem, a ona zauważając to, dodał:
 - Calum i Ashton często tak robią.
 Zaśmiałem się na to lekko, a Luke przewrócił oczami, ale uśmiechnął się pod nosem. Jego mama też wyglądała na rozbawioną, choć próbowała to ukryć.
 - Ok, ok, już sobie idę - powiedziała, unosząc ręce w obronnym geście. - Dobrze było cię znowu widzieć, słonko.
 Uśmiechnąłem się do niej i odpowiedziałem, że ją też, a gdy poszła do salonu, Luke znowu złapał mnie za rękę, ciągnąc w stronę swojego pokoju. Gdy już się tam znaleźliśmy, usiadł na łóżku i przyciągnął do siebie laptopa, który leżał obok.
 - Chyba lubię twoją mamę bardziej od ciebie - zażartowałem, siadając na materacu.
 - Nie zdziwiłbym się, jakby tak było - skomentował, ale nie brzmiało to, jakby żartował. - Właściwie to nie wiem, czy w ogóle mnie lubisz.
 Wstrzymałem na chwilę oddech, patrząc na niego szeroko otwartymi z zaskoczenia oczami, ale on miał wzrok utkwiony w ekranie laptopa i nie zwracał na mnie uwagi. Wydawało mi się, że doskonale wiedziałem, do czego w tym momencie nawiązywał.
 Przysunąłem się do niego bardziej i dotknąłem lekko palcami jego odkrytego kolana, na co nie zareagował w żaden sposób. Zachowywał się zupełnie inaczej niż jeszcze wczoraj, gdy widzieliśmy się na imprezie. Pewnie musiał stwierdzić wtedy, że nie było sensu urządzać mi jakieś sceny, gdy byłem pijany, a zamiast tego zadbał o to, żebym trafił do domu.
 Ale teraz widać było, że jednak dręczyła go ta sprawa, co całkowicie rozumiałem. Na jego miejscu pewnie nie chciałbym więcej ze mną rozmawiać.
 - Przepraszam - powiedziałem, a on wreszcie na mnie spojrzał.
 - Za to, że bolą mnie teraz plecy, bo niosłem cię taki kawał?
 Musiałem wyglądać na naprawdę zdezorientowanego, gdy to powiedział, bo zaraz dodał:
 - Ok, po twojej minie widzę, że chodziło o coś całkiem innego.
 - Taa - mruknąłem i marszcząc nieznacznie brwi, spytałem: - Mówiłeś prawdę z tymi plecami?
 Luke machnął lekceważąco ręką, a później oparł się dłońmi o materac za plecami, odchylając się trochę do tyłu. Tak bardzo rozkojarzył mnie tym, co powiedział, że przez chwilę jeszcze nie odezwałem się ani słowem, choć on czekał, aż wyjaśnię, o co mi chodziło.
 Tak dużo razy wyobrażałem sobie tę rozmowę, ale teraz nie pamiętałem już nic z tego, co planowałem mu powiedzieć. Luke zawsze działał na mnie w ten sposób.
 - Nie jestem pewien, za co dokładnie powinienem cię przeprosić... - zacząłem cicho, czując na sobie jego uważny wzrok. - Wiem, że moja odpowiedź na twoje wyznanie była naprawdę beznadziejna, ale spanikowałem i nie wiedziałem, jak mam się zachować. Teraz wiem, że mogłem zrobić coś zupełnie innego, ale wtedy byłem za bardzo w szoku, żeby myśleć logicznie, więc... myślę, że za to głównie cię przepraszam. Za moją gównianą reakcję.
 Luke uśmiechnął się nieznacznie, a ja od razu poczułem się trochę lepiej, gdy to zobaczyłem. Ale musiałem wytłumaczyć mu się jeszcze dokładniej, tak jak Gabby poradziła mi, żebym zrobił. Widziałem, jak Luke otwierał już usta, ale zanim mógł coś powiedzieć, dodałem:
 - I przepraszam, że nie czuję jeszcze tego samego. Naprawdę mi na tobie zależy, wiem, że może nie mówię o tym praktycznie nigdy, ale tak właśnie jest. Jesteś dla mnie cholernie ważny, ale chyba potrzebuję trochę więcej czasu, żeby powiedzieć te słowa. Na pewno chciałeś usłyszeć coś zupełnie innego, przepraszam...
 Spojrzałem na niego niepewnie, obawiając się, jak zareaguje na tę dalszą część mojej wypowiedzi. Luke skrzywił się lekko, ale okazało się, że z zupełnie innego powodu niż pomyślałem, bo powiedział:
 - Nie przepraszaj mnie za to, co czujesz. Nigdy tego nie rób. - zamrugałem kilka razy, czując się naprawdę skołowanym, gdy to usłyszałem, a on usiadł prosto i sięgnął po moją rękę. - Rozumiem to, Michael i nie mam ci tego za złe. Mogę poczekać, w końcu nigdzie mi się nie śpieszy.
