Gabby stwierdziła, że musi kupić sobie nowe ubrania i konieczne dla niej było, żebym z nią poszedł. Dlatego od ostatnich dwóch godzin chodziłem za nią, gdy ona oglądała różne sukienki, spódniczki i krótkie bluzki. Zaczynały już boleć mnie nogi, byłem głodny i zastanawiałem się, co robił teraz Luke, ale moja przyjaciółka uparła się, że musieliśmy obejść jeszcze kilka sklepów.
- Ok, idziemy do przymierzalni - powiedziała, rozglądając się jeszcze raz dookoła, jakby chciała się upewnić, że niczego nie ominęła.
- A później coś zjeść, prawda? - jęknąłem już kolejny raz w ciągu ostatnich kilkunastu minut.
Uniosłem wysoko brwi, patrząc na nią z poważną miną, a ona w końcu westchnęła głośno i niechętnie pokiwała głową. Uśmiechnąłem się z zadowoleniem i pierwszy ruszyłem w stronę przymierzalni, gdzie usiadłem na pufach, rozkładając się wygodnie. Gabby poszła przymierzać swoje ubrania, więc wyciągnąłem z kieszeni telefon i napisałem wiadomość do Luke'a, pytając się czy przyjdzie do centrum handlowego, żebyśmy zjedli coś razem.
Czekałem chwilę, aż Gabby otworzyła drzwi i pokazała mi się w rzeczy, którą właśnie na siebie ubrała. Musiałem szybko przypomnieć sobie, co wcześniej miała na sobie, żeby skojarzyć, że chciała mojej opinii na temat niebieskich spodenek.
- Um, chyba jest ok - powiedziałem, wzruszając ramionami.
Gabby obróciła się kilka razy, zerkając przy tym na swoje odbicie w lustrze, a w końcu stanęła do mnie tyłem i spojrzała na mnie przez ramię.
- Nie są aż za bardzo opięte na moim tyłku?
- Eee...
Przekrzywiłem lekko głowę na bok, jakby to miało mi pomóc jakoś w mojej ocenie i zmrużyłem oczy. W końcu klepnąłem ją w tyłek, na co ona podskoczyła lekko i obróciła w moją stronę, patrząc na mnie z niedowierzaniem.
- Nie, jest ok - odpowiedziałem z rozbawieniem, zauważając jej zaskoczoną minę.
- Uważaj sobie, Hemmings - powiedziała z cwaniackim uśmiechem, stawiając nacisk na ostatnie słowo i zamknęła się znowu w przebieralni.
Prychnąłem pod nosem na to, jak mnie nazwała i pokręciłem głową na jej głupotę. Rozejrzałem się dookoła i zobaczyłem, że jakiś chłopak patrzył w moją stronę, a gdy zauważył moje spojrzenie, kiwnął znacząco głową na drzwi, za którymi zniknęła Gabby i pokazał mi uniesiony do góry kciuk. Wtedy uświadomiłem sobie, że musiał widzieć, co przed chwilą robiliśmy i pewnie pomyślał, że była moją dziewczyną. Posłałem mu wymuszony uśmiech, po czym szybko odwróciłem wzrok, skupiając z powrotem moją uwagę na telefonie.
Luke odpisał, że niedługo tu będzie i dlatego tym razem uśmiechnąłem się szczerze, nie mogąc się już doczekać, aż tu przyjdzie. No i wreszcie będę mógł wtedy zjeść, to była właściwie ważniejsza kwestia.
Gabby znowu pokazała mi się w nowym ubraniu, tym razem była to jakaś zwiewna sukienka i tylko zmarszczyłem nos w odpowiedzi.
- Co ma znaczyć ta mina? - spytała ze zniecierpliwieniem.
- Nie wiem... nie mam pojęcia, czy to jest dobre - powiedziałem, kręcąc głową.
- Nie powinieneś się na tym znać?
Spojrzałem na nią jak na idiotkę i zaśmiałem się bez humoru, opierając się dłońmi za moimi plecami.
- Jesteś taka stereotypowa - skomentowałem, na co ona uśmiechnęła się niewinnie.
Przynajmniej po tym nie musiałem już doradzać jej w sprawie reszty ubrań, dzięki czemu poszło nam to o wiele sprawniej niż w innych sklepach i zanim się obejrzałem, szliśmy już korytarzem w stronę jakiegoś miejsca z fast foodem.
- Luke zaraz tu przyjdzie - powiedziałem w końcu myśląc, że może dobrze byłoby, jakbym ją o tym uprzedził.
- No nie, czemu nie mówiłeś wcześniej? Będę jak taka wasza przyzwoitka - mruknęła, próbując odgarnąć włosy z twarzy, niosąc przy tym kilka toreb ze swoimi ubraniami.
- Ups, wybacz.
Uśmiechnąłem się do niej wesoło, a ona po chwili wzruszyła ramionami, robiąc zamyśloną minę, jakby coś sobie wyobrażała. Na pewno nie było to nic dobrego.
- W sumie nie przeszkadza mi to, chętnie popatrzę, jak się całujecie.
Mogłem się domyślić, że powie coś takiego. Uśmiech szybko zniknął z mojej twarzy i prychnąłem pod nosem, siadając przy pierwszym wolnym stoliku, jaki znalazłem. Już widziałem to, jak Luke tutaj przychodzi, a Gabby przekonuje nas, że na powitanie powinniśmy całować się przynajmniej przez kilka minut. I wiedziałem też, że Luke nie miałby w ogóle nic przeciwko temu, mimo tego jak dużo osób było wokół.
- Ale poważnie mogłeś powiedzieć mi wcześniej - zaczęła znowu i usiadła na przeciwko mnie. - Kazałabym Alecowi tu przyjść.
Wyciągnąłem portfel z kieszeni, żeby zobaczyć jak dużo mam pieniędzy i na ile mogę sobie pozwolić, ale na jej słowa spojrzałem na nią niechętnie.
- Alec ze mną nie rozmawia - odpowiedziałem i skrzywiłem się lekko.
- Serio? - spytała, po czym zaśmiała się głośno. - Dalej ma ci to za złe?
Minęły już dwa dni od tej głupiej ustawionej randki z Elaine, ale ponoć była tak tragiczna, że Alec teraz ledwo co się do mnie odzywał i tylko posyłał mi groźne spojrzenia ze swojej strony pokoju. Nawet nie chciał mi powiedzieć, co takiego dokładnie się stało i Gabby z Lukiem mieli z tego wielki ubaw, podczas gdy ja przeżywałem to, że mój przyjaciel był na mnie zły.
- Niestety - mruknąłem i sprawdziłem kolejną wiadomość od Luke'a, po czym napisałem mu, gdzie dokładnie jesteśmy. - Luke już gdzieś tutaj jest.
- Co do Luke'a... - powiedziała Gabby rozbawionym tonem, więc spojrzałem na nią z zaciekawieniem. - Cholernie śmieszą mnie te wszystkie dziewczyny z akademika, które na niego lecą.
Zamrugałem kilka razy, zastanawiając się czy na pewno dobrze ją usłyszałem, bo nie miałem pojęcia, o czym mówi. Odchrząknąłem cicho i wróciłem do sprawdzania zawartości mojego portfela, unikając patrzenia na Gabby.
- Co? - spytałem, zachowując neutralny ton.
- Nie zauważyłeś tego? - spytała z zaskoczeniem. - Może dwa razy szłam z Lukiem korytarzem, a później od razu wszystkie pytały mnie kim on jest, skąd go znam i czy jest zajęty.
Nietrudno było mi to sobie wyobrazić. Luke wyglądał jak pieprzony ideał, to było oczywiste, że został nowym obiektem westchnień ogromnej ilości osób na kampusie. Z jakiegoś powodu wcześniej w ogóle nie myślałem o tym, że właśnie tak będzie.
Teraz może trochę rozumiałem Luke'a i jego częstą zazdrość...
- Mnie nikt nie pytał o nic takiego - powiedziałem niepewnie, zastanawiając się nad tym, dlaczego tak było, skoro to mnie najczęściej z nim widywano, więc można było się domyślić, że znam go lepiej niż Gabby.
- Bo ciągle z nim jesteś - odpowiedziała, jakby to było oczywiste. - Nie mają zbyt dużo okazji, żeby cię o niego spytać, bo jest praktycznie przyklejony do twojego boku.
Chciałem zaprotestować, bo wcale nie zawsze tak było, ale w końcu odpuściłem uznając, że nie było sensu się z nią o to kłócić. Zresztą zauważyłem już Luke'a, który szybkim krokiem szedł właśnie w naszą stronę, przy czym przyglądało mu się kilka dziewczyn ze stolików obok. Burknąłem pod nosem z niezadowoleniem, na co Gabby posłała mi dziwne spojrzenie, ale zignorowałem ją i zamiast tego zmrużyłem oczy na najbardziej wgapiającą się w niego osobę.
- Hej, kotku.
Luke nachylił się w moją stronę i pocałował mnie w usta, a gdy chciał się odsunąć, położyłem dłoń na jego karku, by został w tym samym miejscu i trochę przedłużyłem pocałunek. Luke zaśmiał się cicho, muskając moje wargi ostatni raz i powiedział, że chyba naprawdę bardzo się za nim stęskniłem.
- Mhm, nie przeszkadzajcie sobie, kontynuujcie - powiedziała Gabby, ale pokazałem jej środkowy palec, a Luke usiadł na miejscu obok mnie.
Zawsze pierwsze co robił, gdy siadał przy mnie, to przerzucał mi rękę przez ramiona i tym razem też to zrobił, więc dyskretnie spojrzałem na wszystkie te dziewczyny, które wcześniej się na niego patrzyły. Większość z nich przestała już zwracać na niego uwagę, za to jedna patrzyła teraz na naszą dwójkę z wielkim uśmiechem na twarzy, co trochę mnie przeraziło. Gabby pewnie by się z nią dogadała.
- Idziesz zamawiać - rzuciłem do Gabby, a ona westchnęła teatralnie, jakby bardzo nie chciała tego robić, tylko że zaraz odpowiedziała:
- Ok, widzę seksownego kolesia.
- Mnie? - spytał Luke, a ja spojrzałem na niego z ani trochę nierozbawioną miną.
- Też - powiedziała, kiwając lekko głową, na co on uśmiechnął się z zadowoleniem, a ja przewróciłem oczami. - Ale mówiłam o kasjerze.
Chciałem popatrzyć w tamtą stronę, ale Luke wychylił się bardziej do przodu, zasłaniając mi widok i udawał, że wcale nie zrobił tego specjalnie. Gabby spytała nas o nasze zamówienia, dlatego postanowiłem na razie odpuścić mojemu głupiemu chłopakowi i powiedziałem jej, co chcę, po czym Luke zrobił to samo i daliśmy jej pieniądze.
- Miałem cholernie męczący dzień i myślałem, że nie usiedzę do końca zajęć - powiedział, patrząc na mnie z szerokim uśmiechem.
Zmarszczyłem lekko brwi, spoglądając na niego z niezrozumieniem.
- To czemu się uśmiechasz?
Luke nachylił się znowu w moją stronę i objął dłonią mój policzek, po czym jego wargi lekko dotknęły moich. Zamknąłem od razu oczy, choć jego usta już nie dotykały moich, ale mogłem poczuć jego oddech na swojej twarzy i kciuk lekko pocierający skórę.
- Bo mój dzień właśnie stał się o wiele lepszy.
W akademiku dzień w dzień była jakaś impreza i o dziwo odkąd tu przyjechaliśmy, nie byliśmy jeszcze na żadnej. Jeszcze bardziej zadziwiające było to, że to wcale nie ja zaproponowałem, żebyśmy poszli dzisiaj na jedną ale Luke, na co oczywiście od razu się zgodziłem. Gabby i Calum też byli chętni, żeby pójść, Alec za to nic mi nie odpowiedział, gdy go o to spytałem, ale mimo wszystko był tu teraz z nami.
- Aleeec - zacząłem, zatrzymując się przed nim i machając plastikowym kubkiem w mojej dłoni. - Jesteś na mnie zły?
Alec uniósł na mnie wzrok i przygryzł wargę wyglądając, jakby próbował się nie roześmiać na mój widok. Nie byłem pewien czemu, może i miałem trochę rozdartą koszulkę (nie pamiętałem już nawet, jak to się stało), może trochę uginały się pode mną nogi, ale oprócz tego wszystko było w jak najlepszym porządku.
- Nie - odpowiedział i pokręcił głową. - Chciałem trochę zrobić ci na złość za to, że musiałem pójść z tą laską.
Spojrzałem na niego z oburzeniem i otworzyłem usta, chcąc w jakiś sposób na to odpowiedzieć, ale w końcu zamknąłem je uznając, że lepiej jeśli się nie odezwę i przypadkiem znowu go nie wkurzę. Zamiast tego za to wpakowałem się na jego kolana i objąłem jego szyję ramionami, ściskając go mocno.
- Cieszę się, że znowu jesteśmy przyjaciółmi - powiedziałem wesoło.
- Cały czas byliśmy przyjaciółmi - rzucił z rozbawieniem.
Uniosłem bardziej głowę tak, żeby móc na niego spojrzeć i wyszczerzyłem się do niego. Alec przewrócił oczami i popchnął mnie lekko chcąc, żebym z niego zszedł, ale tylko zacisnąłem mocniej ręce wokół niego. Na to westchnął głośno i napił się ze swojego kubka, chyba postanawiając pozwolić mi siedzieć tam, gdzie chciałem.
- Gdzie Gabby? - spytał, spoglądając na mnie z uniesionymi brwiami. - Nie widziałem jej już długo.
Na początku imprezy wszyscy byliśmy razem, ale później wyszło tak, że rozeszliśmy się na różne strony. Alec i Calum poszliśmy gdzieś razem, a Luke, Gabby i ja udaliśmy się w przeciwną stronę, moja przyjaciółka jednak dość szybko i nas zostawiła.
- Wyrwała jakiegoś kolesia - odpowiedziałem i stwierdziłem, że zadam mu podobne pytanie. - Gdzie Calum?
Alec zaśmiał się pod nosem, a ja spojrzałem na niego z zaciekawieniem, zastanawiając się, o co mogło chodzić.
- Jestem całkiem pewien, że w tym momencie dalej kłóci się ze swoją dziewczyną przez telefon, choć poszedł z nią rozmawiać jakąś godzinę temu.
Pokiwałem głową na jego słowa, doskonale wyobrażając sobie taką sytuację. Mało wiedziałem o ich związku, ale zauważyłem, że raczej często się kłócili. Nachyliłem głowę w stronę mojego kubka, tak żebym nie musiał podnosić rąk i wziąłem kilka łyków, siorbiąc głośno.