 Na koniec uśmiechnął się lekko, splatając razem nasze palce, a ja nie mogłem się nadziwić temu, jak bardzo był idealny. To było dokładnie to, czego potrzebowałem teraz usłyszeć i przypomniało mi się, jak Ashton powiedział, że Luke właśnie w tym jest dobry. Mówieniu ludziom rzeczy, które sprawiają, że poczują się ze sobą dobrze.
 - Nie jesteś zły? - spytałem, żeby się upewnić.
 Może tak naprawdę miał mi to jednak trochę bardziej za złe niż to po sobie pokazywał. Luke był dość skomplikowaną osobą, ale zdecydowanie za dobrą dla mnie. Nawet jeśli potrafił być czasem dupkiem, to gdy przychodziło do takich sytuacji, zachowywał się jak najlepszy chłopak na świecie.
 - Trochę byłem - przyznał. - Ale za to co wtedy powiedziałeś, a nie za to, że możesz nie czuć tego samego.
 - Ugh, wiem - mruknąłem, zasłaniając twarz wolną ręką. - To była najgorsza rzecz, jaką mogłem powiedzieć.
 - Myślę, że mogło być gorzej - odpowiedział Luke, a ja spojrzałem na niego przez palce z niedowierzaniem. - Mogłeś powiedzieć mi, żebym spierdalał.
 Zaśmiałem się cicho, a on uśmiechnął się wesoło i pociągnął mnie za rękę, dając mi znać, że chce, żebym znalazł się bliżej niego. Uniosłem się trochę i usiadłem na jego udach, dając nogę po każdej stronie jego ciała.
 - Racja i wtedy pewnie nie udałoby mi się już tego naprawić - powiedziałem, a on objął mnie ramionami w pasie.
 Luke wyglądał przez chwilę, jakby poważnie zastanawiał się nad odpowiedzią i myślałem, że się ze mną zgodzi, ale oczywiście musiał zrobić coś zupełnie innego.
 - Myślę, że znalazłbym jakiś sposób, żebyś mógł mi to wynagrodzić.
 Otworzyłem szeroko usta ze zdziwienia, a on wtedy spojrzał na nie znacząco i sugestywnie poruszał brwiami. Szybko z powrotem je zamknąłem, a on zaśmiał się cicho, ściskając mnie mocniej.
 - Wow, nawet teraz musisz mówić o czymś seksualnym, co...
 Luke wzruszył ramionami, uśmiechając się pod nosem, po czym pocałował mnie krótko w usta. Westchnąłem cicho i poruszyłem się na moim miejscu, a on przygryzł swoją wargę. Przesunąłem opuszkami palców w górę jego ramion, aż sięgnąłem do jego szyi, wtedy objąłem go rękami, a dłonie wsunąłem w jego włosy. Przez chwilę panowała między nami cisza, co w ogóle mi nie przeszkadzało, tyle że wtedy Luke powiedział:
 - Ale teraz możesz mi to wynagrodzić, masując moje plecy, chyba sobie coś naciągnąłem.
 - Cholera, serio? Przepraszam, myślałem, że wcześniej żartowałeś - odpowiedziałem i skrzywiłem się lekko.
 Wstałem z jego nóg, gdy pokazał mi, żebym się podniósł, a później odsunął na bok laptopa, który ciągle leżał blisko niego. Po tym ściągnął swoją koszulkę, a ja nie mogłem oderwać wzroku od jego torsu, choć nie był to pierwszy raz, gdy go takiego widziałem. Luke spojrzał w moją stronę i zauważając mój rozmarzony wzrok, uśmiechnął się zadziornie. Gdy położył się na brzuchu, wróciłem na łóżko i znowu na nim usiadłem, od razu zaczynając go masować. Nie miałem pojęcia, czy umiałem to dobrze robić, ale Luke co jakiś czas mruczał z aprobatą, co zdecydowanie było dobrym znakiem.
 Myślałem, że cała ta sytuacja skończy się w zupełnie inny sposób (o wiele bardziej gorący), ale po tym jak skończyłem, zauważyłem, że Luke zasnął. Westchnąłem głośno i położyłem się obok niego, odwracając się przodem w jego stronę. Jego usta były lekko uchylone i wykrzywione w nieznacznym uśmiechu, jakby śniło mu się coś przyjemnego.
 Uniosłem jego rękę i położyłem ją na moim boku, wtulając się w jego ciało. Po chwili poczułem, jak przez sen przysuwa mnie bliżej siebie i zaciska palce na tylnej części materiału mojej koszulki. Zamknąłem oczy, uśmiechając się nieznacznie na samo wyobrażenie tego, że niedługo będę miał możliwość zasypiania w ramionach Luke'a codziennie.
 I nie mogłem wyobrazić sobie na to lepszego sposobu.