- Gdzie twój chłoptaś?
Uniosłem się z powrotem, uderzając przy tym lekko o podbródek Aleca i zmrużyłem na niego oczy, nie wiedząc jak powinienem odebrać to, jak go nazwał.
- Zgubiłem go gdzieś, nie jestem pewien.
- Może lepiej idź go poszukać - zaproponował i byłem pewien, że mówił to dlatego, żebym wstał z jego kolan.
Zignorowałem jednak, co powiedział i zamiast tego z niezadowoloną miną spytałem:
- Wiedziałeś, że tak dużo dziewczyn tutaj na niego leci?
Po tym czego dowiedziałem się od Gabby, zacząłem bardziej zwracać uwagę na ludzi dookoła nas, gdy byłem z Lukiem. Rzeczywiście sporo dziewczyn się na niego patrzyło i to praktycznie zawsze, co, musiałem przyznać, dość mocno mnie irytowało. Luke za to zdawał się nie zwracać na to w ogóle uwagi, z czego się cieszyłem, bo inaczej zrobiłby się jeszcze bardziej zadufany niż już był.
- Słyszałem raz, jak kilka dziewczyn zachwycało się tym nowym blondynem - powiedział z zamyśleniem. - Może chodziło o niego.
Na pewno chodziło o niego, teraz nie miałem już co do tego wątpliwości. Skończyłem mojego drinka i ze smutną miną spojrzałem na dno mojego pustego kubka. Naprawdę nie chciało mi się nigdzie ruszać, ale miałem teraz do tego dwa ważne powody. Żeby sprawdzić, co robił Luke i czy nikt go nie podrywał, i załatwić sobie więcej alkoholu.
Niezgrabnie podniosłem się z kolan Aleca i odłożyłem kubek na stolik obok, a on spojrzał na mnie pytająco, chcąc pewnie wiedzieć, co miałem zamiar teraz zrobić.
- Ta, idę go jednak poszukać - powiedziałem, a on pokiwał głową z aprobatą.
Machnąłem do niego ręką na pożegnanie, bo wątpiłem, że go tu jeszcze zobaczę, a gdy wrócę do pokoju to albo go tam jeszcze nie będzie, a ja położę się od razu do łóżka albo to on będzie już spał. Potarłem oczy i zacząłem uważnie rozglądać się dookoła, gdy powoli szedłem między ludźmi, starając się jednocześnie na nikogo nie wpaść. Zauważyłem Gabby tańczącą z tym samym chłopakiem, dla którego zostawiła nas wcześniej i chętnie przybiłbym jej w tym momencie piątkę, gdyby nie wymagało to ode mnie podejścia do nich.
Zmarszczyłem z niezadowoleniem brwi, gdy zobaczyłem Luke'a, a wokół niego skupioną grupkę dziewczyn i od razu ruszyłem w tamtą stronę. Przepchnąłem się między dwoma z nich, a Luke uśmiechnął się szeroko na mój widok i wyciągnął do mnie ręce. To trochę poprawiło mi humor, bo od razu przytuliłem się do niego, a on objął mnie mocno ramionami, trzymając jak najbliżej siebie.
- Nie wiedziałam, że tym twoim chłopakiem jest Michael!
Spojrzałem przez ramię na dziewczynę, która to powiedziała i moje oczy rozszerzyły się ze zdziwienia, gdy rozpoznałem byłą współlokatorkę Gabby. Z niewiadomych dla mnie powodów nie znosiła mnie od samego początku i Gabby uważała, że to dlatego, że się we mnie kocha. Aleca teorią za to było, że podobała się jej Gabby i była o mnie zazdrosna. Bardziej skłaniałem się ku tej drugiej opcji.
- Tym chłopakiem? - spytałem Luke'a, odwracając się z powrotem do niego i ignorując nielubianą przeze mnie dziewczynę.
- Opowiadałem im o tobie - odpowiedział, a ja uśmiechnąłem się wesoło.
One zdecydowanie były zainteresowane Lukiem, ale on nawet nie zwracał na to uwagi i zamiast tego opowiadał im o mnie. Nie mogłem zrozumieć tego, jak czasem potrafił być najsłodszą osobą na świecie, a czasem zachowywał się jak taki dupek.
- Twój chłopak jest uroczy, Mike - usłyszałem głoś kogoś jeszcze innego, prawdopodobnie poznałem ją na jakiejś imprezie, ale nie byłem pewien.
- Mhm, mój chłopak - powiedziałem, kładąc nacisk na przedostatnie słowo. - Tylko mój.
Wiedziałem, że te dziewczyny dalej na nas patrzą, dlatego pocałowałem go mocno, chcąc przez to sprawić, żeby sobie poszły, choć pewnie nie było to zbyt miłe. Luke w ogóle nie protestował, a tylko pogłębił pocałunek, tak że mogłem poczuć alkohol na jego języku.
Miałem nadzieję, że grupka wokół nas zdążyła już sobie pójść, ale nawet jeśli tak nie było, to nie bardzo przejmowałem się tym w tym momencie. Byłem trochę pijany, więc miałem gdzieś, czy ktoś się na nas patrzył, gdy się całowaliśmy, choć wiedziałem, że niektórym może to przeszkadzać.
Odsunąłem się od niego i wziąłem głęboki oddech, a on uśmiechnął się z zadowoleniem i przesunął dłońmi po moich plecach. Okazało się, że rzeczywiście zostaliśmy sami, a przynajmniej na tyle ile się dało w pomieszczeniu pełnym ludzi.
- Wyglądasz za dobrze - powiedziałem i przesunąłem ręką przez jego włosy, żeby rozwalić jego fryzurę.
- Co? - spytał ze zdziwieniem, starając się odsunąć ode mnie swoją głowę, bo dalej ruszałem jego blond czuprynę. - Chyba właśnie o to chodzi, prawda?
- Nie - odpowiedziałem i schowałem twarz w zagłębieniu jego szyi. - Lepiej byłoby, gdybyś wychodził publicznie, wyglądając okropnie.
Luke zaśmiał się lekko i zsunął dłonie niżej, chowając je do tylnych kieszeni moich spodni.
- Dlaczego, Mikey? Czyżbyś był zazdrosny?
Jęknąłem z niezadowoleniem i cieszyłem się, że nie mógł teraz zobaczyć mojej miny i czerwonych policzków. Choć zawsze mogłem to zrzucić na alkohol.
- Oczywiście, że nie - skłamałem, a on zaśmiał się w odpowiedzi, w ogóle mi nie wierząc.
- Jesteś zabawny, gdy jesteś pijany.
Przesunąłem językiem po żyle na jego szyi, mając nadzieję, że dzięki temu zapomni o tym temacie, a skupi się na czymś innym. Z jego ust wydobył się zadowolony pomruk i zacisnął palce na moich pośladkach, na co mimowolnie pisnąłem cicho. Odsunąłem się od niego, ściągając jego ręce z mojego ciała i rozejrzałem się dookoła, chcąc sprawdzić, czy przypadkiem nikt się nam nie przyglądał.
- Muszę się jeszcze napić - powiedziałem niepewnie, rozważając moje opcje i po zastanowieniu dodałem: - Albo możemy pójść do twojego pokoju.
Luke pokiwał energicznie głową i złapał mnie za rękę, po czym zaczął szybko iść, ciągnąc mnie za sobą. Zasłoniłem usta wolną dłonią, gdy ziewnąłem i potarłem znowu moje zaspane oczy. Było dość wcześnie jak na mnie, ale po alkoholu zrobiłem się senny.
Cały korytarz, który prowadził do pokoju Luke'a, był zapełniony pijanymi ludźmi, więc musieliśmy się trochę między nimi przeciskać, zanim udało nam się dojść do drzwi. Odetchnąłem z ulgą, gdy znaleźliśmy się w środku i ze zdziwieniem zauważyłem, że nie było tam Caluma. Nie bardzo się tym jednak przejmowałem. Ściągnąłem z siebie od razu spodnie, po czym rzuciłem się na łóżko Luke'a i zakopałem się pod kołdrą.
- Co ty robisz? - usłyszałem jego zaskoczony głos.
- Idę spać - odpowiedziałem z już zamkniętymi oczami i ułożyłem się wygodniej.
- Myślałem, że miałeś coś zupełnie innego na myśli przez pójście do mojego pokoju...
Zaśmiałem się lekko, nie odpowiadając mu już nic i miałem nadzieję, że nie będzie więcej do mnie mówił, bo naprawdę chciałem już zasnąć. Wydawało mi się, że minęło jeszcze kilka minut, a wtedy poczułem jego ramiona wokół mnie i usta na moim policzku. Wtuliłem się bardziej w jego ciało i uśmiechnąłem się lekko wiedząc, że teraz na pewno uda mi się szybko zasnąć.
I byłem pewien, że cholernie niewiele brakowało mi do tego, żebym był w nim zakochany po uszy.
- Ok, idziemy do przymierzalni - powiedziała, rozglądając się jeszcze raz dookoła, jakby chciała się upewnić, że niczego nie ominęła.
- A później coś zjeść, prawda? - jęknąłem już kolejny raz w ciągu ostatnich kilkunastu minut.
Uniosłem wysoko brwi, patrząc na nią z poważną miną, a ona w końcu westchnęła głośno i niechętnie pokiwała głową. Uśmiechnąłem się z zadowoleniem i pierwszy ruszyłem w stronę przymierzalni, gdzie usiadłem na pufach, rozkładając się wygodnie. Gabby poszła przymierzać swoje ubrania, więc wyciągnąłem z kieszeni telefon i napisałem wiadomość do Luke'a, pytając się czy przyjdzie do centrum handlowego, żebyśmy zjedli coś razem.
Czekałem chwilę, aż Gabby otworzyła drzwi i pokazała mi się w rzeczy, którą właśnie na siebie ubrała. Musiałem szybko przypomnieć sobie, co wcześniej miała na sobie, żeby skojarzyć, że chciała mojej opinii na temat niebieskich spodenek.
- Um, chyba jest ok - powiedziałem, wzruszając ramionami.
Gabby obróciła się kilka razy, zerkając przy tym na swoje odbicie w lustrze, a w końcu stanęła do mnie tyłem i spojrzała na mnie przez ramię.
- Nie są aż za bardzo opięte na moim tyłku?
- Eee...
Przekrzywiłem lekko głowę na bok, jakby to miało mi pomóc jakoś w mojej ocenie i zmrużyłem oczy. W końcu klepnąłem ją w tyłek, na co ona podskoczyła lekko i obróciła w moją stronę, patrząc na mnie z niedowierzaniem.
- Nie, jest ok - odpowiedziałem z rozbawieniem, zauważając jej zaskoczoną minę.
- Uważaj sobie, Hemmings - powiedziała z cwaniackim uśmiechem, stawiając nacisk na ostatnie słowo i zamknęła się znowu w przebieralni.
Prychnąłem pod nosem na to, jak mnie nazwała i pokręciłem głową na jej głupotę. Rozejrzałem się dookoła i zobaczyłem, że jakiś chłopak patrzył w moją stronę, a gdy zauważył moje spojrzenie, kiwnął znacząco głową na drzwi, za którymi zniknęła Gabby i pokazał mi uniesiony do góry kciuk. Wtedy uświadomiłem sobie, że musiał widzieć, co przed chwilą robiliśmy i pewnie pomyślał, że była moją dziewczyną. Posłałem mu wymuszony uśmiech, po czym szybko odwróciłem wzrok, skupiając z powrotem moją uwagę na telefonie.
Luke odpisał, że niedługo tu będzie i dlatego tym razem uśmiechnąłem się szczerze, nie mogąc się już doczekać, aż tu przyjdzie. No i wreszcie będę mógł wtedy zjeść, to była właściwie ważniejsza kwestia.
Gabby znowu pokazała mi się w nowym ubraniu, tym razem była to jakaś zwiewna sukienka i tylko zmarszczyłem nos w odpowiedzi.
- Co ma znaczyć ta mina? - spytała ze zniecierpliwieniem.
- Nie wiem... nie mam pojęcia, czy to jest dobre - powiedziałem, kręcąc głową.
- Nie powinieneś się na tym znać?
Spojrzałem na nią jak na idiotkę i zaśmiałem się bez humoru, opierając się dłońmi za moimi plecami.
- Jesteś taka stereotypowa - skomentowałem, na co ona uśmiechnęła się niewinnie.
Przynajmniej po tym nie musiałem już doradzać jej w sprawie reszty ubrań, dzięki czemu poszło nam to o wiele sprawniej niż w innych sklepach i zanim się obejrzałem, szliśmy już korytarzem w stronę jakiegoś miejsca z fast foodem.
- Luke zaraz tu przyjdzie - powiedziałem w końcu myśląc, że może dobrze byłoby, jakbym ją o tym uprzedził.
- No nie, czemu nie mówiłeś wcześniej? Będę jak taka wasza przyzwoitka - mruknęła, próbując odgarnąć włosy z twarzy, niosąc przy tym kilka toreb ze swoimi ubraniami.
- Ups, wybacz.
Uśmiechnąłem się do niej wesoło, a ona po chwili wzruszyła ramionami, robiąc zamyśloną minę, jakby coś sobie wyobrażała. Na pewno nie było to nic dobrego.
- W sumie nie przeszkadza mi to, chętnie popatrzę, jak się całujecie.
Mogłem się domyślić, że powie coś takiego. Uśmiech szybko zniknął z mojej twarzy i prychnąłem pod nosem, siadając przy pierwszym wolnym stoliku, jaki znalazłem. Już widziałem to, jak Luke tutaj przychodzi, a Gabby przekonuje nas, że na powitanie powinniśmy całować się przynajmniej przez kilka minut. I wiedziałem też, że Luke nie miałby w ogóle nic przeciwko temu, mimo tego jak dużo osób było wokół.
- Ale poważnie mogłeś powiedzieć mi wcześniej - zaczęła znowu i usiadła na przeciwko mnie. - Kazałabym Alecowi tu przyjść.
Wyciągnąłem portfel z kieszeni, żeby zobaczyć jak dużo mam pieniędzy i na ile mogę sobie pozwolić, ale na jej słowa spojrzałem na nią niechętnie.
- Alec ze mną nie rozmawia - odpowiedziałem i skrzywiłem się lekko.
- Serio? - spytała, po czym zaśmiała się głośno. - Dalej ma ci to za złe?
Minęły już dwa dni od tej głupiej ustawionej randki z Elaine, ale ponoć była tak tragiczna, że Alec teraz ledwo co się do mnie odzywał i tylko posyłał mi groźne spojrzenia ze swojej strony pokoju. Nawet nie chciał mi powiedzieć, co takiego dokładnie się stało i Gabby z Lukiem mieli z tego wielki ubaw, podczas gdy ja przeżywałem to, że mój przyjaciel był na mnie zły.