*

prawdopodobnie w tym tygodniu też dodam jeszcze rozdział na weekend!
uwielbiam pisać to opowiadanie, a tym bardziej, jak widzę wasze wszystkie komentarze, dzięki <3

#esitf

4 komentarze:

  1. Muke to goals.
    Okay.
    Dzięki za uwagę.
    A teraz idę spać.

    OdpowiedzUsuń
  2. na początku chcę zaznaczyć, że to już któryś raz kiedy czytam esitf, słuchając atl. niedługo to już będzie tradycja XD
    no ja też czekam na codzienną dawkę moich bae's. stęskniłam się
    akjaljoijhaj nie przypominaj mi, bo mam ochotę płakać na samo wspomnienie jak niósł go na plecach
    tak, Rose zasługuje na wszystko co najlepsze *ekhm* angry seks z Ashym *ekhm* bo ją uwielbiam
    rozmowa Michaela z mamą - śmieje się, że rozmawiają o jego DZIEWCZYNIE. jednocześnie #TeamMamaMichaela, ale też #YouKnowNothingMamoMichaela (emm... nie, nie jestem pijana)
    a po co komu znajomi z liceum jak internet jest
    "Nie przejmuj się, na pewno znajdziesz sobie inną, miłą dziewczynę i może akurat będzie nawet z twojego akademika." dokładnie, Luke będzie na tej samej uczelni, w tym samym akademiku, czasami pod tą samą kołdrą. nie przejmuj się, Mikey, życie toczy się dalej
    o nie, Rose ... będą kłopoty, będą pytania ... cykam się
    SPIERDALAJ MICHAEL PÓKI MOŻESZ
    (za bardzo stresują mnie takie sytuacje, nie rób mi tego, bo jebnę na zwał)
    "Rose wyglądała na tak bardzo szczęśliwą, wiedząc, że się z kimś umawiam" okej czy mogę już zacząć ryczeć? w chuj mnie to ruszyło, że Rose ucieszyła się, że jej brat kogoś ma i nie zdaje sobie w ogóle sprawy, że to Lucyfer jeden. proszę niech ją Ashton odkocha natychmiast i już niech ma w dupie Luke'a i nie przejmuje się, że Mike za jej plecami robił mu lody, plzzzzzzzzzz :cccc
    FGHJKJHGFDFGHJ RASHTON TAAK MATKO JAK JA SIĘ CIESZE, BEJBIKI KOCHANE
    brawo Michael, jesteś swatka pierwsza klasa
    "Pogadamy później, nie wykręcisz się z tego, jasne?" ygh fml nieeeeeeeee

    "To z tobą Luke ciągle zamyka się w pokoju? " płacze, Liz czy to ty?
    AHAHAHAHHAHA WYJE LUKE I JEGO MAMA NA ZAWSZE (ps. Luke nawet o nią jest zazdrosny mwehhe) ale tak to jest, wszyscy kochają Liz
    nie mów tak bejbi, oczywiście że Michael cię lubi. proszę nie łam mi serca
    chlip chlip moment wyznań >>>>>>>> "Jesteś dla mnie cholernie ważny" NIE MÓW TAK ZABIJESZ MNIE
    wow... Luke goals, najlepszy chłopak na świecie. gdybym nie była muke af na pewno bym ci go odbiła, Mikey. ups sory
    "Myślę, że znalazłbym jakiś sposób, żebyś mógł mi to wynagrodzić." ja myślę, że to wspaniały pomysł i mam nadzieję, ze ty myślisz to co ja myślę, że chcesz zrobić
    zobaczyć Luke'a bez koszulki? po tym już można tylko umierać
    "ale Luke co jakiś czas mruczał z aprobatą" FUCK, mam dwie ulubione wersje Luke'a - pierwsza to Luke piszczący, a drugą jest mruczący Luke.
    jdshdjhgsdfdshfds jak cuteeeeeee nie dość że zasną z tym jebanym uśmiechem to jeszcze Mikey taki kitten przytulaśny, ojeju (dosłownie zaczęłam wachlować się dłońmi)

    szalona! ale tak, dodaj. chce muke'a jak najwięcej. kocham

    OdpowiedzUsuń
  3. Ooo Fucking YEAH ! :D :D Tak tak tak dodaj błagam !! DODAAAJ ! Wiesz jaka to jest męczarnia czekać calutki tydzień na rozdział ??? xdd :P :P <3 <3 <3 Rozdział cudowny jak każdy xxxx Kocham i życze dalszej weny <3 <3 <3
    MUKE AFF FOREVER <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeju, tak się cieszę, że Mike wyjaśnił sobie wszystko z Lukiem <3 teraz została jeszcze tylko Rose, mam nadzieję, że nie znienawidzi Mikeya za to i że wybaczy mu kradzież chłopaka :)

    Pozdrawiam i życzę dużo dużo weny! <3

    OdpowiedzUsuń