- Niestety - mruknąłem i sprawdziłem kolejną wiadomość od Luke'a, po czym napisałem mu, gdzie dokładnie jesteśmy. - Luke już gdzieś tutaj jest.
- Co do Luke'a... - powiedziała Gabby rozbawionym tonem, więc spojrzałem na nią z zaciekawieniem. - Cholernie śmieszą mnie te wszystkie dziewczyny z akademika, które na niego lecą.
Zamrugałem kilka razy, zastanawiając się czy na pewno dobrze ją usłyszałem, bo nie miałem pojęcia, o czym mówi. Odchrząknąłem cicho i wróciłem do sprawdzania zawartości mojego portfela, unikając patrzenia na Gabby.
- Co? - spytałem, zachowując neutralny ton.
- Nie zauważyłeś tego? - spytała z zaskoczeniem. - Może dwa razy szłam z Lukiem korytarzem, a później od razu wszystkie pytały mnie kim on jest, skąd go znam i czy jest zajęty.
Nietrudno było mi to sobie wyobrazić. Luke wyglądał jak pieprzony ideał, to było oczywiste, że został nowym obiektem westchnień ogromnej ilości osób na kampusie. Z jakiegoś powodu wcześniej w ogóle nie myślałem o tym, że właśnie tak będzie.
Teraz może trochę rozumiałem Luke'a i jego częstą zazdrość...
- Mnie nikt nie pytał o nic takiego - powiedziałem niepewnie, zastanawiając się nad tym, dlaczego tak było, skoro to mnie najczęściej z nim widywano, więc można było się domyślić, że znam go lepiej niż Gabby.
- Bo ciągle z nim jesteś - odpowiedziała, jakby to było oczywiste. - Nie mają zbyt dużo okazji, żeby cię o niego spytać, bo jest praktycznie przyklejony do twojego boku.
Chciałem zaprotestować, bo wcale nie zawsze tak było, ale w końcu odpuściłem uznając, że nie było sensu się z nią o to kłócić. Zresztą zauważyłem już Luke'a, który szybkim krokiem szedł właśnie w naszą stronę, przy czym przyglądało mu się kilka dziewczyn ze stolików obok. Burknąłem pod nosem z niezadowoleniem, na co Gabby posłała mi dziwne spojrzenie, ale zignorowałem ją i zamiast tego zmrużyłem oczy na najbardziej wgapiającą się w niego osobę.
- Hej, kotku.
Luke nachylił się w moją stronę i pocałował mnie w usta, a gdy chciał się odsunąć, położyłem dłoń na jego karku, by został w tym samym miejscu i trochę przedłużyłem pocałunek. Luke zaśmiał się cicho, muskając moje wargi ostatni raz i powiedział, że chyba naprawdę bardzo się za nim stęskniłem.
- Mhm, nie przeszkadzajcie sobie, kontynuujcie - powiedziała Gabby, ale pokazałem jej środkowy palec, a Luke usiadł na miejscu obok mnie.
Zawsze pierwsze co robił, gdy siadał przy mnie, to przerzucał mi rękę przez ramiona i tym razem też to zrobił, więc dyskretnie spojrzałem na wszystkie te dziewczyny, które wcześniej się na niego patrzyły. Większość z nich przestała już zwracać na niego uwagę, za to jedna patrzyła teraz na naszą dwójkę z wielkim uśmiechem na twarzy, co trochę mnie przeraziło. Gabby pewnie by się z nią dogadała.
- Idziesz zamawiać - rzuciłem do Gabby, a ona westchnęła teatralnie, jakby bardzo nie chciała tego robić, tylko że zaraz odpowiedziała:
- Ok, widzę seksownego kolesia.
- Mnie? - spytał Luke, a ja spojrzałem na niego z ani trochę nierozbawioną miną.
- Też - powiedziała, kiwając lekko głową, na co on uśmiechnął się z zadowoleniem, a ja przewróciłem oczami. - Ale mówiłam o kasjerze.
Chciałem popatrzyć w tamtą stronę, ale Luke wychylił się bardziej do przodu, zasłaniając mi widok i udawał, że wcale nie zrobił tego specjalnie. Gabby spytała nas o nasze zamówienia, dlatego postanowiłem na razie odpuścić mojemu głupiemu chłopakowi i powiedziałem jej, co chcę, po czym Luke zrobił to samo i daliśmy jej pieniądze.
- Miałem cholernie męczący dzień i myślałem, że nie usiedzę do końca zajęć - powiedział, patrząc na mnie z szerokim uśmiechem.
Zmarszczyłem lekko brwi, spoglądając na niego z niezrozumieniem.
- To czemu się uśmiechasz?
Luke nachylił się znowu w moją stronę i objął dłonią mój policzek, po czym jego wargi lekko dotknęły moich. Zamknąłem od razu oczy, choć jego usta już nie dotykały moich, ale mogłem poczuć jego oddech na swojej twarzy i kciuk lekko pocierający skórę.
- Bo mój dzień właśnie stał się o wiele lepszy.
*
W akademiku dzień w dzień była jakaś impreza i o dziwo odkąd tu przyjechaliśmy, nie byliśmy jeszcze na żadnej. Jeszcze bardziej zadziwiające było to, że to wcale nie ja zaproponowałem, żebyśmy poszli dzisiaj na jedną ale Luke, na co oczywiście od razu się zgodziłem. Gabby i Calum też byli chętni, żeby pójść, Alec za to nic mi nie odpowiedział, gdy go o to spytałem, ale mimo wszystko był tu teraz z nami.
- Aleeec - zacząłem, zatrzymując się przed nim i machając plastikowym kubkiem w mojej dłoni. - Jesteś na mnie zły?
Alec uniósł na mnie wzrok i przygryzł wargę wyglądając, jakby próbował się nie roześmiać na mój widok. Nie byłem pewien czemu, może i miałem trochę rozdartą koszulkę (nie pamiętałem już nawet, jak to się stało), może trochę uginały się pode mną nogi, ale oprócz tego wszystko było w jak najlepszym porządku.
- Nie - odpowiedział i pokręcił głową. - Chciałem trochę zrobić ci na złość za to, że musiałem pójść z tą laską.
Spojrzałem na niego z oburzeniem i otworzyłem usta, chcąc w jakiś sposób na to odpowiedzieć, ale w końcu zamknąłem je uznając, że lepiej jeśli się nie odezwę i przypadkiem znowu go nie wkurzę. Zamiast tego za to wpakowałem się na jego kolana i objąłem jego szyję ramionami, ściskając go mocno.
- Cieszę się, że znowu jesteśmy przyjaciółmi - powiedziałem wesoło.
- Cały czas byliśmy przyjaciółmi - rzucił z rozbawieniem.
Uniosłem bardziej głowę tak, żeby móc na niego spojrzeć i wyszczerzyłem się do niego. Alec przewrócił oczami i popchnął mnie lekko chcąc, żebym z niego zszedł, ale tylko zacisnąłem mocniej ręce wokół niego. Na to westchnął głośno i napił się ze swojego kubka, chyba postanawiając pozwolić mi siedzieć tam, gdzie chciałem.
- Gdzie Gabby? - spytał, spoglądając na mnie z uniesionymi brwiami. - Nie widziałem jej już długo.
Na początku imprezy wszyscy byliśmy razem, ale później wyszło tak, że rozeszliśmy się na różne strony. Alec i Calum poszliśmy gdzieś razem, a Luke, Gabby i ja udaliśmy się w przeciwną stronę, moja przyjaciółka jednak dość szybko i nas zostawiła.
- Wyrwała jakiegoś kolesia - odpowiedziałem i stwierdziłem, że zadam mu podobne pytanie. - Gdzie Calum?
Alec zaśmiał się pod nosem, a ja spojrzałem na niego z zaciekawieniem, zastanawiając się, o co mogło chodzić.
- Jestem całkiem pewien, że w tym momencie dalej kłóci się ze swoją dziewczyną przez telefon, choć poszedł z nią rozmawiać jakąś godzinę temu.
Pokiwałem głową na jego słowa, doskonale wyobrażając sobie taką sytuację. Mało wiedziałem o ich związku, ale zauważyłem, że raczej często się kłócili. Nachyliłem głowę w stronę mojego kubka, tak żebym nie musiał podnosić rąk i wziąłem kilka łyków, siorbiąc głośno.
- Gdzie twój chłoptaś?
Uniosłem się z powrotem, uderzając przy tym lekko o podbródek Aleca i zmrużyłem na niego oczy, nie wiedząc jak powinienem odebrać to, jak go nazwał.
- Zgubiłem go gdzieś, nie jestem pewien.
- Może lepiej idź go poszukać - zaproponował i byłem pewien, że mówił to dlatego, żebym wstał z jego kolan.
Zignorowałem jednak, co powiedział i zamiast tego z niezadowoloną miną spytałem:
- Wiedziałeś, że tak dużo dziewczyn tutaj na niego leci?
Po tym czego dowiedziałem się od Gabby, zacząłem bardziej zwracać uwagę na ludzi dookoła nas, gdy byłem z Lukiem. Rzeczywiście sporo dziewczyn się na niego patrzyło i to praktycznie zawsze, co, musiałem przyznać, dość mocno mnie irytowało. Luke za to zdawał się nie zwracać na to w ogóle uwagi, z czego się cieszyłem, bo inaczej zrobiłby się jeszcze bardziej zadufany niż już był.
- Słyszałem raz, jak kilka dziewczyn zachwycało się tym nowym blondynem - powiedział z zamyśleniem. - Może chodziło o niego.
Na pewno chodziło o niego, teraz nie miałem już co do tego wątpliwości. Skończyłem mojego drinka i ze smutną miną spojrzałem na dno mojego pustego kubka. Naprawdę nie chciało mi się nigdzie ruszać, ale miałem teraz do tego dwa ważne powody. Żeby sprawdzić, co robił Luke i czy nikt go nie podrywał, i załatwić sobie więcej alkoholu.
Niezgrabnie podniosłem się z kolan Aleca i odłożyłem kubek na stolik obok, a on spojrzał na mnie pytająco, chcąc pewnie wiedzieć, co miałem zamiar teraz zrobić.
- Ta, idę go jednak poszukać - powiedziałem, a on pokiwał głową z aprobatą.
Machnąłem do niego ręką na pożegnanie, bo wątpiłem, że go tu jeszcze zobaczę, a gdy wrócę do pokoju to albo go tam jeszcze nie będzie, a ja położę się od razu do łóżka albo to on będzie już spał. Potarłem oczy i zacząłem uważnie rozglądać się dookoła, gdy powoli szedłem między ludźmi, starając się jednocześnie na nikogo nie wpaść. Zauważyłem Gabby tańczącą z tym samym chłopakiem, dla którego zostawiła nas wcześniej i chętnie przybiłbym jej w tym momencie piątkę, gdyby nie wymagało to ode mnie podejścia do nich.
Zmarszczyłem z niezadowoleniem brwi, gdy zobaczyłem Luke'a, a wokół niego skupioną grupkę dziewczyn i od razu ruszyłem w tamtą stronę. Przepchnąłem się między dwoma z nich, a Luke uśmiechnął się szeroko na mój widok i wyciągnął do mnie ręce. To trochę poprawiło mi humor, bo od razu przytuliłem się do niego, a on objął mnie mocno ramionami, trzymając jak najbliżej siebie.
- Nie wiedziałam, że tym twoim chłopakiem jest Michael!
Spojrzałem przez ramię na dziewczynę, która to powiedziała i moje oczy rozszerzyły się ze zdziwienia, gdy rozpoznałem byłą współlokatorkę Gabby. Z niewiadomych dla mnie powodów nie znosiła mnie od samego początku i Gabby uważała, że to dlatego, że się we mnie kocha. Aleca teorią za to było, że podobała się jej Gabby i była o mnie zazdrosna. Bardziej skłaniałem się ku tej drugiej opcji.
- Tym chłopakiem? - spytałem Luke'a, odwracając się z powrotem do niego i ignorując nielubianą przeze mnie dziewczynę.
- Opowiadałem im o tobie - odpowiedział, a ja uśmiechnąłem się wesoło.
One zdecydowanie były zainteresowane Lukiem, ale on nawet nie zwracał na to uwagi i zamiast tego opowiadał im o mnie. Nie mogłem zrozumieć tego, jak czasem potrafił być najsłodszą osobą na świecie, a czasem zachowywał się jak taki dupek.
- Twój chłopak jest uroczy, Mike - usłyszałem głoś kogoś jeszcze innego, prawdopodobnie poznałem ją na jakiejś imprezie, ale nie byłem pewien.
- Mhm, mój chłopak - powiedziałem, kładąc nacisk na przedostatnie słowo. - Tylko mój.
Wiedziałem, że te dziewczyny dalej na nas patrzą, dlatego pocałowałem go mocno, chcąc przez to sprawić, żeby sobie poszły, choć pewnie nie było to zbyt miłe. Luke w ogóle nie protestował, a tylko pogłębił pocałunek, tak że mogłem poczuć alkohol na jego języku.
Miałem nadzieję, że grupka wokół nas zdążyła już sobie pójść, ale nawet jeśli tak nie było, to nie bardzo przejmowałem się tym w tym momencie. Byłem trochę pijany, więc miałem gdzieś, czy ktoś się na nas patrzył, gdy się całowaliśmy, choć wiedziałem, że niektórym może to przeszkadzać.
Odsunąłem się od niego i wziąłem głęboki oddech, a on uśmiechnął się z zadowoleniem i przesunął dłońmi po moich plecach. Okazało się, że rzeczywiście zostaliśmy sami, a przynajmniej na tyle ile się dało w pomieszczeniu pełnym ludzi.
- Wyglądasz za dobrze - powiedziałem i przesunąłem ręką przez jego włosy, żeby rozwalić jego fryzurę.
- Co? - spytał ze zdziwieniem, starając się odsunąć ode mnie swoją głowę, bo dalej ruszałem jego blond czuprynę. - Chyba właśnie o to chodzi, prawda?
- Nie - odpowiedziałem i schowałem twarz w zagłębieniu jego szyi. - Lepiej byłoby, gdybyś wychodził publicznie, wyglądając okropnie.
Luke zaśmiał się lekko i zsunął dłonie niżej, chowając je do tylnych kieszeni moich spodni.
- Dlaczego, Mikey? Czyżbyś był zazdrosny?
Jęknąłem z niezadowoleniem i cieszyłem się, że nie mógł teraz zobaczyć mojej miny i czerwonych policzków. Choć zawsze mogłem to zrzucić na alkohol.
- Oczywiście, że nie - skłamałem, a on zaśmiał się w odpowiedzi, w ogóle mi nie wierząc.
- Jesteś zabawny, gdy jesteś pijany.
Przesunąłem językiem po żyle na jego szyi, mając nadzieję, że dzięki temu zapomni o tym temacie, a skupi się na czymś innym. Z jego ust wydobył się zadowolony pomruk i zacisnął palce na moich pośladkach, na co mimowolnie pisnąłem cicho. Odsunąłem się od niego, ściągając jego ręce z mojego ciała i rozejrzałem się dookoła, chcąc sprawdzić, czy przypadkiem nikt się nam nie przyglądał.
- Muszę się jeszcze napić - powiedziałem niepewnie, rozważając moje opcje i po zastanowieniu dodałem: - Albo możemy pójść do twojego pokoju.
Luke pokiwał energicznie głową i złapał mnie za rękę, po czym zaczął szybko iść, ciągnąc mnie za sobą. Zasłoniłem usta wolną dłonią, gdy ziewnąłem i potarłem znowu moje zaspane oczy. Było dość wcześnie jak na mnie, ale po alkoholu zrobiłem się senny.
Cały korytarz, który prowadził do pokoju Luke'a, był zapełniony pijanymi ludźmi, więc musieliśmy się trochę między nimi przeciskać, zanim udało nam się dojść do drzwi. Odetchnąłem z ulgą, gdy znaleźliśmy się w środku i ze zdziwieniem zauważyłem, że nie było tam Caluma. Nie bardzo się tym jednak przejmowałem. Ściągnąłem z siebie od razu spodnie, po czym rzuciłem się na łóżko Luke'a i zakopałem się pod kołdrą.
- Co ty robisz? - usłyszałem jego zaskoczony głos.
- Idę spać - odpowiedziałem z już zamkniętymi oczami i ułożyłem się wygodniej.
- Myślałem, że miałeś coś zupełnie innego na myśli przez pójście do mojego pokoju...
Zaśmiałem się lekko, nie odpowiadając mu już nic i miałem nadzieję, że nie będzie więcej do mnie mówił, bo naprawdę chciałem już zasnąć. Wydawało mi się, że minęło jeszcze kilka minut, a wtedy poczułem jego ramiona wokół mnie i usta na moim policzku. Wtuliłem się bardziej w jego ciało i uśmiechnąłem się lekko wiedząc, że teraz na pewno uda mi się szybko zasnąć.
I byłem pewien, że cholernie niewiele brakowało mi do tego, żebym był w nim zakochany po uszy.
*
cholera spóźniłam się kilka minut i jeszcze jakiś taki rozdział w sumie o niczym... wybaczcie, mam dziwny tydzień do pisania.
postaram się wam to wynagrodzić w następnym, tak, mówię o waszych ulubionych scenach ;D
#esitf
Omg jak zawsze świetny ❤
OdpowiedzUsuńokej, tym razem już nie mogę powiedzieć, że Gabby to ja. raczej utożsamiam się z głodnym Michaelem
OdpowiedzUsuńśmieje się, że Mike jest bffką na zakupach, nie wiem czemu tak bardzo mnie to bawi
"W końcu klepnąłem ją w tyłek" omg Michael co w ciebie wstąpiło. chyba ci się tyłki pomyliły. to nie ten powinieneś klepać *niedyskretnie wskazuje na Luke'a i chichocze*
okej.. mogę trochę za bardzo dzisiaj fangirlować, ale MICHAEL HEMMINGS PRZEPRASZAM TO TAK PIĘKNIE BRZMI
"Nie powinieneś się na tym znać?" lol Gabby hahah. chciałaś dobrej modowej rady, a tu lipa. mogłaś wziąć Aleca... choć on byłby równie pomocny... albo mniej... idk czemu to zaproponowałam
"W sumie nie przeszkadza mi to, chętnie popatrzę, jak się całujecie." SAME CAŁE ŻYCIE MAM TO ZDANIE W GŁOWIE KIEDY CHODZI O MUKE'A
ja myślę że Gabby i Luke powinni się zaprzyjaźnić, bo oboje tak bardzo kochają ten związek, że świetnie by się dogadywali XDDD
o nie... Alec bejbi co ta jędza ci zrobiła... pójdę z nią porozmawiać, ewentualnie przyjebać *głośno kaszle*
JA TEŻ TO BARDZO PRZEŻYWAM ALEC KOCHANIE CHODŹ JA CIE POCIESZE (]:->)
serio, ze mną randka byłaby super i wynagrodziłaby ci te cierpienia z poprzedniej - polecam się
ooooo, czy nastąpi ten moment w którym to Michael będzie zazdrosny?
tak, luke to pieprzony ideał, zgadzam sie w 100%
PRZYKLEJONY DO TWOJEGO BOKU i w tym momencie chcę piszczeć, bo tak Luke ma w dupie wszystkie laski, skoro ma Michaela i to za nim łazi (bardzo mocno to przeżywam, ok?)
TĘSKNIŁAM ZA KOTKIEM <333
mwaahahah, tak jest Mikey zaznacz teren. całujcie się, mnie i Gabby to nie przeszkadza
"Mhm, nie przeszkadzajcie sobie, kontynuujcie" widzisz, mamy te same mózgi XD
ta przerażająca dziewczyna to ja. śledzę Muke'a, bo mam obsesję
oh Luke, jesteś niesamowicie skromny
ahgsajhahjhk zasłonił kasjera, żeby jego chłopak nie mógł go zobaczyć (zaczęłam bardzo dziwnie chichotać, ale to tak działa na moje feelsy)
PRZESTAŃ BO MAM OCHOTĘ PŁAKAĆ jezu, czy oni muszę być tak słodcy i idealni? jebać moje życie, chcę być w tym ff, nara
impreeeeza, Michael znów się najebie, czekam na to XD
moje malecowe serce płacze, bo nie lubię jak są pokłóceni (ok, to pierwszy raz wiem, ale to i tak za dużo jak dla mnie). pocałujcie się chłopaki na zgodę :> albo nie bo Luke was zapierdoli
"Zamiast tego za to wpakowałem się na jego kolana i objąłem jego szyję ramionami, ściskając go mocno." ten rozdział jest specjalnie dla mnie, czuje to. to nagroda za bycie dobrą fangirl
chlipchlip ja też się cieszę że jesteście przyjaciółmi, którzy nie mają nic przeciwko takiej bliskości i wchodzą sobie na kolana XDDD Michael to taki słodki kitten, że ja po prostu... kocham to
oj biedny Caly, chciał się najebać a tu go Shay pilnuje. choć tak poważnie myślę, że właśnie uprawiają angry seks przez telefon. po kłótni oczywiście
"Wiedziałeś, że tak dużo dziewczyn tutaj na niego leci?" awwwww bejbi, to takie cute że się tym przejmujesz
Luke widzi tylko ciebie, Mike, więc chill :)) *przerażający uśmiech dziewczyny z centrum handlowego*
what whaaaat, stay in your lane bitches
Usuńomg myślałam, że będzie drama,a tutaj takie coś... płacze bo Luke, płacze bo Michael. ogólnie ryczę, bo ten przytulas to życie
dkjkjdhj LUCYFER MÓWIŁEŚ IM O SWOIM CHŁOPAKU WYCHODZĘ STAD BO INACZEJ ZDECHNE
mieszanka dupka i słodziaka to ideał faceta, bez narzekania Michael
"pocałowałem go mocno, chcąc przez to sprawić, żeby sobie poszły" taaa... albo turlały się po ziemi z ekscytacji, robiąc przy okazji zdjęcia i śliniąc sie na wasz widok... nie? tylko ja? ok, nieważne.
"Przesunąłem językiem po żyle na jego szyi" fuck to jest hoooot
okej, pisnął? PISNĄŁ? teraz już potwierdzone info, ten rozdział jest dla mnie na bank
yaaaaaaas, idzcie do pokoju luke'a, to najlepszy pomysł na jaki mogłeś wpaść Michael. mówiłam ci już jak bardzo cię kocham?
"Co ty robisz?" to samo pomyślałam XD liczyłam na jakieś akcje, a tu się do spania szykują no jaaaa XD
awww, okej wybaczam bo końcówka była słodka.
uważaj mike, bo jak wpadniesz w jego sidła to już koniec jest... nie da się uciec.
czekam na ulubioną scenę c; mi tam się podobało, ja nie wiem co ty gadasz
(fuck znów musiałam podzielić koma)
UWAGA: Komentarz zawiera dużo dziwnych przemyśleń nie odpowiednich dla niektórych czytelników. Czytasz na własną odpowiedzialność.
OdpowiedzUsuń*
Michael i Gaby na zakupach? Ok wyję, Mikey to typowy gej ahhahaahhahahah
Ejjjjjjjjjjjjjjjj ja też chcę z nimi na zakupy, lol
Maby to friendship goal, bye
O. MÓJ. BOŻE.
CZY ON WŁAŚNIE KLEPNĄŁ JĄ W TYŁEK?! WHAAAAAAAAAAAAAT!?
OKAY, ŚMIEJĘ SIĘ.
OH... WITAJ PANIE CAPS, DAWNO TU PANA NIE BYŁO.
KRZYCZĘ.... DLACZEGO ON JĄ KLEPNĄŁ!? OMG HAHAHAHAHAAAHAHAHAHA
A POTEM SIĘ DZIWI, ŻE LUKE JEST ZAZDROSNY, MHMMM...
A CO DO LUKE'A.... HEMMINGS?! KRZYCZĘ!!!!!!!!!!!!!!!!
OMG TO ZA DUŻO DLA MOJEGO SERCA, OK.
MOJA SIOSTRA DZIWNIE SIĘ NA MNIE PATRZY GDY RZUCAM SIĘ PO ŁÓŻKU O 7 RANO, DZIĘKI, A...
LOL, TAK, MIKEY JESTEŚ STEREOTYPOWYM GEJEM XD
O JEZU HAHAHAHHAHAAHHA KOCHAM GABY,OKAY
I... TAK JA TEŻ Z CHĘCIĄ POPATRZĘ JAK SIĘ CAŁUJĄ, JUST SAYING
OMG OKAY, OMG OMG OMG OMG OMG IDZIE LUKE, KRZYCZĘ (TAK, ZNOWU)
PRZYSIĘGAM, ŻE ZAZDROSNY MIKEY TO MOJE ŻYCIE, BYE
OKAY, TA BABKA KTÓRA PATRZYŁA SIĘ NA NICH Z PSYCHOPATYCZNYM UŚMIECHEM MNIE PRZERAZIŁA HAHHAHHAHAHA
TAK, GABY IDŹ DO TEGO PRZYSTOJNIAKA I ZOSTAW ICH SAMYCH BY MOGLI SIĘ CAŁOWAĆ (WIESZ, ŻE CIĘ KOCHAM, SŁONECZKO, ALE MUKE'A KOCHAM BARDZIEJ)
OMG ZAZDROSNY LUKE I TA AKCJA Z KASJEREM >>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>
MAM OCHOTĘ ZACZĄĆ PISZCZEĆ, ALE KUZYN ŚPI OBOK MNIE... FUCK.
MUKE TO ŻYCIE, OKAY, BYE, IDĘ UMIERAĆ.
IMPREEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEZA!
POZWOLICIE, ŻE WSKOCZĘ W KIECKĘ I DO WAS DOŁĄCZĘ? TAK? OKAY!
TAK GABY, SŁONECZKO MOJE WYRWIJ DOBRĄ DUPĘ, OMG KOCHAM TO.
ALEC I MICHAEL TO PIEPRZONY GOAL.
TEŻ CHCĘ PRZYJACIELA, KTÓREMU BĘDĘ MOGŁA SIEDZIEĆ NA KOLANACH, A RESZTA NIECH SIĘ PIEPRZY (OKAY, ŚMIEJE SIĘ SAMA Z SIEBIE)
OKAY... ANYWAY
GDZIE DO CHOLERY JESTEŚ LUCYFER!? PRZYSIĘGAM, ŻE.. UGH JUŻ NIC.
OMG... IDK CZY DOBRZE PRZECZYTAŁAM, IDĘ JESZCZE RAZ...
O MÓJ BOŻE!!!!!!!!!1!!!!!!!!!! CZY ON..... OKAY, TERAZ SERIO PŁACZĘ, KRZYCZĘ I PISZCZĘ. PRZYSIĘGAM.... NIE BYŁAM NA TO GOTOWA.
MÓJ CHŁOPAK, TYLKO MÓJ.... ENIENIENIENIENIENIENIENENENEINEINEINEIENIENIENIE NIEEEEEEEEEEEEEEEEEE
I JESZCZE... O MÓJ JEZU.
NIGDY WIĘCEJ CZYTANIA PRZY JEDZENIU!!!!!!!!!!!!
OMG IDĄ DO POKOJU, ZNAJĄC MICHAELA PÓJDZIE SPAĆ.
OMG HAHAHAHHAHA
MÓWIAŁAM
OKAY, MUKE TO GOALS.
AWWWWWWWWWWW POPŁAKAŁAM SIĘ, OKAY
JEŻELI TO JEST NIJAKIE TO JA MUSZĘ POZBIERAĆ SZCZĘKĘ Z PODŁOGI, BYE
PS.CZEKAM NA SCENKĘ :D
jeeeej , to jest takie słodkie , że aż chce się czytać *o*
OdpowiedzUsuńCzeeekam na kolejny słodki rozdział :D Chociaż w sumie wszystkie w jakimś stopniu są słooodkie *.*
Piiiisz Szybciutko :D
Gabby to moja mentalna bliźniaczka 👌
OdpowiedzUsuńOmg, zazdrosny Michael to słodki Michael, a zakochany Luke to mój ulubiony Luke 😍
Oni są tacy lsbdlabxldbs, że pewnie zrobisz drama time 😒
Ściskam cieplutko, bo świetny rozdział
@smallerthandot xx
Michael, Michael, Michael... Gdyby mój facet zapytał czy idziemy do jego pokoju, a później ułożył się do snu to byłabym nieźle wkurw... zdenerwowana. Jak on tak mógł zostawić biednego Lucyferka? Niech mu to ładnie wynagrodzi w następnym rozdziale :D
OdpowiedzUsuńNie wiem czemu, ale dla mnie kiedy Mikey jest zazdrosny to jest taki nieporadny? nie wiem nie mogę znaleźć odpowiedniego słowa. Co nie zmienia faktu, że jest niesamowicie słodki
i uroczy :)
Dziękuję Ci za każdy rozdział, który się tutaj pojawia. Czwartek to mój ulubiony dzień w tygodniu :)